Nie jestem zbyt oryginalny, ale jak tu nie lubić Oklahoma City Thunder? No jak?
Cały czas kibicuję Philadelphia 76ers, cały czas chcę mistrzostwa dla San Antonio Spurs w tym sezonie, ale 76ers nie są contenderem, a dla Spurs to chyba ostatnia szansa. Thunder będą liczyć się w walce o tytuł przez najbliższą dekadę, a mogą zacząć już w maju tego roku.
Z jednej strony nie ma co przeceniać ich wygranej nad Miami Heat, bo tę drużynę pokonywali ostatnio rozmaici rywale zaczynając od New York Knicks a kończąc na Orlando Magic. Z drugiej strony to nie było czyste "Xbox basketball" w wykonaniu Heat, które "dawało" im porażki. Obrona Thunder w drugiej połowie po prostu zamknęła na kłódkę obręcz i wyrzuciła kluczyk. Defense, defense, defense - po przyjściu Kendricka Perkinsa tutaj Thunder mieli zrobić największy postęp i zrobili. Team defence to klucz do sukcesu. Duet Perkins/Serge Ibaka był w Miami rewelacyjny (chociaż gdy spojrzy się na tylo 15 minut Perka, to można popukać się w czolo), a zmiennicy dostosowali się poziomem. Pomoc w strefie podkoszowej była wręcz idealna. Nazr Mohammed pokazuje, że jest prawie równie ważnym wzmocnieniem co Perkins. Why? Po prostu Nick Collison nie musi teraz grać jako undersized center, a jako czwórka jest zdecydowanie bardziej przydatny i w ataku, i w obronie. Mohammed wnosi też energię pod obiema obręczami (tak, w wieku 34 lat można mieć energię) i zapewnia 2-3 wygrane bezpańskie piłki w meczu. No i ten wspomniany Ibaka - to samo co Mohammed tylko, że z pozycji silnego skrzydłowego plus długie ręce i świetny wyskok. Jeśli dołożymy do tego świetną defensywę Thabo Sefoloshy przeciwko D-Wade'owi to chyba nie dziwimy się, że Heat po przerwie mieli 30% skuteczności z gry (10/33).
Wnioski? Thunder są teraz znakomicie "zmatchupowani" z Los Angeles Lakers. Sefolosha vs. Bryant, Ibaka + Perkins vs. Gasol + Bynum oraz Russell Westbrook i Kevin Durant mogący sobie odpocząć przy Fisherze i Arteście. Chyba nie ma innej pary na Zachodzie, którą pragnąłbym w tych play-offach tak bardzo, jak Lakers - Thunder. Rewanż za ubiegły sezon, kiedy młode gwiazdy jeszcze nie były gotowe i symboliczna zmiana warty w Konferencji Zachodniej. Oczywiście mówimy o spotkaniu w półfinale, a by tak się stało Thunder muszą dogonić Dallas Mavericks.
Czy to możliwe? Mavs mają bilans 48-20, Thunder 44-23, ale terminarz sprzyja tym drugim. Z 15 spotkań aż 9 rozegrają u siebie i poza Denver Nuggets nie widzę drużyny, która mogłaby powalczyć w OK City. Wyjazdy? Phoenix, Portland, obydwa zespoły z LA, Denver, Sacramento. 3-3 i 12-3 w sumie jest całkiem realne, a to daje 56-26 na koniec rundy. W tej sytuacji Mavericks musieliby przegrać jeszcze siedem razy i są na to szanse. Spurs i Hornets u siebie, Jazz, Suns, Lakers, Blazers, Rockets, nawet Warriors na wyjeżdzie to potencjalne nadzieje na porażki zespołu z Dallas, który - co warto dodać - ma bilans 3-4 w ostatnich 10 dniach.
czwartek, 17 marca 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz