Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Brandon Jennings. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Brandon Jennings. Pokaż wszystkie posty

piątek, 30 kwietnia 2010

Bucks ratują play-offy

Miesiąc temu wymieniłem po pięć powodów, dla których warto kibicować czterem drużynom w play-offach NBA. Nie przypuszczałem, że najbliżej drugiej rundy będą Milwaukee Bucks.

Oprócz Bucks wybrałem Toronto Raptors, Oklahoma City Thunder i Portland Trail Blazers. Wszystkie (przypadek?) były nisko rozstawione i wkrótce potem dotknęła je chyba moja klątwa. Kontuzji doznawali Andrew Bogut (Bucks), Chris Bosh (Raptors) i Brandon Roy (Blazers). Thunder - odpukać - uratowali się. Raptors bez Bosha nie dostali się ostatecznie do play-offów, ale pozostałe trzy ekipy walczą (walczyły) dzielnie.

Blazers bez Roya wygrali pierwsze spotkanie na wyjeździe z Phoenix Suns, ale w dwóch kolejnych zdecydowanie lepsze były Słońca. Roy wrócił (przed planowanym terminem) i pomógł Blazers wyrównać na 2-2, lecz piąta i szósta konfrontacja znowu należały do Suns.

Thunder po dwóch przegranych meczach z Lakers w Los Angeles rozgromili mistrzów u siebie i wyrównali. W piątym meczu przegrali wysoko w Staples Center, ale teraz grają u siebie. A James Harden walczy o przedłużenie żywotności kopii jego brody, która wyrosła na mojej twarzy i ma zniknąć po eliminacji zespołu z Oklahomy. Chyba, że zdecyduję się wtedy na image Paua Gasola;-)


Bucks zaczęli od wysokich porażek w Atlancie z Hawks i sam trochę w nich zwątpiłem. Ale w Milwaukee role się odwróciły i było 2-2. Mecz nr 5 od trzeciej kwarty przebiegał pod dyktando Hawks. Do czasu. Ostatnie cztery minuty Bucks wygrali 18:5 a mecz 91:87. Mają "piłkę meczową" w tej serii i grają u siebie.

Trudno uwierzyć w sukcesy Bucks, jeśli podstawowe role odgrywają u nich zawodnicy, którzy w poprzednim sezonie grali w Europie. Grali co najwyżej średnio.

Brandon Jennings miał (nie bójmy się tego słowa) kiepski rok w Lottomatice Rzym, ale teraz jako debiutant w NBA gra bez kompleksów. Pamiętamy chociażby jesienny mecz z 55 punktami. Ważniejsze jest to, że Jennings potrafi być liderem w ważnych meczach w play-off. Ciekawe czy Tyreke Evans (Sacramento Kings) i Stephen Curry (Golden State Warriors), którzy wyprzedzili go w głosowaniu na Rookie of the Year, też byliby do tego zdolni. Na razie się nie dowiemy, bo play-offy oglądają w telewizji.

Carlos Delfino występował w z Maciejem Lampem w Chimkach (czyli nawet nie w Eurolidze), gdzie został skuszony olbrzymimi zarobkami. W serii Bucks-Hawks dwukrotnie był bohaterem. W czwartym spotkaniu zdobył 22 punkty, w piątym trafił niezwykle istotną "trójką" w końcówce akcji przy wyniku 83:82 dla Bucks półtorej minuty przed końcem.

Ersan Ilyasova rok temu był zawodnikiem Regal FC Barcelona, lecz gdy przyszło do Final Four Euroligi to jego rola została poważnie ograniczona. Turek nr 2 (po Hedo Turkoglu) był już w Bucks kilka lat temu, ale wtedy jako młody chłopak radził sobie kiepsko. A teraz? O takim rezerwowym silnym skrzydłowym marzą w większości ekip NBA.


Andrew Boguta ze złamaną ręką nikt nie zapomniał, ale kto jeszcze pamięta, że przecież w składzie Bucks był (jest) superstrzelec Michael Redd, ale też doznał kontuzji? Niewiele osób. To chyba największe osiągnięcie Jenningsa i spółki.

Na temat pary Hawks - Bucks można różne rzeczy wyczytać - najmniej ciekawa, jedyna bez zespołów z szansami na mistrzostwo, nie jest sexy. Ale (jak do tej pory) jest najbardziej zaskakująca.
A dzisiaj Bucks: po prostu zróbcie to - wygrajcie i awansujcie!

niedziela, 4 kwietnia 2010

Komu kibicować w play-off NBA?

Co roku w życiu wielu kibiców NBA nadchodzi przykry moment. Ich drużyna przeżywa kryzys, o udziale w play-off może sobie pomarzyć, a zbliża się najważniejsza część sezonu. I wtedy powstaje pytanie - komu kibicować w play-off?

Ja od pewnego czasu "poszukuję" zespołu na play-off, bo Philadelphia 76ers są już niestety za burtą. To wpis skierowany do fanów Minnesota Timberwolves, Indiana Pacers, New York Knicks, a przede wszystkim powinni go przeczytać sympatycy Detroit Pistons, którzy w takiej sytuacji są po raz pierwszy od dziesięciu lat.

Można zacząć od zwrócenia się do najprostszej opcji, czyli Orlando Magic. Najprostszej, bo gra tam jedyny Polak w NBA Marcin Gortat. Osobiście nie przepadam jednak za stylem gry Magików, a przede wszystkim Dwighta Howarda. Nie odpowiadał mi, gdy nie było tam Gortata, nie odpowiada i teraz. Oczywiście w ubiegłorocznym finale Konferencji Wschodniej czy finale NBA byłem całym sercem za Magic, ale wcześniej, gdy grali z 76ers - niekoniecznie.

Pominąłem w swoich rozważaniach drużynę z Florydy i po ostrej selekcji przy użyciu różnych czynników (od pozostałości po starej rywalizacji Bulls-Jazz przez mityczną mimozowatość Tima Duncana do wkurzającego forowania w notowaniach Top 10 Josha Smitha) na placu boju w obu konferencjach pozostały po dwie ekipy. Na Wschodzie to Milwaukee Bucks i Toronto Raptors, na Zachodzie Oklahoma City Thunder i Portland Trail Blazers. Ryzykowne, bo może się okazać, że już po pierwszej rundzie (odpukać!) będę szukał od nowa. Ale co tam - oto powody mniej i bardziej poważne.

Dlaczego Bucks?

1. Bo mają niesamowitego i jednocześnie "bezczelnego" pierwszoroczniaka Brandona Jenningsa, który przypomina trochę młodego Allena Iversona i robi takie rzeczy:


2. Bo są zespołem dla każdego - mogą wystawić naprawdę silną piątkę złożoną z graczy z pięciu kontynentów: Jennings/Luke Ridnour (USA, Ameryka Północna), Carlos Delfino (Argentyna, Ameryka Południowa), Luc Richard Mbah a Moute (Kamerun, Afryka), Ersan Ilyasova (Turcja, Europa), Andrew Bogut (Australia, Oceania). Tylko jeden inny zespół w całej NBA może pozwolić sobie na taki manewr (zagadka - który? Dla ułatwienia dodam, że nie gra w play-off). Gdyby nie oddanie Yi Jianliana do New Jersey Nets, to mielibyśmy w składzie przedstawicieli wszystkich kontynentów.

3. Bo zawsze podziwiałem miękką kiść Carlosa Delfino.

4. Bo udało im się rozegrać świetny sezon, mimo że ich potencjalny - przed rozpoczęciem rozgrywek - lider Michael Redd wystąpił tylko w 18 spotkaniach.

5. Bo "odgrzali" Jerry'ego Stackhouse'a, jednego z fajniejszych graczy z czasów, gdy zaczynałem przygodę z NBA. Na dodatek zawodnika wybranego w drafcie przez 76ers.

(edit - punkt 2 nieaktualny, Andrew Bogut zlamał rękę)
Dlaczego Raptors?

1. Bo bardzo lubię Chrisa Bosha (i jego telewizję), a drugi punkt mógłby brzmieć "i Jose Manuel Calderona też", ale lepiej zawrzeć to w jednym punkcie.

2. Bo jest tam Hedo Turkoglu, który musi mi jakoś odpłacić za odejście z Orlando kilkanaście dni po tym, jak zakupiłem jego koszulkę w barwach Magic.

3. Bo zawsze ceniłem podkoszową waleczność Reggiego Evansa. Nie tylko dlatego, że wcześniej grał w 76ers. A poza tym ma bardzo fajną bródkę (fot. nba.com).


















4. Bo jeśli Raptors nie pokażą w tym sezonie, że stać ich na postęp i dobre wyniki w play-off, to latem Bosh może zmienić klub, a tego bym nie chciał.

5. Bo Sonny Weems i DeMar DeRozan to najlepsza para dunkerów występująca w jednym klubie.



Dlaczego Thunder?

1. Bo grają szybko, fajnie i efektownie. Jak napisał parę tygodni temu ESPN - "grupa zawodowców grająca z pasją koszykarzy akademickich".

2. Bo Kevin Durant musi zabrać LeBronowi Jamesowi tytuł króla strzelców tego sezonu (co oczywiście ma niewiele wspólnego z play-offami).

3. Bo umieli wykorzystać Kongijczyka Serge'a Ibakę lepiej niż trenerzy z hiszpańskiego Ricoh Manresa. Poza tym Ibaka robi takie rzeczy.

4. Bo to powiew świeżości i nowe twarze w play-off. A ja jestem jednym z tych gości, który lubi nowości.

5. Bo w składzie jest bardzo sympatyczny Nenad Krstić, który wynajmuje dom od Macieja Lampego, a to zawsze jakiś patriotyczny powód przemawiający za Thunder.

Dlaczego Blazers?

1. Bo Rudy Fernandez powinien być w finale ubiegłorocznego konkursu wsadów NBA i do tej pory mi go szkoda.


2. Bo Marta, siostra Rudy'ego gra w Wiśle Kraków - kolejny powód patriotyczny.

3. Bo mieli w tym sezonie plagę kontuzji, ale poradzili sobie z tym, a taka heroiczna postawa zawsze zasługuje na uznanie.

4. Bo Brandon Roy to jedna z najbardziej niedocenianych gwiazd w całej NBA.

5. Bo przyzwyczaiłem się do kibicowania Andre Millerowi w play-off. W końcu wcześniej występował w 76ers.