czwartek, 19 maja 2011

Piekło w Zgorzelcu

Zabawne.

Nie typowałem przed finalem Tauron Basket Ligi ani na blogu, ani w gazecie, ani na portalu PolskiKosz.pl. Ale za to skomentowałem wpis Łukasza Ceglińskiego na Facebooku.



To tak pół żartem, pół serio.


A tak całkiem serio - w Zgorzelcu jutro ma być temperatura 21 stopni Celsjusza. W hali pewnie kilkanaście więcej, bo mało jest tak gorących obiektów. I nie chodzi o doping, tylko o wręcz upał panujący w środku. Nic dziwnego, że podczas trzeciego meczu tego finału trener Prokomu Tomas Pacesas miał koszulę praktycznie całą mokrą. I wcale nie dlatego, że ktoś go oblał wodą. Zawodnicy z Gdyni też przyznawali, że w takich warunkach gra się bardzo trudno.

W 2008 roku, gdy Prokom zdobywał mistrzostwo po wygraniu ostatniego, siódmego meczu w Zgorzelcu, rezerwowi i “osoby funkcyjne” wachlowały graczy ręcznikami w trakcie przerw na żądanie, by dać im chwilę wytchnienia. Teraz ten sposób też się zapewne przyda, podobnie jak wachlarze na trybunach i sporo litrów schłodzonych napojów. Kibice obiecujący piekło gościom mogą być tym razem bardzo dosłowni.

A jak będzie w sportowej walce?

Stawiam na minimalną wygraną Turowa i zakończenie dynastii.

Kluczowy gracz Turowa? Konrad Wysocki. Drugi tak kuriozalny mecz (jak 54:48 tydzień temu) już się nie zdarzy, więc Turów do zwycięstwa potrzebuje teraz trafień i punktów Niemca, jego zbiórek, dobrych akcji w defensywie i kontrataków.

Kluczowy gracz Prokomu? Ratko Varda, który (tym bardziej pod nieobecność Ivana Zigeranovicia) nie będzie już miał żadnego rywala swojego wzrostu pod koszem. Same chęci Roberta Tomaszka i doświadczenie Daniela Kickerta mogą nie wystarczyć na Bośniaka.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Będziesz w Zgorzelcu?

Anonimowy pisze...

W Zgorzelcu niestety nie 21 a 25 stopnie więc na hali będzie masakra