Asseco Prokom Gdynia - Olympiacos Pireus 0-2 po dwóch spotkaniach ćwierćfinału Euroligi.
Pierwszy mecz przegrany minimalnie, drugi większą liczbą punktów, ale także nie był jednostronny. Czy Prokom zrobił wszystko, co mógł, by wygrać? Czy to był "max" mistrzów Polski? "Na szczęście" nie. Bo David Logan miał fatalną skuteczność (w sumie 5/21) w obydwu konfrontacjach, bo Jan-Hendrick Jagla grał krótko i także niezbyt przydatnie, bo Przemysława Zamojskiego prawie nie było na boisku...
Rezerwy w grze Prokomu nadal są, ale czy to wystarczy do wygrania przynajmniej jednego meczu na własnym parkiecie? Historia rywalizacji play-off w wielu krajach zna mnóstwo takich scenariuszy - pierwszy mecz na wyjeździe przegrany minimalnie, drugi zdecydowanie. Przed trzecim u siebie wydaje się, że teraz będą zwycięstwa. A kończy się honorową porażką. Oby tak nie było z Prokomem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz