- Wreszcie zagraliśmy jak zespół - Mateusz Ponitka.
- Tak, to może być przełomowy mecz - Przemysław Karnowski.
- Stwierdziliśmy, że musimy coś zmienić w naszej grze. Udało nam się to pokazać w drugiej połowie - drugi trener Piotr Bakun.
Brawo. Polscy juniorzy wymęczyli wygraną 62:59 z Turcją (więcej tutaj), ale czy to faktycznie będzie przełomowy mecz? Czy pod względem sportowym możemy być z siebie dumni?
W przekroju całego spotkania to nadal był przeciętny występ. Po pierwszej połowie można go było nawet określić mianem katastrofalnego. 16:16 na bronionej "desce" to właśnie katastrofa. Rywale faktycznie skakali nam po głowach i całe szczęście, że Ramazan Tekin nie jest mistrzem wykończenia akcji pod obręczą. Naszym podkoszowym brakowało koncentracji, "zacięcia" (word by Karnowski), by powalczyć o zbiórki...
Teraz tak sobie myślę, że decyzja Jerzego Szambelana (i jego całego sztabu trenerskiego) o niewystawieniu Przemka (fot. Wojtek Figurski, FIBA Europe) w pierwszej piątce w trzeciej kwarcie mogła być kluczowa. To fakt, że za moment z trzema faulami na ławce usiadł Tekin i Turcy grali niskim składem. To prawda, że Karnowski mógłby wtedy wejść i podbudować się psychicznie kończąc kilka akcji ze słabszym fizycznie rywalem. Ale słusznie zauważył też trener Bakun - to mogło się skończyć mismatchem w defensywie, a któryś z Turków stałby się Antonio Bobanem.
Wyszło tak, że niecałe sześć minut bez Karnowskiego Polacy wygrali 9:4 pokazując dobrą defensywę. Przemek po powrocie wyglądał na żywszego niż wcześniej. Nie wiem czy pomógł mu w sumie aż półgodzinny odpoczynek, czy zobaczył, że koledzy bez niego też "dają radę", że nie jest zawodnikiem pod ochroną i wykrzesał z siebie trochę więcej energii. Najważniejsze pytanie: czy ta energia w czwartej kwarcie to były już totalne resztki? Czy w jego baku coś jeszcze zostało? Jeden z zawodników powiedział: "Przemek jest zmęczony? Trudno. I tak musi grać." Coś w tym jest. Karnowskiego, nawet zmęczonego i w przeciętnej formie, ta drużyna bardzo potrzebuje. Cóż, 1 sierpnia może położyć się na kanapie i nic nie robić. Do 31 lipca musi jeszcze z siebie coś wycisnąć.
poniedziałek, 25 lipca 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz