czwartek, 21 lipca 2011

Wrocław 18: Rzut oka na Słoweńców

Powiedziało się A, trzeba powiedzieć B. No dobra, będzie to raczej Ą, bo turniej o mistrzostwo Europy juniorów we Wrocławiu jeszcze się dla mnie nie zaczął. Chociaż w Orbicie już grają, to dopiero będę tam pod wieczór, a na razie jestem w 75% ogarnięty "Tour de France Fever". Ale pozostaje 25% (które będzie rosło) na "Junior Fever", dzięki czemu poświęcę ten pierwszy wpis z Wrocławia sprawom zapowiedziowym. Czyli z kim zagrają Polacy w fazie grupowej, a uścislając - z kim zagrają dzisiaj o 20.15. Z reprezentacją prawdziwej wylęgarnii talentów, czyli Słowenią.

Brzmi groźnie, co nie? Na szczęście w roczniku 1993 rodacy Waltera Jeklina i Alesa Pipana (czyli dowódców naszej kadry seniorów) nie należą do europejskich potentatów. Nie oznacza to, że nie ma tam żadnych indywidualności. Są dwie. Matej Rojc i Luka Rupnik - obaj zdecydowanie wybijający się ponad rówieśników, obaj już rok temu występujący na mistrzostwach Europy juniorów ze starszymi kolegami. I to nie w roli ławkowiczów, ale wśród pierwszoplanowych postaci. Rupnik grał średnio 21 minut, ale wystarczyło to, by miał średnio 10.3 punktu i 4 asysty. Rojc rzucał 7 punktów w niecałe 27 minut Słowenia zajęła ostatecznie 10. miejsce, a przegrała m.in. z Polską.

Niemal dokładnie rok temu (22 lipca) było 89:82 dla biało-czerwonych. Rupnik (na zdj.) rzucił 15 "oczek", Rojc 7, grał też inny członek obecnej drużyny podkoszowy Ziga Dimec, ale nie trafił ani razu do kosza. Polska kadra wyglądała podobnie do obecnej, przynajmniej jeśli chodzi o liderów. Mateusz Ponitka zdobył 20 punktów, Tomasz Gielo 17, Przemysław Karnowski miał double-double 12+13. Jedynym z rocznika 1992, który wtedy się znacząco wyróżnił był Michał Sokołowski (16 punktów).

Rupnik (najlepszy strzelec meczu dla 16-latków Jordan Brand Classic) i Rojc mają tę przewagę nad Polakami, że obaj już w sezonie 2010/2011 grali w poważnych rozgrywkach. Nie w de facto trzecioligowym SMS-ie Władysławowo, nie walczyli o awans do ekstraklasy. Rupnik w Slovanie Lublana grał przeciętnie 18 minut zdobywając 6 punktów. A to drużyna, która zajęła 5. miejsce w tamtejszej lidze. Rojc w mistrzu kraju Krce Nove Mesto też dostawał sporo szans - w sumie w Eurochallenge, Lidze Adriatyckiej i lidze słoweńskiej rozegrał 41 spotkań po kilka, kilkanaście minut.

Liczby liczbami, ale jak panowie lub jak kto woli chłopcy wyglądają na parkiecie. Z tego co można wyczytać na wielu stronach dotyczących talentów (w tym np. Draft Express) obaj są najchętniej rozgrywającymi, co prowadzi do pytania - jak podzielą się piłką w kadrze? Zostawiajac ten (w końcu nie nasz) problem na boku warto zauważyć, że to (znowu posiłkując się źródłami) różni gracze, chociażby fizycznie. Rojc ma 198 centymetrów, długie ręce, Rupnik tylko 183 i jest krępej budowy. Nie będę tu przepisywał ich atutów i wad, które znakomicie podane są tutaj (także dlatego, że kolarze są już u podnóża Galibier). Najważniejsze co należy zapamiętać - Rupnik jest szybki, lubi biegać do kontry, ale ma gorącą głowę i często szaleje. A jeśli ktoś z was zna choćby strzępy języka słoweńskiego to może sobie posłuchać, co Luka ma do powiedzenia przed turniejem we Wrocławiu.



Nawet bez znajomości jakiegokolwiek obcego języka można zobaczyć go poniżej. Zielony numer 5, aktywny już od pierwszej akcji. Oczami wyobraźni już widzę jak penetruje "pod" Przemka Karnowskiego.

Brak komentarzy: