EuroBasket już za nami. Hiszpanie zdecydowanie najlepsza, a przeobrażenie jakie wykonali późniejsi mistrzowie Europy w trakcie tej imprezy od meczu z Serbią na inaugurację do meczu z Serbią w finale robi wrazenie.
Prawie dwa tygodnie temu w Warszawie Hiszpanie mieli sporo problemów zdrowotnych i z tego powodu nie grali, tak jak mozna się tego było spodziewać. Rudy Fernandez nie grał, Jorge Garbajosa grał mało, Pau Gasol miał kłopoty z kontuzjowanym palcem i nie bardzo umiał rzucać. Teraz podopieczni Sergio Scariolo prezentowali koszykówkę szybką, prostą i skuteczną. Ich akcje nie były skomplikowane taktycznie. Jedna czy dwie zasłony dla strzelca w postaci Fernandeza lub Juana Carlosa Navarro albo dogranie do Paua i jego próba gry 1 na 1. Tak wyglądały w większości akcje Hiszpanów. Oczywiście wtedy, gdy nie kończyli ich kontratakiem.
Ktoś może powiedzieć - tyle było narzekań na taktykę Polaków, że jak nie biegamy, to nie mamy innych rozwiązań, a Hiszpania też tak robi. Tyle tylko, że oni pokazują, iż nie potrzeba jakichś wydumanych pomysłów, jeśli ma się umiejętności na najwyższym poziomie. Naszym tych umiejętności brakuje.
I na koniec - mozna Paua Gasola nie lubić i twierdzić, ze to płaczka. Ja osobiście nie jestem jego wielkim fanem. Ale okazywać emocje umie jak niewielu koszykarzy. W niedzielę był chyba najszczęśliwszym człowiekiem na całym kontynencie. Mistrz NBA, mistrz Europy, MVP EuroBasketu. Brawo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz