środa, 29 grudnia 2010

Bogavac i Leończyk nadal najskuteczniejsi

Kilka dni temu zaktualizowałem drużynowe statystyki ataku i obrony w Tauron Basket Lidze. Teraz czas na drugie notowanie indywidualnych rankingów strzeleckich. Pierwsze znajdziecie tutaj. Możecie tam również przeczytać kilka wyjaśnień dotyczących sposobu liczenia statystyk. Poniżej wrzucam tylko rankingi.

A oto ich liderzy - Slavisa Bogavac z AZS-u Koszalin oraz Paweł Leończyk z Energi Czarnych Słupsk.



Wszystkie obliczenia: stan na 30 grudnia 2010, minimum 10 celnych rzutów.

Skuteczność z gry = rzuty celne z gry/rzuty oddane z gry

1. Leończyk Czarni 72.2 %
2. Kęsicki Zastal 71.4%
3. Davis Czarni 70.2%
4. Kinloch AZS 67.9%
5. Bogavac AZS 65.1%
6. Łapeta Prokom 65.0%
7. Ljubotina Trefl 64.7%
8. Easley Polonia 64.6%
9. Cielebąk Polpharma 62.3%
10. Szczotka Prokom 61.9%

Efektywna skuteczność rzutów z gry = (rzuty celne z gry + 0,5* celne trójki)/rzuty oddane z gry

1. Bogavac AZS 73,26%
2. Leończyk Czarni 72,22%
3. Kęsicki Zastal 71,43%
4. Davis Czarni 70,18%
5. Cielebąk Polpharma 70,13%
6. Kinloch AZS 67,86%
7. Widenow Prokom 65,91%
8. Jovanović Anwil 65,38%
9. Łapeta Prokom 65,00%
10. Bochno Turów 64,71%

Niespodzianka to awans do dziesiątki Bartosza Bochny, który obok Filipa Widenowa z Prokomu jest najskuteczniejszym obrońcą.

Prawdziwa skuteczność rzutowa = punkty/(2*(oddane rzuty z gry+0,44*oddane rzuty wolne))

1. Bogavac AZS 76,80%
2. Leończyk Czarni 73,81%
3. Kęsicki Zastal 72,97%
4. Kinloch AZS 71,51%
5. Cielebąk Polpharma 70,57%
6. Łapeta Prokom 69,67%
7. Jovanović Anwil 69,42%
8. Szczotka Prokom 66,93%
9. Widenow Prokom 66,84%
10. Easley Polonia 66,18%

Procentowy udział w akcjach drużyny = (oddane rzuty z gry + 0,44* oddane rzuty wolne + straty) * (czas gry zespołu/5)) / (czas gry zawodnika * (oddane rzuty z gry zespołu + 0,44 * oddane rzuty wolne zespołu + straty zespołu)

1. Scott Kotwica 37,94%
2. Brown Prokom 32,87%
3. Varda Prokom 29,58%
4. E. Hicks Anwil 29,27%
5. Fears PBG 28,05%
6. Koljević Turów 27,97%
7. Ewing Prokom 27,24%
8. Giddens Prokom 26,78%
9. Hinson Polonia 26,76%
10. Blassingame Czarni 26,29%

Na trzecie miejsce awansował Ratko Varda, którego wcześniej nie było ze względu na zbyt małą liczbę celnych rzutów. Środkowy Prokomu nie grał do tej pory dużo, ale gdy wchodził na parkiet to koledzy natychmiast wykorzystywali jego podkoszową przewagę nad ligowym rywalami.

Pełna lista w PDF posortowana według usage%

Następna aktualizacja pewnie dopiero w lutym, a może tuż przed otwarciem okienka transferowego?.

sobota, 25 grudnia 2010

Pacesas - spec od defensywy?

fot. W. Figurski (plk.pl)
Trzy tygodnie temu policzyłem statystyki ataku i obrony w PLK i obiecałem aktualizację. Dotrzymuję słowa. Poniżej statystyki po 11 kolejkach, czyli teoretycznie w połowie sezonu (teoretycznie, bo Asseco Prokom Gdynia ma cztery mecze zaległe).

W porównaniu z poprzednimi obliczeniami dokonałem drobnej poprawki. Po analizie podobnych amerykańskich statystyk zdecydowałem się na uśrednienie wyników. Wyjaśniam o co chodzi: skoro nie uznajemy zbiórki w ataku za nowe posiadanie, to przecież obie drużyny w jednym meczu powinny mieć taką samą liczbę posiadań.

Stary wzór był taki:

Possesions = Tm FGA + 0.4 * Tm FTA - 1.07 * (Tm ORB / (Tm ORB + Opp DRB)) * (Tm FGA - Tm FG) + Tm TOV

Posiadania = rzuty oddane przez drużynę + 0,4 * rzuty wolne oddane przez drużynę - 1.07 * (zbiórki drużyny w ataku / (zbiórki drużyny w ataku + zbiórki przeciwnika w obronie)) * (rzuty oddane - rzuty celne) + straty

Nowy to:

Possesions = 0.5 * ((Tm FGA + 0.4 * Tm FTA - 1.07 * (Tm ORB / (Tm ORB + Opp DRB)) * (Tm FGA - Tm FG) + Tm TOV) + (Opp FGA + 0.4 * Opp FTA - 1.07 * (Opp ORB / (Opp ORB + Tm DRB)) * (Opp FGA - Opp FG) + Opp TOV))

Posiadania = 0,5 * ((rzuty oddane przez drużynę + 0,4 * rzuty wolne oddane przez drużynę - 1.07 * (zbiórki drużyny w ataku / (zbiórki drużyny w ataku + zbiórki przeciwnika w obronie)) * (rzuty oddane przez drużynę - rzuty celne drużyny) + straty drużyny) + (rzuty oddane przez przeciwnika + 0,4 * rzuty wolne oddane przez przeciwnika - 1.07 * (zbiórki przeciwnika w ataku / (zbiórki przeciwnika w ataku + zbiórki drużyny w obronie)) * (rzuty oddane przeciwnika - rzuty celne przeciwnika) + straty przeciwnika))

Czyli w skrócie: realne posiadania to 0,5 * (posiadania drużyny+posiadania przeciwnika).

Tyle wyjaśnień, a oto wyniki:

Średnia punktów zdobywanych na 100 posiadań zespołu:

1. Czarni 115,5
2. Turów 114,3
3. Polpharma 113,8
4. Anwil 111,9
5. AZS 108,6
6. Kotwica 108,6
7. Prokom 108,1
8. Trefl 108,0
9. PBG 105,9
10. Zastal 104,8
11. Siarka 99,3
12. Polonia 98,5

Średnia punktów traconych na 100 posiadań zespołu:

1. Trefl 99,4
2. Prokom 101,3
3. Polonia 102,4
4. Czarni 104,5
5. Zastal 104,6
6. PBG 108,4
7. Turów 108,9
8. Anwil 108,9
9. Polpharma 110,7
10. Kotwica 113,2
11. Siarka 115,1
12. AZS 117,2

Tempo gry (czyli średnia posiadań na mecz):

1. AZS 73,2
2. Polonia 72,9
3. Siarka 71,7
4. Czarni 71,5
5. Zastal 71,3
6. Polpharma 71,0
7. Anwil 70,7
8. Kotwica 70,3
9. Prokom 69,8
10. Trefl 69,7
11. Turów 68,7
12. PBG 68,7

Pięć drużyn było prowadzonych w tej rundzie przez różnych trenerów. W Polpharmie Zoran Sretenović po czterech meczach zastąpił Pawła Turkiewicza, w AZS-ie Mariusz Karol po dwóch meczach Charlesa Bartona, w Anwilu Emir Mutapcić po dziewięciu meczach Igora Griszczuka, a w Siarce po Bogdan Pamuła po dziesięciu meczach Zbigniewa Pyszniaka. Trzy wyjazdowe spotkania Prokomu prowadził nie Tomas Pacesas, a Andrzej Adamek. W pozostałych zespołach trenerzy się nie zmieniali - Dainius Adomaitis (Czarni), Jacek Winnicki (Turów), Dariusz Szczubiał (Kotwica), Milija Bogićević (PBG), Karlis Muiznieks (Trefl), Tomasz Herkt (Zastal) i Wojciech Kamiński (Polonia).

Poniżej statystyki uwzględniające grę drużyny pod różnymi trenerami.

Średnia punktów zdobywanych na 100 posiadań zespołu:

1. Anwil Mutapcicia 120,4
2. Polpharma Sretenovicia 118,1
3. Siarka Pamuły 118,1
4. Czarni 115,5
5. Turów 114,3
6. Prokom Pacesasa 111,7
7. AZS Karola111,6
8. Anwil Griszczuka 110,9
9. Kotwica 108,6
10. Trefl 108,0
11. Polpharma Turkiewicza 106,3
12. PBG 105,9
13. Zastal 104,8
14. Prokom Adamka 102,7
15. Polonia 98,5
16. Siarka Pyszniaka 97,1
17. AZS Bartona 96,4

Średnia punktów traconych na 100 posiadań zespołu:

1. Prokom Pacesasa 95,2
2. Trefl 99,4
3. Polonia 102,4
4. Czarni 104,5
5. Zastal 104,6
6. Polpharma Sretenovicia 105,6
7. Siarka Pamuły 105,9
8. Anwil Griszczuka 106,2
9. PBG 108,4
10. Turów 108,9
11. Prokom Adamka 109,5
12. AZS Karola 112,2
13. Kotwica 113,2
14. Siarka Pyszniaka 116,2
15. Polpharma Turkiewicza119,6
16. Anwil Mutapcicia 133,0
17. AZS Bartona 138,2

Tempo gry (czyli średnia posiadań na mecz):

1. AZS Karola 73,8
2. Siarka Pamuły 73,0
3. Polonia 72,9
4. Siarka Pyszniaka 71,6
5. Czarni 71,5
6. Anwil Mutapcicia 71,4
7. Zastal 71,3
8. Polpharma Turkiewicza 71,3
9. Polpharma Sretenovicia 70,9
10. Anwil Griszczuk 70,6
11. AZS Bartona 70,6
12. Prokom Pacesasa 70,5
13. Kotwica 70,3
14. Prokom Adamka 69,1
15. Trefl 69,7
16. Turów 68,7
17. PBG 68,7

Warto wziąć pod uwagę, że jeden mecz Emira Mutapcicia w roli trenera Anwilu w Słupsku oraz jedno spotkanie Bogdana Pamuły w roli trenera Siarki w Kołobrzegu nie powinny być wielkimi wyznacznikami, ale kilka innych wniosków można wyciągnąć. Np. takie:
- Prokom w najsilniejszym składzie z Pacesasem na ławce broni zdecydowanie najlepiej w lidze
- Polpharma po zmianie trenera kontynuuje niezwykle skuteczną grę w ataku. W ofensywie jest efektywniejsza niż Czarni!
- główne grzechy trzech szkoleniowców bez pracy to defensywa. Pyszniak, Turkiewicz i Barton zajmują trzy z czterech ostatnich miejsc

P.S.
W okresie między świętami a Nowym Rokiem powinna pojawić się aktualizacja indywidualnych statystyk strzeleckich.

piątek, 24 grudnia 2010

Śnieg tu, śnieg tam...

To chyba idealny screen na krótki zimowy wpis świąteczny.


Znalezione kilka dni temu na jednym z koszykarskich forów.

Dla niekumatych wyjaśnienie: to galeria zdjęć zawodnika Tomasza Śniega na stronie PLK. Do koszykarza przyporządkowano fotografię... zaśnieżonego parkingu przed Ergo Areną. Szybka reakcja redaktora naczelnego plk.pl spowodowała, że ostał się tylko screen, ale tak czy siak - zabawnie wyszło, prawda?

A już całkiem poważnie - zmiany szykują się nie tylko w śnieżnej galerii, ale także w karierze koszykarskiej zawodnika.

Wesołych Świąt!

środa, 22 grudnia 2010

76ers: a miało być optymistycznie...

Niemal miesiąc temu popełniłem wpis z zapytaniem, czy dla 76ers jest nadzieja. Mieli wtedy bilans 3-12 i grali po prostu kiepsko.

W następnym spotkaniu ulegli Miami Heat, ale potem wszystko się zmieniło. Wygrali 8 z 11 meczów, tylko jednym punktem ulegli Boston Celtics, awansowali po raz pierwszy w tym sezonie na ósme miejsce. Już zbierałem się do optymistycznego wpisu na temat przemiany Spencera Hawesa, coraz większej dojrzałości Jrue Holidaya, błysku Jodiego Meeksa.

I stało się.


76:121 z Bulls w Chicago. W NBA teoretycznie porażka to porażka - niezależnie od tego, czy róźnicą 2 czy 50 punktów. Ale taaaka porażka sprawia, że optymistycznie pisać po prostu nie wypada.

76ers są teraz na 9. miejscu i mają bilans 11-16. Kolejne sześć spotkań rozegrają na wyjeździe - w Bostonie, Denver, Golden State, Phoenix, Los Angeles (z Lakers) i Nowym Orleanie. 2-4 będzie dobrym wynikiem.

wtorek, 21 grudnia 2010

95 punktów więcej

146:51.

To nie wynik z rozgrywek szkolnych dziewcząt, tylko rezultat spotkania II ligi męskiej.

Żuraw Gniewino wygrał różnicą 95 punktów z Mon-Polem Płock. O beniaminku pisałem już wcześniej ze względu na prezesa Enkhbaatara Dambandarję, który pochodzi z Mongolii i jest ojcem koszykówki w Płocku.

W Gniewinie w Mon-Polu zagrało tylko pięciu zawodników. Dlaczego?

Początkowo chcieliśmy przełożyć to spotkanie, ale rywale ostatecznie się nie zgodzili, a my w krótkim czasie nie zdążyliśmy zorganizować busa. Zawodnicy wybrali się na mecz dwoma samochodami - jednym z Płocka, jednym z Włocławka. Pech chciał, że ten drugi zepsuł się po drodze i nie udało się go naprawić. - wyjaśnia wiceprezes Tomasz Marzec.

Nic dziwnego, że Żuraw wygrał tak wysoko, skoro wśród pięciu graczy Mon-Polu byli głównie rezerwowi, w tym np. 16-letni Mikołaj Jankowski, który w tym meczu debiutował. Zdobył 2 punkty i miał aż 16 strat! Cały zespół - 55. Z dwóch różnych źródeł wiem, że Żuraw momentami bronił nawet na całym parkiecie... No cóż, przecież każdy chciałby pochwalić się takim triple-double, jakie uzbierał Jakub Bogusz - 20 punktów, 10 asyst, 13 przechwytów.

Mon-Pol tym razem miał po prostu pecha, ale nie oznacza to, że w Płocku jest różowo. Wręcz przeciwnie - klub ciągle ma problemy finansowe, które kilka tygodni temu omal nie spowodowały wycofania z rozgrywek. Na szczęście po wyborach samorządowych w mieście zmieniły się władze, więc jest nadzieja, że dla koszykówki znajdzie się parę groszy...

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Nowy PZKosz to nie my

Krótki wpis wyjaśniający.

W sobotę dostałem e-maila (cała treść poniżej) z adresu nowy.pzkosz@gmail.com z linkami do dwóch tekstów na stronie internetowej Przeglądu Sportowego (www.sports.pl). Podobny e-mail trafił ponoć do wielu innych osób ze środowiska koszykarskiego, a od kilku słyszałem sugestie, że to ktoś z PS stoi za tą akcją.

W związku z tym wyjaśniam: nie ja rozsyłałem te e-maile i (z tego co mi wiadomo) nie zrobił tego nikt z naszej redakcji.

Nowy PZKosz to nie my.

Treść e-maila:

Przegląd Sportowy: Były prezes Ludwiczuk

Polski Związek Koszykówki nie ma władz, ale w jego siedzibie nie pojawi się kurator - stwierdzili w Ministerstwie Sportu i Turystyki. Nie oznacza to, że resortowi urzędnicy uważają, iż nie ma podstaw, by wystąpić o wprowadzenie kuratora. Nie będzie go tylko dlatego, że do wyborów nowego zarządu pozostało zbyt mało czasu (niespełna dwa miesiące), by sąd zdołał zająć się sprawą.

Czytaj więcej: http://www.sports.pl/Koszykowka/Kosz-Byly-prezes-Ludwiczuk,artykul,94327,1,297.html

Przegląd Sportowy: PZKosz wybiera nowego prezesa

Środowisko koszykarskie stoi przed koniecznością wyboru nowego szefa związku. Potrzeba kadrowa wynika nie tylko dlatego, że kadencja zarządu kierowanego przez Romana Ludwiczuka minęła parę tygodni temu, ale po temu, że sam prezes właśnie wykluczył się z listy faworytów głosowania!

Czytaj więcej: http://www.sports.pl/Koszykowka/PZKosz-wybiera-nowego-prezesa,artykul,94348,1,297.html

Pozdrawiamy
Nowy PZKosz


P.S.

W e-mailu jest błąd. Drugi z tekstów pochodzi nie z Przeglądu Sportowego, lecz ze Sportu.

piątek, 10 grudnia 2010

Kto najczęściej rzuca i trafia w Tauron Basket Lidze?

Kilka dni temu policzyłem drużynowe statystyki ataku i obrony w Tauron Basket Lidze. Wyszło mi wtedy, że Turów Zgorzelec jest najskuteczniejszy, a PBG Basket Poznań najwolniejszy. Postanowiłem pójść za ciosem i "pobawić się" statystykami poszczególnych zawodników. Analitycy NBA proponują mnóstwo różnego rodzaju formuł, przeliczników dotyczących właściwie każdego elementu gry. Od czego zacząć? Od rzutów! Co by nie mówić, to celne rzuty i punkty są w koszykówce przecież najważniejsze.

Najłatwiej oczywiście podać skuteczność poszczególnych zawodników za 2, za 3, z gry, z linii rzutów wolnych. Ale za oceanem (poniekąd słusznie) stwierdzili, że trzeba docenić zawodników, którzy rzucają z dalszej odległości i trafiają rzadziej, ale za to ich udana próba jest nagradzana większą liczbą punktów. Dlatego powstała statystyka nazywana "Effective Field Goal Percentage" (w skrócie EFG%, po polsku efektywna skuteczność rzutów z gry). Jej obliczenie jest bardzo proste: (rzuty celne z gry + 0,5* celne trójki)/rzuty oddane z gry. Po prostu każde trafienie zza łuku jest warte nie 1, a 1.5.

Najpierw jednak liderzy "normalnej" klasyfikacji skuteczności z gry w Tauron Basket Lidze (wszystkie obliczenia: stan na 10 grudnia 2010, minimum 10 celnych rzutów):
fot. Łukasz Capar (plk.pl)
1. Leończyk Czarni 72,7%
2. Kęsicki Zastal 71,4%
3. Davis Czarni 68,9%
4. Tomaszek Turów 66,7%
5. Kinloch AZS 66,1%
6. Archibeque Polpharma 65,9%
7. Easley Polonia 65,5%
8. Łapeta Prokom 64,7%
9. Bogavac AZS 64,3%
10. Giddens Prokom 62,1%

Efektywna skuteczność rzutów z gry

fot. http://www.art-foto.eu/
1. Bogavac AZS 75,00%
2. Leończyk Czarni 72,73%
3. Kęsicki Zastal 71,43%
4. Wysocki Turów 69,09%
5. Davis Czarni 68,89%
6. Kinloch AZS 67,86%
7. Tomaszek Turów 66,67%
8. Widenow Prokom 65,91%
9. Archibeque Polpharma 65,91%
10. Giddens Prokom 65,52%

Prowadzi ze znakomitym wynikiem Slavisa Bogavac z AZS-u Koszalin, ale na jego "usprawiedliwienie" trzeba dodać, że wystąpił do tej pory tylko w czterech spotkaniach. Spośród zawodników, którzy przebili się do czołówki najbardziej w oczy rzuca się nazwisko Konrada Wysockiego z PGE Turowa Zgorzelec. Niemiec gra w każdym meczu po prawie 30 minut, zdobywa średnio ponad 10 punktów, chętnie rzuca z dystansu (19 prób w 8 spotkaniach) i ma naprawdę znakomite 69,1%. Nie wierzycie? Dla porównania EFG% najlepszego aktualnie w NBA Mike'a Bibby'ego wynosi 62,7. Oczywiście to inne realia itd., ale podaję ten przykład tylko po to, by pokazać, że ponad 60% to naprawdę niezłe osiągnięcie.

fot. Grzegorz Bereziuk (plk.pl)
Efektywna skuteczność rzutów z gry ma jeden minus - pomija ważny czynnik, jakim są rzuty wolne. Zawodnik może w meczu np. mieć skuteczność z gry 1/7, ale za to osiem razy wymusić faul przy rzucie, wykorzystać 15 z 16 wolnych i walnie przyczynić się do zwycięstwa.

Nie martwcie się. Jest statystyka, która uwzględnia również rzuty wolne. To True Shooting Percentage (TS%, po polsku prawdziwa skuteczność rzutowa), która wygląda tak: punkty/(2*(oddane rzuty z gry+0,44*oddane rzuty wolne))

Dlaczego mnożymy razy 2? Bo przy każdym rzucie można zdobyć co najmniej dwa punkty. Dlaczego mnożymy razy 0,44? Przy wolnym można zdobyć 1 punkty, co nakazywałoby nam przelicznik 0,5. Ale pamiętajmy, że nie każda faul to dwa rzuty wolne, a są także wizyty na linii spowodowane przewinieniami technicznymi.

Kto prowadzi w Tauron Basket Lidze w prawdziwej skuteczności rzutową?

1. Bogavac AZS 80,16%
2. Leończyk Czarni 73,86%
3. Kęsicki Zastal 72,97%
4. Kinloch AZS 71,51%
5. Łapeta Prokom 70,66%
6. Wysocki Turów 70,19%
7. Jovanović Anwil 70,08%
8. Widenow Prokom 66,84%
9. Koljević Turów 66,68%
10. Easley Polonia 66,35%

Kto wskoczył do dziesiątki w porównaniu z efektywną skutecznością? Czterech zawodników: Adam Łapeta, Nikola Jovanović, Ivan Koljević, Tony Easley. Trzej pierwsi zawdzięczają to dobrej skuteczności rzutów wolnych i ich dużej liczbie - u każdego z innych liczba oddanych rzutów wolnych to niemal połowy liczby oddanych rzutów z gry. A Easley? W obu rankingach ma procent na podobnym poziomie, ale awansował dzięki spadkowi konkurencji z Robertem Tomaszkiem (dużo rzutów wolnych, niska skuteczność) na czele.

Chciałem do obu dziesiątek dorzucić też zawodnika, który zamyka rankingi, ale stwierdziłem, że lepiej nie robić przykrości pewnemu młodemu rozgrywającemu z Kołobrzegu. Pominę jego nazwisko. Dodam natomiast, że liderem w NBA w tym sezonie jest Nene (68,5%).

Skoro już wiemy kto jest najskuteczniejszy, to sprawdźmy jak zespoły wykorzystują jego dobrą dyspozycję. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że często dobra skuteczność wynika z małej liczby oddanych rzutów, ale nie zaszkodzi przecież pokazać kolejnej statystyki zwanej za oceanem usage percentage (Usg%). Na język polski trudno to przetłumaczyć, bo ani procent użycia, ani procent użytkowania nie brzmią dobrze - może macie jakiś pomysł? Najprościej napisać o co chodzi: ile procent akcji zespołu wykonywał dany gracz w trakcie swojego pobytu na parkiecie.

(FGA + 0.44 * FTA + TOV) * (Tm MP / 5)) / (MP * (Tm FGA + 0.44 * Tm FTA + Tm TOV)

czyli

(oddane rzuty z gry + 0,44* oddane rzuty wolne + straty) * (czas gry zespołu/5)) / (czas gry zawodnika * (oddane rzuty z gry zespołu + 0,44 * oddane rzuty wolne zespołu + straty zespołu)

Ta statystyka nie jest doskonała, bo nie bierze pod uwagę np. asyst. A najlepiej byłoby rzecz jasna policzyć statystyki drużyny nie z całego meczu, tylko z okresu pobytu poszczególnych graczy na boisku... Tylko skąd w polskiej lidze wziąć odpowiednie dane, skoro nawet w NBA nie pokusili się o takowe? Musimy zadowolić się powyższym przelicznikiem, który daje nam takie oto wyniki:

1. Scott Kotwica 36,78%
2. Brown Prokom 32,99%
3. Ewing Prokom 29,04%
4. E. Hicks Anwil 28,74%
5. Fears PBG 28,25%
6. Koljević Turów 27,80%
7. Blassingame Czarni 27,09%
8. Giddens Prokom 27,02%
9. T. Thomas Turów 26,94%
10. Bennerman Czarni 26,84%

Obecność Bobby'ego Browna na drugim miejscu wynika zapewne w dużej mierze z jego występów z Prokomem B w Tarnobrzegu i Poznaniu, ale osoba na czele potwierdza, że Kotwica Kołobrzeg = Ted Scott. Ciekawe są kolejne nazwiska - Ivan Koljević gra w Turowie Zgorzelec mało, ale jeśli już wejdzie na parkiet, to dominuje grę. Podobnie było w Poznaniu ze zwolnionym już Jeremy Fearsem. Interesująca dla kibiców Czarnych będzie zapewne obecność w dziesiątce ich obwodowego duetu z USA. Tym bardziej jeśli dodam, że kolejni w ich zespole są Mantas Cesnauskis (23,68%) i Bryan Davis (20,25%). A mający udany sezon Zbigniew Białek "bierze na siebie" tylko 17,35% akcji, czyli mniej niż np. Dawid Bręk w Kotwicy Kołobrzeg, Daniel Wall w Siarce Tarnobrzeg, czy Tomasz Ochońko w PBG Baskecie Poznań.

Kilka innych obserwacji:

fot. Grzegorz Bereziuk (plk.pl)
- przed tym sezonem dużo mówiło się, że Bartosz Bochno w Turowie nie będzie już zawodnikiem, który stoi w rogu boiska i stara się nie przeszkadać. Jak to wygląda w statystykach? Bochno jest jedynym graczem (spośród tych, którzy oddali co najmniej 10 rzutów celnych), którego Usg% wynosi mniej niż 10, a konkretnie 9,98. Tuż przed nim plasują się Piotr Dąbrowski z PBG Basketu (10,46%), Łukasz Majewski z Anwilu (10,74%) i Krzysztof Roszyk z Czarnych (11,38%)

- najrzadziej wykorzystywani obcokrajowcy to Marko Djurić z Kotwicy (13,59%), David Palmer z Polonii (16,81%) i Michael Kuebler z Turowa (17,48%).

- najczęściej wykorzystywani Polacy to oprócz naturalizowanego Cesnauskisa Andrzej Pluta z Anwilu (23,53%, dopiero 24. miejsce), niespodziewanie Łukasz Wiśniewski z PBG (23,45%) i Filip Dylewicz z Trefla (23,17%). Oprócz Pluty i Dylewicza z Polaków wśród trójki najczęściej używanych zawodników w swoich ekipach są jeszcze tylko Tomasz Kęsicki z Zastalu (22,25%, ale on rozegrał tylko 37 minut), Kamil Chanas z Polpharmy (22,18%), Łukasz Wichniarz z Polonii (20,04%)

- wspomniany wyżej bardzo skuteczny Konrad Wysocki w Turowie jest nadspodziewanie rzadko wykorzystywany przez partnerów. Jego Usg% to zaledwie 15,27%, co daje mu szóste miejsce w zespole!

fot. Andrzej Romański (plk.pl)
- Uros Mirković po powrocie do Polpharmy jest bardzo nieskuteczny (37,5 eFG% i 44,8 TS%), ale jego Usg% wynosi prawie 26% - najwięcej w drużynie. Podobnie jest z Blassingame'em w Czarnych (39,7 eFG% i 47,2 TS%)

- jeśli już Tomasz Zabłocki dostanie piłkę (rzadko, bo w 13,8% sytuacji) i zdecyduje się sam zakończyć akcję, to wychodzi mu nieźle (62,5 eFG% i 63,8 TS%), ale i tak tercet Amerykanów z Kotwicy (na czele ze wspomnianym Scottem) woli rozegrać większość akcji między sobą. Ich Usg% jest wysoki, a na dodatek grają najwiecej minut w zespole - to musi być drużyna Dariusza Szczubiała.

Pełna lista w PDF posortowana według usage%

Postaram się aktualizować wszystkie dane (powyższe oraz wcześniejsze drużynowe) raz na kilka tygodni, najlepiej co miesiąc. A w planie mam jeszcze kilka innych ciekawych statystyk dotyczących m.in. zbiórek, przechwytów, bloków.

P.S.
Przepraszam, że w klasyfikacjach pojawiają się same nazwiska i skrócone nazwy klubów, ale po prostu nie chciało mi się wklepywać imion po wpisaniu kilkuset cyferek :-)

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Turów najskuteczniejszy, PBG Basket najwolniejszy


fot. Andrzej Romański (plk.pl)
Energa Czarni Słupsk mają najlepszą ofensywę w Tauron Basket Lidze, Polpharma Starogard Gdański po zmianie trenera świetnie broni, a Zastal Zielona Góra gra szybką koszykówkę. To mity czy rzeczywistość?

W NBA od dawna są statystyki, które pomogą nam pokazać prawdę. Te "najprostsze" to liczba punktów zdobytych i straconych na 100 posiadań piłki. Kilka dni temu policzył je dla polskiej ligi na swoim blogu Łukasz Cegliński, ale osobiście uważam, że zupełnie niepotrzebnie zamiast skorzystać z gotowych formuł zza oceanu powołał do życia swoją. Jego prawo :-) Jako fanatyk statystyk nie mogłem pozostać jednak bez odpowiedzi i zabrałem się do roboty.

Posiadania w NBA oblicza się według kilku różnych (ale podobnych) formuł. Ja wybrałem tą, którą używa bardzo popularna strona www.basketball-reference.com:

Possesions = Tm FGA + 0.4 * Tm FTA - 1.07 * (Tm ORB / (Tm ORB + Opp DRB)) * (Tm FGA - Tm FG) + Tm TOV

czyli

Posiadania = rzuty oddane przez drużynę + 0,4 * rzuty wolne oddane przez drużynę - 1.07 * (zbiórki drużyny w ataku / (zbiórki drużyny w ataku + zbiórki przeciwnika w obronie)) * (rzuty oddane - rzuty celne) + straty

Krótkie wyjaśnienie dwóch elementów:

0,4 * rzuty wolne - po faulu przyznawane są dwa rzuty wolne, ale czasem zdarzają się akcje 2+1 lub przewinienia techniczne. Stąd przelicznik nieco niższy niż zwykłe 0.5

1.07 * (zbiórki drużyny w ataku / (zbiórki drużyny w ataku + zbiórki przeciwnika w obronie) * (rzuty oddane - rzuty celne) to po prostu 1.07 * odsetek zbiórek na atakowanej tablicy * niecelne rzuty.

Dlaczego taki przelicznik, a nie po prostu zbiórki w ataku? Nie znalazłem żadnego wyjaśnienia ze strony autorów formuły. Ale domyślam się, iż to dlatego, że zdarzają się sytuacje, w których drużyna oddaje rzut i utrzymuje posiadanie mimo braku zbiórki ofensywnej jednego z zawodników. Najwyraźniej ktoś w USA uznał, że taka sytuacja zdarza się w 7 na 100 przypadków.

Jest jeszcze jeden ważny czynnik, który obrazuje nam jak szybko gra dany zespół - tempo (po angielsku pace). To po prostu liczba posiadań piłki przeliczona 40 minut (48 w NBA) meczu.

Skoro już wiemy jak liczymy, to zobaczmy teraz wyniki. Dla porównania dorzuciłem też dwie "tradycyjne" statystyki.

Średnia punktów zdobywanych na 100 posiadań zespołu:

1. PGE Turów Zgorzelec 118,1
2. Energa Czarni Słupsk 114,2
3. Polpharma Starogard Gdański 112,0
4. Anwil Włocławek 110,8
5. Kotwica Kołobrzeg 109,6
6. Trefl Sopot 109,6
7. PBG Basket Poznań 107,7
8. AZS Koszalin 106,3
9. Zastal Zielona Góra 106,0
10. Asseco Prokom Gdynia 104,2
11. Polonia Warszawa 101,4
12. Siarka Tarnobrzeg 97,7

Średnia punktów zdobywanych na mecz:

1. Turów 82,8
2. Czarni 82,3
3. Polpharma 80,6
4. Anwil 78,3
5. Kotwica 77,9
6. Zastal 77,3
7. AZS 77,0
8. Trefl 77,0
9. Prokom 74,8
10. PBG 74,6
11. Polonia 71,9
12. Siarka 68,9

Średnia punktów traconych na 100 posiadań zespołu:

1. Prokom 98,2
2. Trefl 99,6
3. Polonia 101,3
4. Zastal 103,0
5. Czarni 103,9
6. Anwil 106,5
7. Polpharma 111,0
8. Turów 111,6
9. PBG 111,8
10. Kotwica 112,5
11. Siarka 114,6
12. AZS 122,7

Średnia punktów traconych na mecz:

1. Prokom 70,3
2. Trefl 70,3
3. Czarni 74,1
4. Polonia 74,2
5. Anwil 75,0
6. Zastal 75,0
7. PBG 76,0
8. Turów 77,8
9. Polpharma 79,4
10. Kotwica 80,6
11. Siarka 82,7
12. AZS 87,3

Tempo gry zespołu:

1. AZS 72,5
2. Zastal 72,0
3. Polpharma 71,9
4. Czarni 71,1
5. Polonia 70,9
6. Anwil 70,7
7. Prokom 70,4
8. Kotwica 69,9
9. Siarka 69,6
10. Trefl 69,3
11. Turów 69,0
12. PBG 68,3

Tempo gry rywali:

1. Polonia 73,3
2. Zastal 71,8
3. Polpharma 71,5
4. Siarka 71,1
5. AZS 71,1
6. Kotwica 70,5
7. Anwil 70,4
8. Czarni 70,3
9. Prokom 70,2
10. Trefl 69,7
11. Turów 68,6
12. PBG 67,0

Tempo gry meczów z udziałem danej drużyny:

1. Polonia 144,1
2. Zastal 143,8
3. AZS 143,6
4. Polpharma 143,5
5. Czarni 141,4
6. Anwil 141,1
7. Siarka 140,7
8. Prokom 140,5
9. Kotwica 140,5
10. Trefl 138,9
11. Turów 137,6
12. PBG 135,3

Klasyfikacje obrony i ataku prowadzone w dwojaki sposób są podobne z jednym wyjątkiem. Jest nim PBG Basket Poznań, które według średniej punktów na mecz ma kiepski atak i przyzwoitą obronę, ale gdy weźmiemy pod uwagę średnie na 100 posiadań, to wychodzi nam, że ofensywa poznaniaków jest przyzwoita, a defensywa... jedną z gorszych w lidze. Skąd ta różnica? Rzut oka na tempo gry PBG Basketu i już wiemy o co chodzi. Podopieczni Miliji Bogićevicia grają wolno i na dodatek spowalniają akcje rywali. W obu zestawieniach są na szarym końcu (przed dzisiejszym meczem z Polonią odstawali jeszcze bardziej - wyjaśnienie w ostatnim akapicie). W ich meczach jest ponad średnio 10 posiadań mniej niż w spotkaniach Zastalu. Dlatego jeśli chcecie zobaczyć szybką koszykówkę to wybierzcie się do Zielonej Góry.

fot. Grzegorz Bereziuk (plk.pl)
Ciekawym przypadkiem jest Turów. Zgorzelczanie grają wolno (drugie miejsce od końca w tempie gry), ale bardzo skutecznie (pierwsze miejsce w ataku). Nie warto natomiast brać na poważnie statystyk Asseco Prokomu Gdynia. Po pierwsze mistrzowie Polski rozegrali tylko sześć spotkań, a po drugie praktycznie w każdym meczu grała inna drużyna, więc wyniki po prostu nie są zbyt miarodajne.

Warto przy pomocy powyższych statystyk sprawdzić też, co dały drużynom ze Starogardu Gdańskiego i Koszalina zmiany trenerów. W Polpharmie Pawła Turkiewicza (bilans 0-4) zastąpił Zoran Sretenović (bilans 4-1), a wiele osób chwaliło zespół Farmaceutów za świetną defensywę. Jak to wygląda w liczbach?

fot. Andrzej Romański (plk.pl)
Pod wodzą Turkiewicza Polpharma miała atak na poziomie 106,2 pkt na 100 posiadań (środek stawki) i obronę na poziomie 119,8 (tylko AZS gorszy). Za Sretenovicia te liczby zmieniły się na odpowiednio 116,7 (atak) i 104,2 (obrona). W obu przypadkach widzimy poprawę, ale chyba większą w ofensywie, która pod nowym trenerem jest drugą najskuteczniejszą w lidze! Warto też zauważyć, że zespół Serba gra najszybsze mecze w PLK. Tempo Polpharmy po zmianie szkoleniowca to 72.3 (drugie miejsce), a meczów z ich udziałem 144.1 (pierwsze miejsce). Czyli co? Okazuje się, że starogardzianie jednak nie "murują" swojego kosza, tylko prezentują basket szybki i skuteczny.

A jak wygląda sytuacja w Koszalinie?

fot. Andrzej Romański (plk.pl)
Statystyki dwóch meczów prowadzonych przez Charlesa Bartona (przegranych w sumie 59 punktami) były tragiczne - zaledwie 95,8 w ataku i aż 139,1 w obronie. Ale niestety dla akademików za trenera Mariusza Karola defensywa nadal jest problemem. W ataku AZS jest ligowym średniakiem (107,8), pod swoim koszem plasuje się nadal zdecydowanie na końcu (119,0).

I jeszcze taka ciekawostka - w niedzielę Polonia wygrała z PBG Basketem 68:67 odrabiając kilkanaście punktów straty w ostatniej kwarcie. Nic dziwnego, że to się udało, bo gospodarze narzucili rywalom swój szybki styl gry. Widowiska z udziałem Polonii są najszybszymi w lidze, a Czarne Koszule pozwalają rywalom na wyjątkowo dużo akcji. Z kolei spotkania, w których gra PBG to najwolniejsze mecze PLK. Jak to wyglądało w 9. kolejce? Obie ekipy miały prawie 76 posiadań - zdecydowanie więcej niż ligowa przeciętna, a w przypadku PBG wyjątkowo dużo.

czwartek, 2 grudnia 2010

1/3 PLK, czyli pierwsze podsumowanie

(fot. B. Ciechacki)
Koszykarze Tauron Basket Ligi rozegrali 45 z 132 spotkań rundy zasadniczej, co daje nam około 34%. Nadszedł dobry moment na pierwsze podsumowania - kto błyszczy, kto zawodzi? Małym problemem przy ocenie jest to, że Asseco Prokom Gdynia ma za sobą zaledwie pięć meczów i każde w praktycznie innym składzie. Dlatego w większości rubryk graczy mistrza Polski po prostu brakuje.

Plusy drużynowe:

Energa Czarni Słupsk (bilans 8-0)

Można na "usprawiedliwienie" wyników Czarnych znaleźć wiele elementów ułatwiających im zadanie w dotychczasowej fazie sezonu. Nie grali jeszcze z ubiegłorocznymi finalistami, z większością najtrudniejszych przeciwników mierzyli się u siebie (Zastal, PBG Basket, PGE Turów), w wyjazdowym spotkaniu z Treflem trafił im się strzelecki "dzień konia", na AZS trafili w jego najsłabszym momencie, a w końcówce meczu z Zastalem mieli sporo szczęścia... Ale nie zmieni to jednego - mają bilans 8-0 i są w świetnej sytuacji przed dalszą częścią rozgrywek i przede wszystkim rundą rewanżową, w której to przeciwnicy będą musieli odrabiać straty. To zawsze jest trudniejsze. A poza tym Czarni naprawdę grają naprawdę ładną koszykówkę!

Zastal Zielona Góra (bilans 5-3)

Beniaminek zaczął bardzo rozpędzony, ale ostatnie gra coraz gorzej. Główny problem to różnego rodzaju problemy zdrowotne. Nie ma innej drużyny, w której czterech podstawowych koszykarzy miałoby kłopoty. Z trzech porażek najbardziej boli chyba ta w Słupsku, gdzie Zastal cały czas przeważał, a końcówkę po prostu zawalił. Inna sprawa, że patrząc same nazwiska zielonogórzanie wcale nie są potentatem. Marcin Flieger, Jakub Dłoniak, Grzegorz Kukiełka, Marcin Chodkiewicz, Maciej Raczyński - ta piątka Polaków w ostatnich latach w PLK niewiele znaczyła (o ile w ogóle tam występowali), środkowy Chris Burgess teoretycznie najlepsze chwile ma za sobą, a Żarko Comagić miał właśnie rok wolnego. Dlatego bardzo prawdopodobny dodatni bilans po pierwszej rundzie rozgrywek powinien być powodem do zadowolenia.

Polonia Warszawa (bilans 4-4)

Z jednej strony - czterech Afroamerykanów i jeden doświadczony Polak, z drugiej - cała grupa młodzieży. Autentycznej młodzieży z roczników 1989-1993, a nie "wiecznych juniorów", którzy w niektórych klubach zajmują miejsce na końcu ławki rezerwowych. Największym problemem Polonii jest średnia wieku rozgrywających (nieco ponad 19 lat!), która jest niższa nawet od ubiegłorocznej Polonii 2011. Ale i Marcin Nowakowski, i Michał Kwiatkowski radzą sobie nadspodziewanie dobrze, co pokazuje, że na młodych Polaków warto odważnie (lub pod przymusem) stawiać. Polonia medalu nie zdobędzie, ligi nie zawojuje, ale raczej spokojnie przetrwa ten sezon. Podobnie jak kilka innych zespołów, w których nie brakuje tzw. "ligowych wyjadaczy".

Minusy drużynowe:

AZS Koszalin (bilans 1-6)

Eksperyment z Charlesem Bartonem nie wypalił, choć nie jestem przekonany, czy kolejne mecze pod wodza Amerykanina też kończyłyby się klęskami... Gorzej, że tym razem Mariusz Karol nie okazał się cudotwórcą, który przywiezie magiczną różdżką i zmieni zespół w zwycięską ekipę. A moze po prostu w tym sezonie AZS jest personalnie słabszy niż w poprzednim?

PBG Basket Poznań (bilans 4-4)

Stworzenie Polpharmy 2009/2010 w Poznaniu na razie nie przynosi spodziewanych efektów, ale szybko mogą się one pojawić, jeśli tylko Patrick Okafor znajdzie swoją formę z ubiegłego sezonu. To w zasadzie główny problem PBG, bo reszta wygląda podobnie jak w Starogardzie. I raczej nie ma co zrzucać winy na pomysł zrobienie z Eddiego Millera pierwszego strzelca. Czy Tony Weeden był od niego lepszy?

Anwil Włocławek (bilans 5-3)

Niech was nie zmyli ostatnia pewna wygrana w Poznaniu - Anwil nie zaliczy początku sezonu do udanych. Trzy porażki przy 22 kolejkach w całym sezonie sprawiają, że Czarnych Słupsk trzeba będzie zawzięcie gonić, by zająć drugie miejsce przed play-offami. Ciekawe, czy to przypadek, że najlepiej grają ci, którzy zostali z poprzedniego sezonu, czyli Andrzej Pluta i Nikola Jovanović.

Plusy indywidualne:

Mantas Cesnauskis (Energa Czarni Słupsk) - 13.3 punktu, 52% za 3

Polski paszport wyraźnie mu służy, a rola zmiennika dla amerykańskiego duetu obwodowych w Słupsku jest dla niego wręcz idealna. Gdyby tak Davidowi Loganowi znowu odwidziała się kadra, a Thomasowi Kelatiemu - odpukać! - coś się stało, to Mantas pokazuje, że zawsze jest pod ręką.

Marcin Stefański (Trefl Sopot) - 9.4 punktu, 6.5 zbiórki

Skoro już o reprezentacji mowa, to "Stefan" chyba też zgłasza do niej poważny akces. Początek sezonu w jego wykonaniu był kapitalny - nie tylko bronił i zbierał, ale także zdobywał mnóstwo punktów, co w jego przypadku nie zawsze się zdarzało. Pamiętajmy jednak, że rok temu Iwo Kitzinger w Treflu też zaczął znakomicie, a potem było trochę gorzej...

Konrad Wysocki (PGE Turów Zgorzelec) - 10.6 punktu, 7.7 zbiórki

Nieobecność w reprezentacji Niemiec chyba bardzo go ubodła, bo w Turowie jest najlepszym zawodnikiem. I właściwie jedynym posiadaczem polskiego paszportu, który gwarantuje co mecz grę na ekstraklasowym poziomie. Pozostali albo grożą szybkimi pięcioma przewinieniami (Robert Tomaszek) albo mają tylko przebłyski (reszta). Ktoś chyba popełnił "drobny" błąd przy budowie składu...

Minusy indywidualne:

George Reese (AZS Koszalin) - 8.5 punktu, 4.0 zbiórki, 40% z gry

Dołączył do akademików dopiero w trakcie sezonu, bo wcześniej nie chciał go trener Charles Barton. Dopiero po jego zwolnieniu wykonano telefon do Reese'a, który najwyraźniej siedział wtedy na kanapie objadając się hamburgerami. W tak kiepskiej dyspozycji jeszcze go w polskiej lidze nie oglądaliśmy, a formę powinien znaleźć jak najszybciej. AZS potrzebuje zwycięstw!

Michael Kuebler (PGE Turów Zgorzelec) - 3.9 punktu, 43% z gry

I znowu nasuwa się to samo, co przy Wysockim - błąd przy budowie składu Turowa. Jednym z podstawowych Polaków jest rzucający obrońca Bartosz Bochno, więc nie wiadomo dlaczego zatrudniono dwóch Amerykanów na tę pozycję. Albo Kuebler, albo David Jackson po prostu musieli na tym stracić. I pomyśleć, że całkiem niedawno Kuebler potrafił rzucić nawet 36 punktów Czarnym w Słupsku.

Patrick Okafor (PBG Basket Poznań) - 7.2 punktu, 4.8 zbiórki, 36% z gry

Wydawało się, że w Poznaniu powinien mieć równie dobrze, co w Starogardzie. Ten sam trener, podobnie zbudowany zespół. Ale na razie jest cieniem samego siebie i zasłynął tylko efektownym wybuchem złości w trakcie meczu w Słupsku.

Najlepsza piątka 1/3 PLK:

Ted Scott (Kotwica Kołobrzeg)
Bobby Brown (Asseco Prokom Gdynia)*
Konrad Wysocki (PGE Turów Zgorzelec)**
Nikola Jovanović (Anwil Włocławek)
Chris Burgess (Zastal Zielona Góra)

* - kuriozum sytuacji polega na tym, że Browna z Prokomu właśnie... zwolniono. Ale średnio 23.8 punktu w lidze i bilans 3-1 Prokomu w tych meczach nie pozwalają obok niego przejść obojętnie.
** - Wysockiego brak w rubryce "Najlepsza polska piątka", bo tam umieściłem tylko graczy, którzy mogą być brani pod uwagę w kontekście naszej kadry

Najlepsza polska piątka 1/3 PLK:

Marcin Nowakowski (Polonia Warszawa)
Andrzej Pluta (Anwil Włocławek)
Marcin Stefański (Trefl Sopot)
Zbigniew Białek (Energa Czarni Słupsk)
Adam Hrycaniuk (Asseco Prokom Gdynia)

Inne nagrody:

Najlepszy rezerwowy:
Mantas Cesnauskis (Energa Czarni Słupsk)

Najlepszy defensor:
Konrad Wysocki (PGE Turów Zgorzelec)

Największy postęp:
Marcin Nowakowski (Polonia Warszawa)

Najlepszy polski debiutant:
Daniel Wall (Siarka Tarnobrzeg)

Najlepszy trener:
Dainius Adomaitis (Energa Czarni Słupsk)

Prezes PZKosz i korupcja, czyli ostateczna kompromitacja Ludwiczuka?

(fot. ludwiczuk.pl)

Za TVN 24:


- Się ugadujemy k...a na 100 procent. Byłbyś wicestarostą, k...a - mówi na nagraniu senator PO (i prezes Polskiego Związku Koszykówki - przyp. Wojczyn) Roman Ludwiczuk do wałbrzyskiego radnego Longina Rosiaka. W ten sposób zachęca go do porzucenia kampanii Mirosława Lubińskiego, który w drugiej turze wyborów walczy o fotel prezydenta Wałbrzycha z kandydatem PO Piotrem Kruczkowskim. W środę do prokuratury zostało złożone w tej sprawie doniesienie o popełnieniu przestępstwa polegającego na korupcji politycznej. - Mam wątpliwości co do rzetelności tego materiału. Proszę mi wierzyć, że jak przeczytałem ten tekst, jestem w szoku, że mógłbym aż tak przeklinać - tłumaczy Ludwiczuk.

W drugiej turze wyborów samorządowych w Wałbrzychu o fotel prezydenta miasta walczyć będzie Mirosław Lubiński startujący z Wałbrzyskiej Wspólnoty Samorządowej oraz należący do PO Piotr Kruczkowski. Kampanię tego pierwszego prowadzi m.in. Longin Rosiak, który 30 listopada zarejestrował kontrowersyjną rozmowę pochodzącym z okręgu wałbrzyskiego senatorem PO Romanem Ludwiczukiem.

Podczas ok. półtoragodzinnej rozmowy, używając wulgarnego języka, Ludwiczuk barwnie opisywał życie polityczne w Wałbrzychu i zaproponował radnemu stanowisko wicestarosty wałbrzyskiego, a jego żonie pracę w jednej ze spółek miejskich. W zamian za to, Rosiak miał wycofać się z prowadzenia kampanii wyborczej Lubińskiego.

Nagranie upublicznione przez rywala kandydata PO na prezydenta Wałbrzycha można przesłuchać pod poniższym linkiem>, a stenogram przeczytać na blogu dziennikarza Tomasza Machały.

Jeden z moich kolegów stwierdził tak:

Cytując zdanie padające podczas rozmowy “No i ch**, nie liczy się dziecko, nie liczy się żona k****, liczy się Platforma” – nasuwa się pytanie: czy tak samo liczy się polska koszykówka?

Rafał Tymiński, mój kolega z Przeglądu Sportowego pozwolił sobie w komentarzu na żart:

Skoro postępuje tak w rywalizacji o lokalne zaszczyty polityczne, to jakie jest prawdopodobieństwo, że w PZKosz zachowuje się identycznie? Odpowiedzi, klimatem i formą nawiązujące do stylu pana senatora, wybierzcie państwo sami...

A) W chu... duże


B) Takie kur... sobie


C) Żadne, zajeb... żadne

Ostateczna kompromitacja prezesa Ludwiczuka? Koniec szans na reelekcję? Obawiam się, że w naszym kraju coś takiego jak "ostateczna kompromitacja" nie istnieje, a w regionach średnio będzie ludzi interesowało, że Ludwiczuk klnie, skoro mogą dostać np. preferencyjną dziką kartę do PLK...

sobota, 27 listopada 2010

Jak Divac i Petrović przestali być przyjaciółmi



"Besides forming a great combination on the court, Drazen and I also shared a strong friendship. We thought we’d play forever, but powerful forces beyond our control - political and personal - kept us from realizing some of our dreams. This is my journey to understand an enduring sense of loss - of my team, our shared future and the people I once considered my brothers."


Vlade Divac.

Historię tragicznie zmarłego Drażena Petrovicia zna każdy kibic koszykówki, podobnie jest z postacią Vlade Divaca. Chcecie dowiedzieć się, dlaczego Chorwat i Serb nagle przestali być przyjaciółmi? To obejrzyjcie wyprodukowany przez ESPN i NBA dokument "Once Brothers" (co można przetłumaczyć na polski jako "Kiedyś bracia"). Kapitalny film. Znajdziecie zapewne na youtube.com.

piątek, 26 listopada 2010

Czy dla 76ers jest nadzieja?

Bilans 3-12 po piętnastu meczach.

Ostatni raz Philadelphia 76ers tak kiepsko sezon NBA rozpoczęli... piętnaście lat temu. Wtedy było jeszcze gorzej, bo trzecie zwycięstwo odnieśli dopiero w szesnastym spotkaniu. Tamten sezon 1995/1996 był drugim najgorszym w historii (po rekordowym dla całej ligi 9-73 w sezonie 1972/1973).

76ers w 1996 roku musieli się zadowolić zaledwie 18 wygranymi na koniec regular season i dostali numer 1 w drafcie. Wybrali oczywiście Allena Iversona i tak zaczęła się jego era w Pensywalnii. Zakończyła się definitywnie latem tego roku. Iverson teraz szaleje w Besiktasie Stambuł (dla mniej zorientowanych - to nie żart), a “Szóstki”? W szkolnej skali ocen w większości zasługują na jedynkę lub dwójkę.

Jeśli szukamy analogii z wydarzeniami sprzed kilkunastu lat, to warto wspomnieć, że rok przed wyborem Iversona 76ers mieli w drafcie numer 3 i tak trafił do nich Jerry Stackhouse. Teraz z numerem 2 wybrali Evana Turnera i wciąż “liczą się” w walce o numer 1 draftu 2011. Jakie są różnice? Stackhouse jako debiutant rzucał  niemal 20 punktów na mecz. Turner ponad dwa razy mniej.

Czy jednak to oznacza, że Turner jest złym wyborem? Wśród debiutantów mających lepsze statystyki od niego są Blake Griffin i John Wall, których 76ers nie mogli dostać (bo to “jedynki” draftów 2009 i 2010), a także cztery inne nazwiska: Wesley Johnson, DeMarcus Cousins, Eric Bledsoe i Landry Fields.

Bledsoe to rozgrywający, który z numerem 19 trafił do Los Angeles Clippers, a po urazie Barona Davisa jest zawodnikiem pierwszej piątki. Ale w 76ers dublowałby się z drugoroczniakiem Jrue Holidayem, na którego 76ers mocno stawiają (i który jest jednym z niewielu graczy Szóstek, których można ocenić w miarę pozytywnie). Fields to rzucający obrońca/niski skrzydłowy wybrany przez New York Knicks w drugiej rundzie z numerem 39. Początek sezonu ma nadspodziewanie dobry (średnio prawie 11 punktów na mecz), ale trzeba przyznać, że konkurencja w składzie Knicks na jego pozycji jest praktycznie... żadna. Kontuzjowany Kelenna Azubuike, inny debiutant Andy Rautins, niejaki Bill Walker oraz Roger Mason Jr, który więcej czasu spędza przy rozmowach na temat ewentualnego lokautu (jest w zarządzie stowarzyszenia zawodników) to kwartet rywali Fieldsa do występu w pierwszej piątce Knicks na “dwójce”. Śmiem twierdzić, że Turner poradziłby sobie w takiej sytuacji równie dobrze.

Zostają nam Cousins i Johnson. Ten pierwszy to podkoszowy, niestety częściej występujący jako silny skrzydłowy niż jako center. Gdyby był tym drugim, to 76ers pewnie mogliby skusić się na jego zatrudnienie latem. “Czwórki” nie potrzebowali, bo mają wielomilionowy kontrakt Eltona Branda, który zresztą rozgrywa swój najlepszy sezon w Filadelfii. A Johnson? W zasadzie czemu nie? Jest zdecydowanie bardziej przebojowy niż Turner, lepiej rzuca z dystansu i raczej lepiej radzi sobie z defensywą oraz presją. Minusy? Mniej uniwersalny. Turner może być “jedynką”, “dwójką”, “trójką”, Johnson właściwie tylko tym ostatnim. I najważniejsze - czy Johnson zamiast Turnera tak bardzo zmieniłby obraz 76ers? Zdecydowana odpowiedź brzmi “nie”.

Skoro nie Turner, to kto (co) jest winny degrengoladzie “Szóstek”? Trzy główne przyczyny moim zdaniem:


1. Rozgrywający Jrue Holiday zrobił postęp i być może jest nawet kandydatem do nagrody w tej kategorii, ale na razie nie jest graczem, który może wziąć na barki cały zespół. Prezentuje zbyt duże wahania formy nawet w trakcie jednego spotkania. Potrafi rzucić 10 punktów i rozdać 5 asyst w pierwszej kwarcie, by potem zniknąć do końca meczu. Na tej newralgicznej pozycji potrzebny jest ktoś pewniejszy, ale z drugiej strony - może warto przecierpieć ten sezon, by Holiday tej pewności i równości nabrał z czasem?

2. 76ers nie mają go-to-guya. Andre Iguodala w poprzednich latach był gościem, który brał piłkę w ważnych momentach i trafiał nawet zwycięskie rzuty. W tym sezonie jest inaczej. To dla niego najgorsze rozgrywki od pięciu lat, a na dodatek Andre opuścił pięć spotkań. I co ciekawe - wtedy właśnie 76ers odnieśli dwa z trzech zwycięstw. Nie zmienia to faktu, że w końcówkach meczów koszykarzom z Filadelfii kompletnie brakuje pomysłu, a zawodnikom trzęsą się ręce. Z dwunastu porażek aż osiem to mecze, w których kilka moment przed ostatnim gwizdkiem wynik był jeszcze bliski remisu.

3. Fatalni środkowi. Jeśli w rotacji jest Tony Battie, to czy trzeba jeszcze coś tłumaczyć? Oddanie Samuela Dalemberta do Sacramento Kings dało 76ers Andresa Nocioniego, ale akurat “trójki” to oni niekoniecznie potrzebowali. Za Dalemberta przyszedł też środkowy Spencer Hawes, ale postawę jego, Battiego i (niestety) drugoroczniaka Marreese’a Speightsa najprościej określić jednym zbiorczym słowem “żałość”. Zsumowane średnie statystyki tego tercetu: 40.1 minuty, 13.4 punktu, 10.3 zbiórki. Nic dziwnego, że w akcie desperacji w ostatnim meczu z Toronto Raptors trener Doug Collins wystawił na “piątce” pozyskanego we wrześniu pierwszorocznego silnego skrzydłowego Craiga Brackinsa. A wcześniej próbował też Branda i Dariusa Songaili...

Czy dla 76ers jest nadzieja?

Tak, jeśli:

1. Holiday zacznie grać równiej.
2. Iguodala się obudzi, a po kilkunastu przegranych końcówkach zawodnikom wreszcie przestaną trząść się ręce..
3. Środkowi... po prostu niech nie będą jeszcze gorsi.

sobota, 20 listopada 2010

Wiadro pomyj na Prokom?


Sytuacja Asseco Prokomu Gdynia w Eurolidze jest tragiczna. Pięć meczów, pięć porażek i minimalne szanse na awans do Top 16. Najprościej w tej sytuacji wylać wiadro pomyj na zawodników, którzy w kompromitującym stylu przegrali w Tel Awiwie z Maccabi 58:99. Nie mam zamiaru bronić graczy Prokomu, ale może zastanówmy się nad przyczyną takiego stanu rzeczy.

Osobiście widzę trzy główne przyczyny:

1. Drużyna została skompletowana bardzo późno, a na zgranie brakuje czasu. Prokom występuje w trzech różnych rozgrywkach i choć spora liczba meczów teoretycznie powinna ułatwiać wspólne zrozumienie w trudnych momentach (bo żaden trening nie daje tyle co mecz), to tutaj jest inaczej. Prokom ma ponad 20 graczy z kontraktami, a poza Euroligą ciągle gra w innym składzie. Zawodnicy sami nie wiedzą, czy i gdzie pojadą w przyszłym tygodniu. To powoduje chaos w meczach PLK (patrz niedawne spotkanie w Poznaniu), ale także ma wpływ na występy w Eurolidze. Nieprzypadkowo podczas meczu Prokom - Partizan w 4. kolejce Euroligi Olivier Lafayette i James Gist byli zdecydowanie lepiej wkomponowani w grę Partizana Belgrad, mimo że dołączyli do serbskiego zespołu dwa tygodnie później niż ostatni nabytek Prokomu Filip Widenow.

2. Trzy czołowe postaci (Giddens, Wilks, Brown) to gracze, którzy ostatnio grali "ogony" w NBA albo siedzieli tam na końcu ławki rezerwowych. Praktycznie nikt tak nie buduje drużyny w Europie. Tacy koszykarze są przyzwyczajeni do tego, że każdy mecz jest meczem o życie. W NBA sezon rozkręca się powoli - cztery kolejne porażki w listopadzie nie są tragedią. A u nas oznaczają stracony rok w Eurolidze.

3. Nie wiadomo, kto jest w tym zespole najważniejszy. Mike Wilks, Daniel Ewing, JR Giddens, Bobby Brown - ta czwórka Amerykanów na pozycjach 1-3 ma podobny status w światowej koszykówce i podobne ambicje w Polsce. Ewing po odejściu Davida Logana i Qyntela Woodsa zwietrzył swoją szansę, by zostać liderem zespołu, a trzej pozostali właśnie przenieśli się z NBA do Europy i też chcieliby pełnić pierwszoplanowe role. A do tego dochodzi jeszcze Filip Widenow... Pięć meczów Euroligi za nami i trudno wskazać lidera tej ekipy. Rok temu wszystko było jasne. Najważniejsi byli Woods i Logan, Ewing był numerem 3, a reszta tłem. A teraz? Nie wiemy. To powoduje frustracje, szczególnie u Giddensa, który jako niski skrzydłowy rzadziej od Ewinga i Browna może sobie po prostu sam wziąć piłkę i zagrać indywidualną akcję. Cytat z jego Twittera mówi chyba wszystko: "How u going to be a teams leading scorer and not be incorporated into the offense. Sum things just don't make sense..." Wilks też pewnie nie jest najszczęśliwszy będąc w roli juniora, który po jednym błędzie zostaje przyspawany do ławki rezerwowych. Co zresztą odbija się na zespole, bo to on jest jedynym klasycznym rozgrywającym.

To ostatnie zdanie zresztą pokazuje, że mimo szerokiego składu w zespole są braki. Problem z tylko jedną typową jedynką można jakoś rozwiązać, gorzej, że jest tylko dwóch silnych skrzydłowych. Na pozostałych pozycjach może teoretycznie występować po kilku koszykarzy, na tej tylko Jan-Hendrik Jagla i Ronnie Burrell. Po kontuzji Amerykanina trener Tomas Pacesas musiał wygrzebać Roberta Witkę albo kombinować z dwoma Adamowymi wieżami Hrycaniuk i Łapeta...

Prokom nadal ma szansę na Top 16. Nie wierzę w komplet wygranych w rundzie rewanżowej, ale musi odnieść trzy zwycięstwa u siebie i pokonać Partizan w Belgradzie. Teoretycznie to ciągle jest wykonalne.

środa, 10 listopada 2010

Koszykówka ma 176 kibiców więcej niż siatkówka część II

(fot. Bartłomiej Ciechacki, plk.pl)
Dwa dni temu wrzuciłem dane dotyczącej frekwencji w koszykarskich i siatkarskich, które okazały się... powiedzmy, że dość interesujące. W komentarzach padła sugestia, by wziąć pod uwagę pojemność obiektów.

Siatkówka:

Pojemności hal: Rzeszów - 4300, Warszawa - 2200 (Arena Ursynów) lub 4000 (Torwar), Bydgoszcz - 5430, Kielce - 4000, Olsztyn - 2000, Jastrzębie - 1000, Wieluń - 1300, Bełchatów - 2500, Częstochowa - 2800, Kędzierzyn - 3000

Średnia pojemność: 28530/10 = 2853

1. kolejka - 12300/5 = 2460 na mecz. Pojemność hal: 13300.

92,3% miejsc zajętych.

2. kolejka - 11700/5 = 2340 na mecz. Pojemność hal: 13800.

84,7%. miejsc zajętych.

3. kolejka - 11800/5 = 2360 na mecz. Pojemność hal: 16530.

71,3% miejsc zajętych.

4. kolejka - 7700/5 = 1540 na mecz. Pojemność hal: 11000.

70% miejsc zajętych.

5. kolejka - 13200/5 = 2640 na mecz. Pojemność hal: 17530.

75,3% miejsc zajętych.

Po 5 kolejkach

56700/25 = 2268 na mecz. Pojemność hal: 72160.

78.6% miejsc zajętych.

Koszykówka:

Gdynia - 5000, Włocławek - 4000, Starogard - 2500, Sopot - 11000 (różnie w zależności od meczu), Zgorzelec - 2500, Koszalin - 2000, Warszawa - 1500, Słupsk - 2500, Poznań - 1500, Kołobrzeg - 1300, Tarnobrzeg - 1500, Zielona Góra - 5000,

Średnia pojemność: 40300/12 = 3358


Jedna ważna uwaga - w Ergo Arenie w Sopocie jest co prawda 11000 miejsc, ale Trefl udostępnia tylko część hali, w związku z czym bardziej obrazowa będzie chyba średnia pojemność przy policzeniu 4200 miejsc z Ergo Areny. A wtedy 33500/12 = 2791.

1. kolejka - 14000/6 = 2333 na mecz. Pojemność hal: 18700.

74,8% miejsc zajętych.

2. kolejka - 15700/6 = 2617 na mecz. Pojemność hal: 22800.

68,8% miejsc zajętych.

3. kolejka - 15000/6 = 2500 na mecz. Pojemność hal: 16200.

92,5% miejsc zajętych.

4. kolejka - 12500/5 = 2500 na mecz. Pojemność hal: 12500.

100% (!!!) miejsc zajętych.

5. kolejka - 13700/6 = 2283 na mecz. Pojemność hal: 15200.

90,1% miejsc zajętych.

Po 5 kolejkach

70900/29 = 2444 na mecz. Pojemność hal: 85400

83,0% miejsc zajętych.

Zdziwiła mnie 4. kolejka PLK - z porównania wynika, że mieliśmy komplet widzów we wszystkich halach.

Mecz Prokom - Turów przełożono, a grali:

Kotwica Kołobrzeg - Anwil Włocławek 74:84
AZS Koszalin - Polonia Warszawa 87:76
Siarka Tarnobrzeg - PBG Basket Poznań 75:76
Zastal Zielona Góra - Trefl Sopot 72:71
Polpharma Starogard Gdański - Energa Czarni Słupsk 72:76

Mecze z Zielonej Góry i Starogardu widziałem w telewizji i faktycznie wyglądało na to, że hale są pełne. A jak było w Kołobrzegu, Koszalinie i Tarnobrzegu? Czy jakiś naoczny świadek może potwierdzić, że na trybunach zasiadł komplet widzów?

Jedna ważna uwaga na koniec - niestety dane o frekwencji nie są oficjalne i pewnie prawdziwy wynik różni się od podanego powyżej o kilkadziesiąt/kilkaset osób. Cóż...

Gra oszukała Miami Heat

Jeśli lubicie (lubiliście) grać w NBA na komputerze/konsoli, to znacie to doskonale. Pół minuty do końca meczu. Prowadzicie wysoko, ale nagle przeciwnik (komputerowy albo ludzki) trafia trójkę za trójką i doprowadza do dogrywki albo zwycięża. Mam znajomego, która zwykł mówić wtedy, że gra go oszukała. Bo takie rzeczy się nie zdarzają.

Czyżby?


Gra oszukała Miami Heat. Utah Jazz wygrali.

Na filmie nie widać wszystkiego, nie ma też wyniku na bieżąco, więc krótki opis.

0:37 do końca 98:90
0:28 do końca 98:93 Paul Millsap trafia za 3
0:27 do końca 99:93 Carlos Arroyo trafia jednego z dwóch wolnych
0:21 do końca 99:96 Deron Williams trafia za 3 (na filmie 1:28)
0:19 do końca 101:96 Arroyo trafia dwa wolne
0:12 do końca 101:99 Millsap trafia za 3 (na filmie 1:35)
0:10 do końca 103:99 Arroyo trafia dwa wolne
0:04 do końca 103:102 Millsap trafia za 3 (na filmie 1:43)
0:03 do końca 104:102 Dwyane Wade trafia jednego z dwóch wolnych (na filmie 1:46)
0:00 104:104 Millsap dobija niecelny rzut CJ Milesa (na filmie 1:50)

A w dogrywce górą Jazz.


Paul Millsap w końcówce czwartej kwarty zdobył 11 punktów w 28 sekund.


Tracy McGrady może się schować.

wtorek, 9 listopada 2010

Koszykówka ma 176 kibiców więcej niż siatkówka

Oczywiście średnio. Przeciętna frekwencja meczowa w PLK w tym sezonie to 2444 osoby. W siatkarskiej ekstraklasie - 2268.

(fot. Grzegorz Bereziuk, plk.pl)

W zeszłym tygodniu trochę z nudów policzyłem ile osób oglądało na żywo spotkania lig koszykarzy, siatkarzy oraz piłkarzy ręcznych i wyniki były ciekawe. “Nasi” wygrali ten ranking, szczypiornistów wręcz zdeklasowali. A był to weekend, w którym nie odbyły się spotkania w mających sporą pojemność obiektach w Zielonej Górze i Gdyni.

Poszedłem za ciosem i policzyłem frekwencji trzech męskich lig od początku sezonu. W przypadku koszykówki i siatkówki dane z Przeglądu Sportowego (lub własnego wywiadu), bo PLK nie podaje takowych, a PlusLiga... kłamie. W serwisie internetowym w podstronie meczu jest rubryka liczba widzów. Redakcyjny siatkarski kolega Kamil Drąg wyjaśnił mi jednak, że to tylko... pojemność hali. Pewnie dałbym się nabrać, ale zdziwiło mnie ponad 5 tysięcy w przypadku meczu w Bydgoszczy. Albo ktoś omyłkowo nazwał rubrykę albo to po prostu trochę żenująca manipulacja faktami... W przypadku piłki ręcznej dane ze strony związkowej. Tu akurat nie ma powodu, by im nie ufać.

Siatkówka:
1. kolejka - 12300/5 = 2460 na mecz
2. kolejka - 11700/5 = 2340 na mecz
3. kolejka - 11800/5 = 2360 na mecz
4. kolejka - 7700/5 = 1540 na mecz
5. kolejka - 13200/5 = 2640 na mecz

Po 5 kolejkach
56700/25 = 2268 na mecz

Koszykówka:
1. kolejka - 14000/6 = 2333 na mecz
2. kolejka - 15700/6 = 2617 na mecz
3. kolejka - 15000/6 = 2500 na mecz
4. kolejka - 12500/5 = 2500 na mecz
5. kolejka - 13700/6 = 2283 na mecz

Po 5 kolejkach
70900/29 = 2444 na mecz

Piłka ręczna:
1. kolejka - 7900/6 = 1317 na mecz
2. kolejka - 6250/6 = 1042 na mecz
3. kolejka - 6100/6 = 1017 na mecz
4. kolejka - 5726/6 = 954 na mecz
5. kolejka - 5800/6 = 967 na mecz
6. kolejka - 7350/6 = 1225 na mecz
7. kolejka - 4650/6 = 775 na mecz
8. kolejka - 8100/6 = 1350 na mecz
9. kolejka - 4380/6 = 730 na mecz

Po 9 kolejkach
56256/54 = 1041 na mecz

Tak krawiec kraje, jak mu materii staje - to powiedzenie dobrze pasuje do oceny frekwencji w halach drużynowych dyscyplin. Nawet jeśli są chętni, to nie da się upchnąć 5 tysięcy ludzi w obiekt mający 1000 miejsc. Do liczby widzów na trybunach powinniśmy podchodzić ostrożnie. Poza tym na popularność dyscypliny w kraju nie ma to wielkiego wpływu, bo w Pcimiu Dolnym, Samoklęskach, Chlewiskach i Chełmcach mają za daleko na koszykarskie i siatkarskie obiekty, a w telewizji chętniej obejrzą niestety przebijanie piłki przez siatkę.

Wygrana PLK z PlusLigą w tym zestawieniu to jednak jest pozytywna informacja. Siatkarze wcale nie mają tak małych hal (tylko dwie poniżej 2500), ale w niektórych miastach (Kielce) ludzie po prostu na tę dyscyplinę po prostu nie chodzą. Ciekawie wygląda porównanie beniaminków. I Kielce, i Zielona Góra przyniosły duże, ładne obiekty, lecz na Zastal chodzi dwa razy więcej ludzi niż na Farta. Może z powodu nazwy? :-)

Chyba warto, by PLK podawała dane o frekwencji. Naprawdę nie ma się czego wstydzić.

poniedziałek, 8 listopada 2010

Mongolia Basketball!



Spokojnie, nie przerzuciłem się na stałe z PLK/Euroligi/NBA na ligę mongolską.

Postanowiłem sprawdzić, jak wygląda koszykówka w tym azjatyckim kraju. Oto efekty:

Na najpopularniejszym branżowym Eurobasket.com w poddziale o Mongolii jest dziura. Informacji o lidze w tym sezonie brakuje, skład reprezentacji - z 2009 roku. A ostatnie newsy pochodzą z grudnia - z Igrzysk Wschodnioazjatyckich, na których Mongolia dostała lanie m.in. od Tajwanu. Oficjalna strona tamtejszej federacji funkcjonuje, ale niestety w niezbyt zrozumiałym dla mnie języku, więc niewiele się dowiedziałem. W archiwum FIBA Mongolii nie ma, bo nigdy nie grała w mistrzostwach świata lub Azji. Nic dziwnego. Federacja należy do FIBA od 2000 roku.

Ale nie jest tak źle. Liga - jak widać na powyższym filmie - istnieje. A już za cztery dni Mongolia rozpocznie udział w 16. Igrzyskach Azjatyckich w Guangzhou.

Skład (wzrost w stopach i calach, waga w funtach, data urodzenia, wiek):
Munkhbold Bataa 6'2 163 12.18.1986 23
Baterdene Dambaa 5'7 143 09.15.1977 33
Ikhbayar Ganbaatar 5'11 165 09.27.1983 27
Battur Ganbold 6'1 172 08.06.1987 23
Badrakh Munkhbayar 6'0 165 11.09.1984 26
Otgonmunkh Munkhtar 6'3 172 12.03.1986 23
Zoljargal Namjildorj 6'3 194 08.29.1987 23
Sainbayar Oyunbileg 6'3 220 03.07.1983 27
Uuganbayar Oyuntsetseg 6'0 176 02.04.1988 22
Sedbazar Shinen 6'3 198 04.05.1981 29
Sharavjamts Tserenjanhor 7'0 231 04.05.1974 36
Sanchir Tungalag 6'2 181 04.08.1989 21

Poza jednym wiekowym gigantem reszta mierzy maksymalnie 190 centymetrów. Średnia wzrostu - 185 cm. Nie są najniżsi! Na tym samym turnieju zagra Kuwejt ze średnią wzrostu 178 cm.

Żadne nazwisko teoretycznie nic mi nie mówi. A wam?

Okazuje się, że mierzący 213 centymetrów Sharavjamts Tserenjanhor był pierwszym Azjatą, który zagrał w barwach Harlem Globetrotters. Szybko dostał pseudonim “Shark”. I raczej nie dlatego, że miał w sobie coś rekina. Koledzy pewnie chcieli skrócić jego trudne do wymówienia imię.

Tserenjanhor ma także doświadczenia z poważnej koszykówki. W młodości grał m.in. w Korei Południowej, Japonii, Chinach, a ponoć także na... Słowacji, dzięki czemu posługuje się przyzwoicie tamtejszym językiem. W 2001 roku podczas Igrzyska Wschodnioazjatyckich miał okazję zmierzyć się z młodym Yao Mingiem. Zdobył 37 punktów, a Yao - 20. Chiny pokonały Mongolię 124:52. Na tym samym turnieju Tserenjanhor miał 32 punkty i 11 zbiórek przeciwko Australii. I to właśnie wtedy zainteresował swoją osobą trenerów z USA, którzy chcieli go zaprosić na studia. Gdy okazało się, że jest zbyt stary - zaproponowali mu grę w pokazowej drużynie Harlemu.

Dlaczego piszę o tym wszystkim? Wcale nie dlatego, że Globetrotters niedawno gościli w Polsce. Powód tej notki wygląda tak:


Mieszka w Polsce od 18 lat i jest założycielem koszykarskiego klubu w Płocku. Czytajcie.


P.S.
Wiem, że Mongołem z pochodzenia jest także Mengke Bateer. Ale on urodził się w Chinach i reprezentował ten kraj, więc postanowiłem go pominąć w poszukiwaniach.

środa, 3 listopada 2010

Bakero w Polpharmie

Jako zawodnik - m.in. 9 lat w Barcelonie, wygrana w Lidze Mistrzów, wielokrotny reprezentant Hiszpanii. Jako trener - bez większych sukcesów, praca głównie w ojczyźnie.

Jako zawodnik - m.in. 5 lat w Jugoplastice Split, trzy wygrane w Pucharze Europy, wielokrotnie reprezentant Jugosławii. Jako trener - bez większych sukcesów, praca głównie w ojczyźnie.

Media donoszą dzisiaj, że niejaki Jose Maria Bakero został trenerem piłkarzy Lecha Poznań. Ale jeszcze większe sportowe nazwisko pojawi się w Starogardzie Gdańskim. Polpharmę poprowadzi Zoran Sretenović, jeden z czołowych rozgrywających Europy na przełomie lat 80-tych i 90-tych poprzedniego stulecia i jeden czołowych rozgrywających polskiej ligi na przełomie XX i XXI wieku.

Jeśli nie wiecie kto to - przeczytajcie tę rozmowę.

“Just two teams in European club basketball history ever won three consecutive titles, and only one of those did so during the Final Four era that started in 1988. On that mythical team from Split, Croatia - known as Jugoplastika during its first two title seasons, 1989 and 1990, and as Pop 84 in 1991 - only one player started all three title games: guard Zoran Sretenovic. In the third of those title games, the one that completed Split's legend, Sretenovic became the second of only three players, and the only European ever, to play all 40 minutes of a Final Four title game for the winning team.”

Jeśli nie wiecie jak wiele znaczył w PLK - zobaczcie listę rekordów.

Tak grał w Jugoplastice:



Tak go żegnano w Ostrowie Wielkopolskim kilka lat temu:



Jakim będzie trenerem Polpharmy?

poniedziałek, 1 listopada 2010

Reggie Evans polskiej ligi

Ciekawe, czy są ludzie, którzy z mojego bloga trafili na PolskiKosz.pl, a nie odwrotnie :-) Jeśli tak, to ten wpis jest dla nich.

Na PK.pl w tym sezonie kilka nowych rubryk dotyczących NBA - "Alternatywna Akcja Tygodnia", "Zdjęcie Tygodnia", "Tata, a Marcin powiedział..." oraz "Cichy Bohater Tygodnia". Tym ostatnim jest Reggie Evans z Toronto Raptors, który na inaugurację sezonu przeciwko New York Knicks miał 0 punktów i 16 zbiórek. Nietypowy wynik, chociaż kilka lat temu Evans popisał się jeszcze ciekawszym, ale o tym w tekście pod linkiem.

Zastanowiło mnie jaki jest rekord polskiej ligi w tej kategorii. Na oficjalnej stronie niestety nie możemy po prostu przeszukać boxscore'ów jak np. na basketball-reference.com, więc trzeba posłużyć się po prostu pamięcią. Przypominacie sobie kogoś z dwucyfrową liczbą zbiórek przy zerowym dorobku punktowym?

Na razie intuicja pomogła mi znaleźć 3+16 Wojciecha Żurawskiego z sezonu 2003/2004, 2+9 bez celnego rzutu z gry Gatisa Jahovicsa z sezonu 2004/2005 oraz oczywiście pamiętne 2+18 D'ora Fischera z sezonu 2005/2006.

sobota, 30 października 2010

Ile asyst miał Rondo?

24 to 24. Nieważne gdzie. Na podwórku, na Playstation - to mnóstwo asyst.

Tyle asyst rozdał w meczu z New York Knicks Rajon Rondo. W XXI wieku tylko Ramon Sessions dwa lata temu miał tyle samo, ale osiągnął ten wynik w kwietniu w meczu o nic. Rekord wszechczasów to 30 asyst Scotta Skilesa.

Często słyszymy - eee, w tej NBA to zaliczają asysty, które asystami tak naprawdę nie są i w tym tkwi tajemnica ich niesamowitych liczb. Postanowiłem więc przeanalizować komu i w jakich sytuacjach podawał Rondo.



Cały mecz jest do 2 listopada na ilp.nba.com, ale trzeba się zarejestrować (warto!). A oto lista asyst:

Asysta nr 1 - podanie do Garnetta, który od razu rzuca i trafia z 7 metrów
Asysta nr 2 - podanie w kontrze do Pierce'a, który kończy akcję dwutaktem
Asysta nr 3 - podanie do Davisa, który od razu rzuca i trafia z półdystansu
Asysta nr 4 - podanie do Davisa, który od razu rzuca i trafia z półdystansu
Asysta nr 5 - podanie do Pierce'a, który od razu rzuca i trafia za 3 punkty
Asysta nr 6 - podanie do Davisa, który od razu rzuca i trafia spod kosza
Asysta nr 7 - podanie do Allena, który w kontrze po jednym kroku rzuca i trafia spod kosza
Asysta nr 8 - podanie do O'Neala, który od razu rzuca i trafia spod kosza
Asysta nr 9 - podanie do Davisa, który robi kozioł i trafia spod kosza
Asysta nr 10 - podanie do Garnetta, który od razu kończy akcję wsadem
Asysta nr 11 - podanie do Garnetta, który obraca się, rzuca i trafia z półdystansu
Asysta nr 12 - podanie do Pierce'a, który od razu rzuca i trafia z dystansu
Asysta nr 13 - podanie do O'Neala, który od razu kończy akcję wsadem
Asysta nr 14 - podanie do Garnetta, który od razu rzuca i trafia z półdystansu
Asysta nr 15 - podanie do Danielsa, który od razu rzuca i trafia spod kosza
Asysta nr 16 - podanie do Davisa, który obraca się, robi kozioł i trafia spod kosza
Asysta nr 17 - podanie do Pierce'a, który od razu rzuca i trafia z dystansu
Asysta nr 18 - podanie do Allena, który robi dwa kozły i rzuca z półdystansu
Asysta nr 19 - podanie do Davisa, który robi zwód, kozioł i trafia z dwutaktu spod kosza
Asysta nr 20 - podanie do Allena, który od razu rzuca i trafia z dystansu
Asysta nr 21 - podanie do Garnetta, który robi zwód, kozioł i trafia spod kosza
Asysta nr 22 - podanie do Garnetta, który od razu rzuca i trafia spod kosza
Asysta nr 23 - podanie do Garnetta, który od razu rzuca i trafia spod kosza
Asysta nr 24 - podanie do Garnetta, który od razu rzuca i trafia z półdystansu

Co nam z tego wyszło? Tak naprawdę cztery asysty (nr 9, 18, 19, 21) według europejskich standardów raczej nie zostałyby zaliczone. Mam na myśli oczywiście spotkanie, w którym statystykami zajmowaliby się profesjonaliści, a nie (jak często ma to miejsce w Polsce) amatorzy, którzy nie widzą np. asysty, gdy zawodnik podaje do kolegi na obwodzie, a ten rzuca i trafia. Grając w polskiej II lidze Rondo mógłby tych asyst mieć pewnie z 10 czy 15.

Zostaje 20 asyst - to nadal bardzo dużo.

2 do Shaqa, 8 do Garnetta, 7 do Davisa, 1 do Danielsa, 2 do Allena, 4 do Pierce'a - o czym to świadczy? Głównie o tym, że Rondo świetnie współpracuje z podkoszowymi. Ale to już wiemy od dawna...

środa, 27 października 2010

Ostatnie typowanie na ostatnią chwilę

Krótko i na temat. Tak przewiduję kolejność rundy zasadniczej NBA 2010/2011:

KONFERENCJA WSCHODNIA
Play-off: Miami, Chicago, Orlando, Boston, Milwaukee, Philadelphia, Atlanta, New York. Poza play-off: Charlotte, New Jersey, Detroit, Cleveland, Washington, Indiana, Toronto.

KONFERENCJA ZACHODNIA
Play-off: LA Lakers, Houston, Oklahoma City, San Antonio, New Orleans, Dallas, Portland, Phoenix. Poza play-off: Utah, Sacramento, Denver, Memphis, Golden State, LA Clippers, Minnesota.

wtorek, 26 października 2010

Wielkie typowanie i wielka trójka

Już tylko kilka godzin pozostało do rozpoczęcia nowego sezonu NBA. Na dzień dobry fantastyczny (miejmy nadzieję) mecz Boston Celtics - Miami Heat. Jego zapowiedź przeczytacie tutaj, a spotkanie zobaczycie o 1.30 w Canal+ Sport.

Kto będzie rządził w tym sezonie? Na PolskiKosz.pl zapytaliśmy o to 12 ekspertów z różnych koszykarskich mediów. Obiecuję, że sprawdzimy za osiem miesięcy kto miał rację.

Ja typowałem tak:

MVP - Kobe Bryant
Największy postęp - JJ Hickson
Najlepszy rezerwowy - Brad Miller
Najlepszy obrońca - Ron Artest
Najlepszy debiutant - John Wall
Najlepszy trener - Doug Collins
Król strzelców - Kobe Bryant
Król asyst - Chris Paul
Król zbiórek - Kevin Love
Zwycięzca Wschodu - Heat
Zwycięzca Zachodu - Lakers
Mistrz i finalista - Spurs i Celtics

Na PolskiKosz.pl także prezentacja wszystkich 30 drużyn NBA. Pewnie powstało już 1001 podobnych tekstów, więc dlaczego warto zajrzeć do naszych? Nie analizowaliśmy składów pozycja po pozycji, staraliśmy się podejść do zespołu nietypowo, zaskoczyć was pomysłem, ciekawą historią. Mi osobiście najbardziej spodobała się muzyczna podróż po Nowym Jorku Witka Piątkowskiego.

Część tekstów jest także mojego autorstwa. Napisałem o...:



...dwóch gościach, którzy rozbawią Boston

...zbyt dużej liczbie grzybków w filadelfijskim barszczu
 

...pewnym Dannym i jego wpływie na kiepskie wyniki Indiany
 

...drużynie praktycznie dla każdego


...Leśnych Wilkach, dla których mialem sporo litości
 

...Rudym, który się ceni
 

...Wojownikach, którzy wreszcie mają  bronić

 


...Blake’u... Odenie
 

...królewiczu z Sacramento
 

...niewykorzystanej szansie Dirka


A także o naprawdę Wielkiej Trójce z San Antonio:




Zagadka - jeśli zrobimy listę zawierającą po trzech najlepszych graczy z każdego klubu NBA z sezonu 2004/2005 i podobną dotyczącą sytuacji tuż przed sezonem 2010/2011, to w ilu zespołach nazwiska będą się w komplecie powtarzaly?

W jednym. To oczywiście San Antonio Spurs. Imponujące? To czytajcie dalej. Można bowiem zrobić drobną przykrość Davidowi Robinsonowi i lekko nagiąć fakty do kolejnej tezy - trzech najlepszych graczy Spurs w mistrzowskim sezonie 2002/2003 to ten sam tercet, który zachwyca kibiców w San Antonio po dziś. Nudny jak flaki z olejem smutas o niezmiennym wyrazie twarzy Tim Duncan, mąż swojej słynnej żony-aktorki Tony Parker i niezniszczalny posiadacz największego nosa poza granicami Grecji Manu Ginobili. Przez siedem lat Shaquille O'Neal zaliczył cztery kluby i wymyślił sobie 174519312 ksywki, Hornets zdążyli się przenieść z Nowego Orleanu do Oklahomy i z powrotem, Memphis Grizzlies mieli sześciu trenerów, New York Knicks wydali ponad pół miliarda na pensje dla zawodników...

A Spurs? No cóż, status quo. Ciągle ci sami ludzie w tych samych identycznych koszulkach, które nie zmieniają wyglądu co sezon i które nie sprzedają się w milionach egzemplarzy. Duncan, Ginobili, Parker i trener Popovich. Tim, Manu, Tony i coach Gregg. Drużyna dla koneserów. Bez rozwydrzonych gwiazd, zwariowanych właścicieli, nabijaczy statystyk i specjalistów tylko od wsadów. Zespół, który nienawidziłeś jako nastolatek krzycząc do telewizora "Duncan do cholery, uśmiechnij się!". Zespół, który polubiłeś po latach widząc heroizm tych trzech ludzi. Zespół, na który powołujesz się, gdy słyszysz o fascynacji młodszych (i nie tylko) kolegów Derrickiem Rose'em, Tyreke'em Evansem, Kevinem Durantem, nawet LeBronem Jamesem.

Wszystko jednak kiedyś się kończy tak jak przy trzeciej próbie ostatecznie skończyła się nawet kariera Michaela Jordana. Wiele wskazuje, że dla trójki z San Antonio ten sezon może być ostatnim, w którym będą wspólnie ciągnąć Ostrogi na swoich plecach. Jeszcze w kwietniu wydawało się, że przyczyny takiej sytuacji mogą być trzy, ale wtedy na przedłużenie kontraktu zdecydował się Ginobili. Argentyńczyk ma już 33 lata i wie, że niewiele lepszego może go spotkać. To ze Spurs trzy razy zdobył mistrzostwo NBA, to tutaj był wybrany najlepszym rezerwowym ligi, to tutaj doczekał się wyboru do Meczu Gwiazd, to kilka razy uszkodził swój nos i nie zważając na to dawał z siebie wszystko grając nawet z watą tamującą wypływającą krew. To w koszulce Spurs ustablizował swoją pozycję jako człowieka, który nie bałby się chyba wjechać w strefę podkoszową nawet jeśli naprzeciw niego jechałby samochód ciężarowy. To w San Antonio stał się najlepszym rzucającym obrońcą świata spoza USA. A przecież na tej pozycji umiędzynarodowienie NBA przebiega najwolniej.

Każdy, mierzący około 190 cm młody chłopak ze Stanów Zjednoczonych grając w koszykówkę chce zdobywać punkty, być superstrzelcem. USA produkują dziesiątki rzucających obrońców, którzy grają przecież nie tylko w NBA, ale na całym globie - od Filipin przez Polskę po Urugwaj. I co? I pośród tych wszystkich snajperów jednym z najlepszych ma być jakiś średnio zbudowany białas z Bahia Blanca w Argentynie. Manu doprowadził do tego, choć wielu wątpiło. Co prawda w Europie osiągnął niemal wszystko, ale osiem lat różnica między Euroligą a NBA wydawała się kolosalna. Gino ją pokonał. A skoro zdecydował, że zostanie w Spurs co najmniej do 2013 roku, to możemy być niemal pewni, że to w San Antonio zakończy karierę. Dlaczego miałby przenosić się gdzieś indziej? By pełnić ważniejszą rolę? Wątpliwe, by ktoś mu ją powierzył. Dla pieniędzy? A kto mu je da, gdy będzie liczył 36 wiosen. Dla tytułów mistrzowskich? Przecież ma ich więcej niż LeBron James, Dwyane Wade, Dirk Nowitzki, Kevin Durant, Steve Nash, Jason Kidd, Kevin Garnett i Maciej Lampe razem wzięci.

To nie Manu będzie ewentualną przyczyną rozpadu wielkiej trójki Spurs. A więc kto? Po obecnym sezonie kończy się kontrakt najmłodszego z grona teksańskich muszkieterów, czyli Parkera. Francuza już w ostatnich miesiącach kusili ponoć Knicks. Nowe wyzwanie w postaci wspólnych występów z Amar'e Stoudemire'em dla Tony'ego plus kusząc perspektywa mieszkania w Nowym Jorku dla jego żony Evy Longorii - mieszanka idealna, więc nie zdziwmy się, jeśli na pytanie o ulubiony owoc Parker odpowie w przyszłym roku: jabłko. Najlepiej wielkie. A to pewnie nie będzie jedyny zainteresowany jego usługami. 28-latek ma jeszcze przed sobą sporo grania, a skala talentu pozwala mu myśleć o wejściu na jeszcze wyższy pułap niż obecny. Gdyby jeszcze nauczył się wreszcie rzucać z dystansu. Ten facet przez ostatnie pięć sezonów trafił w sumie tylko 72 "trójki". Peja Stojaković, Ray Allen i Kyle Korver w życiowej formie potrzebowali na to około dwóch miesięcy.

Parker nie jest jednak jedynym znakiem końca przygód trzech przyjaciół z trzech różnych kontynentów. Oto w San Antonio pojawił się ktoś, kto ma wywrócić całą układankę. To Brazylijczyk Tiago Splitter, który łączy w sobie Duncana i Ginobiliego. Tak jak Argentyńczyk w Europie osiągnął już wszystko i tak jak urodzony na Wyspach Dziewiczych zawodnik przychodzi do San Antonio, by przejąć schedę po wielkim podkoszowym poprzedniku. Duncan potrzebował zaledwie jednego sezonu, by usunąć w cień fenomenalnego Davida Robinsona. Czy Splitter równie szybko zacznie rządzić w San Antonio? Duncan pewnie nie obrazi się, że wreszcie otrzyma porządne wsparcie, bo od czasów Admirała właściwie nie grał z nim nikt tak zdolny. Choć z drugiej strony Tim na dzień dobry powiedział: - Pomagać mu? Niby dlaczego? Przecież on przyszedł tu, żeby odstawić mnie na boczny tor - no tak, to był pewnie żart, ale niby jak mieliśmy wyczytać to z twarzy gościa, który nie okazuje uczuć? Robinson przekazując mu pałeczkę miał 32 lata, Duncan teraz - 35 i chcąc nie chcąc powoli zbliża się do końca kariery. Nawet jeśli pogra jeszcze kilka sezonów, to niekoniecznie w pierwszoplanowej roli.

Tim, Manu, Tony - ostatnie starcie. Tak mogłaby się nazywać książka, którą jakiś fanatyk Ostróg wyda po sezonie 2010/2011. Czy będzie miała szczęśliwe zakończenie? W zasadzie konkurentów jest tak wielu, jak... nigdy, ale chyba każdy wyliczając kandydatów do finału w pewnym momencie wspomni: no i jeszcze tradycyjnie Spurs. A miłośnicy numerologii zaczną doszukiwać się szans w tym, że sezon kończy się w nieparzystym roku. Spurs przecież byli mistrzami w latach 1999, 2003, 2005 i 2007. 2011 na końcu tej listy - piękna klamra. Co Spurs mają do stracenia? Właściwie nic. Swoje już wygrali, a presja jaka na nich będzie ciążyła przez najbliższe kilka miesięcy będzie praktycznie żadna w porównaniu do tej dotyczącej gwiazd Heat, Magic, Lakers, Celtics. A gdyby tak zrobili im wszystkim psikusa i zdobyli mistrzostwo? Pewnie nawet Tim by się uśmiechnął...