23-29.1.2012
1. Na dzień dobry muszę się pokajać. W zeszłym tygodniu wyraziłem wątpliwość, czy Michał Michalak dostanie odpowiednio dużo czasu na parkiecie w ŁKS-ie. 33 minuty i pierwsza piątka w debiucie pozwalają pozbyć się takich myśli. Trener Piotr Zych szybko zorientował się, że Michalak wszystkich swoich obwodowych kolegów już teraz zdecydowanie przewyższa umiejętnościami.
2. Michalak zdobył 16 punktów w pierwszej kwarcie, 26 w pierwszej połowie i 31 w całym meczu, który ŁKS przegrał w Tarnobrzegu z Siarką 76:105. Wbrew temu, co można sobie pomyśleć po spojrzeniu na wynik i statystyki - rzucający ŁKS-u nie nabijał sobie statystyk w końcówce meczu przy rozstrzygniętym wyniku.
3. Kilka tygodni temu sporządziłem zestawienie dotyczące wieku w jakim najlepsi polscy koszykarze ostatnich kilkunastu lat po raz pierwszy rzucali 20 punktów w ekstraklasie. Jest tutaj w punkcie 14. Tym razem mógłbym zrobić zestawienie dotyczące granicy 30 punktów, tyle tylko, że niektórym nie udało się to dzisiaj...
4. Pozostając przy granicy 20 punktów: Michalak osiągnął ją mając 18 lat i 87 dni. Dla porównania przypominam jego kolegów z rocznika 1993:
Przemysław Karnowski - 18 lat i 11 dni (19.11.2011, Siarka Tarnobrzeg, 27 punktów przeciwko Anwilowi Włocławek)
Mateusz Ponitka - 18 lat i 62 dni (30.10.2011, AZS Politechnika Warszawska, 21 punktów przeciwko Zastalowi Zielona Góra)
5. Od 2003 roku więcej niż 30 punktów w PLK zdobywali następujący polscy koszykarze: Dardan Berisha, Bartosz Diduszko, Paweł Kikowski, Andrzej Pluta, Jacek Sulowski, Wojciech Majchrzak, Łukasz Seweryn, Marcin Sroka, Krzysztof Mielczarek. Patrząc na nazwiska widać, że nie jest to żadne “Hall of Fame”.
6. Bohater PLK w ostatnich tygodniach? Marcin Dutkiewicz - 64% skuteczności za 3 punkty od czasu, gdy AZS Koszalin przejął Andrej Urlep. 53% w całych rozgrywkach. Jeśli utrzyma ten poziom, to będzie pierwszym graczem ekstraklasy od 2006 roku, który zakończył sezon z ponad 50% celności. Ostatni to Andrzej Pluta - 54.4%.
7. Dutkiewicz (fot. Grzegorz Bereziuk) o podstawach swojej formy: Zostaję po treningu w hali i rzucam seriami z różnych pozycji, w różnych sytuacjach, z dobiegnięciem, z podaniem. Najważniejsze jest to, że widzę efekty. To motywuje. Skrzydłowego AZS-u nie zaproszono do konkursu rzutów za 3 punkty podczas Meczu Gwiazd, co on sam kwituje tak: Ja w ogóle nie nastawiałem się na występ w takim spotkaniu i nie przejąłem się brakiem zaproszenia. Gdy trwał Mecz Gwiazd i odbywały się wszystkie konkursy, ja też byłem w hali. Na treningu rzutowym.
8. AZS Koszalin chciał w tym tygodniu przełożyć mecz z Anwilem Włocławek ze względu na plagę kontuzji. Nie dostał zgody. Żeby było ciekawiej - tydzień wcześniej AZS nie zgodził się na przełożenie meczu z ŁKS-em w Łodzi ze względu na brak hali.
9. W dniach 18-19 lutego w Zielonej Górze odbędzie się turniej finałowy o Puchar Polski. Lokalizacja świetna. Zastal w końcu doczekał się imprezy w swojej nowej hali. Na dodatek w tym tygodniu mamy poznać sponsora tytularnego Pucharu Polski.
10. Według aktualnej wersji w ten sam weekend cztery drużyny z I i II ligi mają zagrać o Puchar PZKosz. Domyślam się, że zbieźność terminów wynika z tego, iż początkowo oba Puchary miały stanowić jedne rozgrywki. Nie dało się tego naprawić już w trakcie sezonu, ale celowo użyłem sformułowania "według aktualnej wersji", bo ciągle możliwe jest przeniesienie imprezy na później.
11. Final Four Pucharu PZKosz według plotek miał odbyć się w Gdyni. Dementuję. Miasta-kandydaci to Wrocław i Ostrów Wielkopolski.
12. Od początku wiadomo, że osobne rozgrywki pucharowe dla zespołów z niższych lig i zespołów z ekstraklasy są bezsensownym pomysłem. Przyznały to nawet władze PLK. Rozumiem oczywiście brak wystarczającej liczby terminów w napiętym kalendarzu drużyn z ekstraklasy, ale niegłupim pomysłem mogłoby być np. włączenie zwycięzcy (bądź nawet obu finalistów) Pucharu PZKosz do turnieju finałowego o Puchar Polski.
13. Żałuję istnienia dwóch oddzielnych bytów pucharowych także dlatego, że chętnie zobaczyłbym np. mecz Open Florentyny Pleszew (lider 2. ligi) z ŁKS-em (outsider PLK), w którym wygrana tych pierwszych nie byłaby wykluczona.
14. W ćwierćfinałach Pucharu Polski zagrają Prokom, Turów, Anwil, Czarni, Trefl i... zespół, który zajmie szóste miejsce po rundzie zasadniczej. Największe szanse ma Śląsk Wrocław, ale nie należy lekceważyć Kotwicy. Kołobrzeżanie musieliby jednak pokonać Śląsk Wrocław co najmniej 5 punktam i potem wygrać w Zielonej Górze albo liczyć na porażkę Śląska z PBG u siebie. W walce jest także AZS Koszalin, którego czeka jednak trudny wyjazd do Sopotu i derby z Czarnymi Słupsk u siebie.
15. Turów Zgorzelec znowu przegrał minimalnie (86:87) z Treflem Sopot, a zwycięskie punkty zdobył Adam Waczyński (fot. Grzegorz Bereziuk). 22-latek w czterech meczach z Turowem i Anwilem Włocławek rzucał przeciętnie 19 punktów. Całkiem nieźle jak na kogoś, kto jest krytykowany przez wielu kibiców za "miękkość".
16. Za Waczyńskim powyższa opinia ciągnie się od mistrzostw Europy na Litwie, podczas których zagrał bardzo słabo i nerwowo. Dla niego był to pierwszy taki turniej i chociaż w kadrze grali zawodnicy w podobnej sytuacji, którzy nie zawiedli (np. Dardan Berisha) to nie należy Waczyńskiego od razu skreślać w rozmowach o reprezentacji. Nie mamy nadmiaru graczy na europejskim poziomie na pozycjach 2-3 (tym bardziej że Michał Ignerski to już "czwórka"). W zasadzie od kilku lat są problemy z niskimi skrzydłowymi, co skutkowało występami w reprezentacji ligowych zadaniowców średniej klasy jak Krzysztof Roszyk, Łukasz Majewski czy Piotr Szczotka. Dlatego dla Waczyńskiego bez dwóch zdań powinno się znaleźć miejsce w kadrze 2012.
17. Waczyński: Uczymy się na własnych błędach. Wiemy, kto powinien mieć piłkę w decydujących momentach. To oczywiście Łukasz Koszarek, rozgrywający, który w takich chwilach decyduje o wszystkim na parkiecie. My robimy właściwie to, co on nam każe. (...) Przed takim spotkaniem z dobrą drużyną motywacja zawsze jest większa, na dodatek rywalizacja z Konradem Wysockim powoduje u mnie większą mobilizację.
18. Rezerwowy środkowy John Edwards - w meczach z Anwilem i Treflem w sumie 44 punkty w 45 minut. 18/22 z gry. To może być kluczowy gracz Turowa w play-off.
19. 53 tysiące widzów – tyle osób oglądalo mecz Trefla z Turowem w TVP Sport. Każde ze spotkań w 2012 roku oglądało więcej niż 30 tysięcy.
20. Gdybym tworzył ranking PLK kroczący (czyli kto aktualnie gra najlepiej) to Trefl byłby zdecydowanie pierwszy. Bilans 10-1 w ostatnich meczach, jedyna porażka w kiepskim stylu w Kołobrzegu może zostać uznana za wpadkę.
21. W czołowej piątce znajdą się Trefl, Turów, Czarni, Anwil i na 90% Zastal. Wymienione zespoły rozegrały już prawie wszystkie mecze między sobą, pozostało tylko spotkanie Czarni - Turów. Tabela dotyczących bezpośrednich starć czołówki wygląda następująco: 1. Trefl 6-2, 2. Turów 4-3, 3. Zastal 4-4, 4. Anwil 3-5, 5. Czarni 2-5.
22. Jeśli Trefl utrzyma pierwsze miejsce, to derby Trójmiasta z Asseco Prokomem rozegra 24-25 marca (w Gdyni) i 15 kwietnia (w Sopocie).
23. Tydzień temu pisałem o niemal pewnej przyszłości Łukasza Wilczka w Asseco Prokomie. Okazało się, że problemy zdrowotne gracza zmusiły obie strony do rezygnacji z kontraktu. Ale podtrzymuję stwierdzenie, że nie zdziwię się, jeśli w przyszłym sezonie Wilczek zagra w Starcie Gdynia. W ekstraklasie.
24. Prokom z tylko jednym rozgrywającym (Jerel Blassingame) pokonał CEZ Nymburk w Zjednoczonej Lidze VTB, ale walka zespołu bez zmiennika na tej pozycji (przeciwko Czechom ponoć rozgrywał epizodycznie Michael Kuebler!) źle jej wróży. A przecież mówi się, że wzmocnień już nie będzie...
poniedziałek, 30 stycznia 2012
poniedziałek, 23 stycznia 2012
Sezon 11/12: Tydzień XVIII w 24 sekundy
16-22.1.2012
1. Prawdziwa rewolucja w Politechnice - odeszli Łukasz Wilczek i Michał Michalak. O ile w przypadku tego pierwszego nie ma co się dziwić, o tyle decyzja tego drugiego była zaskoczeniem dla wszystkich, nawet dla trenera Mladena Starcevicia.
2. Michalak zapewne liczy na dużo więcej minut (w Politechnice średnio 16) w ŁKS-ie, ale czy na pewno je dostanie? Można mieć wątpliwości. Bartłomiej Szczepaniak, Paweł Malesa, Jarosław Zyskowski, może Bartłomiej Bartoszewicz to jego rywale. Nawet jeśli szybko przekona trenera Piotra Zycha, że jest z nich najlepszy, to nie znaczy, że będzie grał po 30-35 minut. Ale szansa jest oczywiście większa niż w Warszawie.
3. Inna sprawa, że skład Politechniki już przed sezonem wyglądał na przeładowany na pozycjach 2-3. Piotr Pamuła, Mateusz Ponitka, Jarosław Mokros i Michalak - wszyscy mogący w takim zespole pełnić pierwszoplanowe role, wszyscy chcący to robić. Ktoś musiał na tym ucierpieć, ktoś musiał tej sytuacji nie wytrzymać...
4. Można mieć obawy, czy Michalak w ogóle zagra w ŁKS-ie, bo spółka zarządzająca sekcją piłkarską i koszykarską ogłasza upadłość. Ale działacze zapewniają, że o koszykarzy nie należy się martwić, bo koszt dogrania sezonu do końca to koszt... jednego piłkarza.
5. ŁKS miał w weekend grać z AZS-em Koszalin, ale w Atlas Arenie odbyły się Targi Ślubne, a klub nie dostał zezwolenia na grę w Hali Parkowej, bo po prostu nie zgłosił tego faktu w odpowiednim terminie. Decyzja PLK - walkower.
6. Wilczek trafił na treningi do Asseco Prokomu, co zbiegło się w czasie z odejściem Olivera Lafayette'a i zostało uznane za próbę znalezienia zastępcy. Sytuacja nie wygląda jednak tak prosto - mówi się, że Wilczek miał tak naprawdę pójść do pierwszoligowego Startu, który walczy o awans do PLK. W Starcie uznali jednak, że (na razie?) kolejny rozgrywający jest im niepotrzebny, bo mają Grzegorza Mordzaka, Karola Szpyrkę, Piotra Śmigielskiego. A jednocześnie nie chcieli, by wzmocnił się ktoś z pierwszoligowych konkurentów, więc wysłali Wilczka do Prokomu. Biorąc pod uwagę obecną sytuację kadrową u mistrzów Polski nie zdziwię się, jeśli dostanie tam minuty. Nie zdziwię się też, jeśli zagra w koszulce Startu w rozgrywkach PLK 2012/2013.
7. Tak na marginesie - Gazeta Wyborcza Trójmiasto podała, że Wilczek sam zgłosił się do Prokomu, bo zapewne uzyskała takie informacje w klubie. Czyżby w Prokomie wstydzili się podchodów pod takiego gracza?
8. Politechnika nie zapłaci zawodnikom do czasu, gdy dostanie pieniądze z miasta. Według prezes Jolanty Doleckiej 300 tysięcy złotych ma zostać przesłane do końca stycznia.
9. Zapytałem prezes Dolecką co na to wszystko liga. Reakcja była... dość ostra. Nie będę lepiej cytował całości, ale m.in. chcę pozbawić "tych młodych chłopaków" możliwości gry w ekstraklasie.
10. Stanowisko PLK w sprawie Politechniki ma pojawić się jutro. Ciekawe. Na początku stycznia odpowiedź była taka sama. W lidze najwidoczniej lubią filmy z Jamesem Bondem.
11. W środę w zaległym meczu Politechnika przegrała 74:87 ze Śląskiem Wrocław. Mecz wyglądał tak, jakby gospodarzom starczyło sił tylko na 15 minut. I jak na złość - po 1 kwarcie mieli 5/6 za 3, później 1/15.
12. Robert Skibniewski miał w Warszawie 8 punktów, 5 asyst, 4 straty i 3 przechwyty w 30 minut. Przeciętny mecz? Może przesadzę, ale "Skiba" był kluczowym zawodnikiem tego spotkania. Zamęczył rozgrywających rywala swoją obroną dezorganizując atak przeciwnika.
13. Do pierwszego zespołu Politechniki włączono kilku nastolatków z rozwiązanego zespołu rezerw. Debiut zdecydowanie najlepszy miał rozgrywający Sebastian Kowalczyk. 9 punktów i 4 asysty w 16 minut wyglądają okazale, chociaż początek był kiepski.
14. Sebastian Kowalczyk jest fanem Derricka Rose'a. A jeśli chcecie wiedzieć jak radził sobie w II lidze, to przeczytajcie punkt 20 tutaj.
15. W niedzielnym meczu z Siarką Tarnobrzeg (porażka po dogrywce 85:88) Kowalczyk zagrał nerwowo, by nie powiedzieć, że momentami... nieporadnie. Najlepszym podsumowaniem tego jest pudło w kontrze sam na sam z koszem (patrz foto Andrzej Romański).
16. Przeciwko Siarce lepiej wypadli rówieśnik Kowalczyka Maciej Kucharek (także rocznik 1993) oraz Filip Nowicki (rocznik 1994). Kucharek koszykówkę odziedziczył po ojcu Robercie (42 lata, legenda niższych lig, ciągle gra w Księżaku Łowicz), mierzy ponad 2 metry, ale mógłby nawet występować jako rzucający obrońca. Dobrze rzuca z dystansu, nie ma problemów z panowaniem nad piłką, jest sprawny i dynamiczny. W II lidze miał nawet akcje, w których kończył penetracje wsadem nad rywalem. Czekamy na coś takiego w PLK. Przy okazji taka konstatacja - czy tak (rzut, ballhandling, dynamika) nie powinien prezentować się przeciętny polski dwumetrowy koszykarz nastolatek? Dlaczego każdy kto trochę urośnie musi być “podkoszowym klockiem”?
17. Filip Nowicki jest środkowym o wzroście 201 cm i należy mieć nadzieję, że jeszcze urośnie. Z II ligi zapamiętałem go przede wszystkim jako nieruchawego gracza, który ma problemy ze złapaniem piłki w podkoszowym tłoku, ale to zapewne pierwsze wrażenie. Przeciwko Siarce błysnął akcją 2+0 (bo spudłował wolnego) po zbiórce w ataku.
18. Nowicki zagrał ponad 7 minut w dużej mierze z powodu nieobecności podstawowego środkowego Politechniki Marcina Kolowcy. Kontuzja kolana.
19. W dogrywce Wojciech Barycz i Marek Piechowicz z Siarki mieli po pięć przewinień, a Przemysław Karnowski cztery i istniała groźba, że na parkiet będzie musiał wejść Rafał Walski (rocznik 1995) albo Damian Aniszewski (rocznik 1994). Niestety ominęła ich ta przyjemność. A może - na szczęscie ominęła ich ta nieprzyjemność. Patrząc na ich przestraszone miny można przypuszczać, że w duchu modlili się, by nie zagrać.
20. 37-letni Leszek Karwowski rozegrał najlepsze spotkanie w sezonie, a w trzech ostatnich meczach ma średnio 16 punktów i 6.3 zbiórki.
21. Gdyby Karwowski urodził się 20 lat później, to obserwujący mecz wysłannicy kilku klubów NBA byliby zachwyceni. Ale oni bardziej zwracali uwagę na Mateusza Ponitkę i Przemysława Karnowskiego, którzy w tym sezonie mieli już zdecydowanie lepsze mecze. Dotyczy to szczególnie Mateusza... Tak a propos - Ponitka i Karnowski byli bohaterami akcji dnia, w której drugi zablokował pierwszego przy próbie wsadu.
22. Kibice Siarki mają jedną z najlepszych przyśpiewek jakie słyszałem. Zaczyna się od "Tarnobrzeg jest? Jest! Siareczka gra? Gra!" Polecam.
23. Michał Gabiński z PGE Turowa Zgorzelec ciągle leczy kontuzję i być może wróci dopiero w drugiej fazie rozgrywek. Ale to nie znaczy, że się nudzi, bo zaczął próbować swoich sił w dziennikarstwie. Oto jego pierwszy wywiad z Konradem Wysockim.
24. Na forum basketa trwa od dłuższego czasu dyskusja na temat pracy dyrektora sportowego i PR Polskiej Ligi Koszykówki Adama Romańskiego. Dyskusja, w której nie padła odpowiedż na podstawowe pytanie - za co w zasadzie odpowiada osoba na wymienionym stanowisku? Zapytałem samego zainteresowanego. Odesłał do wywiadu na plk.pl i dodał:
Ponadto napisałem wszystkie regulaminy PLK na ten sezon, a na co dzień zajmuję się głównie licencjami, terminarzem, wyborem meczów TV oraz pilnowaniem i raportowaniem przebiegu meczów i spełniania wymogów pod względem sportowym i marketingowym. A także kontaktami z mediami, akredytacjami. I wiele, wiele innych.
Czy powyższe zadania wykonywane są poprawnie? Czy raczej w sposób kompromitujący? Nie mi oceniać czy mecze spełniają wymagania pod względem marketingowym, ale w pozostałych kwestiach nie mam większych zastrzeżeń. W zasadzie za jedyną poważną wpadkę można uznać tzw. “aferę wideo” w Tarnobrzegu.
1. Prawdziwa rewolucja w Politechnice - odeszli Łukasz Wilczek i Michał Michalak. O ile w przypadku tego pierwszego nie ma co się dziwić, o tyle decyzja tego drugiego była zaskoczeniem dla wszystkich, nawet dla trenera Mladena Starcevicia.
2. Michalak zapewne liczy na dużo więcej minut (w Politechnice średnio 16) w ŁKS-ie, ale czy na pewno je dostanie? Można mieć wątpliwości. Bartłomiej Szczepaniak, Paweł Malesa, Jarosław Zyskowski, może Bartłomiej Bartoszewicz to jego rywale. Nawet jeśli szybko przekona trenera Piotra Zycha, że jest z nich najlepszy, to nie znaczy, że będzie grał po 30-35 minut. Ale szansa jest oczywiście większa niż w Warszawie.
3. Inna sprawa, że skład Politechniki już przed sezonem wyglądał na przeładowany na pozycjach 2-3. Piotr Pamuła, Mateusz Ponitka, Jarosław Mokros i Michalak - wszyscy mogący w takim zespole pełnić pierwszoplanowe role, wszyscy chcący to robić. Ktoś musiał na tym ucierpieć, ktoś musiał tej sytuacji nie wytrzymać...
4. Można mieć obawy, czy Michalak w ogóle zagra w ŁKS-ie, bo spółka zarządzająca sekcją piłkarską i koszykarską ogłasza upadłość. Ale działacze zapewniają, że o koszykarzy nie należy się martwić, bo koszt dogrania sezonu do końca to koszt... jednego piłkarza.
5. ŁKS miał w weekend grać z AZS-em Koszalin, ale w Atlas Arenie odbyły się Targi Ślubne, a klub nie dostał zezwolenia na grę w Hali Parkowej, bo po prostu nie zgłosił tego faktu w odpowiednim terminie. Decyzja PLK - walkower.
6. Wilczek trafił na treningi do Asseco Prokomu, co zbiegło się w czasie z odejściem Olivera Lafayette'a i zostało uznane za próbę znalezienia zastępcy. Sytuacja nie wygląda jednak tak prosto - mówi się, że Wilczek miał tak naprawdę pójść do pierwszoligowego Startu, który walczy o awans do PLK. W Starcie uznali jednak, że (na razie?) kolejny rozgrywający jest im niepotrzebny, bo mają Grzegorza Mordzaka, Karola Szpyrkę, Piotra Śmigielskiego. A jednocześnie nie chcieli, by wzmocnił się ktoś z pierwszoligowych konkurentów, więc wysłali Wilczka do Prokomu. Biorąc pod uwagę obecną sytuację kadrową u mistrzów Polski nie zdziwię się, jeśli dostanie tam minuty. Nie zdziwię się też, jeśli zagra w koszulce Startu w rozgrywkach PLK 2012/2013.
7. Tak na marginesie - Gazeta Wyborcza Trójmiasto podała, że Wilczek sam zgłosił się do Prokomu, bo zapewne uzyskała takie informacje w klubie. Czyżby w Prokomie wstydzili się podchodów pod takiego gracza?
8. Politechnika nie zapłaci zawodnikom do czasu, gdy dostanie pieniądze z miasta. Według prezes Jolanty Doleckiej 300 tysięcy złotych ma zostać przesłane do końca stycznia.
9. Zapytałem prezes Dolecką co na to wszystko liga. Reakcja była... dość ostra. Nie będę lepiej cytował całości, ale m.in. chcę pozbawić "tych młodych chłopaków" możliwości gry w ekstraklasie.
10. Stanowisko PLK w sprawie Politechniki ma pojawić się jutro. Ciekawe. Na początku stycznia odpowiedź była taka sama. W lidze najwidoczniej lubią filmy z Jamesem Bondem.
11. W środę w zaległym meczu Politechnika przegrała 74:87 ze Śląskiem Wrocław. Mecz wyglądał tak, jakby gospodarzom starczyło sił tylko na 15 minut. I jak na złość - po 1 kwarcie mieli 5/6 za 3, później 1/15.
12. Robert Skibniewski miał w Warszawie 8 punktów, 5 asyst, 4 straty i 3 przechwyty w 30 minut. Przeciętny mecz? Może przesadzę, ale "Skiba" był kluczowym zawodnikiem tego spotkania. Zamęczył rozgrywających rywala swoją obroną dezorganizując atak przeciwnika.
13. Do pierwszego zespołu Politechniki włączono kilku nastolatków z rozwiązanego zespołu rezerw. Debiut zdecydowanie najlepszy miał rozgrywający Sebastian Kowalczyk. 9 punktów i 4 asysty w 16 minut wyglądają okazale, chociaż początek był kiepski.
14. Sebastian Kowalczyk jest fanem Derricka Rose'a. A jeśli chcecie wiedzieć jak radził sobie w II lidze, to przeczytajcie punkt 20 tutaj.
15. W niedzielnym meczu z Siarką Tarnobrzeg (porażka po dogrywce 85:88) Kowalczyk zagrał nerwowo, by nie powiedzieć, że momentami... nieporadnie. Najlepszym podsumowaniem tego jest pudło w kontrze sam na sam z koszem (patrz foto Andrzej Romański).
16. Przeciwko Siarce lepiej wypadli rówieśnik Kowalczyka Maciej Kucharek (także rocznik 1993) oraz Filip Nowicki (rocznik 1994). Kucharek koszykówkę odziedziczył po ojcu Robercie (42 lata, legenda niższych lig, ciągle gra w Księżaku Łowicz), mierzy ponad 2 metry, ale mógłby nawet występować jako rzucający obrońca. Dobrze rzuca z dystansu, nie ma problemów z panowaniem nad piłką, jest sprawny i dynamiczny. W II lidze miał nawet akcje, w których kończył penetracje wsadem nad rywalem. Czekamy na coś takiego w PLK. Przy okazji taka konstatacja - czy tak (rzut, ballhandling, dynamika) nie powinien prezentować się przeciętny polski dwumetrowy koszykarz nastolatek? Dlaczego każdy kto trochę urośnie musi być “podkoszowym klockiem”?
17. Filip Nowicki jest środkowym o wzroście 201 cm i należy mieć nadzieję, że jeszcze urośnie. Z II ligi zapamiętałem go przede wszystkim jako nieruchawego gracza, który ma problemy ze złapaniem piłki w podkoszowym tłoku, ale to zapewne pierwsze wrażenie. Przeciwko Siarce błysnął akcją 2+0 (bo spudłował wolnego) po zbiórce w ataku.
18. Nowicki zagrał ponad 7 minut w dużej mierze z powodu nieobecności podstawowego środkowego Politechniki Marcina Kolowcy. Kontuzja kolana.
19. W dogrywce Wojciech Barycz i Marek Piechowicz z Siarki mieli po pięć przewinień, a Przemysław Karnowski cztery i istniała groźba, że na parkiet będzie musiał wejść Rafał Walski (rocznik 1995) albo Damian Aniszewski (rocznik 1994). Niestety ominęła ich ta przyjemność. A może - na szczęscie ominęła ich ta nieprzyjemność. Patrząc na ich przestraszone miny można przypuszczać, że w duchu modlili się, by nie zagrać.
20. 37-letni Leszek Karwowski rozegrał najlepsze spotkanie w sezonie, a w trzech ostatnich meczach ma średnio 16 punktów i 6.3 zbiórki.
21. Gdyby Karwowski urodził się 20 lat później, to obserwujący mecz wysłannicy kilku klubów NBA byliby zachwyceni. Ale oni bardziej zwracali uwagę na Mateusza Ponitkę i Przemysława Karnowskiego, którzy w tym sezonie mieli już zdecydowanie lepsze mecze. Dotyczy to szczególnie Mateusza... Tak a propos - Ponitka i Karnowski byli bohaterami akcji dnia, w której drugi zablokował pierwszego przy próbie wsadu.
22. Kibice Siarki mają jedną z najlepszych przyśpiewek jakie słyszałem. Zaczyna się od "Tarnobrzeg jest? Jest! Siareczka gra? Gra!" Polecam.
23. Michał Gabiński z PGE Turowa Zgorzelec ciągle leczy kontuzję i być może wróci dopiero w drugiej fazie rozgrywek. Ale to nie znaczy, że się nudzi, bo zaczął próbować swoich sił w dziennikarstwie. Oto jego pierwszy wywiad z Konradem Wysockim.
24. Na forum basketa trwa od dłuższego czasu dyskusja na temat pracy dyrektora sportowego i PR Polskiej Ligi Koszykówki Adama Romańskiego. Dyskusja, w której nie padła odpowiedż na podstawowe pytanie - za co w zasadzie odpowiada osoba na wymienionym stanowisku? Zapytałem samego zainteresowanego. Odesłał do wywiadu na plk.pl i dodał:
Ponadto napisałem wszystkie regulaminy PLK na ten sezon, a na co dzień zajmuję się głównie licencjami, terminarzem, wyborem meczów TV oraz pilnowaniem i raportowaniem przebiegu meczów i spełniania wymogów pod względem sportowym i marketingowym. A także kontaktami z mediami, akredytacjami. I wiele, wiele innych.
Czy powyższe zadania wykonywane są poprawnie? Czy raczej w sposób kompromitujący? Nie mi oceniać czy mecze spełniają wymagania pod względem marketingowym, ale w pozostałych kwestiach nie mam większych zastrzeżeń. W zasadzie za jedyną poważną wpadkę można uznać tzw. “aferę wideo” w Tarnobrzegu.
poniedziałek, 16 stycznia 2012
Sezon 11/12: Tydzień XVII w 24 sekundy
9-15.1.2012
1. Fatalna pogoda, sporo pustych miejsc na balkonach, nudny mecz, kiepski konkurs wsadów, zła akustyka przy koncercie Ewy Farnej - tak mogłaby w skrócie wyglądać malkontencka relacja z Meczu Gwiazd w Katowicach. Ja jednak wolę bright side, więc w skrócie mogę podsumować: było po prostu fajnie, a organizacja wydarzenia w hali na światowym poziomie. Poważnie.
2. Szedłem w sobotę z hotelu do Spodka 500 metrów i chyba 50 razy wydawało mi się, że śnieżyca zmiecie mnie z chodnika w drzewa albo na ulicę. Widoczność - kilka metrów. W takich warunkach atmosferycznych 7500 widzów na trybunach (na 8000 miejsc dostępnych dla publiczności) to dobry wynik. Szczerze mówiąc gdybym był osobą średnio interesująca się koszykówką, to nie wiem czy chciałbym się przedzierać przez miasto przez padający i zalegający śnieg.
3. Drużynom nie udało się pobić antyrekordu fauli (jeden!) z 2009 roku z Warszawy, ale jednocyfrowa liczba przewinień pokazuje, że walki było tego dnia naprawdę mało. Za mało. Południe pod koniec trzeciej kwarty zaczęło mocniej bronić i gonić rywali, ale na początku czwartej części dostało szybki cios nokautujący i emocje się skończyły.
4. Co zrobić, żeby było ciekawie? W Polsce niemożliwy jest Mecz Gwiazd rodem z NBA, gdzie mamy i walkę o wynik, i znakomite akcje, bo zawodnicy mają umiejętności kilka półek niżej. Dlatego idealnym rozwiązaniem byłoby granie dwóch kwart efektownie i na luzie w okolicach remisu i dwóch kolejnych walki o zwycięstwo. Może organizatorzy powinni przedstawić uczestnikom taką koncepcję już przed meczem?
5. Były koszykarz ekstraklasy Maciej Szlachtowicz był osobą odpowiedzialną za konkursy podczas Meczu Gwiazd. Na szczęście tylko za sprawne przeprowadzenie, a nie ich poziom. W trakcie próby generalnej osobiście rzucał jedną ręką w drugiej trzymając mikrofon. Z prawego skrzydła trafił 4 na 5 (!).
6. Łukasz Biedny twierdzi, że Mateusz Ponitka jest lepszym od niego “dunkerem meczowym”. Nie mnie oceniać, ale Ponitka wykończył w tym meczu cztery alley-oopy od Waltera Hodge’a.
7. Dziwię się, że żaden z zespołów pierwszej lub drugiej ligi nie zaproponował chociażby testów Biednemu. Gdyby okazało się, że nie daje rady, to można z niego zrezygnować. Gdyby się nadawał, to marketingowo można go wykorzystać bez problemów.
8. Z niecierpliwością oczekuję aż pojawi się reportaż wideo z Meczu Gwiazd autorstwa George’a Reese’a (AZS Koszalin). Jeśli nic nie zostanie pominięte, to wystąpią m.in. Mirosław Noculak, Mateusz Ponitka i Karol Makowski.
9. Piosenkarka Ewa Farna z panią prezydent Katowic wyglądały na konferencji prasowej jak licealistka, który przyszła z babcią na wywiadówkę.
10. Ewa Farna: Spotkałam w korytarzu kilku koszykarzy, ale widziałam tylko ich nogi. Lubię patrzeć ludziom w oczy, ale tym razem nie dałam rady. Nie przypuszczałam, że są tak wysocy.
11. Pani piosenkarka złapała się za głowę i roześmiała, gdy prezes PLK Jacek Jakubowski powiedział, że wystąpiła "światowej sławy gwiazda". Jakubowski poprawił się na "gwiazdę sławy międzynarodowej".
12. Konkurs rzutów za 3 punkty wzbudził małe kontrowersje z dwóch przyczyn. Po pierwsze Andrzej Pluta wystąpił w nim bez eliminacji z dziką kartą, co biorąc pod uwagę nieobecność Łukasza Biednego wśród uczestników konkursu wsadów wyglądało dziwnie. Po drugie ostatni celny rzut oddał równo z syreną/tuż po syrenie kończącej czas. Zdania są podzielone, Pluta upierał się, że zdążył.
13. Innego zdania był Łukasz Koszarek, który przegrał z Plutą jednym punktem. Prosił, by ten wielki skandal opisać na blogu. Oczywiście żartem, a nie serio.
14. Pluta: Powiem nieskromnie - to nie wstyd przegrać z Andrzejem Plutą.
15. Darnell Hinson o skręconej kostce: Trochę boli. Na szczęście mój trener klubowy (Dainius Adomaitis) wziął sobie wolne i pojechał do domu, więc nie oglądał meczu w telewizji.
16. Jeśli Biedny “skradł show” uczestnikom konkursu wsadów, a Pluta uczestnikom konkursu rzutów za 3 punkty, to Sztygar Heniek “skradł show” maskotkom Taurona.
Inne fotki z Meczu Gwiazd można zobaczyć tutaj.
17. Pierwszy raz widziałem, by w dyskotece przez całą noc podawano dania obiadowe. Proponuje to lokal Pomarańcza. P.S. Burgery są strasznie słone.
18. Dworzec Katowice Główne w trakcie przebudowy prezentuje się zdecydowanie gorzej niż Wrocław Główny w podobnej fazie. Pod względem organizacji i oznaczeń jeszcze gorzej.
19. Tony Weeden zrobił wieeelkie oczy, gdy usłyszał, że informacja o jego przenosinach do Włoch już wyszła na światło dzienne (na portalu nicesport.pl).
20. MVP meczu Corsley Edwards przyjechał do Katowic z żoną, która pochwaliła się, że ma siedem sióstr. Jeśli równie urodziwe, to zapraszamy do Polski. Sam Edwards okazał się sympatyczniejszy niż krążąca za nim opinia boiskowego zabijaki.
21. Paweł Wójcik sprawdził się w roli konferansjera, chociaż ze względu na średnią znajomość koszykówki nie ustrzegł się kilku baboli: "Jacek Karnowski, prezes PLK" czy "rozgrywający Zastalu Zielona Góra Qa'rraan Calhoun".
22. Zespoły zagrały w białych i różowych strojach odwołujących się oczywiście do sponsora, firmy Tauron. Kolory były wyraziste i chyba najlepsze od dobrych kilku lat, ale ja osobiście chętnie zobaczyłbym Mecz Gwiazd w strojach klubowych. Jak za dawnych lat.
23. Mam wrażenie, że każde miasto chce mieć równie fajny i kultowy lokal co warszawskie "Przekąski Zakąski". We Wrocławiu powstała "Setka", w Katowicach "Lorneta z meduzą" (nie polecam ostrych papryczek!). Może coś podobnego działa także w Krakowie, Gdańsku czy Rzeszowie?
24. Dyrektor sportowy i ds. PR PLK dopytywał się dlaczego tyle punktów poprzednich 24 sekund poświęciłem meczowi II ligi zamiast pisać więcej o PLK. Odpowiedź była (i jest) krótka i wyjaśniałem to w pierwszych 24 sekundach. Piszę głównie o tym, co widziałem na żywo niezależnie od tego, czy to rozgrywki juniorskie czy EuroBasket.
1. Fatalna pogoda, sporo pustych miejsc na balkonach, nudny mecz, kiepski konkurs wsadów, zła akustyka przy koncercie Ewy Farnej - tak mogłaby w skrócie wyglądać malkontencka relacja z Meczu Gwiazd w Katowicach. Ja jednak wolę bright side, więc w skrócie mogę podsumować: było po prostu fajnie, a organizacja wydarzenia w hali na światowym poziomie. Poważnie.
2. Szedłem w sobotę z hotelu do Spodka 500 metrów i chyba 50 razy wydawało mi się, że śnieżyca zmiecie mnie z chodnika w drzewa albo na ulicę. Widoczność - kilka metrów. W takich warunkach atmosferycznych 7500 widzów na trybunach (na 8000 miejsc dostępnych dla publiczności) to dobry wynik. Szczerze mówiąc gdybym był osobą średnio interesująca się koszykówką, to nie wiem czy chciałbym się przedzierać przez miasto przez padający i zalegający śnieg.
3. Drużynom nie udało się pobić antyrekordu fauli (jeden!) z 2009 roku z Warszawy, ale jednocyfrowa liczba przewinień pokazuje, że walki było tego dnia naprawdę mało. Za mało. Południe pod koniec trzeciej kwarty zaczęło mocniej bronić i gonić rywali, ale na początku czwartej części dostało szybki cios nokautujący i emocje się skończyły.
4. Co zrobić, żeby było ciekawie? W Polsce niemożliwy jest Mecz Gwiazd rodem z NBA, gdzie mamy i walkę o wynik, i znakomite akcje, bo zawodnicy mają umiejętności kilka półek niżej. Dlatego idealnym rozwiązaniem byłoby granie dwóch kwart efektownie i na luzie w okolicach remisu i dwóch kolejnych walki o zwycięstwo. Może organizatorzy powinni przedstawić uczestnikom taką koncepcję już przed meczem?
5. Były koszykarz ekstraklasy Maciej Szlachtowicz był osobą odpowiedzialną za konkursy podczas Meczu Gwiazd. Na szczęście tylko za sprawne przeprowadzenie, a nie ich poziom. W trakcie próby generalnej osobiście rzucał jedną ręką w drugiej trzymając mikrofon. Z prawego skrzydła trafił 4 na 5 (!).
6. Łukasz Biedny twierdzi, że Mateusz Ponitka jest lepszym od niego “dunkerem meczowym”. Nie mnie oceniać, ale Ponitka wykończył w tym meczu cztery alley-oopy od Waltera Hodge’a.
7. Dziwię się, że żaden z zespołów pierwszej lub drugiej ligi nie zaproponował chociażby testów Biednemu. Gdyby okazało się, że nie daje rady, to można z niego zrezygnować. Gdyby się nadawał, to marketingowo można go wykorzystać bez problemów.
8. Z niecierpliwością oczekuję aż pojawi się reportaż wideo z Meczu Gwiazd autorstwa George’a Reese’a (AZS Koszalin). Jeśli nic nie zostanie pominięte, to wystąpią m.in. Mirosław Noculak, Mateusz Ponitka i Karol Makowski.
9. Piosenkarka Ewa Farna z panią prezydent Katowic wyglądały na konferencji prasowej jak licealistka, który przyszła z babcią na wywiadówkę.
10. Ewa Farna: Spotkałam w korytarzu kilku koszykarzy, ale widziałam tylko ich nogi. Lubię patrzeć ludziom w oczy, ale tym razem nie dałam rady. Nie przypuszczałam, że są tak wysocy.
11. Pani piosenkarka złapała się za głowę i roześmiała, gdy prezes PLK Jacek Jakubowski powiedział, że wystąpiła "światowej sławy gwiazda". Jakubowski poprawił się na "gwiazdę sławy międzynarodowej".
12. Konkurs rzutów za 3 punkty wzbudził małe kontrowersje z dwóch przyczyn. Po pierwsze Andrzej Pluta wystąpił w nim bez eliminacji z dziką kartą, co biorąc pod uwagę nieobecność Łukasza Biednego wśród uczestników konkursu wsadów wyglądało dziwnie. Po drugie ostatni celny rzut oddał równo z syreną/tuż po syrenie kończącej czas. Zdania są podzielone, Pluta upierał się, że zdążył.
13. Innego zdania był Łukasz Koszarek, który przegrał z Plutą jednym punktem. Prosił, by ten wielki skandal opisać na blogu. Oczywiście żartem, a nie serio.
14. Pluta: Powiem nieskromnie - to nie wstyd przegrać z Andrzejem Plutą.
15. Darnell Hinson o skręconej kostce: Trochę boli. Na szczęście mój trener klubowy (Dainius Adomaitis) wziął sobie wolne i pojechał do domu, więc nie oglądał meczu w telewizji.
16. Jeśli Biedny “skradł show” uczestnikom konkursu wsadów, a Pluta uczestnikom konkursu rzutów za 3 punkty, to Sztygar Heniek “skradł show” maskotkom Taurona.
Inne fotki z Meczu Gwiazd można zobaczyć tutaj.
17. Pierwszy raz widziałem, by w dyskotece przez całą noc podawano dania obiadowe. Proponuje to lokal Pomarańcza. P.S. Burgery są strasznie słone.
18. Dworzec Katowice Główne w trakcie przebudowy prezentuje się zdecydowanie gorzej niż Wrocław Główny w podobnej fazie. Pod względem organizacji i oznaczeń jeszcze gorzej.
19. Tony Weeden zrobił wieeelkie oczy, gdy usłyszał, że informacja o jego przenosinach do Włoch już wyszła na światło dzienne (na portalu nicesport.pl).
20. MVP meczu Corsley Edwards przyjechał do Katowic z żoną, która pochwaliła się, że ma siedem sióstr. Jeśli równie urodziwe, to zapraszamy do Polski. Sam Edwards okazał się sympatyczniejszy niż krążąca za nim opinia boiskowego zabijaki.
21. Paweł Wójcik sprawdził się w roli konferansjera, chociaż ze względu na średnią znajomość koszykówki nie ustrzegł się kilku baboli: "Jacek Karnowski, prezes PLK" czy "rozgrywający Zastalu Zielona Góra Qa'rraan Calhoun".
22. Zespoły zagrały w białych i różowych strojach odwołujących się oczywiście do sponsora, firmy Tauron. Kolory były wyraziste i chyba najlepsze od dobrych kilku lat, ale ja osobiście chętnie zobaczyłbym Mecz Gwiazd w strojach klubowych. Jak za dawnych lat.
23. Mam wrażenie, że każde miasto chce mieć równie fajny i kultowy lokal co warszawskie "Przekąski Zakąski". We Wrocławiu powstała "Setka", w Katowicach "Lorneta z meduzą" (nie polecam ostrych papryczek!). Może coś podobnego działa także w Krakowie, Gdańsku czy Rzeszowie?
24. Dyrektor sportowy i ds. PR PLK dopytywał się dlaczego tyle punktów poprzednich 24 sekund poświęciłem meczowi II ligi zamiast pisać więcej o PLK. Odpowiedź była (i jest) krótka i wyjaśniałem to w pierwszych 24 sekundach. Piszę głównie o tym, co widziałem na żywo niezależnie od tego, czy to rozgrywki juniorskie czy EuroBasket.
Etykiety:
Andrzej Pluta,
Corsley Edwards,
Darnell Hinson,
Łukasz Koszarek,
Mateusz Ponitka,
PLK,
Tony Weeden
poniedziałek, 9 stycznia 2012
Sezon 11/12: Tydzień XVI w 24 sekundy
2-8.1.2012
1. - Gramy! - można było usłyszeć tydzień temu w poniedziałkowy wieczór od prezes Politechniki Jolanty Doleckiej. To pierwsza pozytywna wiadomość z warszawskiego klubu.
2. Pytanie numer 2 po "Czy gracie?" brzmi "Dlaczego?". Czyli czy Politechnika zostaje w lidze, bo znalazły się pieniądze czy może zostaje, bo chce jeszcze trochę czasu ich poszukać. Odpowiedź leży gdzieś pośrodku. Klub jest - cytuję - "na dobrej drodze w rozmowach z miastem i sponsorami". Zawodnicy dostali zaległe pieniądze, ale nie wszystkie.
3. Żeby nie było tak różowo - Politechnika ma problemy z wolną halą i przed wyjazdowym meczem w Zielonej Górze (5 stycznia) odbyła w Nowym Roku tylko jeden trening w Warszawie. W weekend gracze dostali jeden dzień wolnego więcej - z tego samego powodu.
4. Ciekawostka "okołopolitechnikowa" - jeden ze znajomych żurnalistów zadzwonił w sprawie akredytacji do media managera klubu Adriana Komorowskiego, by dowiedzieć się, że... to pomyłka.
5. W centrum Warszawy na telebimie między reklamami można przeczytać m.in. taki apel: "Ratujcie AZS Politechnikę! www.petycje.pl www.azspw.pl"
6. Walter Hodge (Zastal Zielona Góra), Piotr Pamuła, Mateusz Ponitka (obaj AZS Politechnika Warszawska), Daniel Kickert (PGE Turów Zgorzelec) i Przemysław Karnowski (Siarka Tarnobrzeg) oraz Dardan Berisha (Anwil Włocławek), Łukasz Koszarek, Adam Waczyński, Filip Dylewicz i John Turek (wszyscy Trefl Sopot). To piątki na Mecz Gwiazd, które typował... zwycięzca głosowania Mateusz Ponitka. Kibice wybrali trzech innych graczy - zamiast Pamuły, Waczyńskiego i Turka są Robert Skibniewski (Śląsk Wrocław), Darrell Harris (Kotwica Kołobrzeg) i Corsley Edwards (Anwil).
7. W Meczu Gwiazd zagra 12 Polaków - najwięcej od 1998 roku.
8. Robiąc porządki w szafach dokopałem się do rozmaitych zbiorów sprzed kilku i kilkunastu lat, wśród których szczególnie ciekawe wydają się dwie pozycje. Pierwsza to Skarb Kibica PLK przygotowany przez Super Basket w sezonie 1999/2000 (koszt 9 zł) z sylwetkami wszystkich zawodników.Niektóre zawierają tak ciekawe informacje, że warto je przytoczyć. W formie zagadki. Zacytuję trzy zdania z opisów trzech ówczesnych ligowców (dla ułatwienia dodam, że wszyscy są jeszcze związani z polską koszykówką). Nagrody brak.
A) "Jest fanatykiem dojadania. Nawet podczas treningu potrafi ze skarpetki wyciągnąć jakąś czekoladę do schrupania.".
B) W wolnym czasie najbardziej lubi słuchać muzyki i grać na gitarze śpiewając ckliwe ballady swojej ukochanej."
C) "Jego marzeniem jest gra w reprezentacji Polski i podróż dookoła świata."
9. Drugi "rarytas" to magazyn SLAM z 2002 roku, w którym obok artykułu o tym, że Los Angeles Clippers już wkrótce będą wielcy (z Lamarem Odomem i Eltonem Brandem), fotografii trzech braci Dengów (z których jeden gra w Chicago Bulls, drugi grał w Śląsku Wrocław, a trzeci... nie wiem gdzie grał) i zapowiedzi wielkiej kariery ówczesnego uniwersyteckiego zawodnika Jasona Kapono znalazłem coś takiego.
"Dzienniczek" niespełna 18-letniego LeBrona Jamesa półtora roku przed wyborem w drafcie. Najlepszy fragment traktuje o tym, że zakumplował się z Antoine'em Walkerem i mógłby się wiele od niego nauczyć. Ale twierdzi też, że sam już może czegoś nauczyć Walkera.
10. Wziąłem udział w koszykarskim podsumowaniu roku na blogu Szczepana Radzkiego. Kategorie były nietypowe, odpowiedzi poszczególnych osób rozmaite, więc warto przeczytać.
11. Szczepan nie zamieścił odpowiedzi w kategorii "Postać roku". W zasadzie nie wiem dlaczego, zainterweniowałem i... nic :-) W każdym bądź razie moja odpowiedź brzmiała: "Mladen Starcević - można narzekać na jego niektóre decyzje trenerskie, ale to nie ma wielkiego znaczenia przy ocenie całej całości postaci. Kapitalny człowiek, który angażuje się całym sercem w swoją pracę i nie tylko w pracę."
12. Dwa najważniejsze mecze tego sezonu na parkietach II ligi już za nami. W rewanżu BM Węgiel Stal pokonała w Ostrowie Śląsk Wrocław 77:70. Atmosfera w hali i emocje jak podczas meczu ekstraklasy w okolicach 2005 roku. Na trybunach wszyscy lokalni koszykarscy celebryci od Tomasza Główki (pozdrawiam!) przez Mateusza Ponitkę po Dariusza Parzeńskiego. Szkoda tylko, że poziom spotkania “trochę” niższy niż pięć lat temu.
13. W 14. minucie Śląsk prowadził 30:14, a koszykarze Stali grali bez ładu i składu, na dodatek pudłując w prostych sytuacjach (4/24). Pozostałe 26 minut gospodarze wygrali 63:40. I to mimo, że ich skuteczność wzrosła do poziomu zaledwie przeciętnego (17/43), a na końcu zatrzymała się na 31%. Jak można wygrać tak pudłując? 20 razy zbierając w ataku przy zaledwie 24 zbiórkach rywali w obronie. Mierzący 183 cm Marcin Dymała miał 5 zbiórek ofensywnych! Przegrana 28-47 na “deskach” to dla zespołu, w którym są Mirosław Łopatka i Radosław Hyży po prostu wstyd.
14. W Śląsku zadebiutował rozgrywający Rafał Glapiński. To były przeciętne zawody w jego wykonaniu. Błysnął tylko w obu zagraniach, w których punktował. Pierwsza to trójka po uwolnieniu się od obrońcy jednym zwodem. Druga to penetracja, w której zakręcił Dymałą i trafił z faulem z drugiej strony obręczy. Gorzej dla Śląska, że częściej to Dymała kręcił Glapińskim, a w drugiej połowie właśnie akcje tego zawodnika przeciwko właściwie wszystkim obwodowym rywali okazały się sposobem, który pozwolił Stali wyjść na prowadzenie.
15. Play of the day - trójka Dymały po dwóch crossoverach w ostatniej sekundzie akcji w ostatniej minucie meczu na 73:67. Amerykanizując - dagger & ankle breaker w jednym.
16. Cichy (a może nie taki cichy?) bohater Stali - Mateusz Zębski. 19-letni rzucający obrońca to szybki w kontrze najlepszy obwodowy defensor Stali, który przede wszystkim dobrze "czyta" grę. Największy problem - rzut. Airball z linii jest najlepszym podsumowaniem. Zębski w dwóch ostatnich sezonach ma w II lidze i pucharze skuteczność z dystansu 16/69. Nie mamy do dyspozycji bardziej zaawansowanych statystyk, ale obserwacje własne mówią mi, że zdecydowanie lepiej radzi sobie na półdystansie. W meczu ze Śląskiem w trzeciej kwarcie trzy razy z rzędu karcił w ten sposób gości. Wiem, że przy obecnie szalejących w PLK nastolatkach, niespełna 20-letni (urodziny w maju) koszykarz z II ligi nie jest wielkim ewenementem, ale też nie należy przekreślać możliwości zrobienia kariery. To jest materiał na co najmniej solidnego koszykarza ekstraklasy. A najciekawsze, że - jeśli się nie mylę - nigdy nie był w kręgu zainteresowań trenerów kadry rocznika 1992, niezbyt przecież mocnego. Inna sprawa, że tenże rocznik 1992 często po prostu przegrywał walkę o miejsce w składzie z rocznikiem 1993. Sporzałem na ranking Polishhoops.pl - Zębski jest 23. Widziałem w tym sezonie w akcji Wojciecha Leszczyńskiego (miejsce 11), Bartłomieja Bojko (18) i Jakuba Lewandowskiego (19). Moim zdaniem prezentuje się obecnie lepiej od całej trójki.
17. Wojciech Szawarski - 1/6 z gry, 7 punktów i 9 zbiórek. Co gorsza w obronie często nie nadążał za Adrianem Mroczkiem, można było mieć wątpliwości kto tu jest o dziewięć lat starszym spryciarzem, a kto rozegrał w PLK tylo 17 spotkań w czterech sezonach.
18. Hyży: Gramy oczywiście także dla pieniędzy, ale przede wszystkim dla kibiców. W Czechach na mecze mojej drużyny przychodziło mało osób i zastanawiałem się po co w zasadzie to robimy? W Polsce najbardziej lubię hale w Słupsku i Ostrowie, bo tam kibice nie przychodzą do teatru.
19. Członkowie klubu kibica Stali na okrzyk "Cała Polska w cieniu Śląska" wyjęli flagę z napisem "W cieniu Stal błyszczy!". Przygotowanie tego celnego hasła zajęło im więcej niż dekadę, ale brawo za pomysłowość i niepowtarzalność. Takie hasło mogą podkraść chyba tylko do Stalowej Woli.
20. Cytat stycznia w PLK (zasłyszane z drugiej ręki). Robert Skibniewski do dziennikarza pytającego jak wytrzymuje 40 minut na parkiecie: Nie piję, nie palę, panu to tez polecam.
21. Zastanawiam się, kto powinien dostać (nieformalną) nagrodę dla polskiego debiutanta sezonu. Nie pamiętam rozgrywek, w których konkurencja byłaby tak duża i na tak niezłym poziomie. Oczywiście niestety duża w tym zasługa naturalizowanych zawodników, bo jeśli mielibyśmy brać tylko tych z jednym paszportem, to wygrywa w cuglach Mateusz Ponitka. Ale nie widzę powodu, dla którego powinniśmy tak robić, więc wybór rozszerza się - na razie - do trzech nazwisk. Ponitka, Oded Brandwein i Aleksander Lichodziejewski. Niestety Przemek Karnowski po serii słabszych występów jest w drugim szeregu. Każdy z wymienionej trójki ma swoje wady oraz zalety i nie jestem w stanie w tej chwili wytypować najlepszego. O Lichodziejewskim mówi się najmniej, gra najmniej efektownie i spektakularnie, ale to przecież nie jest konkurs piękności.
22. Być może problem częściowo rozwiąże się, gdy Lichodziejewski rozstanie się z PBG Basketem. Wróbelki ćwierkają, że jest nim poważnie zainteresowany klub z czołówki II ligi, a w Poznaniu nie mają nic przeciwko oszczędnościom.
23. Kolejna "nagroda" - największy postęp. Tutaj moim zdaniem zdecydowanym faworytem jest Łukasz Wiśniewski, który z przeciętnego gracza drużyny z dołu tabeli (PBG) stał się jednym z liderów potencjalnego medalisty (Trefl). Zastanawiam się jak spojrzeć na Damiana Kuliga. Statystyki ma o wiele lepsze (także te na minutę), zespół o podobnej pozycji w tabeli, ale jednak obecne PBG to inna bajka niż ubiegłoroczne. I jest jeszcze Marcin Dutkiewicz, który w swojej karierze miał wzloty i upadki, ale teraz ma zdecydowanie najlepszy sezon - 8.7 punktu w 22 minuty przy 52% za 3 (!).
24. Najlepszy rezerwowy? Cóż, skoro Daniel Kickert 15 z 16 meczów rozpoczynał na ławce, to nie ma innego wyboru. Nieźle to Jacek Winnicki wykombinował. Nawet jeśli Kickert nie będzie MVP, to dostanie nagrodę pocieszenia...
1. - Gramy! - można było usłyszeć tydzień temu w poniedziałkowy wieczór od prezes Politechniki Jolanty Doleckiej. To pierwsza pozytywna wiadomość z warszawskiego klubu.
2. Pytanie numer 2 po "Czy gracie?" brzmi "Dlaczego?". Czyli czy Politechnika zostaje w lidze, bo znalazły się pieniądze czy może zostaje, bo chce jeszcze trochę czasu ich poszukać. Odpowiedź leży gdzieś pośrodku. Klub jest - cytuję - "na dobrej drodze w rozmowach z miastem i sponsorami". Zawodnicy dostali zaległe pieniądze, ale nie wszystkie.
3. Żeby nie było tak różowo - Politechnika ma problemy z wolną halą i przed wyjazdowym meczem w Zielonej Górze (5 stycznia) odbyła w Nowym Roku tylko jeden trening w Warszawie. W weekend gracze dostali jeden dzień wolnego więcej - z tego samego powodu.
4. Ciekawostka "okołopolitechnikowa" - jeden ze znajomych żurnalistów zadzwonił w sprawie akredytacji do media managera klubu Adriana Komorowskiego, by dowiedzieć się, że... to pomyłka.
5. W centrum Warszawy na telebimie między reklamami można przeczytać m.in. taki apel: "Ratujcie AZS Politechnikę! www.petycje.pl www.azspw.pl"
6. Walter Hodge (Zastal Zielona Góra), Piotr Pamuła, Mateusz Ponitka (obaj AZS Politechnika Warszawska), Daniel Kickert (PGE Turów Zgorzelec) i Przemysław Karnowski (Siarka Tarnobrzeg) oraz Dardan Berisha (Anwil Włocławek), Łukasz Koszarek, Adam Waczyński, Filip Dylewicz i John Turek (wszyscy Trefl Sopot). To piątki na Mecz Gwiazd, które typował... zwycięzca głosowania Mateusz Ponitka. Kibice wybrali trzech innych graczy - zamiast Pamuły, Waczyńskiego i Turka są Robert Skibniewski (Śląsk Wrocław), Darrell Harris (Kotwica Kołobrzeg) i Corsley Edwards (Anwil).
7. W Meczu Gwiazd zagra 12 Polaków - najwięcej od 1998 roku.
8. Robiąc porządki w szafach dokopałem się do rozmaitych zbiorów sprzed kilku i kilkunastu lat, wśród których szczególnie ciekawe wydają się dwie pozycje. Pierwsza to Skarb Kibica PLK przygotowany przez Super Basket w sezonie 1999/2000 (koszt 9 zł) z sylwetkami wszystkich zawodników.Niektóre zawierają tak ciekawe informacje, że warto je przytoczyć. W formie zagadki. Zacytuję trzy zdania z opisów trzech ówczesnych ligowców (dla ułatwienia dodam, że wszyscy są jeszcze związani z polską koszykówką). Nagrody brak.
A) "Jest fanatykiem dojadania. Nawet podczas treningu potrafi ze skarpetki wyciągnąć jakąś czekoladę do schrupania.".
B) W wolnym czasie najbardziej lubi słuchać muzyki i grać na gitarze śpiewając ckliwe ballady swojej ukochanej."
C) "Jego marzeniem jest gra w reprezentacji Polski i podróż dookoła świata."
9. Drugi "rarytas" to magazyn SLAM z 2002 roku, w którym obok artykułu o tym, że Los Angeles Clippers już wkrótce będą wielcy (z Lamarem Odomem i Eltonem Brandem), fotografii trzech braci Dengów (z których jeden gra w Chicago Bulls, drugi grał w Śląsku Wrocław, a trzeci... nie wiem gdzie grał) i zapowiedzi wielkiej kariery ówczesnego uniwersyteckiego zawodnika Jasona Kapono znalazłem coś takiego.
"Dzienniczek" niespełna 18-letniego LeBrona Jamesa półtora roku przed wyborem w drafcie. Najlepszy fragment traktuje o tym, że zakumplował się z Antoine'em Walkerem i mógłby się wiele od niego nauczyć. Ale twierdzi też, że sam już może czegoś nauczyć Walkera.
10. Wziąłem udział w koszykarskim podsumowaniu roku na blogu Szczepana Radzkiego. Kategorie były nietypowe, odpowiedzi poszczególnych osób rozmaite, więc warto przeczytać.
11. Szczepan nie zamieścił odpowiedzi w kategorii "Postać roku". W zasadzie nie wiem dlaczego, zainterweniowałem i... nic :-) W każdym bądź razie moja odpowiedź brzmiała: "Mladen Starcević - można narzekać na jego niektóre decyzje trenerskie, ale to nie ma wielkiego znaczenia przy ocenie całej całości postaci. Kapitalny człowiek, który angażuje się całym sercem w swoją pracę i nie tylko w pracę."
12. Dwa najważniejsze mecze tego sezonu na parkietach II ligi już za nami. W rewanżu BM Węgiel Stal pokonała w Ostrowie Śląsk Wrocław 77:70. Atmosfera w hali i emocje jak podczas meczu ekstraklasy w okolicach 2005 roku. Na trybunach wszyscy lokalni koszykarscy celebryci od Tomasza Główki (pozdrawiam!) przez Mateusza Ponitkę po Dariusza Parzeńskiego. Szkoda tylko, że poziom spotkania “trochę” niższy niż pięć lat temu.
13. W 14. minucie Śląsk prowadził 30:14, a koszykarze Stali grali bez ładu i składu, na dodatek pudłując w prostych sytuacjach (4/24). Pozostałe 26 minut gospodarze wygrali 63:40. I to mimo, że ich skuteczność wzrosła do poziomu zaledwie przeciętnego (17/43), a na końcu zatrzymała się na 31%. Jak można wygrać tak pudłując? 20 razy zbierając w ataku przy zaledwie 24 zbiórkach rywali w obronie. Mierzący 183 cm Marcin Dymała miał 5 zbiórek ofensywnych! Przegrana 28-47 na “deskach” to dla zespołu, w którym są Mirosław Łopatka i Radosław Hyży po prostu wstyd.
14. W Śląsku zadebiutował rozgrywający Rafał Glapiński. To były przeciętne zawody w jego wykonaniu. Błysnął tylko w obu zagraniach, w których punktował. Pierwsza to trójka po uwolnieniu się od obrońcy jednym zwodem. Druga to penetracja, w której zakręcił Dymałą i trafił z faulem z drugiej strony obręczy. Gorzej dla Śląska, że częściej to Dymała kręcił Glapińskim, a w drugiej połowie właśnie akcje tego zawodnika przeciwko właściwie wszystkim obwodowym rywali okazały się sposobem, który pozwolił Stali wyjść na prowadzenie.
15. Play of the day - trójka Dymały po dwóch crossoverach w ostatniej sekundzie akcji w ostatniej minucie meczu na 73:67. Amerykanizując - dagger & ankle breaker w jednym.
16. Cichy (a może nie taki cichy?) bohater Stali - Mateusz Zębski. 19-letni rzucający obrońca to szybki w kontrze najlepszy obwodowy defensor Stali, który przede wszystkim dobrze "czyta" grę. Największy problem - rzut. Airball z linii jest najlepszym podsumowaniem. Zębski w dwóch ostatnich sezonach ma w II lidze i pucharze skuteczność z dystansu 16/69. Nie mamy do dyspozycji bardziej zaawansowanych statystyk, ale obserwacje własne mówią mi, że zdecydowanie lepiej radzi sobie na półdystansie. W meczu ze Śląskiem w trzeciej kwarcie trzy razy z rzędu karcił w ten sposób gości. Wiem, że przy obecnie szalejących w PLK nastolatkach, niespełna 20-letni (urodziny w maju) koszykarz z II ligi nie jest wielkim ewenementem, ale też nie należy przekreślać możliwości zrobienia kariery. To jest materiał na co najmniej solidnego koszykarza ekstraklasy. A najciekawsze, że - jeśli się nie mylę - nigdy nie był w kręgu zainteresowań trenerów kadry rocznika 1992, niezbyt przecież mocnego. Inna sprawa, że tenże rocznik 1992 często po prostu przegrywał walkę o miejsce w składzie z rocznikiem 1993. Sporzałem na ranking Polishhoops.pl - Zębski jest 23. Widziałem w tym sezonie w akcji Wojciecha Leszczyńskiego (miejsce 11), Bartłomieja Bojko (18) i Jakuba Lewandowskiego (19). Moim zdaniem prezentuje się obecnie lepiej od całej trójki.
17. Wojciech Szawarski - 1/6 z gry, 7 punktów i 9 zbiórek. Co gorsza w obronie często nie nadążał za Adrianem Mroczkiem, można było mieć wątpliwości kto tu jest o dziewięć lat starszym spryciarzem, a kto rozegrał w PLK tylo 17 spotkań w czterech sezonach.
18. Hyży: Gramy oczywiście także dla pieniędzy, ale przede wszystkim dla kibiców. W Czechach na mecze mojej drużyny przychodziło mało osób i zastanawiałem się po co w zasadzie to robimy? W Polsce najbardziej lubię hale w Słupsku i Ostrowie, bo tam kibice nie przychodzą do teatru.
19. Członkowie klubu kibica Stali na okrzyk "Cała Polska w cieniu Śląska" wyjęli flagę z napisem "W cieniu Stal błyszczy!". Przygotowanie tego celnego hasła zajęło im więcej niż dekadę, ale brawo za pomysłowość i niepowtarzalność. Takie hasło mogą podkraść chyba tylko do Stalowej Woli.
20. Cytat stycznia w PLK (zasłyszane z drugiej ręki). Robert Skibniewski do dziennikarza pytającego jak wytrzymuje 40 minut na parkiecie: Nie piję, nie palę, panu to tez polecam.
21. Zastanawiam się, kto powinien dostać (nieformalną) nagrodę dla polskiego debiutanta sezonu. Nie pamiętam rozgrywek, w których konkurencja byłaby tak duża i na tak niezłym poziomie. Oczywiście niestety duża w tym zasługa naturalizowanych zawodników, bo jeśli mielibyśmy brać tylko tych z jednym paszportem, to wygrywa w cuglach Mateusz Ponitka. Ale nie widzę powodu, dla którego powinniśmy tak robić, więc wybór rozszerza się - na razie - do trzech nazwisk. Ponitka, Oded Brandwein i Aleksander Lichodziejewski. Niestety Przemek Karnowski po serii słabszych występów jest w drugim szeregu. Każdy z wymienionej trójki ma swoje wady oraz zalety i nie jestem w stanie w tej chwili wytypować najlepszego. O Lichodziejewskim mówi się najmniej, gra najmniej efektownie i spektakularnie, ale to przecież nie jest konkurs piękności.
22. Być może problem częściowo rozwiąże się, gdy Lichodziejewski rozstanie się z PBG Basketem. Wróbelki ćwierkają, że jest nim poważnie zainteresowany klub z czołówki II ligi, a w Poznaniu nie mają nic przeciwko oszczędnościom.
23. Kolejna "nagroda" - największy postęp. Tutaj moim zdaniem zdecydowanym faworytem jest Łukasz Wiśniewski, który z przeciętnego gracza drużyny z dołu tabeli (PBG) stał się jednym z liderów potencjalnego medalisty (Trefl). Zastanawiam się jak spojrzeć na Damiana Kuliga. Statystyki ma o wiele lepsze (także te na minutę), zespół o podobnej pozycji w tabeli, ale jednak obecne PBG to inna bajka niż ubiegłoroczne. I jest jeszcze Marcin Dutkiewicz, który w swojej karierze miał wzloty i upadki, ale teraz ma zdecydowanie najlepszy sezon - 8.7 punktu w 22 minuty przy 52% za 3 (!).
24. Najlepszy rezerwowy? Cóż, skoro Daniel Kickert 15 z 16 meczów rozpoczynał na ławce, to nie ma innego wyboru. Nieźle to Jacek Winnicki wykombinował. Nawet jeśli Kickert nie będzie MVP, to dostanie nagrodę pocieszenia...
poniedziałek, 2 stycznia 2012
Sezon 11/12: Tydzień XIV/XV w 24 sekundy
19.12.2011-1.1.2012
1. Na wstępie wyjaśnienie/przeprosiny - tydzień temu nie było 24 sekund, bo poniedziałek wypadł w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Stwierdziłem, że lepszy będzie wpis dwutygodniowy niż pisanie na łapu-capu między grochem a kapustą.
2. 2 stycznia 2012 roku może być przełomową datą dla polskiej koszykówki. Jeśli zarząd AZS Politechnika Warszawska zadecyduje o wycofaniu drużyny z PLK, to nie tylko zawodnicy zostaną zmuszeni do szukania pracy, ale także liga dostanie poważny cios wizerunkowy. Profesjonalna liga kontraktowa, w której pozytywnie zweryfikowany klub nie potrafi dotrwać do końca sezonu? Można to tłumaczyć na rozmaite sposoby, można nawet mieć rację w tych tłumaczeniach, ale z boku będzie to po prostu wyglądało jak kompromitacja.
3. Ostatnie grudniowe wieści z Politechniki brzmiały: "coś drgnęło" i "jest nadzieja". Nie mam żadnych informacji z pierwszej, drugiej, trzeciej czy czwartej ręki, ale przeczucie mówi mi, że klub postanowi walczyć, bo... tak zawsze było w PLK. Nie mam kasy? Może znajdę. Inna sprawa, że władze Politechniki to osoby wydatnie ze środowiska niekoszykarskiego mające do ratowania także sekcję siatkarską.
4. Do końca grudnia Politechnika miała na polecenie ligi ustabilizować sytuację w klubie. Domyślam się, że PLK wstrzyma się z jakimkolwiek komunikatem do 3 stycznia i decyzji zarządu Politechniki. Teoretycznie może być... zabawnie. Politechnika stwierdzi: "gramy", a PLK na to: "Nie gracie." Ale lepiej tak niż odwrotna kolejność, czyli PLK: "Możecie grać.", a Politechnika później: "Nie chcemy."
5. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że zawodnicy zostali pozostawieni sami sobie. Nikt im nie mówi co się dzieje, nikt nie zasugerował, żeby szukać nowych klubów. A przecież to też mogłoby być rozwiązanie - gracze sondują rynek transferowy i jeśli okaże się, że wszyscy (albo prawie wszyscy) będą mieli "miękkie" lądowanie w ekstraklasie, to może czas najwyższy skończyć tę farsę? Przecież Politechnice pozostało do rozegrania 21 spotkań, z których pewnie nawet nie połowa to poważne starcia z wymagajacymi rywalami. Nie ma co się oszukiwać. Politechnika nie ma realnej wizji gry w play-off (chociaż życzę im tego). W drugiej rundzie w grupie słabszej zapewne szybko straci/straciłaby szansę na miejsce w ósemce i pozostaną/pozostałyby jej pasjonujące spotkania "o nic" z ŁKS-em czy PBG.
6. Dyrektor sportowy i ds. PR PLK Adam Romański udzielił długiego propagandowego wywiadu, którego ogólny przekaz brzmi: "nie jest tak źle jak wam się wydaje". Mówi m.in. o Politechnice i ŁKS-ie Łódź (tam też są/były problemy): Obie sytuacje nie są oczywiście dobre, ale moim zdaniem świadczą właśnie o tym, że pomysł ligi kontraktowej działa. Koszykówka na poziomie PLK w Łodzi i Warszawie jest potrzebna. I teraz - zamiast myśleć o wzmacnianiu składów (bo grozi spadek) lub obiecywać zawodnikom pieniądze, których w kasie klubowej nie ma - w ŁKS i AZS mają możliwość obniżenia kosztów i czas na rozmowy z potencjalnymi sponsorami i partnerami, którzy pomogą klubom. 8000 widzów na meczu w Atlas Arenie to jest argument, który może zaowocować wsparciem dla klubu. Mam nadzieję, że tak się to właśnie skończy, podobnie jak w Warszawie. A że w międzyczasie więcej minut na boisku dostają młodzi zawodnicy, z którymi wiążemy przyszłość polskiej koszykówki - choćby Ponitka, Michalak, Pamuła czy Mokros w AZS Politechnice czy Sulima i Bartoszewicz w ŁKS - to tylko należy się cieszyć. Jeszcze dwa sezony temu Polonia 2011 Warszawa była przecież na ustach wszystkich, choć przegrywała mecz za meczem przy słabej frekwencji. Były głosy, żeby ją na stałe wprowadzić do PLK bez prawa spadku. Teraz podobnie działające kluby nie powinny więc chyba budzić kontrowersji.
Fragment o nieobiecywaniu pieniędzy, których nie ma brzmi jak kiepski żart, bo coś takiego właśnie dzieje/działo się w Politechnice... Śmiem twierdzić, że wydarzenia w tym klubie nie mają żadnego związku z ligą kontraktową. Widmo spadku nie zmieniłoby wizji budowy drużyny, sytuacji finansowej itd.
7. W ramach fantazjowania "gdzie mogliby zagrać?" przeanalizowałem składy ekip ekstraklasy pod kątem przydatności zawodników z Politechniki. PBG? Właściwie... każdy. Polpharma i Kotwica? W obu przyda się czwórka w postaci Michała Nowakowskiego lub Patryka Pełki. Czarni i Śląsk? Łukasz Wilczek jako rezerwowa jedynka na 10 minut. Siarka? Dodatkowy zawodnik na obwód, czyli Piotr Pamuła, Michał Michalak, Jarosław Mokros, Mateusz Ponitka. Turów? Dodatkowy Polak do rotacji zawsze się przyda. Może np. Pamuła czy Mokros. Prokom? Pewnie nie pogardziłby silnym skrzydłowym. Pomijam w tych rozważaniach faktyczne chęci graczy czy zastępstwa - zawsze przecież klub X może zdecydować się zwolnić gracza Y żeby zatrudnić zawodnika Z.
8. Politechnika była jedną z ośmiu drużyn, które wybiegły na parkiet dzień przed wigilią Bożego Narodzenia, czyli 23 grudnia. Termin wyjątkowo niefortunny, bo kto w przedświątecznej gorączce ma czas iść na mecz? Widzieliśmy na trybunach, że niewiele osób. Zdecydowanie lepiej dla kibiców byłoby zorganizować kolejkę ligową 27 grudnia, a jedno ze spotkań, najlepiej telewizyjne, zaplanować nawet dzień wcześniej. PLK wybrała jednak - umyślnie lub nie - interesy zawodników, którzy co prawda mieli długą podróż do domu po przedwigilijnych meczach, ale spędzili święta z rodziną. Gdyby spotkania odbyły się 26/27 grudnia, nikt nie dałby im wolnego.
9. Mecz Politechniki z Kotwicą to już niemal prehistoria, ale warto o nim wspomnieć z powodu jednej, nietypowej sekwencji akcji. W ostatnich sześciu sekundach sędziowie odgwizdali dwa przewinienia niesportowe na Mateuszu Ponitce, którego najpierw sfaulował Michał Kwiatkowski (tak przynajmniej widzieli to arbitrzy), a potem Wojciech Złoty. Niebywałe, tym bardziej, że oba gwizdki nie były przesadzone, a Kotwica wygrała ten mecz 80:64.
10. Politechnika grała też 30 grudnia pokonując PBG Basket Poznań 77:55. Na trybunach wśród wszystkich znajomych twarzy (nie jest ich tak dużo, by większości nie kojarzyć chociażby z widzenia) była także jedna zupełnie nowa. To skaut Portland Trail Blazers Jason Filippi, który obserwował młode talenty z Politechniki i PBG. Wywiad z Filippim możecie przeczytać tutaj. Dwa dni wcześniej Filippi był we Wrocławiu na meczu Śląska ze Siarką Tarnobrzeg, więc w krótkim okresie czasu mógł zobaczyć w akcji czterech naszych zawodników z rocznika 1993 - Mateusza Ponitkę, Michała Michalaka, Przemysława Karnowskiego i Piotra Niedźwiedzkiego, a także dwa lata starszych Jakuba Parzeńskiego i Niksę Nikolicia.
11. Najlepiej z tej szóstki wypadł Ponitka, który w ciągu 28 minut miał aż 17 "desek" i chociaż wiele z nich były prostymi zbiórkami w obronie, to jednak ta liczba robi wrażenie. Ponitka zdobył także 16 punktów pokazując bogaty repertuar zagrań - rzut z półdystansu po zatrzymaniu, penetracja z serią zwodów czy przechwyt z kontrą zakończoną efektownym wsadem. Nie widziałem meczu Śląsk - Siarka, ale mogę stwierdzić z dużą dozą prawdopodobieństwa, iż najgorzej z wymienionych zagrał Nikolić (fot. pietranik.com). Nie boję się napisać, że Serb jest wręcz bezczelnie promowany w PBG, chociaż powinien dawno zostać odesłany do domu. 3.5 punktu i 3.9 asysty przy 23% skuteczności z gry w 27 minut? W normalnej sytuacji sytuacji byłby już zwolniony, ale mamy... ligę kontraktową. PBG nie musi na siłę się wzmacniać, więc trener Milija Bogićević może ogrywać rodaka. Domyślam się, że zarobki tego koszykarza nie są wysokie, ale jeśli władze klubu koniecznie chciały dodatkowego zawodnika na obwód, to mogły spokojnie znaleźć taniego Amerykanina.
12. Ponitka oraz Karnowski udzielili wywiadów, które zostały opublikowane w poświątecznym wydaniu Przeglądu Sportowego. Rozkładówka z dwójką 18-latków? Mały sukcesik koszykówki jako dyscypliny.
13. Mecz Politechnika - PBG przez większość czasu prowadziło tylko dwóch arbitrów, bo pan Karol Nowak doznał... kontuzji. Nie wyglądało to na poważny uraz, ale miał problemy z bieganiem. Ciekawe, czy gdyby mecz był bardziej wyrównany i o wyższą stawkę (np. play-off) to komisarz też zgodziłby się na takie rozwiązanie?
14. Oglądałem pierwszy dzień turnieju noworocznego w Ostrowie Wielkopolskim z udziałem miejscowej Stali i trzech drużyn z I ligi. Niestety nie widziałem finału, w którym gospodarze pokonali mierzącą w awans do ekstraklasy Rosę Radom 82:77, ale rezultat pokazuje, że różnica poziomów między kilkoma najlepszymi zespołami II ligi a I ligą jest właściwie żadna. Niestety - tutaj też pasuje to słowo - oglądałem spotkanie ostrowian z SKK Siedlce. Stal prowadziła w trzeciej kwarcie nawet 71:33, a wygrała 87:65. Rywale wyglądali jakby jeszcze spotkali się tuż przed meczem, a w szatni zjedli... 12 potraw wigilijnych. Chęć do gry przejawiał właściwie tylko Kamil Sulima, który po 15 minutach miał na koncie 13 z 20 punktów drużyny, ale później najwyraźniej stwierdził, że nie ma sensu się wysilać. Na dodatek na ławce zabrakło pierwszego trenera Tomasza Araszkiewicza. Rozumiem, że to nie był dla SKK ważny turniej, ale po co w takim razie zgodzili się na udział w nim? Ten wynik to dla nich po prostu wstyd.
15. Pierwszy raz widziałem w akcji Radosława Basińskiego, znanego na zapleczu ekstraklasy rozgrywającego. Być może opinia na podstawie tego występu będzie mylna, ale pierwsze skojarzenie: wolny playmaker w starym stylu. 20 sekund kozłowania i próba decydującego podania na koniec akcji. Prawie każdej akcji. Na tym poziomie rozgrywek całkiem skuteczne, ale już rozumiem dlaczego nigdy nie awansował szczebel wyżej.
16. W występującym na tym samym turnieju AZS-ie Kutno zadebiutował wypożyczony z Anwilu Włocławek Wojciech Glabas. Jeśli ma to być wzmocnienie na pozycji środkowego (a na takie wygląda parząc na skład), to autor takiego pomysłu chyba nie widział nigdy Glabasa. Niestety oczekiwanie od niego wsparcia w walce pod tablicą może okazać się naiwnością, co było widać już po pierwszym występie.
17. Są źródła, które mówią, że do Kutna miałby zostać wypożyczony także Filip Matczak z Zastalu Zielona Góra, ale inne plotki twierdzą, że klub z Lubuskiego jednak zablokował transakcję. Czyżby Matczak miał dostać szansę od nowego trenera Zastalu Mihailo Uvalina?
18. Kończy się głosowanie na uczestników Meczu Gwiazd PLK. Pierwsze piątki najprawdopodobniej będą wyglądały tak: Łukasz Koszarek, Dardan Berisha, Filip Dylewicz, Paweł Leończyk lub Darrell Harris, Corsley Edwards oraz Walter Hodge, Robert Skibniewski, Mateusz Ponitka, Daniel Kickert, Przemysław Karnowski. Kolejne 24 sekundy już po zakończeniu głosowania, więc swoje typy na rezerwowych podaję już teraz. Północ: Szubarga, Wiśniewski, Weeden, Burrell, Reese, Motiejunas, Leończyk lub Harris. Południe: Moore, Jackson, Corbett, Wysocki, Stelmach, Kulig, Mladenović. Starałem się zapewnić reprezentację każdemu klubowi, ale niestety w ŁKS-ie nie widzę żadnego kandydata.
19. Świąteczna kolęda Trefla Sopot żyje swoim życiem. Najnowsza parodia w wykonaniu graczy Meduzy Gdańsk wygląda tak:
20. Już po raz dziewiąty portal PolskiKosz.pl opublikował ranking najlepszych polskich koszykarzy. Zestawienie, jak każde, może budzić trochę kontrowersji, ale daje obraz aktualnej siły polskiej koszykówki. Warto porównać obecny ranking z tym z 2003 roku. Widzimy np. że wtedy aż 13 z 50 zawodników grało za granicą, teraz tylko 9. Teraz w obcych ligach występują praktycznie sami zawodnicy klasy europejskiej - Gortat, Lampe, Szewczyk, Kelati, Logan, Ignerski. Wyjątki to student Czyż, Mróz, który polubił Czechy i Słowację oraz Tomaszek, który gra w swojej drugiej ojczyźnie w Bundeslidze. W 2003 roku mieliśmy Celeja w Niemczech, Stefańskiego, Storożyńskiego, Korytka, Ignatowicza we Francji (na dodatek niewiele wcześniej wrócił stamtąd Hyży), Bacika, Bigusa i McNaulla w Grecji, Wilangowskiego w... Estonii, Tomaszka na studiach w USA, Szewczyka w Niemczech, Trybańskiego i Lampego w NBA. Gdyby podzielić te dwie grupy na podgrupy to można ocenić, że teraz mamy 3 europejskie gwiazdy, 3 uznanej renomy graczy, 2 przeciętnych i 1 Czyża, którego trudno skategoryzować. W 2003 mieliśmy jedną gwiazdkę (Lampe), jednego na wyrost w NBA, jednego gracza prosto po drafcie, dziewięciu przeciętniaków i Tomaszka w NCAA.
21. Postęp jest widoczny, także dlatego, że chętnie rozdajemy paszporty. W 2003 roku z dwunarodowców na liście byli Lofton, Sinielnikow, McNaull, Nordgaard, Storożyński i Tomaszek. Obecnie: Milicić, Brandwein, Logan, Cesnauskis, Kelati, Cel, wspomniany Tomaszek, tylko kontuzje wykluczyły Hajricia. A przecież są jeszcze kadrowicze z innych państw Wysocki i Lichodzijewski.
22. W 2003 roku najmłodszy Lampe liczył sobie 18 lat, ale tylko pięciu graczy 23 lub mniej. Tym razem 18-latków jest dwóch (Ponitka, Karnowski), 23 lat i mniej ma dwunastu. W 2003 roku trzynastu graczy miało więcej niż 30 lat, obecnie tylko sześciu, w tym dwóch 31-latków. To teoretycznie pokazuje, że polską koszykówkę powoli przejmuje młodsze pokolenie. Powoli, bo jeśli policzyć średnią wieku graczy z pierwszych trójek na poszczególnych pozycjach to w 2003 roku była... niższa.
23. Ranking doskonale pokazuje (chyba pozytywne) efekty ligi kontraktowej i limitów w PLK - nasze gwiazdy grają w silnych zagranicznych ligach (patrz punkt 20.), a cała reszta w polskiej ekstraklasie. Żaden gracz z 50-tki nie występuje w I lidze, co zdarzyło się do tej pory tylko w 2005 roku.
24. Na deser najnowszy wizerunek Radosława Hyżego (fot. wks-slask.pl).
1. Na wstępie wyjaśnienie/przeprosiny - tydzień temu nie było 24 sekund, bo poniedziałek wypadł w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Stwierdziłem, że lepszy będzie wpis dwutygodniowy niż pisanie na łapu-capu między grochem a kapustą.
2. 2 stycznia 2012 roku może być przełomową datą dla polskiej koszykówki. Jeśli zarząd AZS Politechnika Warszawska zadecyduje o wycofaniu drużyny z PLK, to nie tylko zawodnicy zostaną zmuszeni do szukania pracy, ale także liga dostanie poważny cios wizerunkowy. Profesjonalna liga kontraktowa, w której pozytywnie zweryfikowany klub nie potrafi dotrwać do końca sezonu? Można to tłumaczyć na rozmaite sposoby, można nawet mieć rację w tych tłumaczeniach, ale z boku będzie to po prostu wyglądało jak kompromitacja.
3. Ostatnie grudniowe wieści z Politechniki brzmiały: "coś drgnęło" i "jest nadzieja". Nie mam żadnych informacji z pierwszej, drugiej, trzeciej czy czwartej ręki, ale przeczucie mówi mi, że klub postanowi walczyć, bo... tak zawsze było w PLK. Nie mam kasy? Może znajdę. Inna sprawa, że władze Politechniki to osoby wydatnie ze środowiska niekoszykarskiego mające do ratowania także sekcję siatkarską.
4. Do końca grudnia Politechnika miała na polecenie ligi ustabilizować sytuację w klubie. Domyślam się, że PLK wstrzyma się z jakimkolwiek komunikatem do 3 stycznia i decyzji zarządu Politechniki. Teoretycznie może być... zabawnie. Politechnika stwierdzi: "gramy", a PLK na to: "Nie gracie." Ale lepiej tak niż odwrotna kolejność, czyli PLK: "Możecie grać.", a Politechnika później: "Nie chcemy."
5. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że zawodnicy zostali pozostawieni sami sobie. Nikt im nie mówi co się dzieje, nikt nie zasugerował, żeby szukać nowych klubów. A przecież to też mogłoby być rozwiązanie - gracze sondują rynek transferowy i jeśli okaże się, że wszyscy (albo prawie wszyscy) będą mieli "miękkie" lądowanie w ekstraklasie, to może czas najwyższy skończyć tę farsę? Przecież Politechnice pozostało do rozegrania 21 spotkań, z których pewnie nawet nie połowa to poważne starcia z wymagajacymi rywalami. Nie ma co się oszukiwać. Politechnika nie ma realnej wizji gry w play-off (chociaż życzę im tego). W drugiej rundzie w grupie słabszej zapewne szybko straci/straciłaby szansę na miejsce w ósemce i pozostaną/pozostałyby jej pasjonujące spotkania "o nic" z ŁKS-em czy PBG.
6. Dyrektor sportowy i ds. PR PLK Adam Romański udzielił długiego propagandowego wywiadu, którego ogólny przekaz brzmi: "nie jest tak źle jak wam się wydaje". Mówi m.in. o Politechnice i ŁKS-ie Łódź (tam też są/były problemy): Obie sytuacje nie są oczywiście dobre, ale moim zdaniem świadczą właśnie o tym, że pomysł ligi kontraktowej działa. Koszykówka na poziomie PLK w Łodzi i Warszawie jest potrzebna. I teraz - zamiast myśleć o wzmacnianiu składów (bo grozi spadek) lub obiecywać zawodnikom pieniądze, których w kasie klubowej nie ma - w ŁKS i AZS mają możliwość obniżenia kosztów i czas na rozmowy z potencjalnymi sponsorami i partnerami, którzy pomogą klubom. 8000 widzów na meczu w Atlas Arenie to jest argument, który może zaowocować wsparciem dla klubu. Mam nadzieję, że tak się to właśnie skończy, podobnie jak w Warszawie. A że w międzyczasie więcej minut na boisku dostają młodzi zawodnicy, z którymi wiążemy przyszłość polskiej koszykówki - choćby Ponitka, Michalak, Pamuła czy Mokros w AZS Politechnice czy Sulima i Bartoszewicz w ŁKS - to tylko należy się cieszyć. Jeszcze dwa sezony temu Polonia 2011 Warszawa była przecież na ustach wszystkich, choć przegrywała mecz za meczem przy słabej frekwencji. Były głosy, żeby ją na stałe wprowadzić do PLK bez prawa spadku. Teraz podobnie działające kluby nie powinny więc chyba budzić kontrowersji.
Fragment o nieobiecywaniu pieniędzy, których nie ma brzmi jak kiepski żart, bo coś takiego właśnie dzieje/działo się w Politechnice... Śmiem twierdzić, że wydarzenia w tym klubie nie mają żadnego związku z ligą kontraktową. Widmo spadku nie zmieniłoby wizji budowy drużyny, sytuacji finansowej itd.
7. W ramach fantazjowania "gdzie mogliby zagrać?" przeanalizowałem składy ekip ekstraklasy pod kątem przydatności zawodników z Politechniki. PBG? Właściwie... każdy. Polpharma i Kotwica? W obu przyda się czwórka w postaci Michała Nowakowskiego lub Patryka Pełki. Czarni i Śląsk? Łukasz Wilczek jako rezerwowa jedynka na 10 minut. Siarka? Dodatkowy zawodnik na obwód, czyli Piotr Pamuła, Michał Michalak, Jarosław Mokros, Mateusz Ponitka. Turów? Dodatkowy Polak do rotacji zawsze się przyda. Może np. Pamuła czy Mokros. Prokom? Pewnie nie pogardziłby silnym skrzydłowym. Pomijam w tych rozważaniach faktyczne chęci graczy czy zastępstwa - zawsze przecież klub X może zdecydować się zwolnić gracza Y żeby zatrudnić zawodnika Z.
8. Politechnika była jedną z ośmiu drużyn, które wybiegły na parkiet dzień przed wigilią Bożego Narodzenia, czyli 23 grudnia. Termin wyjątkowo niefortunny, bo kto w przedświątecznej gorączce ma czas iść na mecz? Widzieliśmy na trybunach, że niewiele osób. Zdecydowanie lepiej dla kibiców byłoby zorganizować kolejkę ligową 27 grudnia, a jedno ze spotkań, najlepiej telewizyjne, zaplanować nawet dzień wcześniej. PLK wybrała jednak - umyślnie lub nie - interesy zawodników, którzy co prawda mieli długą podróż do domu po przedwigilijnych meczach, ale spędzili święta z rodziną. Gdyby spotkania odbyły się 26/27 grudnia, nikt nie dałby im wolnego.
9. Mecz Politechniki z Kotwicą to już niemal prehistoria, ale warto o nim wspomnieć z powodu jednej, nietypowej sekwencji akcji. W ostatnich sześciu sekundach sędziowie odgwizdali dwa przewinienia niesportowe na Mateuszu Ponitce, którego najpierw sfaulował Michał Kwiatkowski (tak przynajmniej widzieli to arbitrzy), a potem Wojciech Złoty. Niebywałe, tym bardziej, że oba gwizdki nie były przesadzone, a Kotwica wygrała ten mecz 80:64.
10. Politechnika grała też 30 grudnia pokonując PBG Basket Poznań 77:55. Na trybunach wśród wszystkich znajomych twarzy (nie jest ich tak dużo, by większości nie kojarzyć chociażby z widzenia) była także jedna zupełnie nowa. To skaut Portland Trail Blazers Jason Filippi, który obserwował młode talenty z Politechniki i PBG. Wywiad z Filippim możecie przeczytać tutaj. Dwa dni wcześniej Filippi był we Wrocławiu na meczu Śląska ze Siarką Tarnobrzeg, więc w krótkim okresie czasu mógł zobaczyć w akcji czterech naszych zawodników z rocznika 1993 - Mateusza Ponitkę, Michała Michalaka, Przemysława Karnowskiego i Piotra Niedźwiedzkiego, a także dwa lata starszych Jakuba Parzeńskiego i Niksę Nikolicia.
11. Najlepiej z tej szóstki wypadł Ponitka, który w ciągu 28 minut miał aż 17 "desek" i chociaż wiele z nich były prostymi zbiórkami w obronie, to jednak ta liczba robi wrażenie. Ponitka zdobył także 16 punktów pokazując bogaty repertuar zagrań - rzut z półdystansu po zatrzymaniu, penetracja z serią zwodów czy przechwyt z kontrą zakończoną efektownym wsadem. Nie widziałem meczu Śląsk - Siarka, ale mogę stwierdzić z dużą dozą prawdopodobieństwa, iż najgorzej z wymienionych zagrał Nikolić (fot. pietranik.com). Nie boję się napisać, że Serb jest wręcz bezczelnie promowany w PBG, chociaż powinien dawno zostać odesłany do domu. 3.5 punktu i 3.9 asysty przy 23% skuteczności z gry w 27 minut? W normalnej sytuacji sytuacji byłby już zwolniony, ale mamy... ligę kontraktową. PBG nie musi na siłę się wzmacniać, więc trener Milija Bogićević może ogrywać rodaka. Domyślam się, że zarobki tego koszykarza nie są wysokie, ale jeśli władze klubu koniecznie chciały dodatkowego zawodnika na obwód, to mogły spokojnie znaleźć taniego Amerykanina.
12. Ponitka oraz Karnowski udzielili wywiadów, które zostały opublikowane w poświątecznym wydaniu Przeglądu Sportowego. Rozkładówka z dwójką 18-latków? Mały sukcesik koszykówki jako dyscypliny.
13. Mecz Politechnika - PBG przez większość czasu prowadziło tylko dwóch arbitrów, bo pan Karol Nowak doznał... kontuzji. Nie wyglądało to na poważny uraz, ale miał problemy z bieganiem. Ciekawe, czy gdyby mecz był bardziej wyrównany i o wyższą stawkę (np. play-off) to komisarz też zgodziłby się na takie rozwiązanie?
14. Oglądałem pierwszy dzień turnieju noworocznego w Ostrowie Wielkopolskim z udziałem miejscowej Stali i trzech drużyn z I ligi. Niestety nie widziałem finału, w którym gospodarze pokonali mierzącą w awans do ekstraklasy Rosę Radom 82:77, ale rezultat pokazuje, że różnica poziomów między kilkoma najlepszymi zespołami II ligi a I ligą jest właściwie żadna. Niestety - tutaj też pasuje to słowo - oglądałem spotkanie ostrowian z SKK Siedlce. Stal prowadziła w trzeciej kwarcie nawet 71:33, a wygrała 87:65. Rywale wyglądali jakby jeszcze spotkali się tuż przed meczem, a w szatni zjedli... 12 potraw wigilijnych. Chęć do gry przejawiał właściwie tylko Kamil Sulima, który po 15 minutach miał na koncie 13 z 20 punktów drużyny, ale później najwyraźniej stwierdził, że nie ma sensu się wysilać. Na dodatek na ławce zabrakło pierwszego trenera Tomasza Araszkiewicza. Rozumiem, że to nie był dla SKK ważny turniej, ale po co w takim razie zgodzili się na udział w nim? Ten wynik to dla nich po prostu wstyd.
15. Pierwszy raz widziałem w akcji Radosława Basińskiego, znanego na zapleczu ekstraklasy rozgrywającego. Być może opinia na podstawie tego występu będzie mylna, ale pierwsze skojarzenie: wolny playmaker w starym stylu. 20 sekund kozłowania i próba decydującego podania na koniec akcji. Prawie każdej akcji. Na tym poziomie rozgrywek całkiem skuteczne, ale już rozumiem dlaczego nigdy nie awansował szczebel wyżej.
16. W występującym na tym samym turnieju AZS-ie Kutno zadebiutował wypożyczony z Anwilu Włocławek Wojciech Glabas. Jeśli ma to być wzmocnienie na pozycji środkowego (a na takie wygląda parząc na skład), to autor takiego pomysłu chyba nie widział nigdy Glabasa. Niestety oczekiwanie od niego wsparcia w walce pod tablicą może okazać się naiwnością, co było widać już po pierwszym występie.
17. Są źródła, które mówią, że do Kutna miałby zostać wypożyczony także Filip Matczak z Zastalu Zielona Góra, ale inne plotki twierdzą, że klub z Lubuskiego jednak zablokował transakcję. Czyżby Matczak miał dostać szansę od nowego trenera Zastalu Mihailo Uvalina?
18. Kończy się głosowanie na uczestników Meczu Gwiazd PLK. Pierwsze piątki najprawdopodobniej będą wyglądały tak: Łukasz Koszarek, Dardan Berisha, Filip Dylewicz, Paweł Leończyk lub Darrell Harris, Corsley Edwards oraz Walter Hodge, Robert Skibniewski, Mateusz Ponitka, Daniel Kickert, Przemysław Karnowski. Kolejne 24 sekundy już po zakończeniu głosowania, więc swoje typy na rezerwowych podaję już teraz. Północ: Szubarga, Wiśniewski, Weeden, Burrell, Reese, Motiejunas, Leończyk lub Harris. Południe: Moore, Jackson, Corbett, Wysocki, Stelmach, Kulig, Mladenović. Starałem się zapewnić reprezentację każdemu klubowi, ale niestety w ŁKS-ie nie widzę żadnego kandydata.
19. Świąteczna kolęda Trefla Sopot żyje swoim życiem. Najnowsza parodia w wykonaniu graczy Meduzy Gdańsk wygląda tak:
20. Już po raz dziewiąty portal PolskiKosz.pl opublikował ranking najlepszych polskich koszykarzy. Zestawienie, jak każde, może budzić trochę kontrowersji, ale daje obraz aktualnej siły polskiej koszykówki. Warto porównać obecny ranking z tym z 2003 roku. Widzimy np. że wtedy aż 13 z 50 zawodników grało za granicą, teraz tylko 9. Teraz w obcych ligach występują praktycznie sami zawodnicy klasy europejskiej - Gortat, Lampe, Szewczyk, Kelati, Logan, Ignerski. Wyjątki to student Czyż, Mróz, który polubił Czechy i Słowację oraz Tomaszek, który gra w swojej drugiej ojczyźnie w Bundeslidze. W 2003 roku mieliśmy Celeja w Niemczech, Stefańskiego, Storożyńskiego, Korytka, Ignatowicza we Francji (na dodatek niewiele wcześniej wrócił stamtąd Hyży), Bacika, Bigusa i McNaulla w Grecji, Wilangowskiego w... Estonii, Tomaszka na studiach w USA, Szewczyka w Niemczech, Trybańskiego i Lampego w NBA. Gdyby podzielić te dwie grupy na podgrupy to można ocenić, że teraz mamy 3 europejskie gwiazdy, 3 uznanej renomy graczy, 2 przeciętnych i 1 Czyża, którego trudno skategoryzować. W 2003 mieliśmy jedną gwiazdkę (Lampe), jednego na wyrost w NBA, jednego gracza prosto po drafcie, dziewięciu przeciętniaków i Tomaszka w NCAA.
21. Postęp jest widoczny, także dlatego, że chętnie rozdajemy paszporty. W 2003 roku z dwunarodowców na liście byli Lofton, Sinielnikow, McNaull, Nordgaard, Storożyński i Tomaszek. Obecnie: Milicić, Brandwein, Logan, Cesnauskis, Kelati, Cel, wspomniany Tomaszek, tylko kontuzje wykluczyły Hajricia. A przecież są jeszcze kadrowicze z innych państw Wysocki i Lichodzijewski.
22. W 2003 roku najmłodszy Lampe liczył sobie 18 lat, ale tylko pięciu graczy 23 lub mniej. Tym razem 18-latków jest dwóch (Ponitka, Karnowski), 23 lat i mniej ma dwunastu. W 2003 roku trzynastu graczy miało więcej niż 30 lat, obecnie tylko sześciu, w tym dwóch 31-latków. To teoretycznie pokazuje, że polską koszykówkę powoli przejmuje młodsze pokolenie. Powoli, bo jeśli policzyć średnią wieku graczy z pierwszych trójek na poszczególnych pozycjach to w 2003 roku była... niższa.
23. Ranking doskonale pokazuje (chyba pozytywne) efekty ligi kontraktowej i limitów w PLK - nasze gwiazdy grają w silnych zagranicznych ligach (patrz punkt 20.), a cała reszta w polskiej ekstraklasie. Żaden gracz z 50-tki nie występuje w I lidze, co zdarzyło się do tej pory tylko w 2005 roku.
24. Na deser najnowszy wizerunek Radosława Hyżego (fot. wks-slask.pl).
Subskrybuj:
Posty (Atom)