1. Uff. Po miesięcznej przerwie chwyciłem piłkę do kosza i zagrałem z dziennikarzami z całej Europy (i nie tylko) na treningowej hali w kompleksie Żalgiris Arena. Na parkiecie m.in. Simonas Baranauskas (Litbasket.com), David Hein (heinnews.com), Wendell Maxey (nba.com), Shai Levi (one.co.il), Mannus Etten (basketbalnieuws.nl) i... pracujący dla FIBA Nowozelandczyk, którego nie zapytałem o nazwisko. Niestety nie przyleciał z ojczyzny, mieszka na stałe w Rydze. Średnio zorientowany, pytał czy w Warszawie jest drużyna Euroligi.
2. Shai Levi po wyeliminowaniu Izraela w pierwszej rundzie został wezwany przez redakcję do domu, ale przed wyjazdem poznał Litwinów z Wilna, którzy zaproponowali mu pozostanie u nich za darmo do końca turnieju. No i został.
3. Mannus Etten jest z Groningen, był kiedyś w Zakopanem i wybiera się do Trójmiasta. Przy rozmowie o Sopocie wspomniał, że mają tam mistrza Polski. Wytłumaczyłem, że przeniósł się do Gdyni, zdziwił się. Mannus twierdzi też, że Bryan Davis (ostatnio Energa Czarni Słupsk) jest jego kumplem. Davis podpisał kontrakt na występy w GasTerra Flames Groningen w nowym sezonie.
4. Dziwię się, jak reprezentacje mogą trenować w sali, w której pół metra za koszem jest betonowa ściana. Być może to wyjaśnia dlaczego Milenko Tepić i Aleksandar Rasić doznali kontuzji na treningu...
5. Na naszym meczu (właściwie meczach) nikt w ścianę nie uderzył, ale jeden z Litwinów po kolizji z rywalem w powietrzu upadł z hukiem na parkiet. Spotkałem go później w korytarzu z ręką na prowizorycznym temblaku. Twierdzi, że to nic złego, tylko dwa miesiące bez koszykówki.
6. Powiększa się grupa polskich dziennikarzy. Dzisiaj przybyli Marcin Rutkowski (probasket.pl) i Wojciech Michałowicz (Canal+), jutro pojawią się Rafał Juć (polskikosz.pl), Adam Wall (Eurosport). W zasadzie już są w drodze. W niedzielę last but not least Rafał Tymiński (Przegląd Sportowy).
7. Zajrzałem na ulicę Laisves, centralny deptak Kowna. Jest tam ściana, na której można przyklejać karteczki z życzeniami. Zobaczcie jakie foto jest najbardziej obklejone.
8. Gablota w sklepie wielobranżowym.
9. Juniorów, którzy zagrają w sobotnim meczu podzielono na składy. Przemysław Karnowski w drużynie Niebieskich, Piotr Niedźwiedzki w Białych. Wszystkich przedstawiono w przerwie meczu Francja - Rosja. Alejandro Abrines, Nenad Miljenović, Vasilije Micić itd. itp. Tyle nazwisk znanych z ME do lat 18 we Wrocławiu. Był też Amedeo Della Valle w swoich białych okularach!
10. 34:8. To wynik pierwszej kwarty meczu o miejsca 5-8 (a dokładniej o udział w turnieju przedolimpijskim) Grecja - Serbia. Szczerze mówiąc nie przypominam sobie takiej pierwszej kwarty oglądanej przeze mnie na żywo w jakimkolwiek meczu. Nawet w 1/4 MP juniorów.
11. Podczas ćwierćfinału Macedończycy mieli jeden "młyn". Teraz już trzy, "nowi" wykupili m.in. cały balkon za trybuną dziennikarzy.
12. Juan Carlos Navarro w Kownie ma średnio 18 punktów na trzecią kwartę przy skuteczności 14/20.
13. Hiszpania wygrała 92:80, a bracia Gasol mieli 12/32 z gry. Chociaż sporo pudeł kończyło się własnymi dobitkami (w sumie 14 zbiórek w ataku tego duetu), to jednak mając za rywali tercet Pero Antić/Gjorgij Chekovski/Predrag Samardziski oczekiwałbym totalnej deklasacji. Albo chociażby dominacji.
14. Trener Sergio Scariolo zapytany o postawę Paua Gasola po tym jak szybko złapał dwa faule: "That was great answer from our leader." Naprawdę?
15. Scariolo o trzeciej kwarcie Navarro: "That was masterpiece, which should be shown at Louvre or Prado."
16. Serge Ibaka (który zagra w finale w dniu swoich urodzin) mówi po angielsku z akcentem, którego jeszcze nie słyszałem. Nie hiszpański, nie portugalski, może po prostu... kongijski? I nie zawsze wszystko rozumie, np. pytania o to, czy widział kiedyś Kevina Duranta robiącego coś podobnego do Navarro z trzeciej kwarty.
17. Marin Dokuzovski nie mówi po angielsku w ogóle. Jak się dogaduje z Bo McCalebbem? A może po prostu nie rozmawiają i w tym tkwi tajemnica sukcesu?
18. Chorwacja? Nie. Słowenia? Nie. Serbia? Nie. Może "nowa potęga" Czarnogóra? Nie. To Macedonia może być jedynym przedstawicielem byłej Jugosławii na igrzyskach w Londynie. Zupełnie przy okazji - Dusan Ivković ma kontrakt z serbską federacją obowiązujący do końca igrzysk.
19. W przerwie między półfinałami poszedłem na trening Litwinów z nadzieją, że będzie pusto i łatwo porozmawiam z kim tylko zechce. Chyba nie tylko ja tak myślałem. Przyszło około 50-60 dziennikarzy, nie wszyscy z Litwy.
20. Yannick Noah zauważono w młynie Francuzów. Poszedłem przekonać się na własne oczy. Potwierdzam.
21. Tony Parker zdobył 22 punkty oddając 20 rzutów z gry. Nicolas Batum zdobył 19 punktów oddając 8 rzutów z gry. Francja wygrała 79:71. Komentarz trenera Rosji Davida Blatta: "To Batum nas skrzywdził. Nie zrozumcie mnie źle, Parker zagrał dobre spotkanie. O każdym Europejczyku po takim meczu można powiedzieć, że był świetny. Dla Parkera to normalne."
22. Francja ma najlepszy system kontaktów z mediami po meczu. Zawodnicy nie zatrzymują się w mixed zone, ale idą do szatni i wracają. Po 3-4 minutach, nie po 38-39 (jak u Hiszpanów). Wszyscy, nie tylko wybrani (jak u Hiszpanów). Dzięki temu można z każdego gracza wydobyć więcej niż 2-3 zdawkowe zdania rzucone w emocjach w pośpiechu. A najlepsze jest to, że każdy czeka na pozwolenie na powrót do szatni wydawane przez oficera prasowego. Jak Andrew Albicy (który wystaje zza głowy pana w czapce na środku zdjęcia). Przy okazji foto obrazuje dlaczego Nicolas Batum gra w pierwszej piątce, a Charles Kahudi jest tylko rezerwowym ;-)
23. Info okołoturniejowe - Żalgiris w najbliższej przyszłości chce zaprosić do Kowna drużyny NBA. Jadę na pewno!
24. A propos NBA. Jeśli tęsknicie, to musicie zobaczyć finał EuroBasketu. 10 graczy klubów NBA z poprzedniego sezonu (Parker, Batum, Diaw, Seraphin, Noah, Calderon, Fernandez, Gasol, Gasol, Ibaka), 2 byłych (Gelabale, Navarro), 1 przyszły (Rubio), 4 prawdopodobnie przyszłych (Albicy, Llull, De Colo, Claver).
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Serge Ibaka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Serge Ibaka. Pokaż wszystkie posty
piątek, 16 września 2011
wtorek, 30 sierpnia 2011
Litwa 2011: Co się stanie w grupie A?
Trzy gwiazdy grupy A
Pau Gasol (Hiszpania)
Poza parkietem z odległości półtora metra nie wygląda na wielkiego twardziela, raczej na miękkiego gościa, co w sumie nie dziwi. Ale na boisku może być MVP EuroBasketu. Znowu.
Sarunas Jasikevicius (Litwa)
Moze i jest weteranem, który wrócił do kadry po przerwie, ale w wieku 35 lat podaje jak mało kto w Europie. To przecież chyba najlepszy gracz na naszym kontynencie z tych, którzy nie zrobili nigdy kariery w NBA.
Luol Deng (Wielka Brytania)
Jeden z pięciu najlepszych niskich skrzydłowych na świecie, jeden z niewielu, którzy potrafią rzucić wyzwanie LeBronowi Jamesowi. Przepraszam Joela Freelanda, ale brytyjska kadra = Deng i tyle. Wystarczy spojrzeć na wyniki sparingów. Ze skutecznym Dengiem wygrywali albo prawie wygrywali, ze słabym Dengiem lub bez niego - porażki albo kleśki.
Pięciu graczy, na których warto zwrócić uwagę w grupie A
Dardan Berisha (Polska)
Nic nie stoi na przeszkodzie, by został jednym z najlepszych strzelców drużyny i całego turnieju. Odwagi mu na pewno nie zabraknie, a talentu rzutowego? Też!
Serge Ibaka (Hiszpania)
Pochodzi z Konga, ale wychował się jako koszykarz w Hiszpanii, więc nic dziwnego, że zdecydował się na obywatelstwo i grę w kadrze. Skoczek, który przy Gasolach będzie facetem od defensywy, bloków i efektownych akcji. Lubię to.
Enes Kanter (Turcja)
Chyba jedyny na EuroBaskecie zawodnik... bez klubu. Naprawdę. W NBA lokaut, po wyborze w drafcie jeszcze nie znalazł zatrudnienia, a w NCAA nie mógł grać. Czyli tak naprawdę turniej na Litwie pokaże nam na co go stać.
Jonas Valanciunas (Litwa)
Rewelacyjny 19-latek w sparingach był najlepszym strzelcem kadry. Zadziwiające, w jakim tempie rozwija się ten chłopak. Uważajcie na jego pick'n'rolle z Sarasem!
Devon Van Oostrum (Wielka Brytania)
Kolejny wielki talent. 18-letni rozgrywający przebił się do kadry i niewykluczone, że będzie grał dużo, co teoretycznie świadczy o słabości Brytyjczyków na tej pozycji. Ale przecież Caja Laboral Vitoria nie zatrudnia przypadkowych ludzi.
Mecz, który trzeba zobaczyć w grupie A
Litwa - Hiszpania (4 września, godz. 20.00)
Oczywiście nie patrzę z polskiego punktu widzenia. Hiszpanie i Litwini zmierzyli się dwarazy w sparingach. Bilans 1-1, małe punkty na remis. Niby mistrzowie Europy są faworytem takiego meczu, ale z drugiej ta litewska publiczność... Będzie się działo!
Polskie akcenty w grupie A
Oprócz naszej kadry: Litwin Krzysiek (celowe zdrobnienie!) Ławrynowicz ma polskie korzenie, a Jose Manuel Calderon dwa lata temu trenował indywidualnie w... Warszawie.
Kto awansuje z grupy A
Teoretycznie sytuacja jest prosta: Hiszpania, Litwa i Turcja. Po cichu wierzę jednak, że Polacy są w stanie sprawić niespodziankę. Realnie patrząc najbardziej możliwe będzie pokonanie Turcji (co oczywiście nie znaczy, że proste). Jeszcze bardziej prawdopodobny wydaje mi się scenariusz, w którym Turcja przegrywa nisko z Wielką Brytanią, my nisko z Turcją, a potem ogrywamy wysoko Brytyjczyków i awansujemy z bilansem 2-3. Boję się sytuacji, w której sprawimy sensację, a potem potkniemy się na - odpukać - Portugalii. Albo po prostu nie sprostamy presji w ostatnim meczu z Wielką Brytanią.
Pau Gasol (Hiszpania)
Poza parkietem z odległości półtora metra nie wygląda na wielkiego twardziela, raczej na miękkiego gościa, co w sumie nie dziwi. Ale na boisku może być MVP EuroBasketu. Znowu.
Sarunas Jasikevicius (Litwa)
Moze i jest weteranem, który wrócił do kadry po przerwie, ale w wieku 35 lat podaje jak mało kto w Europie. To przecież chyba najlepszy gracz na naszym kontynencie z tych, którzy nie zrobili nigdy kariery w NBA.
Luol Deng (Wielka Brytania)
Jeden z pięciu najlepszych niskich skrzydłowych na świecie, jeden z niewielu, którzy potrafią rzucić wyzwanie LeBronowi Jamesowi. Przepraszam Joela Freelanda, ale brytyjska kadra = Deng i tyle. Wystarczy spojrzeć na wyniki sparingów. Ze skutecznym Dengiem wygrywali albo prawie wygrywali, ze słabym Dengiem lub bez niego - porażki albo kleśki.
Pięciu graczy, na których warto zwrócić uwagę w grupie A
Dardan Berisha (Polska)
Nic nie stoi na przeszkodzie, by został jednym z najlepszych strzelców drużyny i całego turnieju. Odwagi mu na pewno nie zabraknie, a talentu rzutowego? Też!
Serge Ibaka (Hiszpania)
Pochodzi z Konga, ale wychował się jako koszykarz w Hiszpanii, więc nic dziwnego, że zdecydował się na obywatelstwo i grę w kadrze. Skoczek, który przy Gasolach będzie facetem od defensywy, bloków i efektownych akcji. Lubię to.
Enes Kanter (Turcja)
Chyba jedyny na EuroBaskecie zawodnik... bez klubu. Naprawdę. W NBA lokaut, po wyborze w drafcie jeszcze nie znalazł zatrudnienia, a w NCAA nie mógł grać. Czyli tak naprawdę turniej na Litwie pokaże nam na co go stać.
Jonas Valanciunas (Litwa)
Rewelacyjny 19-latek w sparingach był najlepszym strzelcem kadry. Zadziwiające, w jakim tempie rozwija się ten chłopak. Uważajcie na jego pick'n'rolle z Sarasem!
Devon Van Oostrum (Wielka Brytania)
Kolejny wielki talent. 18-letni rozgrywający przebił się do kadry i niewykluczone, że będzie grał dużo, co teoretycznie świadczy o słabości Brytyjczyków na tej pozycji. Ale przecież Caja Laboral Vitoria nie zatrudnia przypadkowych ludzi.
Mecz, który trzeba zobaczyć w grupie A
Litwa - Hiszpania (4 września, godz. 20.00)
Oczywiście nie patrzę z polskiego punktu widzenia. Hiszpanie i Litwini zmierzyli się dwarazy w sparingach. Bilans 1-1, małe punkty na remis. Niby mistrzowie Europy są faworytem takiego meczu, ale z drugiej ta litewska publiczność... Będzie się działo!
Polskie akcenty w grupie A
Oprócz naszej kadry: Litwin Krzysiek (celowe zdrobnienie!) Ławrynowicz ma polskie korzenie, a Jose Manuel Calderon dwa lata temu trenował indywidualnie w... Warszawie.
Kto awansuje z grupy A
Teoretycznie sytuacja jest prosta: Hiszpania, Litwa i Turcja. Po cichu wierzę jednak, że Polacy są w stanie sprawić niespodziankę. Realnie patrząc najbardziej możliwe będzie pokonanie Turcji (co oczywiście nie znaczy, że proste). Jeszcze bardziej prawdopodobny wydaje mi się scenariusz, w którym Turcja przegrywa nisko z Wielką Brytanią, my nisko z Turcją, a potem ogrywamy wysoko Brytyjczyków i awansujemy z bilansem 2-3. Boję się sytuacji, w której sprawimy sensację, a potem potkniemy się na - odpukać - Portugalii. Albo po prostu nie sprostamy presji w ostatnim meczu z Wielką Brytanią.
czwartek, 17 marca 2011
Moja drużyna na najbliższą dekadę
Nie jestem zbyt oryginalny, ale jak tu nie lubić Oklahoma City Thunder? No jak?
Cały czas kibicuję Philadelphia 76ers, cały czas chcę mistrzostwa dla San Antonio Spurs w tym sezonie, ale 76ers nie są contenderem, a dla Spurs to chyba ostatnia szansa. Thunder będą liczyć się w walce o tytuł przez najbliższą dekadę, a mogą zacząć już w maju tego roku.
Z jednej strony nie ma co przeceniać ich wygranej nad Miami Heat, bo tę drużynę pokonywali ostatnio rozmaici rywale zaczynając od New York Knicks a kończąc na Orlando Magic. Z drugiej strony to nie było czyste "Xbox basketball" w wykonaniu Heat, które "dawało" im porażki. Obrona Thunder w drugiej połowie po prostu zamknęła na kłódkę obręcz i wyrzuciła kluczyk. Defense, defense, defense - po przyjściu Kendricka Perkinsa tutaj Thunder mieli zrobić największy postęp i zrobili. Team defence to klucz do sukcesu. Duet Perkins/Serge Ibaka był w Miami rewelacyjny (chociaż gdy spojrzy się na tylo 15 minut Perka, to można popukać się w czolo), a zmiennicy dostosowali się poziomem. Pomoc w strefie podkoszowej była wręcz idealna. Nazr Mohammed pokazuje, że jest prawie równie ważnym wzmocnieniem co Perkins. Why? Po prostu Nick Collison nie musi teraz grać jako undersized center, a jako czwórka jest zdecydowanie bardziej przydatny i w ataku, i w obronie. Mohammed wnosi też energię pod obiema obręczami (tak, w wieku 34 lat można mieć energię) i zapewnia 2-3 wygrane bezpańskie piłki w meczu. No i ten wspomniany Ibaka - to samo co Mohammed tylko, że z pozycji silnego skrzydłowego plus długie ręce i świetny wyskok. Jeśli dołożymy do tego świetną defensywę Thabo Sefoloshy przeciwko D-Wade'owi to chyba nie dziwimy się, że Heat po przerwie mieli 30% skuteczności z gry (10/33).
Wnioski? Thunder są teraz znakomicie "zmatchupowani" z Los Angeles Lakers. Sefolosha vs. Bryant, Ibaka + Perkins vs. Gasol + Bynum oraz Russell Westbrook i Kevin Durant mogący sobie odpocząć przy Fisherze i Arteście. Chyba nie ma innej pary na Zachodzie, którą pragnąłbym w tych play-offach tak bardzo, jak Lakers - Thunder. Rewanż za ubiegły sezon, kiedy młode gwiazdy jeszcze nie były gotowe i symboliczna zmiana warty w Konferencji Zachodniej. Oczywiście mówimy o spotkaniu w półfinale, a by tak się stało Thunder muszą dogonić Dallas Mavericks.
Czy to możliwe? Mavs mają bilans 48-20, Thunder 44-23, ale terminarz sprzyja tym drugim. Z 15 spotkań aż 9 rozegrają u siebie i poza Denver Nuggets nie widzę drużyny, która mogłaby powalczyć w OK City. Wyjazdy? Phoenix, Portland, obydwa zespoły z LA, Denver, Sacramento. 3-3 i 12-3 w sumie jest całkiem realne, a to daje 56-26 na koniec rundy. W tej sytuacji Mavericks musieliby przegrać jeszcze siedem razy i są na to szanse. Spurs i Hornets u siebie, Jazz, Suns, Lakers, Blazers, Rockets, nawet Warriors na wyjeżdzie to potencjalne nadzieje na porażki zespołu z Dallas, który - co warto dodać - ma bilans 3-4 w ostatnich 10 dniach.
Cały czas kibicuję Philadelphia 76ers, cały czas chcę mistrzostwa dla San Antonio Spurs w tym sezonie, ale 76ers nie są contenderem, a dla Spurs to chyba ostatnia szansa. Thunder będą liczyć się w walce o tytuł przez najbliższą dekadę, a mogą zacząć już w maju tego roku.
Z jednej strony nie ma co przeceniać ich wygranej nad Miami Heat, bo tę drużynę pokonywali ostatnio rozmaici rywale zaczynając od New York Knicks a kończąc na Orlando Magic. Z drugiej strony to nie było czyste "Xbox basketball" w wykonaniu Heat, które "dawało" im porażki. Obrona Thunder w drugiej połowie po prostu zamknęła na kłódkę obręcz i wyrzuciła kluczyk. Defense, defense, defense - po przyjściu Kendricka Perkinsa tutaj Thunder mieli zrobić największy postęp i zrobili. Team defence to klucz do sukcesu. Duet Perkins/Serge Ibaka był w Miami rewelacyjny (chociaż gdy spojrzy się na tylo 15 minut Perka, to można popukać się w czolo), a zmiennicy dostosowali się poziomem. Pomoc w strefie podkoszowej była wręcz idealna. Nazr Mohammed pokazuje, że jest prawie równie ważnym wzmocnieniem co Perkins. Why? Po prostu Nick Collison nie musi teraz grać jako undersized center, a jako czwórka jest zdecydowanie bardziej przydatny i w ataku, i w obronie. Mohammed wnosi też energię pod obiema obręczami (tak, w wieku 34 lat można mieć energię) i zapewnia 2-3 wygrane bezpańskie piłki w meczu. No i ten wspomniany Ibaka - to samo co Mohammed tylko, że z pozycji silnego skrzydłowego plus długie ręce i świetny wyskok. Jeśli dołożymy do tego świetną defensywę Thabo Sefoloshy przeciwko D-Wade'owi to chyba nie dziwimy się, że Heat po przerwie mieli 30% skuteczności z gry (10/33).
Wnioski? Thunder są teraz znakomicie "zmatchupowani" z Los Angeles Lakers. Sefolosha vs. Bryant, Ibaka + Perkins vs. Gasol + Bynum oraz Russell Westbrook i Kevin Durant mogący sobie odpocząć przy Fisherze i Arteście. Chyba nie ma innej pary na Zachodzie, którą pragnąłbym w tych play-offach tak bardzo, jak Lakers - Thunder. Rewanż za ubiegły sezon, kiedy młode gwiazdy jeszcze nie były gotowe i symboliczna zmiana warty w Konferencji Zachodniej. Oczywiście mówimy o spotkaniu w półfinale, a by tak się stało Thunder muszą dogonić Dallas Mavericks.
Czy to możliwe? Mavs mają bilans 48-20, Thunder 44-23, ale terminarz sprzyja tym drugim. Z 15 spotkań aż 9 rozegrają u siebie i poza Denver Nuggets nie widzę drużyny, która mogłaby powalczyć w OK City. Wyjazdy? Phoenix, Portland, obydwa zespoły z LA, Denver, Sacramento. 3-3 i 12-3 w sumie jest całkiem realne, a to daje 56-26 na koniec rundy. W tej sytuacji Mavericks musieliby przegrać jeszcze siedem razy i są na to szanse. Spurs i Hornets u siebie, Jazz, Suns, Lakers, Blazers, Rockets, nawet Warriors na wyjeżdzie to potencjalne nadzieje na porażki zespołu z Dallas, który - co warto dodać - ma bilans 3-4 w ostatnich 10 dniach.
piątek, 25 lutego 2011
Green za Perka, czyli co kombinują Celtics?
Cicho, spokojnie, nudno, aż tu sypnęło wymianami, że hoho!
Jeff Green w Boston Celtics, Gerald Wallace w Portland Trail Blazers, Aaron Brooks w Phoenix Suns, Kendrick Perkins w Oklahoma City Thunder, O.J. Mayo w Indiana Pacers, Shane Battier w Memphis Grizzlies. A wcześniej Kirk Hinrich w Atlanta Hawks, Mo Williams w Los Angeles Clippers i Baron Davis w Cleveland Cavaliers. To tak w skrócie. Szczegółową listę znajdziecie tutaj.
Najbardziej zaskoczyli Celtics. Stracili środkowego, który był ich defensywną ostoją w ubiegłorocznych play-offach. Kendrick Perkins miał w tym sezonie problemy zdrowotne, a w Celtics są Shaq i Jermaine O'Nealowie, doszedł (w zamian za Perka) Nenad Krstić. Czy to jednak powód, żeby pozbywać się tak pożytecznego zawodnika? Pamiętamy, ile stracił Boston w ostatnim meczu ubiegłorocznych finałów z Los Angeles Lakers, gdy Perkins był kontuzjowany. Kto wie, czy to nie jego nieobecność nie zadecydowała wtedy o mistrzostwie.
Celtics razem z Perkinsem oddali też Nate'a Robinsona, ale to akurat nie dziwi. Nate był shooterem z ławki grającym z konieczności na PG, gdzie zmiennikiem miał być obecnie kontuzjowany Delonte West. Ostatnio dobre fragmenty miał jednak Von Wafer, a coach Rivers pokazywał, że coraz bardziej debiutantowi Avery'emu Bradleyowi. Widocznie tak bardzo, że do czasu wyleczenia Westa to on będzie rezerwowym PG.
Co Celtowie mają w zamian? Jeffa Greena, który jest zagubiony między pozycją niskiego i silnego skrzydłowego. W Oklahomie grał prawie zawsze jako "czwórka", ale w Celtics raczej będzie "trójką". Powód? Na 4/5 nawet po wymianie z Thunder (i oddaniu Semiha Erdena oraz Luke'a Harrangody'ego) jest ciasno. Kevin Garnett, dwa O'Neale, Krstić, Big Baby Davis. Gdzie tu jeszcze minuty dla Greena? Jeff, który zresztą wraca do Bostonu, wypełni lukę po kontuzjowanym (ponoć na cały sezon) Marquisie Danielsie (zresztą oddanym do Kings) i będzie defensywnym stoperem z ławki na kilkanaście minut w meczu. Problem trenera Doca Rivera jest jednak taki, że Daniels mógł grać na SG obok Pierce'a i dwóch wysokich, a Green zdecydowanie nie. Z drugiej strony - może jakieś kombinacje z podwyższeniem składu i Pierce'em na SG? Nie widzę tego. Inna sprawa, że teraz na pozycjach 1-2 zrobiło się niezbyt ciekawie. Rajon Rondo i Ray Allen będą mieli za zmienników niepewnego (zdrowotnie) Westa, młodego Bradleya i szalonego Wafera.
Wracając jeszcze do wymiany z Cavs - Erden i Harrangrody za wybór z drugiej rundy draftu. Rozumiem, że pod koszem Celtowie mieli za dużo ludzi, ale może lepiej było przetrzymać ich do końca sezonu i potem wykorzystać/przehandlować? Możliwe, że nalegali, by trafić do miejsca, gdzie będą grać więcej, ale... nie, to jednak niemożliwe. Byliby skończonymi głupcami ;-)
Czytam opinie, że Miami Heat są bliżej Celtics niż byli. Coś w tym jest, chociaż nie ma co przesadzać. Na nieobecności Perka bardziej zyskają w ewentualnym starciu Lakers, Orlando Magic czy... Thunder :)
W czwartek pewna osoba pytała mnie, czy w meczu Denver Nuggets - Celtics postawić na Boston. Odpowiedziałem, że oczywiście, bo Nuggets są w przebudowie. No i klops. Celtics dzisiaj zagrają w kadłubowym składzie, a ja wiem kogo w piątek unikać.
Patrząc na całą wymianę ze strony Thunder: piękny ruch.
O Jeffie Greenie jest już powyżej. W Thunder był trochę undersized power forwardem i zjadał minuty Serge'owi Ibace. W Thunder najwyrażniej stwierdzili, że Kongijczyk już zasługuje na pierwszą piątkę. A na dodatek będzie tworzył podkoszowy duet z Perkinsem. Los Angeles Lakers mogą się zacząć bać. Rok temu w play-offach Pau Gasol niszczył Thunder pod deską, Andrew Bynum też trochę poskakał Krsticiowi po głowie. Teraz nie będą mieli tak łatwo. Tym bardziej, że do Oklahomy powędrował też niejaki Nazr Mohammed. Można się z niego śmiać, ale facet w Charlotte Bobcats rozgrywał właśnie swój życiowy sezon... No może przesadziłem, ale jako zmiennik będzie całkiem przydatny.
I Mohammed, i Perk, i Ibaka teoretycznie nie muszą być punktodajni. Thunder to przecież drużyna Kevina Duranta i Russella Westbrooka mająca kilku innych obwodowych scorerów (do teraz także KryptoNate'a Robinsona). Może nawet są teraz za bardzo nastawieni na obwód? Co by nie mówić to Krstić potrafił być momentami podkoszowym go-to-guyem (w końcu w serbskiej kadrze bywało podobnie) i dawał też świetny rzut z półdystansu wyciągający obronców spod kosza i dający otwarte pole do wjazdów Duranta/Westbrooka. Perkins statystycznie co prawda wypada w ataku podobnie do Serba, ale sporo jego koszy to takie śmieciowe punkty. Na dodatek on akurat baaardzo dużo zawdzięcza Rondo. Czy Westbrook też będzie umiał go tak obsłużyć?
poniedziałek, 21 lutego 2011
Blake Griffin nie wsadzał najlepiej
Czy tylko ja jestem lekko zażenowany ostatecznymi wynikami konkursu wsadów (wszystkie filmy tutaj i opis tutaj) podczas Weekendu Gwiazd NBA w Los Angeles?
Tak, Blake Griffin skacze wysoko. Tak, Blake Griffin był faworytem. Tak, Blake Griffin zadziwia wsadami w trakcie meczów. Tak, Blake Griffin jest ulubieńcem publiczności. Tak, Blake Griffin ma przed sobą bogatą karierę. Tak, wsad Blake'a Griffina ładnie wygląda na zdjęciach.
Nie, wsad Blake'a Griffina nad samochodem nie był trudny. Ba! Już widzieliśmy coś podobnego w tym roku. Oczywiście przeszkoda wyglądała nieco inaczej, ale zobaczcie gdzie się odbili obaj panowie, zobaczcie jak wysoko lecieli, jak mieli ułożone nogi...
Nie, Blake Griffin nie był najlepszym dunkerem tego dnia. Jestem w stanie zgodzić się, że biorąc pod uwagę tylko finałowe próby był lepszy od Javale McGee, ale w tym finale w ogóle nie powinno go być. DeMar DeRozan był od niego zdecydowanie lepszy, ale niestety został oszukany przez jury.
Porównajcie te dwa podobne wsady:
Pierwszy jest i bardziej efektowny, i trudniejszy. Ale DeRozan dostał 44 punkty, Griffin 46.
A Ibaka?
Yyy, tzn. to:
Dodajmy, że Ibaka jest od Jordana wyższy o kilkanaście centymetrów. Wbrew pozorom to w tej sytuacji utrudnienie. Mimo to Ibaka dostał zaledwie 45 punktów.
No cóż. Griffin jest gwiazdą ligi, Griffin zrobił show, Griffin musiał być w finale, by przeskoczyć najnowszy model marki Kia, Griffin jest z Los Angeles itd. itp.
Ale dla mnie numerem 1 tego dnia był DeRozan. Jedyny uczestnik, który nie kombinował z rekwizytami, osobami trzecimi, chórami, samochodami, mamą, tatą, psem, drugą tablicę, piątą piłkę czy kolorowymi butami. Pokazał po prostu zwinność i ewolucje na najwyższym poziomie. Jego pierwszy wsad jest powyżej. Drugi poniżej.
Tak, Blake Griffin skacze wysoko. Tak, Blake Griffin był faworytem. Tak, Blake Griffin zadziwia wsadami w trakcie meczów. Tak, Blake Griffin jest ulubieńcem publiczności. Tak, Blake Griffin ma przed sobą bogatą karierę. Tak, wsad Blake'a Griffina ładnie wygląda na zdjęciach.
Nie, wsad Blake'a Griffina nad samochodem nie był trudny. Ba! Już widzieliśmy coś podobnego w tym roku. Oczywiście przeszkoda wyglądała nieco inaczej, ale zobaczcie gdzie się odbili obaj panowie, zobaczcie jak wysoko lecieli, jak mieli ułożone nogi...
Nie, Blake Griffin nie był najlepszym dunkerem tego dnia. Jestem w stanie zgodzić się, że biorąc pod uwagę tylko finałowe próby był lepszy od Javale McGee, ale w tym finale w ogóle nie powinno go być. DeMar DeRozan był od niego zdecydowanie lepszy, ale niestety został oszukany przez jury.
Porównajcie te dwa podobne wsady:
Pierwszy jest i bardziej efektowny, i trudniejszy. Ale DeRozan dostał 44 punkty, Griffin 46.
A Ibaka?
Yyy, tzn. to:
Dodajmy, że Ibaka jest od Jordana wyższy o kilkanaście centymetrów. Wbrew pozorom to w tej sytuacji utrudnienie. Mimo to Ibaka dostał zaledwie 45 punktów.
No cóż. Griffin jest gwiazdą ligi, Griffin zrobił show, Griffin musiał być w finale, by przeskoczyć najnowszy model marki Kia, Griffin jest z Los Angeles itd. itp.
Ale dla mnie numerem 1 tego dnia był DeRozan. Jedyny uczestnik, który nie kombinował z rekwizytami, osobami trzecimi, chórami, samochodami, mamą, tatą, psem, drugą tablicę, piątą piłkę czy kolorowymi butami. Pokazał po prostu zwinność i ewolucje na najwyższym poziomie. Jego pierwszy wsad jest powyżej. Drugi poniżej.
Etykiety:
Blake Griffin,
DeMar DeRozan,
Javale McGee,
koszykówka,
Łukasz Biedny,
NBA,
NBA All Star Game,
Serge Ibaka
niedziela, 4 kwietnia 2010
Komu kibicować w play-off NBA?
Co roku w życiu wielu kibiców NBA nadchodzi przykry moment. Ich drużyna przeżywa kryzys, o udziale w play-off może sobie pomarzyć, a zbliża się najważniejsza część sezonu. I wtedy powstaje pytanie - komu kibicować w play-off?
Ja od pewnego czasu "poszukuję" zespołu na play-off, bo Philadelphia 76ers są już niestety za burtą. To wpis skierowany do fanów Minnesota Timberwolves, Indiana Pacers, New York Knicks, a przede wszystkim powinni go przeczytać sympatycy Detroit Pistons, którzy w takiej sytuacji są po raz pierwszy od dziesięciu lat.
Można zacząć od zwrócenia się do najprostszej opcji, czyli Orlando Magic. Najprostszej, bo gra tam jedyny Polak w NBA Marcin Gortat. Osobiście nie przepadam jednak za stylem gry Magików, a przede wszystkim Dwighta Howarda. Nie odpowiadał mi, gdy nie było tam Gortata, nie odpowiada i teraz. Oczywiście w ubiegłorocznym finale Konferencji Wschodniej czy finale NBA byłem całym sercem za Magic, ale wcześniej, gdy grali z 76ers - niekoniecznie.
Pominąłem w swoich rozważaniach drużynę z Florydy i po ostrej selekcji przy użyciu różnych czynników (od pozostałości po starej rywalizacji Bulls-Jazz przez mityczną mimozowatość Tima Duncana do wkurzającego forowania w notowaniach Top 10 Josha Smitha) na placu boju w obu konferencjach pozostały po dwie ekipy. Na Wschodzie to Milwaukee Bucks i Toronto Raptors, na Zachodzie Oklahoma City Thunder i Portland Trail Blazers. Ryzykowne, bo może się okazać, że już po pierwszej rundzie (odpukać!) będę szukał od nowa. Ale co tam - oto powody mniej i bardziej poważne.
Dlaczego Bucks?
1. Bo mają niesamowitego i jednocześnie "bezczelnego" pierwszoroczniaka Brandona Jenningsa, który przypomina trochę młodego Allena Iversona i robi takie rzeczy:
2. Bo są zespołem dla każdego - mogą wystawić naprawdę silną piątkę złożoną z graczy z pięciu kontynentów: Jennings/Luke Ridnour (USA, Ameryka Północna), Carlos Delfino (Argentyna, Ameryka Południowa), Luc Richard Mbah a Moute (Kamerun, Afryka), Ersan Ilyasova (Turcja, Europa), Andrew Bogut (Australia, Oceania). Tylko jeden inny zespół w całej NBA może pozwolić sobie na taki manewr (zagadka - który? Dla ułatwienia dodam, że nie gra w play-off). Gdyby nie oddanie Yi Jianliana do New Jersey Nets, to mielibyśmy w składzie przedstawicieli wszystkich kontynentów.
3. Bo zawsze podziwiałem miękką kiść Carlosa Delfino.
4. Bo udało im się rozegrać świetny sezon, mimo że ich potencjalny - przed rozpoczęciem rozgrywek - lider Michael Redd wystąpił tylko w 18 spotkaniach.
5. Bo "odgrzali" Jerry'ego Stackhouse'a, jednego z fajniejszych graczy z czasów, gdy zaczynałem przygodę z NBA. Na dodatek zawodnika wybranego w drafcie przez 76ers.
(edit - punkt 2 nieaktualny, Andrew Bogut zlamał rękę)
Dlaczego Raptors?
1. Bo bardzo lubię Chrisa Bosha (i jego telewizję), a drugi punkt mógłby brzmieć "i Jose Manuel Calderona też", ale lepiej zawrzeć to w jednym punkcie.
2. Bo jest tam Hedo Turkoglu, który musi mi jakoś odpłacić za odejście z Orlando kilkanaście dni po tym, jak zakupiłem jego koszulkę w barwach Magic.
3. Bo zawsze ceniłem podkoszową waleczność Reggiego Evansa. Nie tylko dlatego, że wcześniej grał w 76ers. A poza tym ma bardzo fajną bródkę (fot. nba.com).
4. Bo jeśli Raptors nie pokażą w tym sezonie, że stać ich na postęp i dobre wyniki w play-off, to latem Bosh może zmienić klub, a tego bym nie chciał.
5. Bo Sonny Weems i DeMar DeRozan to najlepsza para dunkerów występująca w jednym klubie.
Dlaczego Thunder?
1. Bo grają szybko, fajnie i efektownie. Jak napisał parę tygodni temu ESPN - "grupa zawodowców grająca z pasją koszykarzy akademickich".
2. Bo Kevin Durant musi zabrać LeBronowi Jamesowi tytuł króla strzelców tego sezonu (co oczywiście ma niewiele wspólnego z play-offami).
3. Bo umieli wykorzystać Kongijczyka Serge'a Ibakę lepiej niż trenerzy z hiszpańskiego Ricoh Manresa. Poza tym Ibaka robi takie rzeczy.
4. Bo to powiew świeżości i nowe twarze w play-off. A ja jestem jednym z tych gości, który lubi nowości.
5. Bo w składzie jest bardzo sympatyczny Nenad Krstić, który wynajmuje dom od Macieja Lampego, a to zawsze jakiś patriotyczny powód przemawiający za Thunder.
Dlaczego Blazers?
1. Bo Rudy Fernandez powinien być w finale ubiegłorocznego konkursu wsadów NBA i do tej pory mi go szkoda.
2. Bo Marta, siostra Rudy'ego gra w Wiśle Kraków - kolejny powód patriotyczny.
3. Bo mieli w tym sezonie plagę kontuzji, ale poradzili sobie z tym, a taka heroiczna postawa zawsze zasługuje na uznanie.
4. Bo Brandon Roy to jedna z najbardziej niedocenianych gwiazd w całej NBA.
5. Bo przyzwyczaiłem się do kibicowania Andre Millerowi w play-off. W końcu wcześniej występował w 76ers.
Subskrybuj:
Posty (Atom)