środa, 6 kwietnia 2011

Kto kogo (do)goni na Wschodzie NBA?

Kilka godzin temu było o Konferencji Zachodniej tydzień przed końcem rundy zasadniczej NBA. Teraz czas na Konferencję Wschodniej. Tutaj sytuacja jest równie ciekawa.

Pierwsze miejsce dla Chicago Bulls (57-20) jest niemal pewne. Byki grają jeszcze u siebie z Bostonem (54-23), a także z Cleveland, Orlando, New York (w) i New Jersey (d). Boston ma oprócz Chicago także Washington (d i w), Miami (w) i New York (d). Miami Heat (także 54-23) mają oprócz Bostonu Milwaukee, Charlotte (d), Atlantę i Toronto (w). W najgorszej sytuacji w walce o pierwsze miejsce są Heat, którzy co prawda mają najłatwiejszych rywali (poza meczem z Celtics), ale za to gorszy bilans bezpośretnich spotkań i z Bostonem, i z Chicago. By wygrać Konferencję Wschodnią musieliby zwyciężyć wszystkie mecze do końca i liczyć na cztery porażki Byków. Teoretycznie to wykonalne, bo nawet w Cleveland da się przegrać, ale praktycznie? Nie bardzo. Dlatego pierwszą pozycję zajmą Bulls albo Celtics. Co muszą zrobić Celtowie? Na pewno wygrać wszystkie mecze, w tym w Chicago, a poza potrzebują wpadek Byków w Orlando i Nowym Jorku (lub wspomnianym Cleveland). Nie wierzę, by Derrick Rose i spółka mogli w ostatniej chwili zmarnować wcześniejszą przewagę. Zresztą - obstawiam, że po prostu wygrają u siebie z Celtics i będzie po sprawie. Potem mogą sobie pozwolić na wpadkę np. w Nowym Jorku. Mój werdykt: 1. Chicago (61-21).

Co z Miami i Bostonem? Heat muszą wygrać jeden mecz więcej niż rywale. Najprościej będzie to zrobić pokonując ich u siebie. Wtedy wszystko będzie zależało od nich - wystarczy nie przegrać w Atlancie (bo pozostałe mecze to bułka z masłem). Heat mogą nawet pozwolić sobie na porażkę z Celtics, jeśli ci wcześniej przegrają w Chicago i np. w Waszyngtonie lub u siebie z Knicks. Czemu nie? Skoro w TD Garden niedawno wygrali Bobcats... Mój werdykt. 2. Miami (59-23), 3. Boston (57-25). Celtics przegrają dwa mecze z głównymi rywalami. Reszta nie będzie miała znaczenia. Od razu dodam: 4. Magic. Tutaj nic się nie zmieni

Atlanta Hawks (44-34) są o krok od zapewnienia sobie piątej pozycji, ale może się okazać, że tego kroku im zabraknie. Do końca rundy zasadniczej czekają ich następujące mecze: Indiana, Washington (w), Miami (d), Charlotte (w). Jeśli przegrają wszystkie mecze, to będą mogli zostać doścignięci przez Philadelphia 76ers (40-38) lub New York Knicks (39-38). Warunek? Jedna z tych ekip musi rozegrać końcówkę rundy "na czysto". Plan 76ers: New York, Toronto, Orlando, Detroit (wszystko u siebie). Plan Knicks: Philadelphia, New Jersey, Indiana (w), Chicago (d), Boston (w). Zdecydowanie bardziej prawdopodobny jest komplet zwycięstw 76ers. Pytanie tylko czy Szóstki będą chciały pchać się na piąte miejsce, grać z Magic i być "zmiażdżonym" przez Dwighta Howarda? Może to szaleństwo, ale prędzej spodziewałbym się "upsetu" z ich strony w konfrontacji z Celtics... Mój werdykt: 5. Hawks (45-37). Wygrają jeden z pierwszych dwóch meczów wyjazdowych i potem będzie im "wszystko jedno".

"Gonitwa" 76ers i Knicks tylko teoretycznie będzie zależna od ich bezpośredniego meczu. Philly może go nawet przegrać, a komplet zwycięstw w pozostałych meczach powinien dać jej 6. miejsce, jeśli Knicks przegrają dwa razy. A łatwo nie mają. Mogą nawet spaść na ósmą pozycję. Indiana Pacers (35-43) musieliby wygrać wszystkie mecze, a Knicks przegrać. To scenariusz ekstremalny, ale jakieś 0,5% szans można mu dać. Pacers raczej powinni oglądać się za plecy. Ich plan: Washington (d), Atlanta (d), New York (d), Orlando (w). Plan Charlotte (32-45): Orlando (d), Miami (w), Detroit (d), New Jersey (w), Atlanta (d). Plan Milwaukee (31-46): Miami (w), Detroit (w), Cleveland (d), Toronto (d), Oklahoma (w). Właściwie tych ostatnich możemy z rozważań wyłączyć, bo wygrane z Heat i Thunder to dla nich fantasmagorie. Bez obydwu ósme miejsce jest niemożliwe. A Charlotte? Jeśli porażkę w Miami wliczymy "w koszta", to bilans 4-1 daje im nadzieję. Indiana musi jednak przegrać trzy razy. Tyle, że ma trzy mecze u siebie i wyjazd do grających od dłuższego o nic Magic. Mój werdykt. 6. 76ers (44-38), 7. Knicks (41-41), 8. Pacers (39-43), 9. Bobcats (34-48). Szóstki wygrają wszystkie mecze, a Knicks przegrają w Bostonie i Indianie. Ale za to ograją pewnych pierwszego miejsca Bulls. Pacers wygrają wszystkie mecze, nawet w Orlando. Bobcats przegrają dwa pierwsze mecze i potem się "rozkleją". Ale na koniec w meczu rezerw jeszcze pokonają Hawks.

Brak komentarzy: