9-15.1.2012
1. Fatalna pogoda, sporo pustych miejsc na balkonach, nudny mecz, kiepski konkurs wsadów, zła akustyka przy koncercie Ewy Farnej - tak mogłaby w skrócie wyglądać malkontencka relacja z Meczu Gwiazd w Katowicach. Ja jednak wolę bright side, więc w skrócie mogę podsumować: było po prostu fajnie, a organizacja wydarzenia w hali na światowym poziomie. Poważnie.
2. Szedłem w sobotę z hotelu do Spodka 500 metrów i chyba 50 razy wydawało mi się, że śnieżyca zmiecie mnie z chodnika w drzewa albo na ulicę. Widoczność - kilka metrów. W takich warunkach atmosferycznych 7500 widzów na trybunach (na 8000 miejsc dostępnych dla publiczności) to dobry wynik. Szczerze mówiąc gdybym był osobą średnio interesująca się koszykówką, to nie wiem czy chciałbym się przedzierać przez miasto przez padający i zalegający śnieg.
3. Drużynom nie udało się pobić antyrekordu fauli (jeden!) z 2009 roku z Warszawy, ale jednocyfrowa liczba przewinień pokazuje, że walki było tego dnia naprawdę mało. Za mało. Południe pod koniec trzeciej kwarty zaczęło mocniej bronić i gonić rywali, ale na początku czwartej części dostało szybki cios nokautujący i emocje się skończyły.
4. Co zrobić, żeby było ciekawie? W Polsce niemożliwy jest Mecz Gwiazd rodem z NBA, gdzie mamy i walkę o wynik, i znakomite akcje, bo zawodnicy mają umiejętności kilka półek niżej. Dlatego idealnym rozwiązaniem byłoby granie dwóch kwart efektownie i na luzie w okolicach remisu i dwóch kolejnych walki o zwycięstwo. Może organizatorzy powinni przedstawić uczestnikom taką koncepcję już przed meczem?
5. Były koszykarz ekstraklasy Maciej Szlachtowicz był osobą odpowiedzialną za konkursy podczas Meczu Gwiazd. Na szczęście tylko za sprawne przeprowadzenie, a nie ich poziom. W trakcie próby generalnej osobiście rzucał jedną ręką w drugiej trzymając mikrofon. Z prawego skrzydła trafił 4 na 5 (!).
6. Łukasz Biedny twierdzi, że Mateusz Ponitka jest lepszym od niego “dunkerem meczowym”. Nie mnie oceniać, ale Ponitka wykończył w tym meczu cztery alley-oopy od Waltera Hodge’a.
7. Dziwię się, że żaden z zespołów pierwszej lub drugiej ligi nie zaproponował chociażby testów Biednemu. Gdyby okazało się, że nie daje rady, to można z niego zrezygnować. Gdyby się nadawał, to marketingowo można go wykorzystać bez problemów.
8. Z niecierpliwością oczekuję aż pojawi się reportaż wideo z Meczu Gwiazd autorstwa George’a Reese’a (AZS Koszalin). Jeśli nic nie zostanie pominięte, to wystąpią m.in. Mirosław Noculak, Mateusz Ponitka i Karol Makowski.
9. Piosenkarka Ewa Farna z panią prezydent Katowic wyglądały na konferencji prasowej jak licealistka, który przyszła z babcią na wywiadówkę.
10. Ewa Farna: Spotkałam w korytarzu kilku koszykarzy, ale widziałam tylko ich nogi. Lubię patrzeć ludziom w oczy, ale tym razem nie dałam rady. Nie przypuszczałam, że są tak wysocy.
11. Pani piosenkarka złapała się za głowę i roześmiała, gdy prezes PLK Jacek Jakubowski powiedział, że wystąpiła "światowej sławy gwiazda". Jakubowski poprawił się na "gwiazdę sławy międzynarodowej".
12. Konkurs rzutów za 3 punkty wzbudził małe kontrowersje z dwóch przyczyn. Po pierwsze Andrzej Pluta wystąpił w nim bez eliminacji z dziką kartą, co biorąc pod uwagę nieobecność Łukasza Biednego wśród uczestników konkursu wsadów wyglądało dziwnie. Po drugie ostatni celny rzut oddał równo z syreną/tuż po syrenie kończącej czas. Zdania są podzielone, Pluta upierał się, że zdążył.
13. Innego zdania był Łukasz Koszarek, który przegrał z Plutą jednym punktem. Prosił, by ten wielki skandal opisać na blogu. Oczywiście żartem, a nie serio.
14. Pluta: Powiem nieskromnie - to nie wstyd przegrać z Andrzejem Plutą.
15. Darnell Hinson o skręconej kostce: Trochę boli. Na szczęście mój trener klubowy (Dainius Adomaitis) wziął sobie wolne i pojechał do domu, więc nie oglądał meczu w telewizji.
16. Jeśli Biedny “skradł show” uczestnikom konkursu wsadów, a Pluta uczestnikom konkursu rzutów za 3 punkty, to Sztygar Heniek “skradł show” maskotkom Taurona.
Inne fotki z Meczu Gwiazd można zobaczyć tutaj.
17. Pierwszy raz widziałem, by w dyskotece przez całą noc podawano dania obiadowe. Proponuje to lokal Pomarańcza. P.S. Burgery są strasznie słone.
18. Dworzec Katowice Główne w trakcie przebudowy prezentuje się zdecydowanie gorzej niż Wrocław Główny w podobnej fazie. Pod względem organizacji i oznaczeń jeszcze gorzej.
19. Tony Weeden zrobił wieeelkie oczy, gdy usłyszał, że informacja o jego przenosinach do Włoch już wyszła na światło dzienne (na portalu nicesport.pl).
20. MVP meczu Corsley Edwards przyjechał do Katowic z żoną, która pochwaliła się, że ma siedem sióstr. Jeśli równie urodziwe, to zapraszamy do Polski. Sam Edwards okazał się sympatyczniejszy niż krążąca za nim opinia boiskowego zabijaki.
21. Paweł Wójcik sprawdził się w roli konferansjera, chociaż ze względu na średnią znajomość koszykówki nie ustrzegł się kilku baboli: "Jacek Karnowski, prezes PLK" czy "rozgrywający Zastalu Zielona Góra Qa'rraan Calhoun".
22. Zespoły zagrały w białych i różowych strojach odwołujących się oczywiście do sponsora, firmy Tauron. Kolory były wyraziste i chyba najlepsze od dobrych kilku lat, ale ja osobiście chętnie zobaczyłbym Mecz Gwiazd w strojach klubowych. Jak za dawnych lat.
23. Mam wrażenie, że każde miasto chce mieć równie fajny i kultowy lokal co warszawskie "Przekąski Zakąski". We Wrocławiu powstała "Setka", w Katowicach "Lorneta z meduzą" (nie polecam ostrych papryczek!). Może coś podobnego działa także w Krakowie, Gdańsku czy Rzeszowie?
24. Dyrektor sportowy i ds. PR PLK dopytywał się dlaczego tyle punktów poprzednich 24 sekund poświęciłem meczowi II ligi zamiast pisać więcej o PLK. Odpowiedź była (i jest) krótka i wyjaśniałem to w pierwszych 24 sekundach. Piszę głównie o tym, co widziałem na żywo niezależnie od tego, czy to rozgrywki juniorskie czy EuroBasket.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Andrzej Pluta. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Andrzej Pluta. Pokaż wszystkie posty
poniedziałek, 16 stycznia 2012
poniedziałek, 26 września 2011
Sezon 11/12: Tydzień I w 24 sekundy
(19-25.09.2011)
1. Rubryka 24 sekundy powraca. Tym razem nie EuroBasketowo z Litwy, ale będzie równie ciekawie. Ta forma zamieszczania (także zakulisowych) informacji/ciekawostek/spostrzeżeń moim zdaniem przyjęła się bardzo dobrze, więc postanowiłem kontynuować jej stosowanie również w nowym koszykarskim sezonie 2011/2012. Jak to będzie wyglądało? Planuję wrzucać 24 sekundy zawsze w poniedziałek. O czym chcę pisać? Tego jeszcze nie wiem;-) Poważnie: głównie o meczach/wydarzeniach koszykarskich, których byłem naocznym świadkiem. Ruszam teraz, bo ruszył koszykarski sezon w Polsce. W ostatni weekend pierwszą kolejkę rozegrali drugoligowcy.
2. O drugiej lidze później. Niech będzie chronologicznie. We wtorek byłem we Włocławku na Meczu Wieńczącym Karierę Reprezentacyjną i Klubową Andrzeja Pluty. Uff, pisałem z pamięci, mam nadzieję, że bez błędów. Włocławek to dobre miejsce na przywitanie z Polską po EuroBaskecie na Litwie. Dlaczego? Bo człowiek czuje się tam chyba najbardziej koszykarsko w Polsce i wie, że większość mijanych na ulicy osób wie, że dzisiaj jest mecz tego Pluty i że gra Anwil itd. itp. Gdy na dodatek wszedłem do Reala i zobaczyłem na dzień dobry wielki kosz, to pierwszą moją myślą było: yyy to Real czy Akropolis w Kownie?
3. Sam mecz był świetnym pomysłem, ale mam wątpliwości, czy sensowne było sprowadzanie Asseco Prokomu. Podejrzewam, że organizatorzy chcieli połączyć pożegnanie Pluty (pierwsza połowa) z normalnym meczem (druga połowa). Ale może lepiej byłoby zaprosić do gry kolegów pana Andrzeja z parkietu?
4. Cytat dnia. Prezes PZKosz Grzegorz Bachański: "Andrzej zawsze pozostanie w naszych sercach!"
5. Przed spotkaniem pojawiła się plotka "Gortat nie zagra w koszulce Anwilu!". Nie zagrał, wystapił w koszulce w podobnych kolorach, ale z napisem "Mecz Pluty" zamiast "Anwil".
6. Obawialiśmy się, że Gortat "ukradnie" show Plucie. Na szczęście tak się nie stało, chociaż w przerwie doszło do zabawnej/dziwnej sytuacji. Konferansjer zapraszał rozmaite osoby do wręczenia prezentów Plucie, wyczytał też Gortata, który był wtedy w szatni zmieniając strój koszykarski na cywilny. Za chwilę wyszedł na środek parkietu. Bez prezentu, za to wziął mikrofon i podziękował kibicom, że tak miło... go przyjęli. Na szczęście za chwilę wychwalał Plutę pod niebiosa. Aż do przesady.
7. Drugi raz Gortat wygrał z Plutą po meczu. Kółeczko kibiców zainteresowanych autografem od Gortata było zdecydowanie większe od tego "okołoplutowego". Można to oczywiście wytłumaczyć tym, że Plutę mieli codziennie...
8. Wystarczył jeden EuroBasket i Adam Łapeta już jest gwiazdą. Najpierw zaatakował go starszy pan z wnuczkiem z piątej klasy podstawówki, który już mierzy grubo powyżej 190 centymetrów i chce urosnąć tak jak Adam. A potem czarnoskóra małżonka jednego z koszykarzy Anwilu zaproponowała: "Can you take me a picture with this very tall guy? I wanna see his height on the picture!".
9. Z dwóch gdyńskich Amerykanów zdecydowanie bardziej podobał mi się Alonzo Gee, chociażby dlatego, że ma “windę w nogach” i powinien być stałym dostarczycielem akcji do Top 10 Euroligi. Devin Brown nawet w kontrze przypominał szybkiego chodziarza i można było odnieść wrażenie, że przyjechał z nadwagą. Nie miał też zbyt wiele do powiedzenia poza tym, że jest w Polsce, żeby “stay in shape”. Powtórzył to chyba z sześć razy.
10. Sobota, wreszcie poważne ligowe granie. Inauguracja II ligi we Wrocławiu, na parkiecie dwóch potentatów grupy B: miejscowy Śląsk i Stal Ostrów Wielkopolski. Nigdy wcześniej nie byłem w Kosynierce i w zasadzie nie wiem, czego spodziewałem się po wyglądzie tej hali, chyba właśnie takiej “klitki”. Spodziewałem się też, że kibice będą “wisieli z sufitu”, a tu pojawiły się nawet wolne miejsca. Niewiele, ale jednak. Wyglądało to zabawnie biorąc pod uwagę, że za oknem naprzeciw trybuny stał rządek kibiców obserwujących mecz za darmo.
11. Komisarzem z ramienia PZKosz był Marek Kalwasiński. Trenerem Śląska jest Rafał Kalwasiński, ale w protokole nie wiadomo dlaczego wpisano Grzegorz Krzak. Jakim cudem WGiD PZKosz dopuszcza do takich “śmierdzących” sytuacji?
12. Trzy niezależne osoby z Wrocławia niezagadywane na ten temat samodzielnie stwierdziły, że kibice Stali zagłuszyli kibiców Śląska.
13. Wyjaśnienie dlaczego mecz odbył się w Kosynierce, a nie w Orbicie jest proste. Kosynierka jest za darmo, Orbita kosztuje. Dużo za dużo.
14. Zupełnie przypadkiem w przerwie zakupiłem taką pozycję.
Wszystkie wyniki ME od 1935 do 2007 roku, statystyki, ciekawostki. Ponoć krąży po kraju od dawna, ja widziałem po raz pierwszy.
15. Przy zakupie powyższej książki dostałem ulotkę ze sklepu internetowego www.in-game.pl a w nim w dziale koszykówka... replika koszulki Marcina Gortata z reprezentacji Polski za 46 zł.
16. W niedzielę miałem niewątpliwą przyjemność oglądać ostatni dzień Mazovia Cup w Legionowie. Widziałem w statystykach, że oficjalnie na meczach było 100 widzów. Myślę, że to zawyżone dane. Policzcie sami, z naszej strony na trybunie nikt nie siedział.
17. W Legionowie zaobserwowano Piotra Szybilskiego, byłego koszykarza, obecnie biznesmena. Śmiem twierdzić, że trochę mu ubyło, chociaż nadal jest duuuuży.
18. Niewątpliwie MVP Mazovia Cup był spiker, który mógł zaimponować modulacją głosu, ciekawostkami i fantazją. Dowiedzieliśmy się, że Dariusz Szczubiał grał kiedyś z Murzynem z Misia, spiker przypomniał, jak to ZSRR po rzucie w ostatniej sekundzie pokonało USA w Monachium, a także pochwalił się, że oglądał na Discovery Channel dokument pod tytułem “Pistolet”.
19. Spiker szczególnie upodobał sobie rozgrywającego Siarki Tarnobrzeg Josha Wendella Millera, który w niedzielę miał na dodatek dzień konia i zdobył 24 punkty w czwartej kwarcie. Amerykanin chyba nakręcał się też dzięki spikerowi. Nie mógł rozumieć, co pan mówi przez mikrofon, ale krzyki “Weeeeeeeeeendeeeeeell Milleeeeeeeeeeer” były jednoznaczne. Na koniec przy wręczaniu nagrody MVP, dla najlepszego strzelca i piątki turnieju (Miller dostał trzy sztuki) rozemocjonowany spiker stwierdził wprost: “nie znam języka angielskiego, ale stary, byłeś dzisiaj bohaterem!”
20. Pomijając całe zamieszanie z Millerem w Legionowie - ten koszykarz kompletnie nie przypomina... koszykarza. 168 centymetrów wzrostu i strasznie krótkie ręce. Widząc go przed rozgrzewką zastanawiałem się jak on może w ogóle grać...
21. AZS Koszalin testował Kevina Wysockiego, brata Konrada z Turowa. Kevin nie figurował nawet w protokole i statystykach, ale przeciwko ŁKS-owi zagrał niecałe 5 minut. Zdobył 6 punktów. Zaraz po wejściu dostał piłkę pod koszem i... nie trafił. Dobił znowu niecelnie, ale za trzecim razem wreszcie się udało. Za chwilę w podobnej sytuacji został sfaulowany i wykorzystał jeden rzut wolny. Następnie wykonał akcję wzdłuż linii końcowej i faulowany trafił z odchylenia metr od obręczy na wprost kosza. Potem mógł zostać bohaterem, ale przeszarżował. W ostatniej minucie AZS gonił ŁKS i przechwycił piłkę na połowie rywala przy dwupunktowej stracie. Kamil Łączyński podał do Wysockiego, a Wysocki zamiast samemu kończyć akcję posłał petardę (dosłownie) w kierunku George’a Reese’a, który po pierwsze nie spodziewał się podania, a po drugie nie miał prawa jej złapać. Ogólne wrażenie dotyczące Wysockiego nie jest jednak złe. Po jego ubiegłorocznych nieudanych epizodach w w kilku klubach PLK spodziewałem się tragedii, a Wysocki junior pokazał sie w tym krótkim fragmencie jak kopia Konrada “dla ubogich”. Nieszablonowy w ataku, agresywny, żywiołowy, “elektryczny”.
22. Siarka testowała JT Tillera, który ostatnio grał w NBDL. Przyleciał trzy dni wcześniej, widać było, że bardzo zależy mu na dobrym występie, mocno przeżył piąty faul już w czwartej kwarcie. Tiller to mocna fizycznie dwójka, która chętnie dzieli się piłką z kolegami. Nie wiem czy tego w Siarce oczekują, może woleliby raczej typowego strzelca? O jego przyszłości trener Dariusz Szczubiał ma zdecydować po sparingach z ŁKS-em Łódź w najbliższy weekend.
23. Michał Michalak około 17.30 zakończył mecz w Legionowie, a już o 19 w hali AWF-u zaczął spotkanie drugiej ligi w barwach rezerw Politechniki. Ciekawe czy to będzie stała praktyka? Oby nie, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że Michalak ma dużą konkurencję na pozycjach 2-3 w ekstraklasie.
24. Naszła mnie dość smutna myśl, że jeszcze niedawno Mazovia Cup była duża imprezą rozgrywaną w dwóch halach w stolicy z udziałem 8 drużyn, w tym także gości z zagranicy. Teraz jej prestiż “trochę” się obniżył...
1. Rubryka 24 sekundy powraca. Tym razem nie EuroBasketowo z Litwy, ale będzie równie ciekawie. Ta forma zamieszczania (także zakulisowych) informacji/ciekawostek/spostrzeżeń moim zdaniem przyjęła się bardzo dobrze, więc postanowiłem kontynuować jej stosowanie również w nowym koszykarskim sezonie 2011/2012. Jak to będzie wyglądało? Planuję wrzucać 24 sekundy zawsze w poniedziałek. O czym chcę pisać? Tego jeszcze nie wiem;-) Poważnie: głównie o meczach/wydarzeniach koszykarskich, których byłem naocznym świadkiem. Ruszam teraz, bo ruszył koszykarski sezon w Polsce. W ostatni weekend pierwszą kolejkę rozegrali drugoligowcy.
2. O drugiej lidze później. Niech będzie chronologicznie. We wtorek byłem we Włocławku na Meczu Wieńczącym Karierę Reprezentacyjną i Klubową Andrzeja Pluty. Uff, pisałem z pamięci, mam nadzieję, że bez błędów. Włocławek to dobre miejsce na przywitanie z Polską po EuroBaskecie na Litwie. Dlaczego? Bo człowiek czuje się tam chyba najbardziej koszykarsko w Polsce i wie, że większość mijanych na ulicy osób wie, że dzisiaj jest mecz tego Pluty i że gra Anwil itd. itp. Gdy na dodatek wszedłem do Reala i zobaczyłem na dzień dobry wielki kosz, to pierwszą moją myślą było: yyy to Real czy Akropolis w Kownie?
3. Sam mecz był świetnym pomysłem, ale mam wątpliwości, czy sensowne było sprowadzanie Asseco Prokomu. Podejrzewam, że organizatorzy chcieli połączyć pożegnanie Pluty (pierwsza połowa) z normalnym meczem (druga połowa). Ale może lepiej byłoby zaprosić do gry kolegów pana Andrzeja z parkietu?
4. Cytat dnia. Prezes PZKosz Grzegorz Bachański: "Andrzej zawsze pozostanie w naszych sercach!"
5. Przed spotkaniem pojawiła się plotka "Gortat nie zagra w koszulce Anwilu!". Nie zagrał, wystapił w koszulce w podobnych kolorach, ale z napisem "Mecz Pluty" zamiast "Anwil".
6. Obawialiśmy się, że Gortat "ukradnie" show Plucie. Na szczęście tak się nie stało, chociaż w przerwie doszło do zabawnej/dziwnej sytuacji. Konferansjer zapraszał rozmaite osoby do wręczenia prezentów Plucie, wyczytał też Gortata, który był wtedy w szatni zmieniając strój koszykarski na cywilny. Za chwilę wyszedł na środek parkietu. Bez prezentu, za to wziął mikrofon i podziękował kibicom, że tak miło... go przyjęli. Na szczęście za chwilę wychwalał Plutę pod niebiosa. Aż do przesady.
7. Drugi raz Gortat wygrał z Plutą po meczu. Kółeczko kibiców zainteresowanych autografem od Gortata było zdecydowanie większe od tego "okołoplutowego". Można to oczywiście wytłumaczyć tym, że Plutę mieli codziennie...
8. Wystarczył jeden EuroBasket i Adam Łapeta już jest gwiazdą. Najpierw zaatakował go starszy pan z wnuczkiem z piątej klasy podstawówki, który już mierzy grubo powyżej 190 centymetrów i chce urosnąć tak jak Adam. A potem czarnoskóra małżonka jednego z koszykarzy Anwilu zaproponowała: "Can you take me a picture with this very tall guy? I wanna see his height on the picture!".
9. Z dwóch gdyńskich Amerykanów zdecydowanie bardziej podobał mi się Alonzo Gee, chociażby dlatego, że ma “windę w nogach” i powinien być stałym dostarczycielem akcji do Top 10 Euroligi. Devin Brown nawet w kontrze przypominał szybkiego chodziarza i można było odnieść wrażenie, że przyjechał z nadwagą. Nie miał też zbyt wiele do powiedzenia poza tym, że jest w Polsce, żeby “stay in shape”. Powtórzył to chyba z sześć razy.
10. Sobota, wreszcie poważne ligowe granie. Inauguracja II ligi we Wrocławiu, na parkiecie dwóch potentatów grupy B: miejscowy Śląsk i Stal Ostrów Wielkopolski. Nigdy wcześniej nie byłem w Kosynierce i w zasadzie nie wiem, czego spodziewałem się po wyglądzie tej hali, chyba właśnie takiej “klitki”. Spodziewałem się też, że kibice będą “wisieli z sufitu”, a tu pojawiły się nawet wolne miejsca. Niewiele, ale jednak. Wyglądało to zabawnie biorąc pod uwagę, że za oknem naprzeciw trybuny stał rządek kibiców obserwujących mecz za darmo.
11. Komisarzem z ramienia PZKosz był Marek Kalwasiński. Trenerem Śląska jest Rafał Kalwasiński, ale w protokole nie wiadomo dlaczego wpisano Grzegorz Krzak. Jakim cudem WGiD PZKosz dopuszcza do takich “śmierdzących” sytuacji?
12. Trzy niezależne osoby z Wrocławia niezagadywane na ten temat samodzielnie stwierdziły, że kibice Stali zagłuszyli kibiców Śląska.
13. Wyjaśnienie dlaczego mecz odbył się w Kosynierce, a nie w Orbicie jest proste. Kosynierka jest za darmo, Orbita kosztuje. Dużo za dużo.
14. Zupełnie przypadkiem w przerwie zakupiłem taką pozycję.
Wszystkie wyniki ME od 1935 do 2007 roku, statystyki, ciekawostki. Ponoć krąży po kraju od dawna, ja widziałem po raz pierwszy.
15. Przy zakupie powyższej książki dostałem ulotkę ze sklepu internetowego www.in-game.pl a w nim w dziale koszykówka... replika koszulki Marcina Gortata z reprezentacji Polski za 46 zł.
16. W niedzielę miałem niewątpliwą przyjemność oglądać ostatni dzień Mazovia Cup w Legionowie. Widziałem w statystykach, że oficjalnie na meczach było 100 widzów. Myślę, że to zawyżone dane. Policzcie sami, z naszej strony na trybunie nikt nie siedział.
17. W Legionowie zaobserwowano Piotra Szybilskiego, byłego koszykarza, obecnie biznesmena. Śmiem twierdzić, że trochę mu ubyło, chociaż nadal jest duuuuży.
18. Niewątpliwie MVP Mazovia Cup był spiker, który mógł zaimponować modulacją głosu, ciekawostkami i fantazją. Dowiedzieliśmy się, że Dariusz Szczubiał grał kiedyś z Murzynem z Misia, spiker przypomniał, jak to ZSRR po rzucie w ostatniej sekundzie pokonało USA w Monachium, a także pochwalił się, że oglądał na Discovery Channel dokument pod tytułem “Pistolet”.
19. Spiker szczególnie upodobał sobie rozgrywającego Siarki Tarnobrzeg Josha Wendella Millera, który w niedzielę miał na dodatek dzień konia i zdobył 24 punkty w czwartej kwarcie. Amerykanin chyba nakręcał się też dzięki spikerowi. Nie mógł rozumieć, co pan mówi przez mikrofon, ale krzyki “Weeeeeeeeeendeeeeeell Milleeeeeeeeeeer” były jednoznaczne. Na koniec przy wręczaniu nagrody MVP, dla najlepszego strzelca i piątki turnieju (Miller dostał trzy sztuki) rozemocjonowany spiker stwierdził wprost: “nie znam języka angielskiego, ale stary, byłeś dzisiaj bohaterem!”
20. Pomijając całe zamieszanie z Millerem w Legionowie - ten koszykarz kompletnie nie przypomina... koszykarza. 168 centymetrów wzrostu i strasznie krótkie ręce. Widząc go przed rozgrzewką zastanawiałem się jak on może w ogóle grać...
21. AZS Koszalin testował Kevina Wysockiego, brata Konrada z Turowa. Kevin nie figurował nawet w protokole i statystykach, ale przeciwko ŁKS-owi zagrał niecałe 5 minut. Zdobył 6 punktów. Zaraz po wejściu dostał piłkę pod koszem i... nie trafił. Dobił znowu niecelnie, ale za trzecim razem wreszcie się udało. Za chwilę w podobnej sytuacji został sfaulowany i wykorzystał jeden rzut wolny. Następnie wykonał akcję wzdłuż linii końcowej i faulowany trafił z odchylenia metr od obręczy na wprost kosza. Potem mógł zostać bohaterem, ale przeszarżował. W ostatniej minucie AZS gonił ŁKS i przechwycił piłkę na połowie rywala przy dwupunktowej stracie. Kamil Łączyński podał do Wysockiego, a Wysocki zamiast samemu kończyć akcję posłał petardę (dosłownie) w kierunku George’a Reese’a, który po pierwsze nie spodziewał się podania, a po drugie nie miał prawa jej złapać. Ogólne wrażenie dotyczące Wysockiego nie jest jednak złe. Po jego ubiegłorocznych nieudanych epizodach w w kilku klubach PLK spodziewałem się tragedii, a Wysocki junior pokazał sie w tym krótkim fragmencie jak kopia Konrada “dla ubogich”. Nieszablonowy w ataku, agresywny, żywiołowy, “elektryczny”.
22. Siarka testowała JT Tillera, który ostatnio grał w NBDL. Przyleciał trzy dni wcześniej, widać było, że bardzo zależy mu na dobrym występie, mocno przeżył piąty faul już w czwartej kwarcie. Tiller to mocna fizycznie dwójka, która chętnie dzieli się piłką z kolegami. Nie wiem czy tego w Siarce oczekują, może woleliby raczej typowego strzelca? O jego przyszłości trener Dariusz Szczubiał ma zdecydować po sparingach z ŁKS-em Łódź w najbliższy weekend.
23. Michał Michalak około 17.30 zakończył mecz w Legionowie, a już o 19 w hali AWF-u zaczął spotkanie drugiej ligi w barwach rezerw Politechniki. Ciekawe czy to będzie stała praktyka? Oby nie, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że Michalak ma dużą konkurencję na pozycjach 2-3 w ekstraklasie.
24. Naszła mnie dość smutna myśl, że jeszcze niedawno Mazovia Cup była duża imprezą rozgrywaną w dwóch halach w stolicy z udziałem 8 drużyn, w tym także gości z zagranicy. Teraz jej prestiż “trochę” się obniżył...
piątek, 15 kwietnia 2011
Dziękuję za epokę Pluty
15 kwietnia 2011 roku. Ten dzień dla polskiej koszykówki będzie bardzo istotny. Andrzej Pluta ogłosił zakończenie kariery. Jeśli nie wiecie kim był i jest Pan Andrzej, to kliknijcie tutaj. Przekleję z tego linka tylko jedno zdanie:
Podczas 22 sezonów w seniorskiej koszykówce Andrzej Pluta rozegrał we wszystkich oficjalnych rozgrywkach łącznie 904 mecze i zdobył w nich 12 780 punktów (średnia 14,1).
Gdyby grał przez cały czas w NBA, to miałby 179. miejsce na liście wszechczasów. Nieżle, prawda?
Dla mnie to jeden z tych gości, na których uczyłem się koszykówki i do których chodziłem po autografy jako nastolatek. Mi i mojemu pokoleniu wydawało się, że Pluta był, jest i będzie. Po prostu. Jak Adam Małysz. Jeden skacze, drugi rzuca. Gdy zapyta się przeciętnego kibica sportu o nazwisko koszykarza poza Marcinem Gortatem, to od razu padnie Pluta. Ikona polskiej ligi. Szkoda, że odchodzi, a najciekawszy jest sposób, w jaki to zrobił. Wśród jego kolegów z parkietu praktycznie niepraktykowany. Powoli spadają w głąb rotacji zespołów ekstraklasy, potem I liga, może II. Nie mam im tego za złe. Niech grają, skoro lubią. Ale faktem jest, że mało kto (nikt w ostatnim dziesięcioleciu?) decyduje się odejść po przyzwoitym sezonie i znakomitych play-offach (śr. 17,5 pkt!). Ale Pluta wiedział od początku rozgrywek, że ich ostatni mecz będzie ostatnim w karierze.
To jego pożegnanie było takie oczywiste. Mówiło się od dawna - "jest konferencja, Pluta kończy". Przyszedł, powiedział to, czego się wszyscy spodziewali. Porozmawiał ze wszystkimi, zjadł kawałek torta, podziękował, poszedł do domu. Jak gdyby nic się nie stało. Świat nie stanął. Robotnicy we Włocławku nadal remontowali krajową "jedynkę", podróżni nadal czekali na opóżnione autobusy PKS-u, a młodzież nadal wałęsała się po centrum handlowym Wzorcownia. A jednak gdzieś tam w międzyczasie po chwili zastanowienia i zadumy można było się lekko wzruszyć. Skończyła się pewna epoka. Epoka Pluty.
Dziękuję, że mogłem być jej świadkiem!
Etykiety:
Andrzej Pluta,
koszykówka
piątek, 18 marca 2011
Team defence po kujawsku
11 grudnia: 95 punktów Energi Czarnych, 55% skuteczności z gry, efektywność obrony Anwilu 133,0.
18 marca: 64 punkty Energi Czarnych, 35% skuteczności z gry, efektywność obrony Anwilu 91,6.
Podaję te statystyki, żeby symbolicznie pokazać jak bardzo zmieniła się drużyna Anwilu Włocławek w drugiej części sezonu po objęciu jej przez Emira Mutapcicia. Oczywiście w pierwszej części rozgrywek nie zawsze Anwil bronił tak kiepsko jak przeciwko Czarnym, a w tamtym spotkaniu decydowały też inne czynniki (i co ważne - lider Czarnych Cameron Bennerman był zdrowy), ale ten przykład jest bardzo jaskrawy. Z zespołu chętnie biegającego, lubiącego tzw. early offense (czyli kontrataki w drugie tempo) i mającego dziurawą defensywę wicemistrzowie Polski stali się drużyną preferującą długie akcje z jedną z najlepszych obron w lidze.
Jedną z najlepszych? Najlepszą! Biorąc pod uwagę ostatnie pięć spotkań (z Zastalem, Siarką, PBG Basketem, Treflem i Czarnymi) średnia punktów traconych na 100 posiadań Anwilu to znakomite 93,4! Lepiej niż Asseco Prokom Gdynia w całym sezonie (97,8), lepiej nawet niż Prokom tylko pod trenerem Tomasem Pacesasem (95,5).
Z jednej strony możemy nie doceniać tych statystyk i zwalać wszystko na rywali (poza Czarnymi nie są to ekipy świetne ofensywnie). Ale z drugiej - Anwil ma kilku graczy wybitnie niewybitnych w obronie, o których mówiło się, że z nimi na parkiecie nie sposób grać dobrej defensywy. A jednak! To fakt, że Mutapcić częściej niż wcześniej chowa Andrzeja Plutę na ławce rezerwowych, ale taki Nikola Jovanović z pięciu wymienionych meczów jeden opuścił z powodu kontuzji (z PBG), w pozostałych grał średnio 22.5 minuty. Zespół przez to nie cierpi. Owszem, Serbowi nadal zdarza się zostać ogranym w pojedynczej akcji 1 na 1, ale poza tym ukrywa się w obronie zespołowej. Team defence - to klucz do sukcesu w każdej lidze.
A to nakazuje pamiętać, by Anwilu w play-off nie lekceważyć, oj nie lekceważyć...
18 marca: 64 punkty Energi Czarnych, 35% skuteczności z gry, efektywność obrony Anwilu 91,6.
Podaję te statystyki, żeby symbolicznie pokazać jak bardzo zmieniła się drużyna Anwilu Włocławek w drugiej części sezonu po objęciu jej przez Emira Mutapcicia. Oczywiście w pierwszej części rozgrywek nie zawsze Anwil bronił tak kiepsko jak przeciwko Czarnym, a w tamtym spotkaniu decydowały też inne czynniki (i co ważne - lider Czarnych Cameron Bennerman był zdrowy), ale ten przykład jest bardzo jaskrawy. Z zespołu chętnie biegającego, lubiącego tzw. early offense (czyli kontrataki w drugie tempo) i mającego dziurawą defensywę wicemistrzowie Polski stali się drużyną preferującą długie akcje z jedną z najlepszych obron w lidze.
Jedną z najlepszych? Najlepszą! Biorąc pod uwagę ostatnie pięć spotkań (z Zastalem, Siarką, PBG Basketem, Treflem i Czarnymi) średnia punktów traconych na 100 posiadań Anwilu to znakomite 93,4! Lepiej niż Asseco Prokom Gdynia w całym sezonie (97,8), lepiej nawet niż Prokom tylko pod trenerem Tomasem Pacesasem (95,5).
Z jednej strony możemy nie doceniać tych statystyk i zwalać wszystko na rywali (poza Czarnymi nie są to ekipy świetne ofensywnie). Ale z drugiej - Anwil ma kilku graczy wybitnie niewybitnych w obronie, o których mówiło się, że z nimi na parkiecie nie sposób grać dobrej defensywy. A jednak! To fakt, że Mutapcić częściej niż wcześniej chowa Andrzeja Plutę na ławce rezerwowych, ale taki Nikola Jovanović z pięciu wymienionych meczów jeden opuścił z powodu kontuzji (z PBG), w pozostałych grał średnio 22.5 minuty. Zespół przez to nie cierpi. Owszem, Serbowi nadal zdarza się zostać ogranym w pojedynczej akcji 1 na 1, ale poza tym ukrywa się w obronie zespołowej. Team defence - to klucz do sukcesu w każdej lidze.
A to nakazuje pamiętać, by Anwilu w play-off nie lekceważyć, oj nie lekceważyć...
Etykiety:
Andrzej Pluta,
Anwil Włocławek,
Cameron Bennerman,
Emir Mutapcić,
koszykówka,
Nikola Jovanović,
PLK
sobota, 22 maja 2010
Krótko i na temat - typ na finał PLK
Asseco Prokom Gdynia - Anwil Włocławek 4-1.
Wszystkie atuty są po stronie Prokomu i tak naprawdę mogłoby nawet być 4-0, ale wietrzę szansę Anwilu w powrocie Andrzeja Pluty, który pozwoli wygrać jeden mecz we Włocławku "na euforii".
I jeszcze typ na mecze o brąz:
Polpharma Starogard Gdański - Trefl Sopot 2-1
W siódemkę Polpharmie będzie bardzo trudno, ale z drugiej strony pod nieobecnosć Sauliusa Kuzminskasa w Treflu Patrick Okafor urządzi sobie przedstawienie pod koszem.
I w drogę na finał.
Wszystkie atuty są po stronie Prokomu i tak naprawdę mogłoby nawet być 4-0, ale wietrzę szansę Anwilu w powrocie Andrzeja Pluty, który pozwoli wygrać jeden mecz we Włocławku "na euforii".
I jeszcze typ na mecze o brąz:
Polpharma Starogard Gdański - Trefl Sopot 2-1
W siódemkę Polpharmie będzie bardzo trudno, ale z drugiej strony pod nieobecnosć Sauliusa Kuzminskasa w Treflu Patrick Okafor urządzi sobie przedstawienie pod koszem.
I w drogę na finał.
piątek, 12 lutego 2010
Anwil - Polpharma po ostrowsku
Na wstępie podziękowania dla PLK za rozwiązanie mojego dylematu na sobotnie przedpołudnie. Zastanawiałem się kilka dni temu jak (i czy w ogóle) dostać się do Włocławka na mecz Anwilu z Polpharmą. Teraz już wiem, że mogę spokojnie zasiąść przed komputerem. PLK.pl (a właściwie esporttv.pl) przeprowadzi transmisję wideo w internecie. Brawo. Oby więcej takich akcji, choć gdy słyszę o stworzeniu czegoś w rodzaju telewizji internetowej PLK, to po prostu nie wierzę w powodzenie takiego projektu. Ale bardzo chętnie odszczekam to zdanie.
Anwil zagra z Polpharmą o drugie miejsce przed play-off. Jeśli włocławianie wygrają, to są praktycznie pewni, że usadowią się na stałe za Prokomem. W tej sytuacji wolałbym zwycięstwo Polpharmy, które stworzy nam nieco więcej emocji w końcówce sezonu.

(fot. Tomasz Papierski)
Mi ten mecz bardzo – może to takie ostrowskie zboczenie – kojarzy się z ubiegłoroczną Stalą: Krzysztof Szubarga (na zdj. z piłką), Nikola Jovanović (Anwil), Łukasz Majewski, (na zdj. 1. z prawej). Patrick Okafor, Tomasz Ochońko (też się ukrywa na zdjęciu:)), trener Milia Bogicević (na zdj. 2. z lewej, Polpharma). Doliczając Łukasza Seweryna z Prokomu daje to sześciu graczy, którzy wylądowali w czołowej trójce PLK w obecnym sezonie. Nie pamiętam takiej sytuacji w ostatnich kilku latach, chociaż fakt nieobecności Stali w ekstraklasie obecnie plus spadek poziomu ligi ma na to pewnie największy wpływ.
Mój typ: +6-10 Polpharma. Alex Dunn nie zatrzyma Patricka Okafora, a Tony Weeden powinien poradzić sobie z Andrzejem Plutą. Już w pierwszej rundzie w Starogardzie szalał.
Na koniec dwa linki do sports.pl, które wreszcie zaczyna się rozwijać, więc szukajcie tam więcej materiałów koszykarskich. Także tych, których nie ma w gazecie.
Majewski przed Anwil - Polpharma: Chcemy wygrać obroną.
Anwil - Polpharma hitem 20. kolejki
piątek, 5 lutego 2010
Pure shooters z Polski
Gdybym był zawodowym koszykarzem (marzenia przecież nic nie kosztują), to jedną z roli którą chciałbym pełnić jest shooter, czyli gość, który świetnie rzuca z daleka i trafia seryjnie. Dostaje kilka zasłon, momentalnie składa się do rzutu i nie myli się. Shooter tym różni się od scorera, że ten drugi potrafi zdobywać dużo punktów, ale niekoniecznie bazuje na rzucie z kilku metrów. Najprostszy przykład porównawczy Paul Pierce (scorer) i Ray Allen (shooter), z polskiego podwórka Maciej Zieliński (tu miałem problem z bardziej współczesnym przykładem) i Andrzej Pluta.
W polskim języku na określenie shootera najczęściej używamy słowa snajper. A strzelec (czyli dosłowne tłumaczenie), to u nas właśnie ktoś taki jak scorer. Zresztą warto dodać, że Amerykanie tych najlepszych snajperów wyróżniają nazywając ich "pure shooters" (pure - czysty, prawdziwy, rasowy). Do wspomnianych Pluty i Allena to określenie pasuje znakomicie podobnie jak do Reggiego Millera, którego często podaje się za idealnego "pure shootera". O ile Pluta, Miller i Allen to goście, których rzut wywindował bardzo wysoko, to są gracze, u których ta umiejętność nie została do końca wykorzystana. Jeden z takich zawodników (a raczej rozmowa na jego temat z Piotrem Kwiatkowskim w podcaście na PLK.pl) skłonił mnie do napisania tej notki. Ten gracz to Łukasz Seweryn. Dla niego być może zbawieniem ... okazał się złamany palec w ubiegłorocznych play-offach. Z obandażowaną ręką Seweryn trafiał rzuty przeciwko Prokomowi, potem wylądował w tym klubie, gdzie Tomas Pacesas zrozumiał jego specyfikę. Niewielką przesadą będzie chyba stwierdzenie, że Seweryn (fot. Wojciech Figurski, plk.pl) mógłby być polskim Jasonem Kapono, gdyby wcześniej trafił do silnego zespołu i trenera umiejącego wykorzystać jego niebywały atut. Jak się przekonaliśmy może on być przydatny nawet w Eurolidze. Ciekawe czemu tak niewielu trenerów potrafi wykorzystać strzelców?

W polskim języku na określenie shootera najczęściej używamy słowa snajper. A strzelec (czyli dosłowne tłumaczenie), to u nas właśnie ktoś taki jak scorer. Zresztą warto dodać, że Amerykanie tych najlepszych snajperów wyróżniają nazywając ich "pure shooters" (pure - czysty, prawdziwy, rasowy). Do wspomnianych Pluty i Allena to określenie pasuje znakomicie podobnie jak do Reggiego Millera, którego często podaje się za idealnego "pure shootera". O ile Pluta, Miller i Allen to goście, których rzut wywindował bardzo wysoko, to są gracze, u których ta umiejętność nie została do końca wykorzystana. Jeden z takich zawodników (a raczej rozmowa na jego temat z Piotrem Kwiatkowskim w podcaście na PLK.pl) skłonił mnie do napisania tej notki. Ten gracz to Łukasz Seweryn. Dla niego być może zbawieniem ... okazał się złamany palec w ubiegłorocznych play-offach. Z obandażowaną ręką Seweryn trafiał rzuty przeciwko Prokomowi, potem wylądował w tym klubie, gdzie Tomas Pacesas zrozumiał jego specyfikę. Niewielką przesadą będzie chyba stwierdzenie, że Seweryn (fot. Wojciech Figurski, plk.pl) mógłby być polskim Jasonem Kapono, gdyby wcześniej trafił do silnego zespołu i trenera umiejącego wykorzystać jego niebywały atut. Jak się przekonaliśmy może on być przydatny nawet w Eurolidze. Ciekawe czemu tak niewielu trenerów potrafi wykorzystać strzelców?

Pluta, Seweryn i kto jeszcze? Na pewno Grzegorz Arabas, Tomasz Zabłocki, Piotr Pamuła. To chyba piątka najlepszych polskich pure shooters obecnie. Poprawcie mnie, jeśli się mylę.
Etykiety:
Andrzej Pluta,
koszykówka,
Łukasz Seweryn,
Ray Allen,
Reggie Miller
wtorek, 29 grudnia 2009
Ile punktów zdobył Pluta?
Mariusz Bacik i Andrzej Pluta mają dzisiaj szansę po raz kolejny przejść do historii. Ten pierwszy może awansować na czwarte miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców w historii naszej ekstraklasy i tu nie ma żadnych wątpliwości co do jego zdobyczy. Ma 8660 punktów i jeśli rzuci 11 w meczu Polonii Warszawa z AZS-em Koszalin, to wyprzedzi i Macieja Zielińskiego i Mieczysława Młynarskiego.
Większy problem jest z Plutą. Według oficjalnych danych Polskiej Ligi Koszykówki (ogłoszonych w ubiegłym sezonie) oraz prywatnych obliczeń Adama Romańskiego ma obecnie 7986 punktów. Pluta twierdzi, że prowadzi obliczenia w zeszycie i ma 7996 punktów. Tak czy siak dzisiaj może przekroczyć 8000 w meczu z Polonią 2011 Warszawa. Jeśli rzuci więcej niż 14 lub mniej niż 4 to sprawa będzie jasna. A jeśli zdobędzie 8? Czy to będzie historyczny mecz? Kto ma rację, a kto źle policzył? I czy w ogóle możemy to sprawdzić na 100%?
Większy problem jest z Plutą. Według oficjalnych danych Polskiej Ligi Koszykówki (ogłoszonych w ubiegłym sezonie) oraz prywatnych obliczeń Adama Romańskiego ma obecnie 7986 punktów. Pluta twierdzi, że prowadzi obliczenia w zeszycie i ma 7996 punktów. Tak czy siak dzisiaj może przekroczyć 8000 w meczu z Polonią 2011 Warszawa. Jeśli rzuci więcej niż 14 lub mniej niż 4 to sprawa będzie jasna. A jeśli zdobędzie 8? Czy to będzie historyczny mecz? Kto ma rację, a kto źle policzył? I czy w ogóle możemy to sprawdzić na 100%?
Etykiety:
Andrzej Pluta,
koszykówka,
Mariusz Bacik,
PLK
Subskrybuj:
Posty (Atom)