niedziela, 2 maja 2010

Mecz łokciowy

Są takie mecze (wydarzenia), które potem chętnie się wspomina. Często bez dokładnej daty i szczegółów, po prostu hasłowo.

"Pamiętacie jak Jordan wygrał Bykom mecz grając z grypą?"

"Pamiętacie jak McGrady rzucił 10 punktów w ostatniej minucie i Rockets zwyciężyli?"

"Pamiętacie jak LeBron rzucił 25 ostatnich punktów Cavaliers?"

"Pamiętacie jak Kobe rzucił 81 punktów?"

"Pamiętacie jak kiedyś w finale Bulls wygrali z Jazz różnicą 42 punktów?"

"Pamiętacie jak Iverson kiedyś rzucił w serii z Raptors 54 punkty, a dwa później Vince Carter odpowiedział mu rzucając 50?"

"Pamiętacie jak Jacek Krzykała trafił spod swojego kosza we Włocławku?"

Być może teraz dołączy do tego: "Pamiętacie jak LeBron ograł Celtics z kontuzjowanym łokciem?"

Miałem wątpliwości odnośnie realności jego kontuzji, ale szybko zniknęły. W pierwszej kwarcie rzucał tylko lewą ręką i spod kosza. Na pierwszy rzut z półdystansu zdecydował się bodaj w 18. minucie. Widać było, że łokieć mu przeszkadza, ale z czasem wyglądało na to, że James (fot. z ESPN) zapomniał o bólu. I trafiał. Z 18 ostatnich punktów drużyny 12 zdobył on. A sześć Shaquille O'Neal, co też jest znamienne i tworzy kolejny temat do dyskusji. Zostając przy LeBronie - 22 sekundy przed końcem przy wyniku 98:94 trafił "trójkę" dobijając Celtów.

35 punktów, 7 zbiórek, 7 asyst. 12/24 z gry.

"It's been better. But that's no excuse for me. I don't make any excuses and I'll be ready for (Game 2) Monday." - powiedział James o łokciu. Czyli w skrócie: było z nim lepiej, ale nie chce się tłumaczyć i będzie gotowy na mecz nr 2. To cytat z konferencji prasowej, a bezpośrednio po spotkaniu w ESPN LeBron mówił jeszcze (być może cytat nie jest dosłowny): "Everybody is talking: elbow, elbow, elbow, elbow. I don't want to talk about this. I wanna play".

Szacunek za mecz łokciowy :-) Szkoda, że w polskim języku tłumaczenie "elbow game" brzmi to debilnie.

Cavaliers - Celtics 1-0. Czekamy na kolejne historyczne mecze.

Brak komentarzy: