Już jutro Asseco Prokom Gdynia zaczyna ćwierćfinałową rywalizację w Eurolidze z Olympiacosem Pireus. Zdecydowanym faworytem jest zespół z Grecji, który był w Final Four rok temu i przegrał w półfinale z Panathinaikosem Ateny. Nie mam czasu (bo zbieram się na MPD) dłuższą zapowiedź, więc krótko - inny wynik niż 3-0 dla Olympiacosu będzie niespodzianką. A przy okazji wrzucam ubiegłoroczną krótką rozmowę w biegu z gwiazdą zespołu z Pireusu Joshem Childressem kilka chwil po wspomnianym nieudanym półfinale. Obyśmy po serii ćwierćfinałowej mogli powtórzyć niektóre pytania :-)
Po tym jak Olympiacos przegrał w półfinale Final Four Euroligi, chyba musi pan uznać decyzję o przyjeździe do Europy za błąd.
JOSH CHILDRESS: Nie, nie można tak oceniać po jednym spotkaniu. Staraliśmy się, rozegraliśmy twardy mecz przeciwko silnemu rywalowi i przegraliśmy. Ale nie próbujcie mi wkładać słów w usta.
Kilka tygodni temu miał pan dłuższą przerwę z powodu kontuzji. Czy to miało jakiś wpływ na nie do końca dobre występy pod koniec rozgrywek?
Nie, nie sądzę. Ja czuję się dobrze i robię to co mi trener każe. Po kontuzji nie ma już śladu, nawet o tym zapomniałem.
W trakcie pierwszego roku po przenosinach do Europy co pana najbardziej zaskoczyło?
Właściwie to nic. Cóż, koszykówka to koszykówka. Na całym świecie są różne style gry, ale to przecież jeden sport.
Ale nie mówimy tylko o rzeczach czysto sportowych?
Kibice. Naprawdę szaleni. W NBA takich nie ma, w Grecji są niesamowici. To jedna rzecz, która bardzo się różni po obu stronach oceanu. Czasami słyszałem tyle głosów poparcia, że wydawało się, że Olympiacosowi pół kraju kibicuje.
A jak sobie pan poradził z dużymi oczekiwaniami, których chyba pan nie spełnił? Zawodnik o takiej karierze w NBA czysto teoretycznie powinien być superstrzelcem w Europie.
Nie mam z tym problemu. Tak naprawdę interesuje mnie tylko opinia trenera i kolegów z zespołu, a ona jest pozytywna. Opinie innych osób, fachowców, dziennikarzy nie bardzo mnie interesują.
Skoro jest tak dobrze, to oczywiście zostaje pan w Europie?
Mam kontrakt ważny jeszcze przez dwa lata, ale nie wiem co zrobię. Teraz nie zastanawiam się nad tym, podejmę decyzję po sezonie.
Myśli pan, że tego lata więcej koszykarzy o pana pozycji w NBA podąży pana drogą?
Z całą pewnością. Nie wiem kto., ale jestem przekonany, że nie jeden, ale kilku zawodników wybierze występy w Europie.
Doczekamy się jakiejś naprawdę wielkiej gwiazdy?
Nie wiem. Ale teraz naprawdę wszystko jest możliwe.
Wszystko zależy od pieniędzy?
(śmiech) Ja tam nie wiem. To zależy od ich decyzji.
A pan nie żałuje opuszczenia Atlanta Hawks? Mają świetny sezon, walczą w play-off.
Hmmm... Nie. Jestem tutaj, podoba mi się granie w Europie i nie będę się zastanawiał, co by było gdybym zrobił inaczej.
Kibicuje pan byłym kolegom?
Tak. Doceniam to co robią w obecnych rozgrywkach. Oprócz dobrych wyników ich grę ogląda się naprawdę z przyjemnością.
Kilka tygodni temu miał pan dłuższą przerwę z powodu kontuzji. Czy to miało jakiś wpływ na nie do końca dobre występy pod koniec rozgrywek?
Nie, nie sądzę. Ja czuję się dobrze i robię to co mi trener każe. Po kontuzji nie ma już śladu, nawet o tym zapomniałem.
W trakcie pierwszego roku po przenosinach do Europy co pana najbardziej zaskoczyło?
Właściwie to nic. Cóż, koszykówka to koszykówka. Na całym świecie są różne style gry, ale to przecież jeden sport.
Ale nie mówimy tylko o rzeczach czysto sportowych?
Kibice. Naprawdę szaleni. W NBA takich nie ma, w Grecji są niesamowici. To jedna rzecz, która bardzo się różni po obu stronach oceanu. Czasami słyszałem tyle głosów poparcia, że wydawało się, że Olympiacosowi pół kraju kibicuje.
A jak sobie pan poradził z dużymi oczekiwaniami, których chyba pan nie spełnił? Zawodnik o takiej karierze w NBA czysto teoretycznie powinien być superstrzelcem w Europie.
Nie mam z tym problemu. Tak naprawdę interesuje mnie tylko opinia trenera i kolegów z zespołu, a ona jest pozytywna. Opinie innych osób, fachowców, dziennikarzy nie bardzo mnie interesują.
Skoro jest tak dobrze, to oczywiście zostaje pan w Europie?
Mam kontrakt ważny jeszcze przez dwa lata, ale nie wiem co zrobię. Teraz nie zastanawiam się nad tym, podejmę decyzję po sezonie.
Myśli pan, że tego lata więcej koszykarzy o pana pozycji w NBA podąży pana drogą?
Z całą pewnością. Nie wiem kto., ale jestem przekonany, że nie jeden, ale kilku zawodników wybierze występy w Europie.
Doczekamy się jakiejś naprawdę wielkiej gwiazdy?
Nie wiem. Ale teraz naprawdę wszystko jest możliwe.
Wszystko zależy od pieniędzy?
(śmiech) Ja tam nie wiem. To zależy od ich decyzji.
A pan nie żałuje opuszczenia Atlanta Hawks? Mają świetny sezon, walczą w play-off.
Hmmm... Nie. Jestem tutaj, podoba mi się granie w Europie i nie będę się zastanawiał, co by było gdybym zrobił inaczej.
Kibicuje pan byłym kolegom?
Tak. Doceniam to co robią w obecnych rozgrywkach. Oprócz dobrych wyników ich grę ogląda się naprawdę z przyjemnością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz