Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Asseco Prokom. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Asseco Prokom. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 20 lutego 2012

Sezon 11/12: Tydzień XXII w 24 sekundy

13-19.2.2012

1. Łukasz Koszarek w Pucharze Polski po raz kolejny udowodnił, że jest za dobry na PLK. Jego Trefl Sopot pokazał, że jest obecnie najsilniejszym zespołem ligi. Słowo “obecnie” jest ważne, bo do rozpoczęcia play-off jeszcze prawie dwa miesiące, do rozstrzygnięć w finale prawie cztery. Może się okazać, że szczyt formy przypadł zbyt szybko.

2. Trefl w moim prywatnym “power rankingu” wyprzedza OBECNIE Asseco Prokom Gdynia, PGE Turów Zgorzelec, Zastal Zielona Góra, Anwil Włocławek i Energę Czarnych Słupsk.

3. Prokom to drużyna, którą najtrudniej sklasyfikować, bo nie zagrała żadnego normalnego meczu z ligową czołówką. Owszem, w środę przegrała w ćwierćfinale Pucharu Polski z Turowem w Zgorzelcu, ale grała dwa dni po trudnym meczu w Wilnie i podróży, a na dodatek bez Donatasa Motiejunasa i Jerela Blassingame’a. Wiem co większość kibiców spoza Gdyni sobie myśli czytając te słowa - znowu te tłumaczenia. Ale taka jest prawda: nie można tego meczu używać jako “papierka lakmusowego” do określenia siły drużyny. Pisałem to zresztą już przed spotkaniem, nie wiedząc kto nie zagra.

4. Jest jeszcze trzeci nieobecny. To trener Tomas Pacesas, który nie pojawił się na meczu niespodziewanie. Brak Motiejunasa i Blassingame’a był wcześniej zapowiadany. O Pacesasie niektórzy mówią, że wkrótce - przed zakończeniem sezonu - pożegna się z pracą, ale to raczej niezbyt życzliwe mu osoby. Nieobecność wygląda źle, choć trener zapewne miał bardzo ważne powody.

5. Przemysław Zamojski w Zgorzelcu był w gazie w pierwszej połowie i spodziewam się, kolejnych podobnych występów. Gracz Prokomu w optymalnej dyspozycji to czołówka polskich rzucających, o ile nie najlepszy na tej pozycji. Oby tylko nie przytrafiło mu się po raz kolejny to coś na literę K. Wolę nie wymieniać tego słowa.

6. Łukasz Koszarek gra od pewnego czasu w seledynowych butach. Gdy zapytałem kiedyś innego koszykarza występującego w równie odblaskowym obuwiu, skąd taki pomysł, to odpowiedział, że dostał od klubu i nie miał wyboru. Koszarek też sam sobie ich nie kupił - to prezent od św. Mikołaja.


7. Polecam dobry wywiad z trenerem Zastalu Mihailo Uvalinem, który przedłużył kontrakt z zespołem z Zielonej Góry o dwa lata. Autor: Kosma Zatorski.

8. Pytanie: Trefl gra czterema Polakami w pierwszej piątce. Zgadza się Pan, że to najlepsze co może być dla promocji i dobra naszej rodzimej koszykówki? Czy inne zespoły także powinny próbować tego modelu?

Odpowiedż Uvalina: Według mnie to nie jest rzeczywistość. To się dzieje dlatego, że inne zespoły nie mają najlepszej kondycji finansowej, dlatego ciężko im pozyskać najlepszych Polaków. To jest zespół z tradycją, więc najlepsi zawsze będą wybierać go jako pierwszą opcję. Polska koszykówka będzie miała wielki problem, jeżeli nie odwróci się w stronę polskiej młodzieży.

9. Krzysztof Szablowski został pierwszym stałym polskim (nie licząc naturalizowanego Igora Griszczuka) trenerem Anwilu Włocławek od 2001 roku. Zastąpił Bośniaka Emira Mutapcicia i - z całym szacunkiem dla niego - wygląda to na wersję oszczędnościową.

10. Prezes Zbigniew Polatowski: Kto nie chciał grać u Szablowskiego mógł rozwiązać kontrakt. Nie było zainteresowania. Czy naprawdę myślał, że ktoś odejdzie w tym momencie sezonu?

11. Przygotowaliśmy na PolskiKosz.pl statystycznie podsumowanie rundy zasadniczej z wykorzystaniem nie tylko tradycyjnych danych, ale także bardziej zaawansowanych. Ciekawostki dostępne są także w poprzednim wpisie na blogu.

12. Dodatkowa uwaga - PLK to zdecydowanie liga środkowych i rozgrywających. Rzucający i skrzydłowi są zdecydowanie w cieniu. W Top 10 najskuteczniejszych jest czterech środkowych, trzech rozgrywających, dwóch rzucających i jeden skrzydłowy. W Top 10 najskuteczniejszych na 28 minut jest sześciu środkowych, dwóch rozgrywających i dwóch rzucających. W Top 10 rankingu GameScore jest sześciu środkowych, trzech rozgrywających i jeden rzucający. W Top 10 rankingu GameScore na 28 minut jest dziewięciu środkowych i jeden rozgrywający.

13. Doskonałym dowodem na brak dobrych skrzydlowych w naszej lidze są wybory najlepszych w rundzie zasadniczej. W dwóch piątkach znalazło się trzech rozgrywających i czterech środkowych, a w tej lepszej nie ma ani jednego zawodnika występującego nominalnie na pozycjach 2-3. Zresztą gdyby nie przywiązanie do pozycji to John Allen i Adam Waczyński być może musieliby oddać swoje miejsca Scottowi Morrisonowi i Damianowi Kuligowi.

14. We wtorek na PolskiKosz.pl i blogu pojawią się statystyki dotyczące crunchtime (zaciętych końcówek) z analizą sytuacji w poszczególnych drużynac. Uchylając rąbka tajemnicy - Łukasz Wiśniewski, Dardan Berisha i Przemysław Karnowski mają cojones.

15. W tym tygodniu - przed startem 2. rundy - na PolskiKosz.pl pojawią się także statystyki ataku i obrony drużyn ekstraklasy.

16. Obietnic ciąg dalszy - wkrótce (jest w fazie końcowej powstawania) pojawi się wywiad z prezesem PZKosz Grzegorzem Bachańskim.

17.

To zapowiedż 2. etapu PLK zmontowana... nie, nie przez ligę, ale przez 17-letniego kibica.

18. Widziałem wiele podobnych dobrych produkcji, ale w większości podstawowym problemem był wykorzystywany przez autorów podkład muzyczny. Tutaj nie ma takiego kłopotu. Owszem, tekst zaczerpnięto z podobnej produkcji w NBA, ale to najmniejszy kłopot. Można wymyślić swój, wystarczy tylko trochę fantazji...

19. Gdybym był naczelnym PeeLKażercą, to napisałbym złośliwie “na Ciołka zamiast montować fajne wideo, wolą zajmować się rozdawaniem kar finansowych”. W tym stwierdzeniu oczywiście jest przesada, ale ostatnia afera związana z grzywną to kompromitacja ligi. W zasadzie nie ma tu o czym dyskutować - ktoś w PLK najpierw podjął decyzję, a potem się zastanowił. Duży minus. Maleńki plusik za przyznanie się do błędu.

20. Inny wątek tej sprawy - czy PLK powinna w ogóle zabraniać umieszczania haseł politycznych na trybunach? Moim zdaniem tak, ale potrzebne są a) odpowiednie zapisy w regulaminie (już jest), b) osoby, które potrafią trafnie ocenić sytuację (po ostatniej wpadce można mieć wątpliwości, ale, być może naiwnie, wierzę, że to się nie powtórzy). Nie trafia do mnie argument, że kwestia interpretacji będzie problemem. Zawsze jest. Niezależnie od tego czy chodzi o hasła polityczne, obraźliwe, rasistowskie.

21. Na PolskiKosz.pl możecie przeczytać rozmowę z Dawidem Mazurem, który przebywał na tygodniowym stażu w Maccabi Tel Awiw. To rzadkie w polskiej koszykówce, by ktoś decydował się na taki wyjazd. Osobiście nie słyszałem o podobnym przypadku, ale rzecz jasna nie wykluczam, że były.

22. Najciekawszy cytat: ”Trener Blatt powiedział bardzo ważną rzecz: trenerzy, którzy szkolą młodzież, są bardzo ważni. To oni kształtują charakter zawodnika, to oni nauczają go techniki rzutu, kozłowania itp. Kiedy dostaję zawodnika do seniorów, niewiele mogę już zrobić odnośnie charakteru czy też zmiany techniki rzutu.” Niby oczywiste, ale wielu trenerów o tym nie pamięta. Liczy się tylko wynik, zagrywki itd. itp. To zresztą temat na dłuuuższą dyskusję...

23. Skoro padło nazwisko Blatta, to nie mogę nie przypomnieć mojej przygody z tym trenerem.. Co tu dużo mówić - klasa!

24. Maciej Lampe wrócił na parkiet po kontuzji i - tym bardziej jak na tak długą (247 dni) przerwę - wygląda naprawdę dobrze. W tym wideo można zobaczyć (na początku) jedną jego akcję, a w poniższym drugą.

czwartek, 19 maja 2011

Piekło w Zgorzelcu

Zabawne.

Nie typowałem przed finalem Tauron Basket Ligi ani na blogu, ani w gazecie, ani na portalu PolskiKosz.pl. Ale za to skomentowałem wpis Łukasza Ceglińskiego na Facebooku.



To tak pół żartem, pół serio.


A tak całkiem serio - w Zgorzelcu jutro ma być temperatura 21 stopni Celsjusza. W hali pewnie kilkanaście więcej, bo mało jest tak gorących obiektów. I nie chodzi o doping, tylko o wręcz upał panujący w środku. Nic dziwnego, że podczas trzeciego meczu tego finału trener Prokomu Tomas Pacesas miał koszulę praktycznie całą mokrą. I wcale nie dlatego, że ktoś go oblał wodą. Zawodnicy z Gdyni też przyznawali, że w takich warunkach gra się bardzo trudno.

W 2008 roku, gdy Prokom zdobywał mistrzostwo po wygraniu ostatniego, siódmego meczu w Zgorzelcu, rezerwowi i “osoby funkcyjne” wachlowały graczy ręcznikami w trakcie przerw na żądanie, by dać im chwilę wytchnienia. Teraz ten sposób też się zapewne przyda, podobnie jak wachlarze na trybunach i sporo litrów schłodzonych napojów. Kibice obiecujący piekło gościom mogą być tym razem bardzo dosłowni.

A jak będzie w sportowej walce?

Stawiam na minimalną wygraną Turowa i zakończenie dynastii.

Kluczowy gracz Turowa? Konrad Wysocki. Drugi tak kuriozalny mecz (jak 54:48 tydzień temu) już się nie zdarzy, więc Turów do zwycięstwa potrzebuje teraz trafień i punktów Niemca, jego zbiórek, dobrych akcji w defensywie i kontrataków.

Kluczowy gracz Prokomu? Ratko Varda, który (tym bardziej pod nieobecność Ivana Zigeranovicia) nie będzie już miał żadnego rywala swojego wzrostu pod koszem. Same chęci Roberta Tomaszka i doświadczenie Daniela Kickerta mogą nie wystarczyć na Bośniaka.

poniedziałek, 28 marca 2011

Rozpędzony akademik dwojga imion


To będzie superszybki wpis statystyczny.

Kilka tygodnie temu policzyłem statystyki ataku i obrony w PLK, potem aktualizowałem dane, a potem aktualizowałem raz jeszcze. Jeśli chcecie wiedzieć jak wyglądają obliczenia, to kwitnijcie na drugi link. Poniżej kolejny update - statystyki po rundzie zasadniczej. Wnioski? Wyciągnijcie sami :-) Ja radzę zwrócić na liczby AZS-u Koszalin za panowania Mariusza Karola. Ich szybki atak jest wyjątkowo skuteczny, ale obrona - bardzo dziurawa. W ćwierćfinale AZS trafił na żelazną defensywę Prokomu.

Średnia punktów zdobywanych na 100 posiadań zespołu:

1. AZS 114,0
2. Polpharma 114,0
3. Turów 113,6
4. Czarni 110,9
5. Anwil 108,7
6. Prokom 108,6
7. PBG 108,6
8. Kotwica 108,3
9. Trefl 107,1
10. Zastal 104,5
11. Siarka 99,9
12. Polonia 97,8

Średnia punktów traconych na 100 posiadań zespołu:

1. Prokom 97,8
2. Trefl 99,7
3. Polonia 103,8
4. Anwil 104,6
5. Turów 106,1
6. Czarni 106,9
7. Zastal 108,4
8. PBG 109,1
9. Polpharma 111,5
10. Kotwica 111,8
11. Siarka 117,6
12. AZS 118,6

Tempo gry, czyli średnia posiadań na mecz:

1. AZS 74,0
2. Zastal 73,2
3. Polonia 72,8
4. Prokom 72,8
5. Czarni 72,6
6. Kotwica 72,2
7. Siarka 71,9
8. Trefl 71,7
9. Polpharma 70,6
10. Anwil 70,5
11. Turów 69,6
12. PBG 68,7

Sześć drużyn było prowadzonych przez różnych trenerów. W Polpharmie Zoran Sretenović po czterech meczach zastąpił Pawła Turkiewicza, w AZS-ie Mariusz Karol po dwóch meczach Charlesa Bartona, Anwilu Emir Mutapcić po dziewięciu meczach Igora Griszczuka, w Siarce Bogdan Pamuła po dziesięciu meczach Zbigniewa Pyszniaka, a w Zastalu Tomasza Herkta po siedemnastu meczach Tomasz Jankowski. Trzy wyjazdowe spotkania Prokomu prowadził nie Tomas Pacesas, ale Andrzej Adamek. W pozostałych zespołach trenerzy się nie zmieniali - Dainius Adomaitis (Czarni), Jacek Winnicki (Turów), Dariusz Szczubiał (Kotwica), Milija Bogićević (PBG), Karlis Muiznieks (Trefl) i Wojciech Kamiński (Polonia).

Poniżej statystyki uwzględniające grę drużyny pod różnymi trenerami.

Średnia punktów zdobywanych na 100 posiadań zespołu:

1. Zastal Jankowskiego 117,4
2. AZS Karola 115,7
3. Polpharma Sretenovicia 115,7
4. Turów 113,6
5. Czarni 110,9
6. Anwil Griszczuka 110,9
7. Prokom Pacesasa 109,5
8. PBG 108,6
9. Kotwica 108,3
10. Anwil Mutapcicia 107,3
11. Trefl 107,1
12. Polpharma Turkiewicza 106,3
13. Prokom Adamka 102,7
14. Siarka Pamuły 102,1
15. Zastal Herkta 100,7
16. Polonia 97,8
17. Siarka Pyszniaka 97,1
18. AZS Bartona 96,4

Średnia punktów traconych na 100 posiadań zespołu :

1. Prokom 96,0
2. Trefl 99,7
3. Anwil Mutapcicia 103,6
4. Polonia 103,8
5. Turów 106,1
6. Anwil Griszczuka 106,2
7. Zastal Herkta 106,9
8. Czarni 106,9
9. PBG 109,1
10. Prokom Adamka 109,5
11. Polpharma Sretenovicia 109,8
12. Kotwica 111,8
13. Zastal Jankowskiego 113,3
14. Siarka Pyszniaka 116,2
15. AZS Karola 116,7
16. Siarka Pamuły 118,8
17. Polpharma Turkiewicza119,6
18. AZS Bartona 138,2

Tempo gry (czyli średnia posiadań na mecz):

1. AZS Karola 74,4
2. Zastal Jankowskiego 73,8
3. Prokom Pacesasa 73,4
4. Zastal Herkta 73,0
5. Polonia 72,8
6. Czarni 72,6
7. Siarka Pamuły 72,2
8. Kotwica 72,2
9. Trefl 71,7
10. Siarka Pyszniaka 71,6
11. Polpharma Turkiewicza 71,3
12. Anwil Griszczuk 70,6
13. AZS Bartona 70,6
14. Polpharma Sretenovicia 70,5
15. Anwil Mutapcicia 70,4
16. Turów 69,6
17. Prokom Adamka 69,1
18. PBG 68,7

środa, 16 marca 2011

Kto jest go-to guyem w Tauron Basket Lidze?

Miałem gotowy cały wpis z danymi liczbowymi i... musiałem nanieść sporo poprawek po świetnym finiszu meczu Asseco Prokomu Gdynia z PGE Turowem Zgorzelec (73:72).

Nie ukrywam, że statystyki prowadzone przez NBA/przy okazji meczów NBA są dla mnie w pewnym sensie wzorem. Fajnie byłoby kiedyś mieć od ręki tyle analiz, rankingów i danych dotyczących polskiej ekstraklasy. Na razie pozostaje mi (nam) przenoszenie niektórych pomysłów na polski grunt i twórcza praca nad nimi.

Tym razem za inspirację posłużył mi ten wpis Johna Schumanna na NBA.com. O co chodzi? O to, jak zawodnicy radzą sobie z presją w decydujących chwilach meczów. Schumann policzył statystyki rzutowe graczy w ostatnich 30 sekundach, w sytuacji, w której ich drużyna przegrywa różnicą 1-3 punktów lub remisuje. Dlaczego w takiej? Bo to oznacza, że ich celny rzut ratuje zespół przed porażką lub daje zwycięstwo. Ja ograniczyłem czas do 24 sekund. Dlaczego? Bo tyle trwa jedna akcja i jeśli zawodnik trafia w ostatnich 24 sekundach, to jest to potencjalnie ostatnia akcja jego drużyny w ataku. Rywale mają jeszcze (albo nie mają, jeśli to buzzer-beater) jedną szansę na odpowiedż. Oczywiście wiem, że często przed 24 sekundy dzieje się dużo więcej, ale przecież gracz rzucając nie może tego przewidzieć.

Przeanalizowałem mecze dotychczasowych 20 kolejek Tauron Basket Ligi i czego się dowiedziałem? Dziewięciu graczy oddało w takiej sytuacji więcej niż jeden rzut. Konrad Wysocki, David Jackson oraz Ivan Zigeranović z Turowa Zgorzelec, a także Filip Dylewicz (fot nr 2, figurski.com.pl) z Trefla Sopot pudłowali dwukrotnie. Cameron Bennerman z Energi Czarnych Słupsk, Ted Scott z Kotwicy Kołobrzeg i Marko Brkić z Turowa Zgorzelec mają 50% skuteczności. Najwięcej szans miał Daniel Ewing (fot nr 1, figurski.com.pl) z Asseco Prokomu Gdynia, ale wykorzystał tylko jedną z trzech prób. (uwaga! - poprawka) Tylko Walter Hodge z Zastalu Zielona Góra trafił dwa rzuty na dogrywkę/zwycięstwo. Pierwszy dał remis w końcówce meczu w Poznaniu, drugi wygraną z Kotwicą Kołobrzeg. Niezależnie od wyczynu Hodge'a - trudno o jakiekolwiek indywidualne rankingi, więc spójrzmy na sprawę szerzej.

Skuteczność całej ligi wynosi 36% (18/50). Niespodziewanie lepiej radzą sobie Polacy - 43% (6/14). Obcokrajowcy trafili 33% rzutów (12/36). Warto jednak rozgraniczyć sytuacje, w których zawodnik rzuca przy remisie i sytuacje, w których rzuca, gdy jego drużyna przegrywa. W tej pierwszej ma komfort psychiczny, bo pudło nie jest tragedią, zostaje szansa w dogrywce. W drugiej - staje się antybohaterem, tym, który zawalił. I tu widzimy różnicę. Polscy koszykarze mają aż 50% (2/4) skuteczności przy remisie, ale tylko 40% (4/10) przegrywając. Obcokrajowcy odwrotnie - 12%! (1/8) przy remisie i 39% (11/28) przegrywając.

Kto z Polaków pokazywał brak nerwów w końcówce? Nie biorę tu pod uwagę Konrada Wysockiego, Igora Milicicia i Mantasa Cesnauskisa. Mają polskie paszporty, ale to nie jest polska szkoła koszykówki. Sześć udanych akcji biało-czerwonych w ostatnich 24 sekundach to "trójka" Daniela Walla (Siarka Tarnobrzeg) przy remisie przeciwko Polpharmie Starogard Gdański, dobitka Pawła Leończyka (Energa Czarni Słupsk) przy remisie przeciwko Zastalowi Zielona Góra, punkty Piotra Stelmacha (PBG Basket Poznań) przeciwko Turowowi Zgorzelec dające drużynie prowadzenie, rzut Bartosza Bochny (Turów Zgorzelec) z półdystansu kilka sekund póżniej, indywidualna akcja Łukasza Wiśniewskiego (PBG Basket) dająca prowadzenie przeciwko Polonii w Warszawie oraz dzisiejszy rzut Michała Gabińskiego (Turów Zgorzelec) na prowadzenie w Gdynu. Nie widziałem zagrania Walla, a z pozostałych tylko Wiśniewski i Gabiński mieli set plays ustawione pod siebie. Różnica jest taka, że Gabińskiego po prostu pozostało trafić sam na sam z koszem, Wiśniewski miał bardziej skomplikowane zadanie. W pozostałych przypadkach po prostu "tak wyszło". Czy to oznacza, że nikt nie ustawia akcji pod Polaków w końcówkach? Niekoniecznie. Trefl dał szansę Dylewiczowi w obu meczach przeciwko Asseco Prokomowi Gdyni, ale bez powodzenia. W spotkaniu z PBG Basketem rozgrywający Marcin Nowakowski też odważnie zagrał pod siebie, ale nie trafił. Na szczęście dobił Harding Nana.

Polonia (5 rzutów-5 graczy), Turów (10-6), Siarka Tarnobrzeg (5-5) i niespodziewanie tedoscottowa Kotwica Kołobrzeg (5-4) mają wyjątkowo duży podział rzutów w końcówkach. Większość zespołów nie ma go-to-guya, któremu daje piłkę w kluczowym momencie. Wyjątek to na pewno Zastal (Hodge), Czarni (Cameron Bennerman), być może Trefl (Dylewicz) i tu miało być napisane "być może Prokom (Ewing), choć mam spore wątpliwości, bo po pierwsze np. w Pucharze Polski ostatnia akcja była pod Tommy'ego Adamsa, a po drugie powrót Qyntela Woodsa może zmienić sytuację." Dzisiejszy mecz z Turowem zdecydowanie wyklucza Prokom z tej listy. Z trzech akcji w ostatnich 24 sekundach tylko pierwszą (zablokowaną) kończył Ewing. Potem trafiali Filip Widenow i Adams.

Wnioski? Jeśli gra Anwil Włocławek, to mecz nie rozstrzygnie się w ostatniej akcji. Włocławianie ani razu nie oddali rzutu na remis/zwycięstwo w takiej sytuacji, a tylko Polonia miała okazję wyrównać/wygrać przeciwko wicemistrzom Polski. Jeśli Trefl zmierzy się z Prokomem w play-offach, to niech unika Dylewicza w ostatniej akcji. Jeśli jest remis w końcówce, to nie dawajcie piłki obcokrajowcom. Jeśli grasz przeciwko Czarnymi, to pilnuj Bennermana. Jeśli mierzysz się z Prokomem, to pamiętaj, że ma najwięcej strzelb, bo trzech różnych gdynian trafiało rzuty na zwycięstw.

P.S.
W ramach przeprosin za zjedzenie Hodge'a wpis bonusowy wideo.

czwartek, 10 marca 2011

Prokom przyśpiesza, czyli statystyk ataku i obrony notowanie III

fot. figurski.com.pl
Kilka tygodnie temu policzyłem statystyki ataku i obrony w PLK, a potem aktualizowałem dane Jeśli chcecie wiedzieć jak wyglądają obliczenia, to kwitnijcie na drugi link. Poniżej kolejny update - statystyki po 19 kolejkach. Wnioski i uwagi na końcu wpisu.

Średnia punktów zdobywanych na 100 posiadań zespołu (w nawiasie różnica w porównaniu do obliczeń po pierwszej rundzie):

1. Turów 115,3 (+1,0)
2. Polpharma 115,1 (+1,3)
3. Czarni 113,3 (-2,2)
4. AZS 113,0 (+4,3)
5. Anwil 111,1 (-0,8)
6. Kotwica 109,5 (+0,9)
7. Trefl 108,8 (+0,8)
8. Prokom 108,6 (-0,5)
9. PBG 107,2 (+1,2)
10. Zastal 102,5 (-2,3)
11. Polonia 99,3 (+0,8)
12. Siarka 98,4 (-0,9)

Średnia punktów traconych na 100 posiadań zespołu (w nawiasie różnica w porównaniu do obliczeń po pierwszej rundzie):

1. Prokom 97,8 (-4,5)
2. Trefl 102,0 (+2,6)
3. Polonia 103,1 (+0,7)
4. Anwil 106,1 (-2,8)
5. Turów 107,1 (-1,8)
6. Zastal 107,7 (+3,1)
7. Czarni 108,9 (+4,4)
8. PBG 109,5 (+1,1)
9. Polpharma 111,3 (+0,6)
10. Kotwica 113,2 (0,0)
11. Siarka 116,4 (+1,3)
12. AZS 117,6 (+0,4)

Tempo gry, czyli średnia posiadań na mecz (w nawiasie różnica w porównaniu do obliczeń po pierwszej rundzie):

1. AZS 73,6 (+0,4)
2. Zastal 72,9 (+1,6)
3. Prokom 72,4 (+2,6)
4. Polonia 72,4 (-0,5)
5. Czarni 71,9 (+0,4)
6. Siarka 71,7 (0,0)
7. Kotwica 71,5 (+1,2)
8. Trefl 71,0 (+1,3)
9. Polpharma 70,4 (-0,6)
10. Anwil 70,4 (-0,3)
11. Turów 69,7 (+1,0)
12. PBG 69,6 (+0,9)

Sześć drużyn było prowadzonych przez różnych trenerów. W Polpharmie Zoran Sretenović po czterech meczach zastąpił Pawła Turkiewicza, w AZS-ie Mariusz Karol po dwóch meczach Charlesa Bartona, w Anwilu Emir Mutapcić po dziewięciu meczach Igora Griszczuka, w Siarce Bogdan Pamuła po dziesięciu meczach Zbigniewa Pyszniaka, a w Zastalu Tomasza Herkta po siedemnastu meczach Tomasz Jankowski. Trzy wyjazdowe spotkania Prokomu prowadził nie Tomas Pacesas, ale Andrzej Adamek. W pozostałych zespołach trenerzy się nie zmieniali - Dainius Adomaitis (Czarni), Jacek Winnicki (Turów), Dariusz Szczubiał (Kotwica), Milija Bogićević (PBG), Karlis Muiznieks (Trefl), i Wojciech Kamiński (Polonia).

Poniżej statystyki uwzględniające grę drużyny pod różnymi trenerami.

Średnia punktów zdobywanych na 100 posiadań zespołu (w nawiasie różnica w porównaniu do obliczeń po pierwszej rundzie):

1. Polpharma Sretenovicia 117,5 (-0,6)
2. Zastal Jankowskiego 117,0 (-)
3. Turów 115,3 (+1,0)
4. AZS Karola115,0 (+3,4)
5. Czarni 113,3 (-2,2)
6. Anwil Mutapcicia 111,4 (-9,0)
7. Anwil Griszczuka 110,9 (-)
8. Prokom Pacesasa 109,8 (-1,9)
9. Kotwica 109,5 (+0,9)
10. Trefl 108,8 (+0,8)
11. PBG 107,2 (+1,2)
12. Polpharma Turkiewicza 106,3 (-)
13. Prokom Adamka 102,7 (-)
14. Zastal Herkta 100,7 (-4,1)
15. Siarka Pamuły 99,8 (-18,3)
16. Polonia 99,3 (+0,8)
17. Siarka Pyszniaka 97,1 (-)
18. AZS Bartona 96,4 (-)

Średnia punktów traconych na 100 posiadań zespołu (w nawiasie różnica w porównaniu do obliczeń po pierwszej rundzie):

1. Prokom Pacesasa 95,5 (-0,3)
2. Trefl 102,0 (+2,6)
3. Polonia 103,1 (+0,7)
4. Anwil Mutapcicia 106,1 (-26,9)
5. Anwil Griszczuka 106,2 (-)
6. Zastal Herkta 106,9 (+2,3)
7. Turów 107,1 (-1,8)
8. Czarni 108,9 (+4,4)
9. Polpharma Sretenovicia 109,1 (+3,5)
10. PBG 109,5 (+1,1)
11. Prokom Adamka 109,5 (-)
12. Kotwica 113,2 (0,0)
13. Zastal Jankowskiego 114,2 (-)
14. AZS Karola 115,0 (-2,8)
15. Siarka Pyszniaka 116,2 (-)
16. Siarka Pamuły 116,7 (-10,8)
17. Polpharma Turkiewicza119,6 (-)
18. AZS Bartona 138,2 (-)

Tempo gry (czyli średnia posiadań na mecz) (w nawiasie różnica w porównaniu do obliczeń po pierwszej rundzie):

1. AZS Karola 74,0 (+0,2)
2. Prokom Pacesasa 73,1 (+2,6)
3. Zastal Herkta 73,0 (+1,7)
4. Polonia 72,4 (-0,5)
5. Zastal Jankowskiego 72,2 (-)
6. Czarni 71,9 (+0,4)
7. Siarka Pamuły 71,8 (-1,2)
8. Siarka Pyszniaka 71,6
9. Kotwica 71,5 (+1,2)
10. Polpharma Turkiewicza 71,3
11. Trefl 71,0 (+1,3)
12. Anwil Griszczuk 70,6
13. AZS Bartona 70,6
14. Anwil Mutapcicia 70,1 (-1,3)
15. Polpharma Sretenovicia 70,1 (-0,8)
16. Turów 69,7 (+1,0)
17. PBG 69,6 (+0,9)
18. Prokom Adamka 69,1

Najważniejsza uwaga: nie wszyscy rozegrali po 19 spotkań. Asseco Prokom Gdynia i AZS Koszalin mają po dwa mecze zaległe, PGE Turów Zgorzelec i Kotwica Kołobrzeg po jednym. Warto też wziąć pod uwagę, że w poprzednim zestawieniu Emir Mutapcić z Anwilu i Bogdan Pamuła z Siarki byli po jednym bardzo ofensywnym meczu, więc regres ich ataku i postęp obrony nie powinien dziwić. I jeszcze jedno: w przypadku ataku postęp widać, jeśli w porównaniu do poprzedniego rankingu jest w nawiasie plus, w przypadku defensywy - minus. Wydaje się to oczywiste, ale nie zaszkodzi wyjaśnić :-)

Kilka lużnych wniosków:

- trener AZS-u Mariusz Karol zrobił w drugiej części sezonu to co potrafi najlepiej, czyli poprawił atak AZS-u Koszalin jednocześnie utrzymując wysokie tempo gry. Czyżby akademicy byli polskimi Phoenix Suns, Karol Mikiem D'Antonim, a Igor Milicić - Steve'em Nashem?
- nadal widać, że wbrew obiegowej opinii Polpharma Zorana Sretenovicia wygrywa głównie świetną egzekucją w ataku. Nie grają szybko, ale bardzo skutecznie. A ich defensywa jest na przeciętnym poziomie i to nie tylko ze względu na niedawny mecz w Koszalinie
- po odpadnięciu z Euroligi i zmianach w zespole Prokom gra zdecydowanie szybciej, ale nie traci na tym obrona
- dla będących w kryzysie Czarnych zdecydowanie większym problemem w rundzie rewanżowej jest defensywa, a nie ofensywa
- Turów nadal jest niezwykle skuteczny pod koszem rywala, ale trener Jacek Winnicki pracuje nad obroną i także w tej kategorii zespół jest już blisko czołówki
- trener Zastalu Tomasz Herkt przyspieszył grę swojej drużyny, by poradzić sobie z serią porażek, ale drużyna nie poradziła sobie z tym i zespół był o wiele mniej skuteczny
- play-offy za pasem, większość zespołów gra teraz w szybszym tempie, ze skuteczniejszym atakiem i gorszą defensywą. Czyżby nie wiedzieli, że mistrzostwo zdobywa się obroną?

P.S.
Po rundzie zasadniczej powinna pojawić się aktualizacja powyższych danych, a także aktualizacja indywidualnych statystyk strzeleckich i statystyk końcówek.

sobota, 25 grudnia 2010

Pacesas - spec od defensywy?

fot. W. Figurski (plk.pl)
Trzy tygodnie temu policzyłem statystyki ataku i obrony w PLK i obiecałem aktualizację. Dotrzymuję słowa. Poniżej statystyki po 11 kolejkach, czyli teoretycznie w połowie sezonu (teoretycznie, bo Asseco Prokom Gdynia ma cztery mecze zaległe).

W porównaniu z poprzednimi obliczeniami dokonałem drobnej poprawki. Po analizie podobnych amerykańskich statystyk zdecydowałem się na uśrednienie wyników. Wyjaśniam o co chodzi: skoro nie uznajemy zbiórki w ataku za nowe posiadanie, to przecież obie drużyny w jednym meczu powinny mieć taką samą liczbę posiadań.

Stary wzór był taki:

Possesions = Tm FGA + 0.4 * Tm FTA - 1.07 * (Tm ORB / (Tm ORB + Opp DRB)) * (Tm FGA - Tm FG) + Tm TOV

Posiadania = rzuty oddane przez drużynę + 0,4 * rzuty wolne oddane przez drużynę - 1.07 * (zbiórki drużyny w ataku / (zbiórki drużyny w ataku + zbiórki przeciwnika w obronie)) * (rzuty oddane - rzuty celne) + straty

Nowy to:

Possesions = 0.5 * ((Tm FGA + 0.4 * Tm FTA - 1.07 * (Tm ORB / (Tm ORB + Opp DRB)) * (Tm FGA - Tm FG) + Tm TOV) + (Opp FGA + 0.4 * Opp FTA - 1.07 * (Opp ORB / (Opp ORB + Tm DRB)) * (Opp FGA - Opp FG) + Opp TOV))

Posiadania = 0,5 * ((rzuty oddane przez drużynę + 0,4 * rzuty wolne oddane przez drużynę - 1.07 * (zbiórki drużyny w ataku / (zbiórki drużyny w ataku + zbiórki przeciwnika w obronie)) * (rzuty oddane przez drużynę - rzuty celne drużyny) + straty drużyny) + (rzuty oddane przez przeciwnika + 0,4 * rzuty wolne oddane przez przeciwnika - 1.07 * (zbiórki przeciwnika w ataku / (zbiórki przeciwnika w ataku + zbiórki drużyny w obronie)) * (rzuty oddane przeciwnika - rzuty celne przeciwnika) + straty przeciwnika))

Czyli w skrócie: realne posiadania to 0,5 * (posiadania drużyny+posiadania przeciwnika).

Tyle wyjaśnień, a oto wyniki:

Średnia punktów zdobywanych na 100 posiadań zespołu:

1. Czarni 115,5
2. Turów 114,3
3. Polpharma 113,8
4. Anwil 111,9
5. AZS 108,6
6. Kotwica 108,6
7. Prokom 108,1
8. Trefl 108,0
9. PBG 105,9
10. Zastal 104,8
11. Siarka 99,3
12. Polonia 98,5

Średnia punktów traconych na 100 posiadań zespołu:

1. Trefl 99,4
2. Prokom 101,3
3. Polonia 102,4
4. Czarni 104,5
5. Zastal 104,6
6. PBG 108,4
7. Turów 108,9
8. Anwil 108,9
9. Polpharma 110,7
10. Kotwica 113,2
11. Siarka 115,1
12. AZS 117,2

Tempo gry (czyli średnia posiadań na mecz):

1. AZS 73,2
2. Polonia 72,9
3. Siarka 71,7
4. Czarni 71,5
5. Zastal 71,3
6. Polpharma 71,0
7. Anwil 70,7
8. Kotwica 70,3
9. Prokom 69,8
10. Trefl 69,7
11. Turów 68,7
12. PBG 68,7

Pięć drużyn było prowadzonych w tej rundzie przez różnych trenerów. W Polpharmie Zoran Sretenović po czterech meczach zastąpił Pawła Turkiewicza, w AZS-ie Mariusz Karol po dwóch meczach Charlesa Bartona, w Anwilu Emir Mutapcić po dziewięciu meczach Igora Griszczuka, a w Siarce po Bogdan Pamuła po dziesięciu meczach Zbigniewa Pyszniaka. Trzy wyjazdowe spotkania Prokomu prowadził nie Tomas Pacesas, a Andrzej Adamek. W pozostałych zespołach trenerzy się nie zmieniali - Dainius Adomaitis (Czarni), Jacek Winnicki (Turów), Dariusz Szczubiał (Kotwica), Milija Bogićević (PBG), Karlis Muiznieks (Trefl), Tomasz Herkt (Zastal) i Wojciech Kamiński (Polonia).

Poniżej statystyki uwzględniające grę drużyny pod różnymi trenerami.

Średnia punktów zdobywanych na 100 posiadań zespołu:

1. Anwil Mutapcicia 120,4
2. Polpharma Sretenovicia 118,1
3. Siarka Pamuły 118,1
4. Czarni 115,5
5. Turów 114,3
6. Prokom Pacesasa 111,7
7. AZS Karola111,6
8. Anwil Griszczuka 110,9
9. Kotwica 108,6
10. Trefl 108,0
11. Polpharma Turkiewicza 106,3
12. PBG 105,9
13. Zastal 104,8
14. Prokom Adamka 102,7
15. Polonia 98,5
16. Siarka Pyszniaka 97,1
17. AZS Bartona 96,4

Średnia punktów traconych na 100 posiadań zespołu:

1. Prokom Pacesasa 95,2
2. Trefl 99,4
3. Polonia 102,4
4. Czarni 104,5
5. Zastal 104,6
6. Polpharma Sretenovicia 105,6
7. Siarka Pamuły 105,9
8. Anwil Griszczuka 106,2
9. PBG 108,4
10. Turów 108,9
11. Prokom Adamka 109,5
12. AZS Karola 112,2
13. Kotwica 113,2
14. Siarka Pyszniaka 116,2
15. Polpharma Turkiewicza119,6
16. Anwil Mutapcicia 133,0
17. AZS Bartona 138,2

Tempo gry (czyli średnia posiadań na mecz):

1. AZS Karola 73,8
2. Siarka Pamuły 73,0
3. Polonia 72,9
4. Siarka Pyszniaka 71,6
5. Czarni 71,5
6. Anwil Mutapcicia 71,4
7. Zastal 71,3
8. Polpharma Turkiewicza 71,3
9. Polpharma Sretenovicia 70,9
10. Anwil Griszczuk 70,6
11. AZS Bartona 70,6
12. Prokom Pacesasa 70,5
13. Kotwica 70,3
14. Prokom Adamka 69,1
15. Trefl 69,7
16. Turów 68,7
17. PBG 68,7

Warto wziąć pod uwagę, że jeden mecz Emira Mutapcicia w roli trenera Anwilu w Słupsku oraz jedno spotkanie Bogdana Pamuły w roli trenera Siarki w Kołobrzegu nie powinny być wielkimi wyznacznikami, ale kilka innych wniosków można wyciągnąć. Np. takie:
- Prokom w najsilniejszym składzie z Pacesasem na ławce broni zdecydowanie najlepiej w lidze
- Polpharma po zmianie trenera kontynuuje niezwykle skuteczną grę w ataku. W ofensywie jest efektywniejsza niż Czarni!
- główne grzechy trzech szkoleniowców bez pracy to defensywa. Pyszniak, Turkiewicz i Barton zajmują trzy z czterech ostatnich miejsc

P.S.
W okresie między świętami a Nowym Rokiem powinna pojawić się aktualizacja indywidualnych statystyk strzeleckich.

sobota, 20 listopada 2010

Wiadro pomyj na Prokom?


Sytuacja Asseco Prokomu Gdynia w Eurolidze jest tragiczna. Pięć meczów, pięć porażek i minimalne szanse na awans do Top 16. Najprościej w tej sytuacji wylać wiadro pomyj na zawodników, którzy w kompromitującym stylu przegrali w Tel Awiwie z Maccabi 58:99. Nie mam zamiaru bronić graczy Prokomu, ale może zastanówmy się nad przyczyną takiego stanu rzeczy.

Osobiście widzę trzy główne przyczyny:

1. Drużyna została skompletowana bardzo późno, a na zgranie brakuje czasu. Prokom występuje w trzech różnych rozgrywkach i choć spora liczba meczów teoretycznie powinna ułatwiać wspólne zrozumienie w trudnych momentach (bo żaden trening nie daje tyle co mecz), to tutaj jest inaczej. Prokom ma ponad 20 graczy z kontraktami, a poza Euroligą ciągle gra w innym składzie. Zawodnicy sami nie wiedzą, czy i gdzie pojadą w przyszłym tygodniu. To powoduje chaos w meczach PLK (patrz niedawne spotkanie w Poznaniu), ale także ma wpływ na występy w Eurolidze. Nieprzypadkowo podczas meczu Prokom - Partizan w 4. kolejce Euroligi Olivier Lafayette i James Gist byli zdecydowanie lepiej wkomponowani w grę Partizana Belgrad, mimo że dołączyli do serbskiego zespołu dwa tygodnie później niż ostatni nabytek Prokomu Filip Widenow.

2. Trzy czołowe postaci (Giddens, Wilks, Brown) to gracze, którzy ostatnio grali "ogony" w NBA albo siedzieli tam na końcu ławki rezerwowych. Praktycznie nikt tak nie buduje drużyny w Europie. Tacy koszykarze są przyzwyczajeni do tego, że każdy mecz jest meczem o życie. W NBA sezon rozkręca się powoli - cztery kolejne porażki w listopadzie nie są tragedią. A u nas oznaczają stracony rok w Eurolidze.

3. Nie wiadomo, kto jest w tym zespole najważniejszy. Mike Wilks, Daniel Ewing, JR Giddens, Bobby Brown - ta czwórka Amerykanów na pozycjach 1-3 ma podobny status w światowej koszykówce i podobne ambicje w Polsce. Ewing po odejściu Davida Logana i Qyntela Woodsa zwietrzył swoją szansę, by zostać liderem zespołu, a trzej pozostali właśnie przenieśli się z NBA do Europy i też chcieliby pełnić pierwszoplanowe role. A do tego dochodzi jeszcze Filip Widenow... Pięć meczów Euroligi za nami i trudno wskazać lidera tej ekipy. Rok temu wszystko było jasne. Najważniejsi byli Woods i Logan, Ewing był numerem 3, a reszta tłem. A teraz? Nie wiemy. To powoduje frustracje, szczególnie u Giddensa, który jako niski skrzydłowy rzadziej od Ewinga i Browna może sobie po prostu sam wziąć piłkę i zagrać indywidualną akcję. Cytat z jego Twittera mówi chyba wszystko: "How u going to be a teams leading scorer and not be incorporated into the offense. Sum things just don't make sense..." Wilks też pewnie nie jest najszczęśliwszy będąc w roli juniora, który po jednym błędzie zostaje przyspawany do ławki rezerwowych. Co zresztą odbija się na zespole, bo to on jest jedynym klasycznym rozgrywającym.

To ostatnie zdanie zresztą pokazuje, że mimo szerokiego składu w zespole są braki. Problem z tylko jedną typową jedynką można jakoś rozwiązać, gorzej, że jest tylko dwóch silnych skrzydłowych. Na pozostałych pozycjach może teoretycznie występować po kilku koszykarzy, na tej tylko Jan-Hendrik Jagla i Ronnie Burrell. Po kontuzji Amerykanina trener Tomas Pacesas musiał wygrzebać Roberta Witkę albo kombinować z dwoma Adamowymi wieżami Hrycaniuk i Łapeta...

Prokom nadal ma szansę na Top 16. Nie wierzę w komplet wygranych w rundzie rewanżowej, ale musi odnieść trzy zwycięstwa u siebie i pokonać Partizan w Belgradzie. Teoretycznie to ciągle jest wykonalne.

niedziela, 19 września 2010

Prokom jak Maccabi

Asseco Prokom zatrudnia graczy specjalnie na rozgrywki krajowe - taka informacja wywołała w koszykarskim środowisku duże zdziwienie. Ale (jak w przypadku wyłączenia z części sezonu PLK) gdynianie nie są pierwszym klubem, który zdecydował się na taki ruch.

Przepisy wymagajaće obecności odpowiedniej ilości rodzimych koszykarzy w lidze krajowej od dłuższego czasu zmuszają najlepsze europejskie zespoły do podobnych ruchów. Mistrz Rosji, CSKA Moskwa boryka się z tym problemem od dłuższego czasu, choć może to się wydawać dziwne, skoro takie rzeczy dzieją się w kraju niedawnych mistrzów Europy. Graczy, których stać na występy na poziomie czołówki Euroligi jest jednak tam tylko kilku, regulacje nakazują obecność na parkiecie dwóch, a klubów chętnych na ich usługi nie brakuje...

Przypadek Prokomu warto jednak porównać nie do CSKA Moskwa, a do Maccabi Tel Awiw, choćby dlatego, że reprezentacje Polski i Izraela są koszykarsko na podobnym poziomie, przepaść dzieląca mistrz od reszty ligi jest podobna, a przepisy odnośnie rodzimych graczy - takie same. Czyli dwóch cały czas na parkiecie.

Jak sobie radziło z tym ostatnio Maccabi? W ubiegłym sezonie zbudowano zespół mający walczyć o Final Four Euroligi z dużą liczbą zagranicznych gwiazd, ale - po odejściu Tala Bursteina, Liora Eliyahu i Omriego Casspiego - z właściwie tylko jednym wysokiej klasy posiadaczem izraelskiego paszportu (Davidem Bluthenthalem). W lidze krajowej obcokrajowcy (w tym Maciej Lampe) na zmianę przesiadywali na ławce, a grali miejscowi.

Liczba minut izraelskich koszykarzy Maccabi z sezonu 2009/2010:

Guy Pnini - 14.7 (Euroliga) i 26.2 (liga izraelska)
Yaniv Green - 4.8 (Euroliga) i 12.2 (liga izraelska)
Raviv Limonad - 4.2 (Euroliga) i 19.1 (liga izraelska)
Derrick Sharp - 1.7 (Euroliga) i 8.4 (liga izraelska)
David Bluthenthal - 23.1 (Euroliga) i 23.4 (liga izraelska)
Gal Mekel - 0 (Euroliga) i 15.3 (liga izraelska, ale tylko 4 mecze, bo potem został wypożyczony)

I tu dochodzimy do konkluzji, która dobrze wróży rywalom Prokomu w walce o mistrzostwo Polski. Bo efekt był taki, że Maccabi sensacyjnie przegrało w finale ligi izraelskiej z Galil Gilboa (sprytnie nie dodam w jaki sposób:-)).

Nic dziwnego, że teraz namówiono do powrotu Bursteina i Eliyahu. Ale gracze "specjalnie na ligę" też są - choćby Elishay Kadir, Sharp, czy Pnini.

P.S.
A Prokom i Maccabi zagrają w niedzielę i poniedziałek w Turnieju o Puchar Śląska Wrocław.

sobota, 22 maja 2010

Krótko i na temat - typ na finał PLK

Asseco Prokom Gdynia - Anwil Włocławek 4-1.

Wszystkie atuty są po stronie Prokomu i tak naprawdę mogłoby nawet być 4-0, ale wietrzę szansę Anwilu w powrocie Andrzeja Pluty, który pozwoli wygrać jeden mecz we Włocławku "na euforii".

I jeszcze typ na mecze o brąz:

Polpharma Starogard Gdański - Trefl Sopot 2-1

W siódemkę Polpharmie będzie bardzo trudno, ale z drugiej strony pod nieobecnosć Sauliusa Kuzminskasa w Treflu Patrick Okafor urządzi sobie przedstawienie pod koszem.

I w drogę na finał.

wtorek, 27 kwietnia 2010

Play-off PLK: typowanie

Ruszają play-offy w PLK. Już dzisiaj ćwierćfinały, więc krótko i na temat - typowanie:

Asseco Prokom Gdynia - Energa Czarni Słupsk 3-0
Teoretycznie nie ma żadnych wątpliwości. Tym bardziej, że Czarni właśnie stracili dwóch graczy z pierwszej piątki (Tyrone Brazelton, Marcin Sroka). Z drugiej strony pamiętamy męczarnie Prokomu ze Stalą w ćwierćfinale rok temu. Czarni nie mają jednak tak dobrej w grze jeden na jeden pary obwodowych, jaką byli Krzysztof Szubarga i Brandun Hughes, którzy zrobili najwięcej szkód późniejszym mistrzom Polski.

Anwil Włocławek - Polonia Warszawa 3-0

Podobna sytuacja - zdecydowany faworyt kontra drużyna, w której niedawno "połamali się" dwaj podstawowi zawodnicy, czyli Mariusz Bacik i Josh Alexander. Chociaż wierzę, że Marcin Nowakowski sprawdzi się w starciu z Szubargą, to nie wierzę w jakikolwiek sukces Polonii.

Polpharma Starogard Gdański - AZS Koszalin 1-3

Rywalizacja z podtekstami (Mariusz Karol, Łukasz Wiśniewski, George Reese), która sprawi, że jedna z rewelacji rundy zasadniczej pozostanie poza czołową czwórką. Jeśli tylko Vladimir Tica będzie zdrów (by powalczyć z Patrickiem Okaforem), to stawiam na AZS. Polpharma będzie miała więcej problemów w defensywie np. Damian Kulig vs. Reese.

Trefl Sopot - PGE Turów Zgorzelec 3-2

Korciło mnie, żeby postawić na 3-0, po tym co pokazał Turów w meczach z Kotwicą Kołobrzeg w pre play-off. Ale po pierwsze Trefl to nie jest aż tak silny zespół, a po drugie tuż przed play-off miał różne kłopoty zdrowotne. Ciekawa będzie walka pod koszem Michaela Wrighta z Sauliusem Kuzminskasem. Podejrzewam, że Amerykanin znowu zrobi Litwinowi "kuku", tak jak to było np. podczas Meczu Gwiazd. Sam Wright serii nie wygra, więc wszystko zależy od jego "supporting cast" - Michale Chyliński pokaż na co cię stać.

piątek, 9 kwietnia 2010

Real i Barca a sprawa polska

Jutro starcie dwóch najlepszych zespołow hiszpańskiej ekstraklasy - Regal FC Barcelony i Realu Madryt. Co ma wspólnego ten mecz z polską ligą? Wbrew pozorom trochę ma.

Wczoraj pojawiła się informacja, że Real widziałby u siebie Qyntela Woodsa, gwiazdę Asseco Prokomu Gdynia. Królewscy (według gazety As) chcą zatrudnić Amerykanina jeszcze w tym sezonie przed fazą play-off. Szukają wzmocnień, by powalczyć o mistrzostwo kraju. Ich głównym rywalem będzie właśnie zespół z Barcelony, z którym Real grał niedawno w ćwierćfinale Euroligi. Przegrał 1-3, a jednym z bohaterów serii był Pete Mickeal, niski skrzydłowy, który swoją przygodę z europejską koszykówką zaczynał od ... epizodu w Unii Tarnów.

Trener Realu Ettore Messina dzięki tej rywalizacji wreszcie zauważył, że jego naszpikowany gwiazdami skład ma jedną dziurę - brak typowego niskiego skrzydłowego. Nie jest nim ani Marko Jarić, ani Rimantas Kaukenas, ani Travis Hansen, ani Novica Velicković i raczej nie Sergi Vidal, który zresztą ostatnio gra mało albo wcale.

W Prokomie twierdzą, że na razie żadna oferta w sprawie Woodsa nie wpłynęła, a jeśli wpłynie?  W tym klubie akurat potrafią ulegać namowom europejskich potentatów. Dogadali się przecież w przeszłości z CSKA Moskwa w sprawie Thomasa Van Den Spiegela.

Jeśli w sobotę (o 20 retransmisja na Polsacie Sport Extra) znowu Mickeal będzie jednym z katów Realu, to w Madrycie mogą w końcu zdecydować się na propozycję dla Prokomu. A wtedy Prokom może się zgodzić, a wtedy walka o tytuł mistrza Polski może być jeszcze ciekawsza... Uff, zapędziłem się trochę :-) Ale na wszelki wypadek kibice Prokomu powinni tego dnia kibicować Realowi.

Zgadnijcie za kim ja będę?




(po edycji):

Wpis powstał, a godzinę później pojawiła się taka informacja - Morris Almond w Realu. Czyli Prokom ma spokój. Ale mecz Realu z Barcą nadal jest wart obejrzenia!

piątek, 26 marca 2010

Czy to był "max" Prokomu?

Asseco Prokom Gdynia - Olympiacos Pireus 0-2 po dwóch spotkaniach ćwierćfinału Euroligi.
Pierwszy mecz przegrany minimalnie, drugi większą liczbą punktów, ale także nie był jednostronny. Czy Prokom zrobił wszystko, co mógł, by wygrać? Czy to był "max" mistrzów Polski? "Na szczęście" nie. Bo David Logan miał fatalną skuteczność (w sumie 5/21) w obydwu konfrontacjach, bo Jan-Hendrick Jagla grał krótko i także niezbyt przydatnie, bo Przemysława Zamojskiego prawie nie było na boisku...
Rezerwy w grze Prokomu nadal są, ale czy to wystarczy do wygrania przynajmniej jednego meczu na własnym parkiecie? Historia rywalizacji play-off w wielu krajach zna mnóstwo takich scenariuszy - pierwszy mecz na wyjeździe przegrany minimalnie, drugi zdecydowanie. Przed trzecim u siebie wydaje się, że teraz będą zwycięstwa. A kończy się honorową porażką. Oby tak nie było z Prokomem.

poniedziałek, 22 marca 2010

Przed Prokom - Olympiacos odgrzewany Childress

Już jutro Asseco Prokom Gdynia zaczyna ćwierćfinałową rywalizację w Eurolidze z Olympiacosem Pireus. Zdecydowanym faworytem jest zespół z Grecji, który był w Final Four rok temu i przegrał w półfinale z Panathinaikosem Ateny. Nie mam czasu (bo zbieram się na MPD) dłuższą zapowiedź, więc krótko - inny wynik niż 3-0 dla Olympiacosu będzie niespodzianką. A przy okazji wrzucam ubiegłoroczną krótką rozmowę w biegu z gwiazdą zespołu z Pireusu Joshem Childressem kilka chwil po wspomnianym nieudanym półfinale. Obyśmy po serii ćwierćfinałowej mogli powtórzyć niektóre pytania :-)
Po tym jak Olympiacos przegrał w półfinale Final Four Euroligi, chyba musi pan uznać decyzję o przyjeździe do Europy za błąd.
JOSH CHILDRESS: Nie, nie można tak oceniać po jednym spotkaniu. Staraliśmy się, rozegraliśmy twardy mecz przeciwko silnemu rywalowi i przegraliśmy. Ale nie próbujcie mi wkładać słów w usta.
Kilka tygodni temu miał pan dłuższą przerwę z powodu kontuzji. Czy to miało jakiś wpływ na nie do końca dobre występy pod koniec rozgrywek?
Nie, nie sądzę. Ja czuję się dobrze i robię to co mi trener każe. Po kontuzji nie ma już śladu, nawet o tym zapomniałem.
W trakcie pierwszego roku po przenosinach do Europy co pana najbardziej zaskoczyło?
Właściwie to nic. Cóż, koszykówka to koszykówka. Na całym świecie są różne style gry, ale to przecież jeden sport.
Ale nie mówimy tylko o rzeczach czysto sportowych?
Kibice. Naprawdę szaleni. W NBA takich nie ma, w Grecji są niesamowici. To jedna rzecz, która bardzo się różni po obu stronach oceanu. Czasami słyszałem tyle głosów poparcia, że wydawało się, że Olympiacosowi pół kraju kibicuje.
A jak sobie pan poradził z dużymi oczekiwaniami, których chyba pan nie spełnił? Zawodnik o takiej karierze w NBA czysto teoretycznie powinien być superstrzelcem w Europie.
Nie mam z tym problemu. Tak naprawdę interesuje mnie tylko opinia trenera i kolegów z zespołu, a ona jest pozytywna. Opinie innych osób, fachowców, dziennikarzy nie bardzo mnie interesują.
Skoro jest tak dobrze, to oczywiście zostaje pan w Europie?
Mam kontrakt ważny jeszcze przez dwa lata, ale nie wiem co zrobię. Teraz nie zastanawiam się nad tym, podejmę decyzję po sezonie.
Myśli pan, że tego lata więcej koszykarzy o pana pozycji w NBA podąży pana drogą?
Z całą pewnością. Nie wiem kto., ale jestem przekonany, że nie jeden, ale kilku zawodników wybierze występy w Europie.
Doczekamy się jakiejś naprawdę wielkiej gwiazdy?
Nie wiem. Ale teraz naprawdę wszystko jest możliwe.
Wszystko zależy od pieniędzy?
(śmiech) Ja tam nie wiem. To zależy od ich decyzji.
A pan nie żałuje opuszczenia Atlanta Hawks? Mają świetny sezon, walczą w play-off.
Hmmm... Nie. Jestem tutaj, podoba mi się granie w Europie i nie będę się zastanawiał, co by było gdybym zrobił inaczej.
Kibicuje pan byłym kolegom?
Tak. Doceniam to co robią w obecnych rozgrywkach. Oprócz dobrych wyników ich grę ogląda się naprawdę z przyjemnością.

czwartek, 11 marca 2010

Siedem momentów Prokomu

Dzisiaj Asseco Prokom Gdynia zagra z Unicają Malaga na zakończenie Top 16 Euroligi. Dla Prokomu to mecz bez znaczenia, bo awans do ćwierćfinału już ma. Ale spotkanie będzie szczególne, bo to setny występ Prokomu w Eurolidze.

6 sezonów, 99 meczów, 32 wygrane, 67 porażek. Cztery awanse do Top 16, jeden awans do ćwierćfinału. Czy to dobry bilans czy zły? Sami oceńcie. Więcej statystyk (kto zdobył najwięcej punktów, z kim Prokom ma najlepszy bilans, kto najwięcej razy wygrywał w Trójmieście itd.) na sports.pl.

Prokom miał w tym okresie wzloty oraz upadki i na pewno dostarczył wielu wrażeń. Było kilka spotkań, które warto zapamiętać. Ja wybrałem siedem (a właściwie osiem).

Prokom Trefl Sopot - Estudiantes Madryt 78:74 (sezon 2004/2005)

Mecz warty wspomnienia, bo gości prowadził Pepu Hernandez, a w składzie byli Sergio Rodriguez i Carlos Jimenez. Eugeniusz Kijewski ogrywający ekipę trenera mistrzów świata? Tomas Pacesas dominujący późniejszego wicemistrza olimpijskiego? Niemożliwe, a stało się. Na dodatek akurat ta wygrana dała Prokomowi pierwszy awans do Top 16.

Armani Jeans Mediolan - Prokom Trefl Sopot 71:92 (sezon 2005/2006)

Trzecia kolejka rundy zasadniczej i znakomity mecz Prokomu we Włoszech. Siedem "trójek" Gorana Jagodnika, świetny występ Adama Wójcika. Po tej wygranej mistrzowie Polski mieli bilans 2-1 i wydawało się, że Prokom może w tamtym sezonie sporo osiągnać. Niestety przegrali kolejne sześć spotkań...

Prokom Trefl Sopot - RheinEnergie Koeln 72:61 (sezon 2006/2007)

Jedno nazwisko zasługuje na szczególną uwagę w zespole gości - to Marcin Gortat, który kilka miesięcy później był już zawodnikiem Orlando Magic. W Olivii miał double-double (12 punktów i 13 zbiórek), ale chyba nie był to rewelacyjny mecz w jego wykonaniu. Piszę "chyba", bo przyznaję, że nie pamiętam tego występu dokładnie.

Efes Pilsen Stambuł - Prokom Trefl Sopot 67:71 (sezon 2006/2007)
(2xfoto z euroleague.net)

Efes Pilsen był w pierwszych sezonach gry w Eurolidze prawdziwym koszmarem dla koszykarzy Prokomu. W trzy lata grali z tym zespołem dziesięć razy przegrywając pierwsze osiem konfrontacji. I niespodziewanie wygrali na wyjeździe w drugiej kolejce Top 16. O meczu mówi Pacesas: - Musieliśmy grać dogrywkę, bo sędziowie nie zaliczyli punktów zdobytych przez Michaela Andersena, po wsadzie równo z syreną. W tamtej akcji podawał mu Rashid Atkins. Było zamieszanie, bo już wyszliśmy z hali, poszliśmy do szatni, a trzeba było wracać i grać dalej. Ale wreszcie przyszła wygrana w Top 16.

Prokom Trefl Sopot - Olympiacos Pireus 63:59 (sezon 2007/2008)

Po serii sześciu porażek Prokom niespodziewanie się przełamał w meczu z Olympiacosem i miał jeszcze iluzoryczne szanse na awans do Top 16. Ten mecz jest godny uwagi ze względu na Qyntela Woodsa, który wtedy grał w Olympiacosie i nie będzie wspominał najlepiej pierwszej wizyty w Sopocie. W niecałe 14 minut nie zdobył punktu. To był jego najgorszy występ w całym sezonie. W składzie drużyny z Pireusu byli Ioannis Bouroussis, Loukas Mavrokefalides, Panagiotis Vasilopoulos i Milos Teodosić, którzy teraz zagrają przeciwko Prokomowi w ćwierćfinale. W Prokomie został do teraz tylko Adam Łapeta, ale wtedy nie wyszedł na parkiet nawet na moment. Trenerzy będą ci sami - Panagiotis Giannakis i Tomas Pacesas.

Asseco Prokom Sopot - SLUC Nancy 91:62 (sezon 2008/2009)

Strzelanina, która potem, mimo porażek w Kownie i Nancy, pozwoliła Prokomowi na awans do Top 16 z bilansem 2-8. Daniel Ewing zdobył 32 punkty, a David Logan grał całe 40 minut i udało się. Skład podobny, ale jakże inny był to Prokom od obecnego...

Asseco Prokom Gdynia - Real Madryt 82:76 oraz Unicaja Malaga - Asseco Prokom Gdynia 50:70 (sezon 2009/2010)

Prokom tylko trzykrotnie wygrywał z drużynami z ligi hiszpańskiej, czyli najsilniejszej w Europie. Każda miała duże znaczenie nie tylko prestiżowe. Najpierw była wymieniona wyżej wygrana z Estudiantes, a w tym sezonie triumf u siebie nad Realem, który bardzo przybliżył Prokom do Top 16 oraz demolka Unicaji w Maladze będąca milowym krokiem do ćwierćfinału. Nie mogłem się zdecydować, który z tych dwóch meczów dodać do tej listy z obecnego sezonu, więc wpisałem dwa. Mam nadzieję, że po ćwierćfinale z Olympiacosem nie będzie wątpliwości, który mecz był najważniejszy.

czwartek, 4 marca 2010

Pacesas niczym Pyrrus

Asseco Prokom Gdynia w ćwierćfinale to w tym momencie fakt mimo, iż do końca Top 16 mamy jeszcze jedną kolejkę. Nawet porażka w Kownie w Żalgirisem nic nie zmieniła, bo CSKA pokonało w Maladze Unicaję.

Starożytny król Pyrrus wygrywał wiele bitew, ale zawsze ponosił olbrzymie straty. Od niego pochodzi "pyrrusowe zwycięstwo", które w sporcie potocznie oznacza zwycięstwo nic nie dające wygranej drużynie. Prokom i trener Tomas Pacesas zrobili coś innego - przegrali mecz, ale porażka nic nie zmieniła. Może powinniśmy taką sytuację zacząć nazywać "pacesasową porażką"?

Żarty na bok, bo sukces jest niesamowity i z perspektywy np. października 2009 sensacyjny. Adam Romański wspomina dotychczasowe, czym troszkę mnie uprzedził, bo zamierzałem wygrzebać po powrocie z Kowna wyniki Lecha Poznań i reszty. Nie jest łatwo porównać tamte osiągnięcia z obecnymi, a antyprokomowcy mają jeden argument - wtedy w składzie byli sami Polacy. No cóź, zgadza się, ale to nie zmienia faktu, że wtedy były inne czasy, a teraz, czy komuś się to podoba czy nie, koszykówka wielonarodowa i rządzą w niej (w Europie) bogacze z południa kontynentu plus Rosja. Reszta w ćwierćfinale tej nowej ULEB-owskiej Euroligi bywa bardzo rzadko. Raz zdarzyło się to Olimpiji Lublana (ale wtedy była równolegle Euroligi i Suproliga), dwa razy Partizanowi Belgrad, ale gdzie nam porównywać się do Partizana?

Po prostu brawo. A teraz lejemy Olympiacos :-)

wtorek, 2 marca 2010

Przed Żalgiris - Prokom z Kowna

Już w środę Asseco Prokom Gdynia może przejść do historii polskiej koszykówki. Jeśli pokona w Kownie Żalgiris to awansuje do ćwierćfinału Euroligi. Zapowiedź i przedmeczowa rozmowa z trenerem Tomasem Pacesasem na sports.pl.



No dobra, to pani z litewskiej telewizji i to nie ta rozmowa będzie na sports.pl :-) Nastroje w zespole są bojowe, a hala na pewno będzie gorąca, chociaż Kowno przywitało Prokom śniegiem (który najwyraźniej z Polski powędrował we wschodnim kierunku).



Żalgiris gra nadal w obiekcie, który powstał pod koniec 1938 roku na trzecie mistrzostwa Europy zaplanowane na 1939. Litwini ten turniej wygrali (Polska zdobyła brąz), więc chyba było warto. Teraz, na EuroBasket 2011, powstaje nowy gigant mogący pomieścić kilkanaście tysięcy osób. Stara hala - mimo widocznej wiekowości - służy dzielnie do dzisiaj i pewnie, gdyby się uprzeć, to mogłaby być jedną z lepszych w PLK. Po renowacji kilka lat temu powiększyła swoją pojemność na 5000 miejsc. Pod sufitem w rogach hali jest trochę niebezpiecznie (niziutkie barierki), ale i tak widoczność stamtąd nie jest zła.



Starość nie radość, więc hala idealna nie jest i ma wiele nietypowych rozwiązań jak choćby te oto laweczki albo...



... tablica wyników. Z daleka tego nie widać, ale numery zawodników są ... naklejane stosownie do używanych w danym meczu. W oryginale tablica ma zamontowane na stałe numery od 4 do 15. Doklejana jest też nazwa zespołu, ale dzisiaj jeszcze widniał stary zestaw. Unicaja Malaga i np. 00 znikną do jutra.





A to już Powszechny Zakład Ubezpieczeń będący sponsorem Żalgirisu. Rzecz jasna chodzi o istniejącą d kilku lat litewską odnogę, czyli PZU Lietuva, ale to i tak dziwna sytuacja, nieprawdaż?. W Polsce PZU i koszykówka? Nieee...

piątek, 26 lutego 2010

Sinusoida Panathinaikosu


Rok temu w maju miałem okazję z bliska oglądać radość graczy Panathinaikosu Ateny tuż po wygraniu Euroligi. Teraz, ponad dwa miesiące przed kolejnym Final Four, wiemy, że Grecy tego sukcesu nie powtórzą.



Wtedy w Berlinie Panathinaikos był znakomity, a latem przecież jeszcze się wzmocnił. Porównajmy skład z finału z CSKA Moskwa z tym, który w czwartej kolejce obecnego Top 16 przegrał u siebie z Barceloną. Spośród dziewięciu zawodników, którzy wyszli na parkiet w maju tylko jednego nie ma w zespole teraz. To Kostas Tsartsaris. Został zastąpiony przez Marcusa Haislipa. W czym jest problem? Pomijając wszelkie aspekty typowo sportowe jak np. słabsza forma kilku koszykarzy, trener Żeljko Obradović ma najwyraźniej kłopoty z utrzymaniem motywacji na odpowiednim poziomie po spełnieniu i osiągnięciu wielkiego sukcesu. Czyż nie przeżywamy deja vu? Podobnie było przecież w sezonie 2007/2008 po wygraniu Euroligi w 2007 roku. Wtedy Koniczynki zostały wyeliminowane przez Partizan Belgrad, który zresztą był jednym z oprawców także w aktualnie trwających rozgrywkach.

Niepowodzenie Panathinaikosu i jego nieobecność w czołowej ósemce jeszcze bardziej podkreślają wyjątkowość ewentualnego sukcesu Asseco Prokomu. Znaleźć się w ćwierćfinale - to nie przypadek. Ale już jestem pewien, że za rok ateńczycy wrócą dwa razy mocniejsi chcąc się odbudować. Przecież wykres ich wyników w Eurolidze sezon po sezonie to ostatnio sinusoida, więc czas, by krzywa poszła w górę.

czwartek, 25 lutego 2010

Czy Massey jest pro(komo)rokiem?

Dwa lata temu powstała piosenka rapera Masseya na temat mistrzów Polski, w której było między innymi stwierdzenie: "Kto zwycięży w Eurolidze? Prokom. Zajdziemy wysoko!". Brzmiało dość śmiesznie, bo budziło skojarzenie ze zwycięstwem w całym sezonie, a wtedy było równie odległe jak udział w Meczu Gwiazd NBA dla Marcina Gortata. A nawet jeśli wziąć pod uwagę pojedyncze wygrane, to i tak było ich bardzo niewiele.

Ale czas szybko płynie, a sport jest piękny dzięki niespodziankom. Asseco Prokom Gdynia stoi teraz o krok od ćwierćfinału Euroligi. Co więcej - ma szansę na wygranie swojej grupy w fazie Top 16, przewagę parkietu w ćwierćfinale i rywala w swoim zasięgu w walce o Final Four (np. Chimki, które już pokonał). Jeszcze kilka miesięcy temu taka sytuacja wydawała się nierealna. Co więcej, jeszcze kilka tygodni temu sam awans do Top 16 wydawał się wielkim sukcesem. Teraz co mecz można przecierać oczy ze zdumienia patrząc na grę i wyniki mistrzów Polski. Apetyt rośnie i rośnie. Osobiście dwie godziny temu przyłapałem się na tym, że przez chwilę uznałem siedmiopunktowe (88:81) zwycięstwo nad wicemistrzem Euroligi z poprzedniego sezonu, niepokonanym od 10 spotkań CSKA Moskwa za duży niedosyt. Dlaczego? Bo Prokom na wyjeździe przegrał 73:84 i ma gorszy bilans bezpośrednich spotkań.

Owszem - losowanie było udane, bo np. z trzeciego koszyka zamiast Żalgirisu Kowno można było teoretycznie trafić na Maccabi Tel Awiw. Ale to już niekoniecznie nasz problem. Sukces Prokomu jest niebywały, bo do najlepszej ósemki rzadko ma okazję dotrzeć "kopciuszek." Zazwyczaj są w niej potentaci, czyli kluby z najsilniejszych lig (włoska, hiszpańska, grecka, turecka, rosyjska) i izraelski rodzynek Maccabi. W ostatnim dziesięcioleciu tylko trzykrotnie dostał się tam zespół spoza tej grupy - raz Olimpija Lublana, a dwukrotnie Partizan Belgrad. Prokom buduje przy okazji swoją renomę, co jest bardzo ważne, bo marzy przecież o wieloletniej licencji Euroligi dla klubu (a nie dla kraju). Renoma pomoże też na zatrudnienie lepszych graczy przed kolejnym sezonie.

Wygrana z Realem Madryt, wygrana w Maladze z Unicają, wygrana z CSKA Moskwa, awans do ćwierćfinału Euroligi. Tak się zdobywa uznanie w Europie. A jak tak dalej pójdzie, to może Massey zostanie pro(komo)rokiem?

sobota, 18 lipca 2009

Woods to wielkie ryzyko

Asseco Prokomowi udało się przedłużyć kontrakty z Qyntelem Woodsem i Danielem Ewingiem. W przypadku pierwszego to wielkie ryzyko, w przypadku drugiego zaskoczenie. Dlaczego?

Woods przyjechał do Polski w połowie poprzedniego sezonu. Szukał miejsca, w którym chciałby odbudować swoją formę i pozycję po wyrzuceniu z Bolonii. Udało mu się to znakomicie. W play-off i finałach błyszczał i był nie do zatrzymania. Rywale w PLK wyglądali na jego tle momentami jak gracze NBA na tle LeBrona Jamesa. Jeden ze znajomych stwierdził nawet, że z oglądanych na zywo koszykarzy największe wrażenie zrobił na nim Woods. A widział m.in. Carmelo Anthony'ego.

Zatrzymanie Qyntela Woodsa powinno być w tej sytuacji wielkim sukcesem. Ale jest też wielkim ryzykiem. Woods w Bolonii i wcześniej w NBA oraz Olympiacosie Pireus miewał różne wybryki. W Trójmieście był nadzwyczaj spokojny, ale wiedział o co walczy, o odzyskanie statusu gracza, któremu można zaufać. Teraz zacznie sezon w podobnej roli jak w poprzednich klubach. Jest gwiazdą. A poza tym wie, że może zrobić z piłką wszystko, że w polskiej lidze nie ma nikogo, kto umiałby sobie z nim poradzić. Nie zdziwię się, jeśli szybko zaczną się problemy i olewanie spotkań... Chyba, że będą sukcesy w Eurolidze i to one go zmobilizują.

Daniel Ewing to zaskoczenie, bo wydawało się, że trener Tomas Pacesas poszuka bardziej typowego rozgrywającego. Postawił na sprawdzonego zawodnika, chociaż to bardziej snajper. Ewing, David Logan (od niedawna Polak) i Woods to jednak tercet, który potrafi rozstrzelać każdego. Jeśli żadnemu z nich (sopocianie, a raczej gdynianie - odpukajcie) nic się nie przydarzy, to praktycznie znamy już kolejnego mistrza kraju.

A na zachętę próbka umiejętności Woodsa: