Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Nenad Krstić. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Nenad Krstić. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 21 kwietnia 2011

All NBA Playoffs Team po meczach nr 2

Mam problem, bo z drugiej serii pierwszej rundy NBA Playoffs (wyniki, staty i recapy tutaj, tutaj i tutaj) nie widziałem wszystkich spotkań. Gorzej - widziałem ich połowę plus urywki pozostałych (nie te youtube'owe, tylko leaguepassowe własnej roboty). Ale skoro słowo się rzekło, to będzie All NBA Playoffs Team po meczach numer 2. Tym bardziej, że pierwsze zestawienie wywołało lawinę komentarzy;-)

Kto jest na topie po dwóch meczach w każdej parze?

Derrick Rose, Dirk Nowitzki, Dwight Howard. Te nazwiska nie pozostawiają żadnych wątpliwości. Trzej panowie D w dużym stopniu powtórzyli swoje wyczyny z poprzednich spotkań. Okej, byli troszkę mniej błyskotliwi niż wcześniej, ale oceniamy przecież całokształt. Rose (średnio 37.5 punktu, 6 asyst) z drobną pomocą Kyle'a Korvera wygrał dwa mecze z Pacers. Dirk (średnio 30.5 punktu, 8.5 zbiórki) znowu zniszczył Blazers w czwartej kwarcie - tym razem 12 punktów. Dwight był Howardem i Marcinem Gortatem w jednym, bo zagrał całe 48 minut przeciwko Atlanta Hawks. 33 punkty i 19 zbiórek przy jego wcześniejszej 46-punktowej zdobyczy wyglądają blado, ale zastanówcie się jeszcze raz nad tymi liczbami. Facet nie zszedł z parkietu nawet na sekundę i nie miał słabszych momentów. Nie tylko dominował w ataku, ale zmasakrował rywali w obronie. Jason Collins, Josh Powell, Hilton Armstrong i Zaza Paczulia to nie są wirtuozi ataku, ale w sumie z pozycji środkowego mieli tylko 3 punkty i 12 zbiórek. Howard był tego dnia po prostu Supermanem, a jeśli kogoś naprawdę obchodzi moje zdanie, to dodam, że używam tego określenia w stosunku do niego po raz pierwszy. Wcześniej wydawało mi się przesadzone, ale teraz? Może należaloby po prostu nazywać go Maszyna?

Jeśli umiecie liczyć do pięciu, to zorientowaliście się, że powyżej podałem tylko trzy nazwiska. Dlaczego? Dwa pozostałe są małą zagwostką. Zacznijmy od pozycji niskiego skrzydłowego. Z jednej strony mamy Kevina Duranta, z drugiej Carmelo Anthony'ego. KD to 41 punktów i kluczowe akcje w pierwszym meczu oraz ciche drugie spotkanie na poziomie 23/5/5 plus oczywiście 2-0 w wykonaniu Oklahoma City Thunder. Melo to z kolei nadludzki mecz drugi przeciwko Celtics, w którym wyczyniał cuda (42/17/6) i to słowo wcale nie jest przesadą. Ale wcześniejszy występ był średni, by nie powiedzieć wprost: fatalny. I to właściwie on był jednym z głównych powodów pierwszej porażki Knicks z Boston Celtics. No to co? Wybór jest chyba jednak prosty - Kevin Durant.

I pozostała nam jeszcze jedna pozycja obwodowa. Chris Paul po fenomenalnej niedzieli w środę był już zdecydowanie mniej efektowny i efektywny w roli Tańczącego z Jeziorowcami. Russell Westbrook również nieco przycichł w porównaniu z Game 1 Thunder. Kto jeszcze? Ktoś o kim nie śledząc sytuacji na pewno byście nie pomyśleli. To Jason Kidd. Nie żartuję. Średnio 21 punktów, 6 asyst i 56% za 3. To nie 2001 rok, a Kidd jest w Top 3 najlepszych rozgrywających w play-offach. Możecie się sprzeczać, że Paul był bardziej błyskotliwym w wygranej w Staples Center, ale ja stawiam na Kidda. Sentyment.

Pierwsza piątka: Kidd, Rose, Durant, Nowitzki, Howard.

Druga piątka: Westbrook, Paul, Anthony, LaMarcus Aldridge, Chris Bosh

Zniknęli z listy Joe Johnson, który przespał drugi mecz Hawks w Orlando i trener Doc Rivers, który był w zasadzie "dżołkiem" mającym pokazać, kto swoimi decyzjami wygrał mecz nr 1 dla Celtics. Wypadli też Amar'e Stoudemire, bo rozbolały go plecy i Marc Gasol, bo tym razem trafiał tylko z linii rzutów wolnych. O Paulu, Westbrooku i Anthonym już było. Aldridge? Tak, Dirk na razie dominuje go w serii Mavericks - Blazers, ale to dominacja na bardzo wysokim szczeblu. To tak jakby Manute Bol mówił do Rika Smitsa: ty kurduplu. LA "trochę" znika w końcówkach, lecz patrząc na konkurencję nie widzę kogoś, kto mógłby tu być zamiast niego. Kevin Garnett? Nie po tym, co Amar'e zrobił mu w niedzielę. Chris Bosh? On już jest zajęty byciem "piątką" w moim zestawieniu, bo tutaj też mamy lukę. A Bosh - co słusznie zauważył bodaj ESPN - jest MVP Miami Heat w tych play-offach.

W pierwszym wpisie na ten temat był również All NBA Playoffs Losers Team, więc teraz też być musi.

Toney Douglas, Brandon Roy, J.R. Smith, Hedo Turkoglu, Nenad Krstić

O tym, że można z piątki All Losers trafić do piątki All Stars świadczy przykład Melo. Ale tych panów czeka dłuższa droga, bo mają po stronie minusów już dwa mecze.

Douglas - to miał być jego mecz. Chauncey Billups pojawił się w TD Garden w garniturze, więc wieczór należał do Toneya. Jest takie słowo, które młodzież chętnie teraz używa w podobnych sytuacjach: FAIL. 5/16 z gry, 14 punktów i 7 zbiórek to jeszcze nie jest supertragedia, ale to co Douglas zrobił w obronie z Rajonem Rondo (czyli mniej niż nic) zasługuje na laurkę i bombonierkę od kibiców C's

Roy - w zasadzie wszystko na temat "Roy w play-offach" napisano na blogu ZP-1. Ja mogę dorzucić statystyki ubiegłorocznego uczestnika Meczu Gwiazd - w dwóch meczach 34 minuty, 2 punkty, 2 zbiórki, 3 asysty, 1/8 z gry

Smith - jeden z gości, których brakuje w ofensywie Nuggets w serii z Thunder. Bryłki niby mają tylu zawodników do zdobywania punktów, ale bez jego trafień z ławki nie mogą wiele zdziałać Ale wszyscy wiemy jaki jest Smith - teraz ma w 11 punktów i 4/14 z gry, ale już w następnym meczu może być killerem i rzucić +30

Turkoglu - w Orlando zawodzą wszyscy poza Howardem i Jameerem Nelsonem, lecz to Hedo przechodzi samego siebie. Mniej niż 20% z dystansu i mniej niż 25% z gry. Marne pocieszenie, że jest najlepszym podającym Magic w tej serii

Krstić - miałem nie śmiać się z gości, którzy grają po kilka minut, ale po tym jak Krstić w regular season był przyzwoitym starterem, teraz spodziewaliśmy się po nim więcej. Tymczasem Doc Rivers praktycznie nie wypuszcza go na parkiet i Krstić nie zdobył jeszcze punktu w 8 minut. Chyba dobrze wiemy, gdzie wyląduje Nenad, gdy wróci Shaq O'Neal...

Co dalej? W sobotę część par ma mecze nr 3, a część nr 4, więc raczej nie będzie All NBA Playoffs Teams po trzeciej serii. Ale po czwartej powinno być ciekawiej.

piątek, 25 lutego 2011

Green za Perka, czyli co kombinują Celtics?


Cicho, spokojnie, nudno, aż tu sypnęło wymianami, że hoho!

Jeff Green w Boston Celtics, Gerald Wallace w Portland Trail Blazers, Aaron Brooks w Phoenix Suns, Kendrick Perkins w Oklahoma City Thunder, O.J. Mayo w Indiana Pacers, Shane Battier w Memphis Grizzlies. A wcześniej Kirk Hinrich w Atlanta Hawks, Mo Williams w Los Angeles Clippers i Baron Davis w Cleveland Cavaliers. To tak w skrócie. Szczegółową listę znajdziecie tutaj.

Najbardziej zaskoczyli Celtics. Stracili środkowego, który był ich defensywną ostoją w ubiegłorocznych play-offach. Kendrick Perkins miał w tym sezonie problemy zdrowotne, a w Celtics są Shaq i Jermaine O'Nealowie, doszedł (w zamian za Perka) Nenad Krstić. Czy to jednak powód, żeby pozbywać się tak pożytecznego zawodnika? Pamiętamy, ile stracił Boston w ostatnim meczu ubiegłorocznych finałów z Los Angeles Lakers, gdy Perkins był kontuzjowany. Kto wie, czy to nie jego nieobecność nie zadecydowała wtedy o mistrzostwie.

Celtics razem z Perkinsem oddali też Nate'a Robinsona, ale to akurat nie dziwi. Nate był shooterem z ławki grającym z konieczności na PG, gdzie zmiennikiem miał być obecnie kontuzjowany Delonte West. Ostatnio dobre fragmenty miał jednak Von Wafer, a coach Rivers pokazywał, że coraz bardziej debiutantowi Avery'emu Bradleyowi. Widocznie tak bardzo, że do czasu wyleczenia Westa to on będzie rezerwowym PG.

Co Celtowie mają w zamian? Jeffa Greena, który jest zagubiony między pozycją niskiego i silnego skrzydłowego. W Oklahomie grał prawie zawsze jako "czwórka", ale w Celtics raczej będzie "trójką". Powód? Na 4/5 nawet po wymianie z Thunder (i oddaniu Semiha Erdena oraz Luke'a Harrangody'ego) jest ciasno. Kevin Garnett, dwa O'Neale, Krstić, Big Baby Davis. Gdzie tu jeszcze minuty dla Greena? Jeff, który zresztą wraca do Bostonu, wypełni lukę po kontuzjowanym (ponoć na cały sezon) Marquisie Danielsie (zresztą oddanym do Kings) i będzie defensywnym stoperem z ławki na kilkanaście minut w meczu. Problem trenera Doca Rivera jest jednak taki, że Daniels mógł grać na SG obok Pierce'a i dwóch wysokich, a Green zdecydowanie nie. Z drugiej strony - może jakieś kombinacje z podwyższeniem składu i Pierce'em na SG? Nie widzę tego. Inna sprawa, że teraz na pozycjach 1-2 zrobiło się niezbyt ciekawie. Rajon Rondo i Ray Allen będą mieli za zmienników niepewnego (zdrowotnie) Westa, młodego Bradleya i szalonego Wafera.

Wracając jeszcze do wymiany z Cavs - Erden i Harrangrody za wybór z drugiej rundy draftu. Rozumiem, że pod koszem Celtowie mieli za dużo ludzi, ale może lepiej było przetrzymać ich do końca sezonu i potem wykorzystać/przehandlować? Możliwe, że nalegali, by trafić do miejsca, gdzie będą grać więcej, ale... nie, to jednak niemożliwe. Byliby skończonymi głupcami ;-)

Czytam opinie, że Miami Heat są bliżej Celtics niż byli. Coś w tym jest, chociaż nie ma co przesadzać. Na nieobecności Perka bardziej zyskają w ewentualnym starciu Lakers, Orlando Magic czy... Thunder :)

W czwartek pewna osoba pytała mnie, czy w meczu Denver Nuggets - Celtics postawić na Boston. Odpowiedziałem, że oczywiście, bo Nuggets są w przebudowie. No i klops. Celtics dzisiaj zagrają w kadłubowym składzie, a ja wiem kogo w piątek unikać.

Patrząc na całą wymianę ze strony Thunder: piękny ruch.

O Jeffie Greenie jest już powyżej. W Thunder był trochę undersized power forwardem i zjadał minuty Serge'owi Ibace. W Thunder najwyrażniej stwierdzili, że Kongijczyk już zasługuje na pierwszą piątkę. A na dodatek będzie tworzył podkoszowy duet z Perkinsem. Los Angeles Lakers mogą się zacząć bać. Rok temu w play-offach Pau Gasol niszczył Thunder pod deską, Andrew Bynum też trochę poskakał Krsticiowi po głowie. Teraz nie będą mieli tak łatwo. Tym bardziej, że do Oklahomy powędrował też niejaki Nazr Mohammed. Można się z niego śmiać, ale facet w Charlotte Bobcats rozgrywał właśnie swój życiowy sezon... No może przesadziłem, ale jako zmiennik będzie całkiem przydatny.

I Mohammed, i Perk, i Ibaka teoretycznie nie muszą być punktodajni. Thunder to przecież drużyna Kevina Duranta i Russella Westbrooka mająca kilku innych obwodowych scorerów (do teraz także KryptoNate'a Robinsona). Może nawet są teraz za bardzo nastawieni na obwód? Co by nie mówić to Krstić potrafił być momentami podkoszowym go-to-guyem (w końcu w serbskiej kadrze bywało podobnie) i dawał też świetny rzut z półdystansu wyciągający obronców spod kosza i dający otwarte pole do wjazdów Duranta/Westbrooka. Perkins statystycznie co prawda wypada w ataku podobnie do Serba, ale sporo jego koszy to takie śmieciowe punkty. Na dodatek on akurat baaardzo dużo zawdzięcza Rondo. Czy Westbrook też będzie umiał go tak obsłużyć?