Czujecie to? EuroBasket w Polsce już za kilka godzin stanie się faktem.
Szczerze mówiąc myślałem, że przed inauguracją będę bardziej poddenerwowany. Może to nasz pierwszy rywal, czyli Bułgaria nie wzbudza aż takich dużych emocji? Chociaż przecież teoretycznie powinno być odwrotnie. To przeciwnik, którego musimy pokonać, a porażka będzie oznaczała wielką klapę i sytuacja, z której ciężko będzie wybrnąć. Jeśli przegramy, to trzeba będzie pokonać Litwę (która ma za sobą mnóstwo kibiców) i Turcję, czyli zdecydowanie silniejszych rywali.
Nie ma co jednak martwić się na zapas, tym bardziej, że patrząc na Polaków można mieć optymistyczne myśli. Rzecz jasna nie aż tak bardzo jak Marcin Gortat, który stwierdził, że on i jego koledzy rozpoczynają drogę ku historii i wspominał o mistrzostwie. Pisałem parę dni temu, że nasz jedynak w NBA świetnie radzi sobie w kontaktach z mediami, ale teraz mam wrażenie, że trochę przesadza. Oczywiście, jeśli biało-czerwoni osiągną jakiś wielki sukces, to będzie mógł powiedzieć, że już wcześniej wierzył w zespół. Ale jakże inaczej brzmią jego wypowiedzi od jednego z liderów Bułgarów, Filipa Widenowa. On z kolei przyznał, iż nie wie, co się wydarzy i po prostu chce awansować do drugiej rundy. Z Polaków bije duża pewność siebie. Szczególnie z Gortata, ale inni też wyglądają na pozytywnie nastawionych do tej imprezy. Oby nie musieli po meczach chować głowy w piasek...
Co muszą Polacy dzisiaj zrobić w meczu z Bułgarią, by zwyciężyć? Przede wszystkim nie pozwolić przeciwnikom "wstrzelić" się z dystansu. Jeśli nie rzutami z obwodu Todora Stojkowa, Filipa Widenowa, braci Iwanowów, to czym ma ewentualnie wygrać zespół Piniego Gershona? Wielu atutów nie ma, a ja liczę, że Marcin Gortat i Maciej Lampe zdominują grę pod koszem i nie będziemy musieli bardzo polegać na Davidzie Loganie i jego indywidualnych akcjach.
Szczerze mówiąc myślałem, że przed inauguracją będę bardziej poddenerwowany. Może to nasz pierwszy rywal, czyli Bułgaria nie wzbudza aż takich dużych emocji? Chociaż przecież teoretycznie powinno być odwrotnie. To przeciwnik, którego musimy pokonać, a porażka będzie oznaczała wielką klapę i sytuacja, z której ciężko będzie wybrnąć. Jeśli przegramy, to trzeba będzie pokonać Litwę (która ma za sobą mnóstwo kibiców) i Turcję, czyli zdecydowanie silniejszych rywali.
Nie ma co jednak martwić się na zapas, tym bardziej, że patrząc na Polaków można mieć optymistyczne myśli. Rzecz jasna nie aż tak bardzo jak Marcin Gortat, który stwierdził, że on i jego koledzy rozpoczynają drogę ku historii i wspominał o mistrzostwie. Pisałem parę dni temu, że nasz jedynak w NBA świetnie radzi sobie w kontaktach z mediami, ale teraz mam wrażenie, że trochę przesadza. Oczywiście, jeśli biało-czerwoni osiągną jakiś wielki sukces, to będzie mógł powiedzieć, że już wcześniej wierzył w zespół. Ale jakże inaczej brzmią jego wypowiedzi od jednego z liderów Bułgarów, Filipa Widenowa. On z kolei przyznał, iż nie wie, co się wydarzy i po prostu chce awansować do drugiej rundy. Z Polaków bije duża pewność siebie. Szczególnie z Gortata, ale inni też wyglądają na pozytywnie nastawionych do tej imprezy. Oby nie musieli po meczach chować głowy w piasek...
Co muszą Polacy dzisiaj zrobić w meczu z Bułgarią, by zwyciężyć? Przede wszystkim nie pozwolić przeciwnikom "wstrzelić" się z dystansu. Jeśli nie rzutami z obwodu Todora Stojkowa, Filipa Widenowa, braci Iwanowów, to czym ma ewentualnie wygrać zespół Piniego Gershona? Wielu atutów nie ma, a ja liczę, że Marcin Gortat i Maciej Lampe zdominują grę pod koszem i nie będziemy musieli bardzo polegać na Davidzie Loganie i jego indywidualnych akcjach.
Swoje uwagi będę zamieszczał też na bieżąco na Twitterze, ale nie tak często, jak w przypadku meczów towarzyskich, których nie pokazywała TVP. Zapraszam też na Sports.pl, PolskiKosz.pl, do kupowania Przeglądu Sportowego i odwiedzania tego bloga. Podczas EuroBasketu codziennie co najmniej jeden nowy wpis.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz