niedziela, 30 stycznia 2011

Akcja sezonu w PLK?

29 stycznia w polskiej koszykówce to przede wszystkim wybory prezesa PZKosz. Ale grała także liga i to jak grała!

W Warszawie zawodnicy AZS-u Koszalin wykonali prawdopodobnie akcję sezonu. Szkoda tylko, że raczej nie zachowała się ani na nagraniach wideo, ani na zdjęciach. Musimy więc zadowolić się starym foto głównego bohatera.


fot. figurski.com.pl
 Druga kwarta. Tomasz Śnieg przechwytuje piłkę i wyprowadza kontrę. Długie podanie do Winsome'a Fraziera. Frazier może kończyć sam, ale decyduje się na no look pass między nogami za siebie do nadbiegającego George Reese'a. A Reese pakuje dwoma rękami nad rywalem!

Złapałem się za głowę po podaniu Fraziera i szczerze mówiąc nie zwróciłem uwagi nad kim wsadził Reese, ale wydaje mi się, że był najlepiej blokujący w lidze Tony Easley.

Tak czy siak - Bennerdunk się chowa :-)

Polonia i tak wygrała ten mecz 89:82, a AZS może pochwalić się jeszcze jedną "efektowną" akcją. W pierwszej kwarcie Slavisa Bogavac wybijając piłkę spod kosza podał do Darnella Hinsona z Polonii. Hinson zdobył łatwe punkty. Bogavac znowu wybijał i znowu do... Hinsona. Tym razem zdziwiony Amerykanin spudłował.

P.S.
Bogavac to uczestnik tegorocznego Meczu Gwiazd. Reese'a w nim zabrakło. Ciekawe, prawda?

Nie dla Ludwiczuka...

...powiedziało nasze środowisko koszykarskie. Wynik wyborów na stanowisko prezesa: Grzegorz Bachański (z prawej) 129 głosów, Roman Ludwiczuk (z lewej) 99 głosów.


Ogłaszam konkurs na podpis pod powyższe zdjęcie. Nagród brak :-)

piątek, 28 stycznia 2011

Ludwiczuk to człowiek, który...

29 stycznia, godz. 11, Centrum Olimpijskie w Warszawie. Delegaci z całego kraju wybiorą nowego prezesa PZKosz. Jednym z dwóch kandydatów jest Roman Ludwiczuk, rządzący związkiem w latach 2006-2010.

fot. Gazeta.pl
To człowiek, który:

- w 2006 roku załatał dziurę w budżecie PZKosz (ponad 5 milionów złotych), ale ostatnią kadencję zaczynał od zera
- manipuluje faktami, bo w bilansie swoich rządów nie uwzględnił wspomnianych zaległości z 2006 roku, a jako szacowaną stratę w 2010 roku podał milion złotych, chociaż już w momencie publikacji sprawozdania była ona dwukrotnie wyższa
- chwali się sukcesami grup młodzieżowych, a poza męskim rocznikiem 1993 (4. miejsce na ME, 2. miejsce na MŚ) żaden inny nic wielkiego nie osiągnął. A np. męska kadra do lat 20 nie potrafi wygrzebać się z Dywizji B
- kierując związkiem stosował autorytarne rządy i bał się powierzyć nawet drobne sprawy w ręce fachowców
- boi się brać odpowiedzialność za złe decyzje, czego przykładem jest np. zwalanie winy na dziennikarzy i "opinię publiczną" za zatrudnienie Igora Griszczuka na stanowisku trenera kadry
- mówi, że przywróci modę na basket, ale przez cztery lata tego nie uczynił
- przez cztery lata nie zaproponował zmian w systemie rozgrywek młodzieżowych, który według opinii większości trenerów powoduje mnóstwo meczów do jednego do kosza, które nie dają nic utalentowanej młodzieży
- był autorem przepisu o konieczności gry zawodnika z rocznika 1986 w drugiej kwarcie meczu PLK. Ci koszykarze według jego słów mieli poprowadzić naszą kadrę na igrzyskach w Londynie w 2012 roku
- w 2009 roku zafundował nam kilkumiesięczną "szopkę" z wyborem trenera kadry seniorów
- jest bohaterem tzw. "afery wałbrzyskiej", w której nie szczędząc wulgaryzmów nakłaniał jednego z lokalnych polityków do poparcia swojego kandydata na prezydenta
- po powyższych wydarzeniach stracił polityczne poparcie Platformy Obywatelskiej
- udowadniał, że ma kontakty biznesowe, ale jednocześnie często pali za sobą mosty. Nie wiadomo, jak na jego kontakty wpłynęła afera wałbrzyska
- bał się wystąpień publicznych przed wyborami w PZKosz, a do udzielania wywiadów drogą e-mailową zatrudnił agencję PR-ową
- we władzach PZKosz widzi miejsce m.in. dla Janusza Wierzbowskiego, byłego prezesa PLK
- przeforsował pomysł przeprowadzenia wyborów w PZKosz dopiero teraz, co sprawiło, że przez blisko trzy miesiące zwiazek nie miał władz. Ludwiczuk upierał się, że to on rządzi, a tymczasem Ministerstwo Sportu i Turystyki wysłał upomnienie do PZKosza potwierdzając, że stowarzyszenie nie ma organów. W związku z tym m.in. MSiT nie zatwierdziło przedstawionych przez PZKosz planów kadr młodzieżowych na 2011 rok, a PZKosz nie może ubiegać się o resortowe pieniądze na szkolenie młodzieży
- kiepsko radzi sobie z językiem angielskim
- twierdził, że rozmawiał ze Svetislavem Pesiciem o prowadzeniu polskiej kadry, podczas gdy Serb nic o tym nie wiedział
- prowadził kampanię wyborczą obiecując stanowiska i imprezy. Według informacji z całego kraju tegoroczne mistrzostwa Europy do lat 18 ma ponoć "dostać" kilka różnych miast
- zorganizował losowanie młodzieżowych mistrzostw Europy w Krakowie, gdzie nie ma wielu reprezentantów, nie pojawiło się wielu przedstawicieli mediów i nie odbędzie się turniej. Ale małopolski OZKosz ma głosy w wyborach
- grozi ludziom popierającym jego kontrkandydata, że gdy wygra wybory, to się z nimi rozliczy
- zaproponował porządek zjazdu wyborczego, w którym najpierw odbędą się wybory prezesa, a dopiero potem dyskusja
- rządzi związkiem, który nie potrafił zawiesić za zaległości finansowe byłego klubu prezesa Górnika Wałbrzych, a w przypadku mniejszych problemów zawiesił GKS Tychy
- chwali się, że "załatwił" Polsce awans kuchennymi drzwiami na EuroBasket 2011, podczas, gdy powiększenie liczby uczestników nie było jego inicjatywą
- twierdzi, że o dobrym stanie polskiej koszykówki świadczy to, że Michał Ignerski i Marcin Gortat grają w tych samych klubach co Allen Iverson, Steve Nash i Vince Carter
- nie jest pozytywnie oceniany przez czołowych polskich koszykarzy
- ma "słabą pamięć"

Czy to dobry kandydat? Oceńcie sami.

Ludwiczuk - kłamstwo czy słaba pamięć?

Kilka dni temu pisałem w Przeglądzie Sportowym o upomnieniu z Ministerstwa Sportu i Turystyki dla Polskiego Związku Koszykówki. Sprawę badałem już od listopada, gdy zakończyła się kadencja zwiazku. Roman Ludwiczuk cały czas twierdził, że nadal władza jest w jego rękach.

Tymczasem dzisiaj ze zdumieniem przeczytał część tekstu Szczepana Radzkiego z Gazety Wyborczej

Co ciekawe, w listopadzie 2010 roku w wypowiedzi dla "Przeglądu Sportowego" Ludwiczuk konsekwentnie twierdził, że skoro nie było wyboru nowych władz PZKosz, nadal rządzą stare, a on jest prezesem. Podobnie mówił w minionym tygodniu w wywiadzie udzielonym "Gazecie". Wówczas Ludwiczuk powoływał się na posiadane opinie napisane przez wybitnych prawników.

- Nie pamiętam, czy "Przeglądowi Sportowemu" tak powiedziałem, czy nie - zaznacza Ludwiczuk. - Nie wiem, czy jest to wypowiedź autoryzowana, ale sądzę, że nie jest. Poza tym pochodzi z 19 listopada, a moja wiedza mogła nie być w tym momencie kompletna. Prawda jest taka, że od dnia 6 listopada, wyłączając sfinansowanie Pucharu Polski, nie podjąłem żadnych decyzji jako prezes PZKosz. Podpisane przeze mnie umowy były podpisywane przez Romana Ludwiczuka, szefa komitetu organizacyjnego EuroBasket 2011, a nie prezesa PZKosz - podkreśla.

Panie Romanie, autoryzował pan tamtą wypowiedż. Poniżej załączam screen e-maila.

wtorek, 25 stycznia 2011

2+2=76

Przed meczem Philadelphia 76ers - Phoenix Suns na Twitterze:

Wojczyn Jakub Wojczyński
@MGortat jako polski fan 76ers mam propozycję - zrób dzisiaj 20+20, ale niech Philly wygra

MGortat Marcin Gortat
@Wojczyn a co powiesz 2+2 ale my wygramy


Zabawnie wyszło prawda?

Ale kibicom Suns do śmiechu nie jest. Niech was nie zmyli seria wygranych z potentatami typu Washington Wizards, Cleveland Cavaliers i New Jersey Nets. Dołek ain't over.

poniedziałek, 10 stycznia 2011

Komu ufać i nie ufać w Tauron Basket Lidze?

fot. Grzegorz Bereziuk (plk.pl)
16 sekund do końca meczu Polonia Warszawa - Energa Czarni Słupsk. Wynik 78:80 dla gości, którzy wybijają piłkę spod swojego kosza. Zbigniew Białek decyduje się na ryzykowne podanie przez całe boisko do Pawła Leończyka. Trener Dainius Adomaitis łapie się za głowę, ale za chwilę może odetchnąć z ulgą. Piłka trafia do Leończyka, który zdobywa punkty i pieczętuje wygraną gości.

Nie ma co się dziwić, że litewskiemu trenerowi na chwilę mocniej zabiło serce. Statystyki pokazują, że Białek to zawodnik, który w tym sezonie w końcówkach kompletnie się nie sprawdza. Na szczęście Leończyk jest na drugim biegunie - jemu można zaufać, jak mało komu.

Pomysł na poniższe statystyki pojawił się w mojej głowie już kilka tygodni temu, gdy na stronie plk.pl pojawiła się rubryka akcja-po-akcji. W porównaniu to statystyk drużynowych obrony i ataku oraz indywidualnych statystyk strzeleckich to zadanie było nieco trudniejsze. Chciałem skończyć obliczenia przed startem rundy rewanżowej, ale brakło mi czasu/chęci. "Na szczęście" z pomocą przyszła mi choroba. Przesiedziałem kilka dni w domu i oprócz oglądania w kółko meczów NBA m.in. policzyłem, jak w końcówkach spotkań radzą sobie koszykarze Tauron Basket Ligi w sezonie 2010/2011.

Tzw. clutch stats (kolejny termin trudny do przetłumaczenia) są popularne w NBA, dlatego skorzystałem z metodologii 82games.com. Serwis ten bierze pod uwagę osiągnięcia zawodników w ostatnich 5 minutach czwartej kwarty i dogrywkach, gdy przewaga jednej z drużyn nie jest większa niż 5 punktów. I tu powstaje problem - a co się dzieje, gdy np. 5 minut przed końcem jest remis, ale po kilku akcjach zespół gospodarzy odskakuje na 10 "oczek"? 82games.com tego nie precyzuje. Dlatego postanowiłem wprowadzić własne zasady - liczę statystyki graczy w meczach, w których w ostatnich 5 minutach czwartej kwarty różnica między drużynami nie była większa niż 5 punktów od momentu, gdy taka różnica powstała.

Za przykład niech posłuży spotkanie Polonia Warszawa - Kotwica Kołobrzeg. Polonia miała sporą przewagę (dwie minuty przed końcem jeszcze 76:63), ale seria trafień gości zniwelowała różnicę do 5 "oczek" 51 sekund przed końcem (78:73). W związku z tym w moich statystykach ujęte jest tylko 51 sekund. Inny przykład: mecz Polpharma Starogard Gdański - Siarka Tarnobrzeg. 5 minut przed końcem gospodarze prowadzą 72:71, ale potem odskakują i wygrywają mecz 84:75. Mimo to w statystykach ujęte jest całe 5 minut. Wiem, że nie jest to idealny sposób i można by kończyć liczenie, gdy przewaga wzrasta powyżej granicy 5 punktów, ale co wtedy zrobić z meczem, w którym np. przewaga waha się ciągle między 4 a 6 "oczek"? Liczyć co drugą akcję? Bez sensu.

Jeszcze jedno zastrzeżenie przed podaniem statystyk. Na PLK.pl brakuje niestety akcja-po-akcji z meczów PBG Basket Poznań - Zastal Zielona Góra oraz Siarka Tarnobrzeg - PBG Basket Poznań, więc z oczywistych względów zostało one pominięte.

Liczba meczów z zaciętymi końcówkami rozegranych przez poszczególne drużyny:

1. PBG Basket Poznań 10 (bilans 3-7)
2. Kotwica Kołobrzeg 8 (2-6)
3. Energa Czarni Słupsk 7 (6-1)
4. Turów Zgorzelec 7 (5-2)
5. Trefl Sopot 7 (4-3)
6. Anwil Włocławek 7 (2-5)
7. Polonia Warszawa 6 (3-3)
Zastal Zielona Góra 6 (3-3)
9. Polpharma Starogard Gdański 6 (2-4)
10. AZS Koszalin 5 (3-2)
11. Siarka Tarnobrzeg 5 (2-3)
12. Asseco Prokom Gdynia 2 (2-0)

Komentarz: Najciekawsze w tym zestawieniu są dwa zespoły: Anwil i Kotwica. Oba mogłyby być zdecydowanie wyżej w tabeli, gdyby lepiej rozgrywały końcówki. To dziwi szczególnie w przypadku Anwilu, który ma przecież wielu dośwadczonych graczy...

Liczba graczy używanych przez poszczególne drużyny w zaciętych końcówkach:

1. Kotwica 12
PBG 12
Polpharma 12
4. Prokom 10
Anwil 10
Turów 10
7. AZS 9
Czarni 9
Polonia 9
Siarka 9
Trefl 9
Zastal 9

Komentarz: Dodając do tego w sumie niecałe 4 minuty Szawarskiego i Pabiana w Czarnych oraz Kwiatkowskiego i Krajewskiego w Polonii widać, że w Warszawie i Słupsku trenerzy są najbardziej przekonani, kto powinien przebywać na boisku w decydujących akcjach.

fot. Grzegorz Bereziuk (plk.pl)
Najwięcej minut spędzonych przez koszykarzy w zaciętych końcówkach:

1. T.Thomas Turów 00:44:58
2. Scott Kotwica 00:42:36
3. Wysocki Turów 00:42:28
4. Brkić Turów 00:41:29
5. Fisher Kotwica 00:39:05
6. E.Miller PBG 00:37:48
7. Bennerman Czarni 00:37:42
8. Białek Czarni 00:36:57
9. Cesnauskis Czarni 00:36:23
10. Leończyk Czarni 00:33:08

Komentarz: Gracze Turowa na czele nie dziwią, bo z ich siedmiu zaciętych spotkań trzy kończyły się dogrywkami. Czterech koszykarzy Czarnych potwierdza wcześniejszą tezę dotyczącą zdecydowania trenera Adomaitisa. Miller, Scott i Fisher są wysoko, bo ich drużyny rozegrały najwięcej takich meczów. Z ciekawostek: na drugim końcu listy są Krajewski z Polonii (6 sekund) i Eldridge z Prokomu (12 sekund).

Najwięcej punktów zdobytych przez koszykarzy w zaciętych końcówkach (kolejno czas i punkty):

1. Scott Kotwica 00:42:36 50
2. T.Thomas Turów 00:44:58 28
3. Bennerman Czarni 00:37:42 25
4. Wysocki Turów 00:42:28 24
5. E.Miller PBG 00:37:48 23
6. Cesnauskis Czarni 00:36:23 21
7. Fisher Kotwica 00:39:05 21
8. Brkić Turów 00:41:29 21
9. Cielebąk Polpharma 00:22:12 20
10. P.Miller Anwil 00:28:05 19

Komentarz: Czołówka nie dziwi, ale lepiej wstrzymać się z komentarzem do kolejnych statystyk.

Przeliczanie średniej punktów na mecz w przypadku tych statystyk jest bezsensowne, bo "mecz" może tu trwać i 51 sekund, i 10 minut (wyjaśnienie wyżej). Dlatego wzorem NBA i 82games.com przeliczymy statystyki na 40 minut (w NBA 48, ale u nas spotkanie jest krótsze). Dodatkowo zastrzeżenie - by znaleźć się w poniższych statystykach zawodnik musiał rozegrać w końcówkach co najmniej 10 minut.

Punkty na 40 minut zdobyte przez koszykarzy w zaciętych końcówkach (co najmniej 10 minut gry):

1. Scott Kotwica 46,9
2. Cielebąk Polpharma 36,0
3. Śnieg AZS 34,5
4. Gustas Trefl 34,3
5. Ewing Prokom 32,0
6. P.Miller Anwil 27,1
7. Bennerman Czarni 26,5
8. T.Thomas Turów 24,9
9. E.Miller PBG 24,3
10. Thompson Anwil 24,0

Ranking evaluation na 40 minut w zaciętych końcówkach (co najmniej 10 minut gry):

1. Cielebąk Polpharma 41,4
2. Scott Kotwica 41,3
3. Easley Polonia 37.8
4. Wysocki Turów 34,9
5. Śnieg AZS 34,5
6. Leończyk Czarni 31,4
7. Jovanović Anwil 31,0
8. P.Miller Anwil 29,9
9. Surmacz PBG 27,6
10. Djurić Kotwica 26,5

Komentarz: Scott to główna opcja ofensywna Kotwicy i w końcówkach większość akcji przechodzi właśnie przez jego ręce. Nic dziwnego, że zdobywa najwięcej punktów. Jakie są tego efekty? Różne. Turowowi rzucił w końcówce czwartej kwarty i dogrywce 17 "oczek", a Kotwica wygrała. W końcówce meczu z Siarką miał 11 punktów i 5 zbiórek, a Kotwica przegrała. Wniosek? Powodzenie kołobrzeżan nie zależy tylko od niego. Wysokie miejsca Śniega to głównie zasługa niedawnego spotkania z Treflem, ale także wcześniej w spotkaniach z Kotwicą i Anwilem był skuteczny w ważnych momentach. Mimo to w sumie w "crunch time" rozegrał niespełna 13 minut. Może warto bardziej mu zaufać? Dobre statystyki Easleya to nie tylko zwycięski wsad przeciwko Anwilowi. Z drugiej strony - Amerykanin w końcówkach grał krótko, bo nieco ponad 10 minut. Co innego Cielebąk, a przede wszystkim Leończyk i Wysocki. Oni dostają dużo czasu w decydujących chwilach, trafiają, zbierają i wykonują ważne akcje. W ich przypadku polecam też poniższą statystykę skuteczności...

Skuteczność za 2 w zaciętych końcówkach (więcej niż 5 rzutów oddanych):

1. Leończyk Czarni 87,5%
2. Wysocki Turów 83,3%
3. Tica PBG 80,0%
4. P.Miller Anwil 72,7%
5. Nana Polonia 62,5%
6. Scott Kotwica 57,1%
7. Truscott Siarka 50,0%
8. Jovanović Anwil 44,4%
9. Wiśniewski PBG 44,4%
10. Fisher Kotwica 41,7%

Skuteczność za 3 w zaciętych końcówkach (więcej niż 3 rzuty oddane):

1. Cesnauskis Czarni 80,0%
2. Sarzało Kotwica 75,0%
3. T.Thomas Turów 70,0%
4. Brkić Turów 60,0%
5. Cielebąk Polpharma 57,1%
6. Wall Siarka 50,0%
7. Fisher Kotwica 50,0%
8. Thompson Anwil 50,0%
9. Bennerman Czarni 44,4%
10. Hinson Polonia 36,4%

Skuteczność z gry w zaciętych końcówkach (więcej niż 5 rzutów oddanych):

1. Leończyk Czarni 87,5%
2. Wysocki Turów 83,3%
3. Tica PBG 80,0%
4. Cielebąk Polpharma 72,7%
5. P.Miller Anwil 72,7%
6. Cesnauskis Czarni 50,0%
7. Harris Kotwica 50,0%
8. Okafor PBG 50,0%
9. Ewing Prokom 50,0%
10. Truscott Siarka 50,0%

Komentarz: I tak jak wyżej - imponują szczególnie Cielebąk, Wysocki i Leończyk, którzy mają bardzo pewną rękę w końcówkach (inna sprawa, że ten ostatni rzuca głównie spod kosza). Prawie nie myli się także Paul Miller z Anwilu. Zwraca uwagę także 70% z dystansu (7/10!) Toreya Thomasa z Turowa, który za 2 ma skuteczność 2/14! A w całym sezonie rzuca z dystansu z 32% celności.

Skuteczność za 1 w zaciętych końcówkach (więcej niż 5 rzutów oddanych):

1. Scott Kotwica 100,0% (14/14)
2. E.Miller PBG 87,5% (7/8)
3. Jackson Turów 87,5% (7/8)
4. Koljević Turów 86,7% (13/15)
5. Berisha Anwil 85,7% (6/7)
6. Cesnauskis Czarni 83,3% (5/6)
7. Milicić AZS 83,3% (5/6)
8. Śnieg AZS 83,3% (5/6)
9. Goffney Siarka 83,3% (5/6)
10. Jovanović Anwil 71,4% (5/7)

Komentarz: Wyżej wymienionych lepiej nie faulować w końcówkach, bo wiadomo, że raczej się nie pomylą. Scott w sezonie ma zaledwie 79%, a w kluczowych momentach nie spudłował.

Średnia zbiórek na 40 minut w zaciętych końcówkach (minimum 10 minut rozegranych):

1. Jovanović Anwil 18,9
2. Easley Polonia 18,9
3. Kinloch AZS 17,5
4. Wysocki Turów 17,0
5. Truscott Siarka 15,1

fot. Grzegorz Bereziuk (plk.pl)
Średnia asyst na 40 minut w zaciętych końcówkach (minimum 10 minut rozegranych):

1. Skibniewski Polpharma 8,2
2. Pringle Siarka 8,0
3. Thompson Anwil 7,4
4. Hodge Zastal 7,1
5. T.Thomas Turów 7,1

Średnia przechwytów na 40 minut w zaciętych końcówkach (minimum 10 minut rozegranych):

1. Dłoniak Zastal 5,2
2. Waczyński Trefl 4,0
3. C.Thomas Anwil 3,8
4. Ljubotina Trefl 3,6
5. Surmacz PBG 3,5

Komentarz: Okazuje się, że Skibniewski nie ma gorącej głowy i nawet w meczu "na styku" umie znaleźć wolnego kolegę. Znowu wysoko jest Torey Thomas - chyba trener Jacek Winnicki powinien mu powiedzieć: w końcówkach rzucaj za 3 albo oddawaj :-)

Po statystykach, które przedstawiały zawodników w pozytywnym świetle czas na kilka negatywnych.

Średnia strat na 40 minut w zaciętych końcówkach (minimum 10 minut rozegranych):

1. Ewing Prokom 9,6
2. Raczyński Zastal 7,6
3. Hodge Zastal 7,1
4. Gustas Trefl 6,9
5. Frazier AZS 6,4
6. Nowakowski Polonia 6,2
7. Chanas Polpharma 6,1
8. Berisha Anwil 6,0
9. M.Hicks Polpharma 5,5
10. Tomaszek Turów 5,3

Komentarz: Cakiem słusznie w Treflu w końcówkach częściej rozgrywa Lorinza Harrington, a nie Giedrius Gustas. Ten drugi co prawda trafia, ale często traci piłkę. Najlepszym przykładem jest końcówka meczu w Zielonej Górze. Ale rozgrywający Zastalu Walter Hodge wcale nie jest lepszy - w tym samym spotkaniu też miał dwa błędy w ostatniej minucie.

Najgorsza skuteczność z gry w końcówkach (więcej niż 5 rzutów oddanych):

1. M.Hicks Polpharma 12,5% (1/8) 43%
2. Pringle Siarka 14,3% (1/7) 42%
3. Goffney Siarka 14,3% (1/7) 40%
4. Kikowski Trefl 16,7% (2/12) 43%
5. Hawkins PBG 16,7% (1/6) 42%
6. Białek Czarni 16,7% (1/6) 46%
7. Harrington Trefl 16,7% (1/6) 29%
8. Zigeranović Turów 16,7% (1/6) 53%
9. Jackson Turów 22,2% (2/9) 49%
10. Pluta Anwil 25,0% (3/12) 50%

Komentarz: Tutaj obok skuteczności w końcówkach podałem skuteczność w sezonie. Zadziwiająca jest przede wszystkim obecność w tym gronie weterana Pluty, która w całym meczu trafia co drugi rzut, a w końcówkach zaledwie co czwarty. Czyżby koszykarz Anwilu nie był już takim pewniakiem jak w poprzednich latach? A może zawsze miał taką dysproporcję tylko nikt tego nie policzył? :)

Najgorsza skuteczność wolnych w końcówkach (więcej niż 5 rzutów oddanych):

1. Białek Czarni 16,7% (1/6) 80%
2. Nana Polonia 30,0% (3/10) 63%
3. Hawkins PBG 37,5% (3/8) 50%
4. P. Miller Anwil 50,0% (3/6) 70%
5. Tomaszek Turów 50,0% (3/6) 48%
6. Nowakowski Polonia 50,0% (3/6) 69%
7. Thompson Anwil 50,0% (5/10) 60%
8. Blassingame Czarni 52,6% (10/19) 70%
9. Wysocki Turów 57,1% (4/7) 73%
10. Bennerman Czarni 58,3% (7/12) 65%

Komentarz: Katastrofalna skuteczność Nany daje dużo do myślenia trenerom drużyn, które będą grały z Polonią w najbliższych tygodniach. A rywale Czarnych chyba powinni stosować taktykę "Hack-A-Nybody" ;-)

fot. Grzegorz Bereziuk (plk.pl)
Najgorszy ranking evaluation na 40 minut w zaciętych końcówkach (co najmniej 10 minut gry):

1. M.Hicks Polpharma -5,5
2. Zigeranović Turów -3,6
3. Chodkiewicz Zastal -3,1
4. Sroka AZS -2,3
5. Kikowski Trefl -1,7
6. Raczyński Zastal 0,0
7. Hawkins PBG 1,4
8. Zabłocki Kotwica 2,5
9. Sikora Kotwica 2,9
10. Hrycaniuk Prokom 3,4

Komentarz: 1/8 z gry, 2 zbiórki i 3 straty to dorobek Michaela Hicksa w niespełna 22 minuty. Jedyny swój rzut trafił we Włocławku, gdzie Polpharma wygrała. Poza tym był na parkiecie w końcówkach meczów w Tarnobrzegu i Zgorzelcu oraz u siebie z PBG i Czarnymi. Efekt? Komplet porażek. Trener Zoran Sretenović już się chyba zorientował o co chodzi - w 12. kolejce przeciwko Siarce u siebie Hicksa nie było w końcówce na boisku, a Polpharma wygrała ostatnie 5 minut 12:4. Tymczasem trener PBG Milija Bogićević powinien pomyśleć o zmianie rozgrywającego, bo Cliff Hawkins "partoli" mecz za meczem. Nawet ostatnio w trakcie wygranej w Kołobrzegu spudłował 3 z 4 wolnych w końcówce. Ciekawy przypadek to Paweł Kikowski - kompletnie zawalił spotkania z Prokomem i Polonią u siebie, "przespał" konfrontacje z Anwilem i PBG, a ostatnio w Koszalinie praktycznie sam ratował zespół w czwartej kwarcie mając 5 punktów i 2 asysty w końcówce.

Statystyki pokazują, że jeśli zrobić ranking najbardziej i najmniej zaufanych graczy to w tym pierwszym w czołówce byliby Paweł Leończyk z Czarnych, Konrad Wysocki z Turowa, Tomasz Cielebąk z Polpharmy, Paul Miller z Anwilu i chyba mimo wszystko Ted Scott z Kotwicy. W drugim: Zbigniew Białek z Czarnych, Michael Hicks z Polpharmy, Harding Nana z Polonii oraz Cliff Hawkins z PBG.

A jak to wygląda drużynowo?

Punkty na 40 minut zdobyte przez drużyny w zaciętych końcówkach:

1. Turów 94,7
2. Czarni 91,0
3. Kotwica 90,3
4. Anwil 89,1
5. Trefl 78,0
6. Polpharma 76,6
7. Prokom 74,7
8. PBG 74,3
9. AZS 72,0
10. Polonia 69,6
11. Siarka 69,6
12. Zastal 45,8

Skuteczność drużyn z gry w zaciętych końcówkach

1. Kotwica 47,3%
2. Czarni 47,3%
3. Turów 44,0%
4. Prokom 42,9%
5. Polpharma 40,9%
6. Anwil 39,3%
7. AZS 38,2%
8. Polonia 36,4%
9. PBG 36,2%
10. Siarka 34,2%
11. Trefl 33,3%
12. Zastal 33,3%

Skuteczność drużyn za 1 w zaciętych końcówkach

1. Polpharma 88,9%
2. Kotwica 79,2%
3. Siarka 77,3%
4. Prokom 75,0%
5. Zastal 75,0%
6. Trefl 73,1%
7. Anwil 71,1%
8. Turów 70,8%
9. AZS 68,2%
10. PBG 58,8%
11. Czarni 54,4%
12. Polonia 40,9%

Komentarz: Zabrakło mi już energii, by przeliczyć punkty na 100 posiadań, ale i tak widać kilka ciekawych rzeczy. Zastal w ostatnich minutach jest bardzo nieskuteczny i nawet jeśli wygrywa, to dzięki wypracowanej wcześniej przewadze (np. z Treflem). Polonia swoje nikłe porażki "zawdzięcza" głównie katastrofalnej skuteczności rzutów wolnych (Nana 3/10, Nowakowski 3/6, Kwiatkowski 1/4). Najdziwniejszy przypadek to Kotwica. Ten zespół jako jedyny ma w końcówkach lepsza skuteczność niż w całym sezonie, a mimo to zdecydowaną większość zaciętych meczów przegrał. Albo szwankuje obrona albo wcześniej powstają straty nie do odrobienia...

I na koniec jeszcze jedna klasyfikacja - Stosunek liczby rzutów za 3 punkty do rzutów za 2 punkty:

1. Polpharma 0,76
2. Trefl 1,05
3. AZS 1,13
4. Polonia 1,38
5. Kotwica 1,55
6. Anwil 1,67
7. Zastal 1,70
8. Siarka 1,71
9. PBG 1,88
10. Turów 1,88
11. Czarni 2,06
12. Prokom 4,25

Komentarz: Im niższy wynik tym drużyna częściej w końcówkach korzysta z rzutów z dystansu zamiast grać pod kosz. Ciekawie wygląda tu zdecydowanie ostatnie miejsce Prokomu, ale z drugiej strony w przypadku gdynian w grę wchodzą tylko dwa mecze, więc nie jest to bardzo miarodajna próbka.

P.S.
Nie wykluczam, że gdzieś znajdzie się jakaś drobna pomyłka, ale daję 99% gwarancji nieomylności;-) Mimo to czekam na wytknięcie błędów.

P.S. 2
Aktualizacja statystyk nastąpi po rundzie zasadniczej.

wtorek, 4 stycznia 2011

Jest, jest, jest! Czarni przegrali!

Tytuł oczywiście jest ironiczny - gdyby ktoś nie zrozumiał.

Do rzeczy. Zostałem zaczepiony, więc odpowiem.

Za lakomski.blox.pl.

W minioną pierwszą niedzielę nowego 2011 roku Energa Czarni Słupsk przegrała swój drugi mecz w tym sezonie. Porażka wysoka na trudnym zgorzeleckim terenie. Martwi styl i całkowita dominacja Turowa przez 40 minut meczu, jednak na co innego chciałbym dziś zwrócić uwagę.

Bardzo sceptycznie i dość jednoznacznie po niedzielnej przegranej słupskiego zespołu wypowiedziało się środowisko koszykarskie. Najbardziej zaskoczył mnie drwiący komentarz Przeglądu Sportowego

- Przed rozpoczęciem rundy rewanżowej TBL prezes Czarnych Andrzej Twardowski cieszył się, że bilans 10-1 już daje jego drużynie… udział w play-off. Minimalistyczne podejście? Tymczasem mecz w Zgorzelcu pokazał, że Czarni to drużyna do ogrania i przypomniał, że do tej pory wiele razy mieli sporo szczęścia. Tym razem to nie im, a rywalom wszystko wpadało. Z perspektywy przedsezonowej ten wynik sensacją nie jest. I Czarni, i Turów mieli być ligowymi średniakami. A słupszczanie po prostu wysoko zawiesili sobie poprzeczkę w ostatnich tygodniach. Dobrze, że chociaż ich prezes wie, gdzie tak naprawdę powinna się znajdować.

Jest mi trochę przykro, że tak prestiżowy dziennik sportowy, który czytam codziennie rano przy śniadaniu, spisuje na straty jeden z najlepiej grających zespołów tego sezonu w Tauron Basket Lidze po jednym słabym meczu. Warto też zaznaczyć, że wypowiedź prezesa Andrzeja Twardowskiego została rozbita na części, przez co utraciła sens. - Spodziewamy się, że może przyjść kryzys w naszej grze, że przed play-off musimy dać naszym zawodnikom większe obciążenia i że może się to odbić na naszej postawie w sezonie zasadniczym. Dlatego musimy zrobić wszystko, by przejść przez ten okres możliwie bezboleśnie, jednocześnie przygotowując się do jak najlepszej gry już po II rundzie, by szczyt formy przyszedł na najważniejszą część - play-off – dodał prezes Twardowski w rozmowie z Mateuszem Bilskim, plk.pl.

Generalnie w tym sezonie liczące się media w Polsce dziwie podchodzą do niespodziewanego wyniku Energi Czarnych Słupsk. Z początku sezonu, gdy słupszczanie wraz z Zastalem Zielona Góra przodowali w lidze, wszyscy zachwycali się beniaminkiem. Gdy drużyna Dainiusa Adomaitisa została samodzielnym liderem z bilansem 9:0, gazety oraz portale internetowe częściej pochylały się nad problemami Asseco Prokomu Gdynia, czy Anwilu Włocławek. Wystarczył jednak jeden słaby mecz i druga porażka Energi Czarnych by nagle uświadomić szerszej rzeszy publiczności jak fatalnym liderem jest zespół ze Słupska.

Cóż, mówi się trudno i w przypadku koszykarzy Energi Czarnych gra się dalej. Przed nimi bardzo ważny sprawdzian z AZS-em Koszalin. O tym meczu trochę więcej już niebawem, bądź co bądź szykują nam się kolejne Derby Pomorza!


Szczerze mówiąc nie rozumiem takiej reakcji po tekście w obronie zlanych Czarnych. Wiele osób zespół ze Słupska po 10-1 w pierwszej rundzie widzi już w finale. To jest właśnie ta wysoko zawieszona poprzeczka. Teraz każda porażka Czarnych kibicom będzie wydawała się wielkim rozczarowaniem, a przecież to drużyna, która podobnie jak Turów, Anwil, Trefl, Polpharma, AZS, PBG może mieć swoje wzloty i upadki, lepsze i gorsze dni. Nie jest zespołem, który - jak Śląsk kiedyś, a Prokom obecnie - wystaje ponad ligę. I tak jak miał w pierwszej rundzie 10-1, tak teraz może mieć np. 4-7. Dlatego trzeba spokojnie podchodzić do przegranych i nie traktować tej w Zgorzelcu w kategorii megasensacji, klęski, kompromitacji, upokorzenia itd.

P.S.

A tak w ogóle to o spotkaniu Czarnych w Zgorzelcu w ogóle nie chciałem pisać, ale... na mecz w Warszawie fotograf nie dojechał ;-)