środa, 16 września 2009

EuroBasket: Smutna prawda o Polsce

Czy to początek lepszych czasów czy smutna prawda o polskiej koszykówki? Takie pytanie należy sobie postawić po dzisiejszej porażce z Hiszpanią na koniec EuroBasketu.

Wynik 68:90 z mistrzem świata to żadna tragedia, bo ten rywal jest od nas dwie klasy lepszy. Zajęliśmy w całej imprezie 9. miejsce ex aequo z Macedonią. Zagraliśmy po raz pierwszy od dłuższego czasu w pełnym składzie, a przynajmniej ze wszystkimi naszymi zawodnikami na europejskim poziomie (Marcin Gortat, Maciej Lampe, Michał Ignerski), a nawet dokooptowaliśmy do tego grona Davida Logana. Mieliśmy turniej u siebie i wszystko podporządkowaliśmy tej imprezie. Mimo to nie udało nam się awansować do ćwierćfinału, o czym marzyliśmy i wywalczyć kwalifikacji do przyszłorocznych mistrzostw świata. Słyszę opinie, że ta drużyna może grać tylko lepiej, jeśli nadal będzie spotykała się w tym składzie. Lampe, Gortat, Logan, Ignerski, Łukasz Koszarek będą lepiej się rozumieli i osiągną lepsze wyniki.

Nie odbieram naszym szansy na progres i chcę w to wierzyć. Ale bardziej obawiam się tego, że w eliminacjach kolejnego EuroBaskecie na Litwie znowu kogoś zabraknie i (odpukać!) skończymy jak Portugalia, który była dziewiąta w 2007 roku, a teraz ogląda mistrzostwa w telewizji. Rzecz jasna potencjał koszykówki polskiej i portugalskiej trochę się różni, ale bardzo łatwo jest wypaść z obiegu na dłuższy czas. Gdybyśmy dostali sie do czołowej siódemki, to mielibyśmy pewnie mistrzostwa świata 2010 i mistrzostwa Europy 2011. Teraz o pierwszych trzeba zapomnieć (dzika karta jest nierealna), o drugie walczyć.

Wracając do początkowego pytanie - osobiście bardziej skłaniam się przy stwierdzeniu, że ten wynik obrazuje stan polskiej koszykówki. Jesteśmy europejskim średniakiem, który nawet w bardzo sprzyjających warunkach na własnym parkiecie i wobec sporych osłabień większości rywali nie umie przeskoczyć pewnego poziomu. W ćwierćfinale nie ma zespołów przypadkowych. Wszystkie są bezsprzecznie od nas lepsze. Teoretycznie można dyskutować na temat Rosji, ale pamiętajmy, że u nich nie ma trzech najlepszych koszykarzy (JR Holden, Andrej Kirilenko, Wiktor Chriapa) i zastanówmy się, jak wyglądalibyśmy bez Logana, Lampego i Gortata. Trener Muli Katzurin po meczu z Hiszpanią jednoznacznie dał do zrozumienia, że nic więcej się nie dało osiągnąć. I ma rację. Każda wygrana więcej byłaby niespodzianką biorąc pod uwagę potencjały nasze, Słowenii, Serbii, Turcji, Hiszpanii. Cieszmy się, że Litwa przyjechała w tak kiepskim składzie i formie...

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Drogi Panie Redaktorze Wojczyński! To, że teraz pozostał jakiś tam „niedosyt” (oczywiście, dla niektórych), to przecież także, a może przede wszystkim wina Pana i osób Pańskiego pokroju. Kompletnie irracjonalnie ktoś rozbudzał nadzieje, ktoś głupkowato dodawał, że może być nawet medal. Trochę pokory!!! Nałożyliście na tych chłopców taką presję, że nikt by tego nie wytrzymał. Tym bardziej, że już wielkim sukcesem tych chłopców było wejście do kolejnej fazy mistrzostw. Przecież jeszcze nie dalej niż trzy miesiące temu nasza reprezentacja była jednym wielkim pospolitym ruszeniem!!! Jej trener prowadzi zespół poza naszym krajem, jego asystent nie kompletnie styczności z najwyższą klasą rozgrywkową! Opieranie kompletnie idiotycznych nadziei na medal na Marcinie Gortacie było obrażaniem pozostałych ekip występujących na tych zawodach. Ekip, które grają ze sobą wiele lat, ekip, wśród których 18-letnie żółtodzioby debiutują (najczęściej udanie) w Eurolidze i innych europejskich rozgrywkach. Ekip, które systematycznie mają dostarczane prawdziwe brylanty, wyłuskiwane z tysięcznych rzesz uprawiających basket! Odniesienie zwycięstwa z Turcją, Serbią, Słowenią czy Hiszpanią było po prostu nierealne, mimo chęci i ambicji. Koszykówka jest zbyt kulturalną i inteligentną grą, aby potężne braki niemal na każdej pozycji ukryć. I nie łudźmy się, nie mielibyśmy kompletnie żadnych szans z Litwą, gdyby ci byli lepiej przygotowani i nie musieli grać w niemal rezerwowym składzie. Dużo by jeszcze bajać... Napięcie i rozbudzanie apetytów trzeba umieć dawkować. To wielka sztuka mediów. Pan, Kochany Panie Wojczyński i Panu podobni, niestety, tego nie umiecie. Stąd, być może, wielu będzie psioczyć, że nie było medalu. Takie myśli mogły urodzić się tylko w chorej wyobraźni.
Pozdrawiam

JW pisze...

Widzę, że to ten sam wpis co na polskimkoszu, więc odpowiem tym samym:
nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek pisał, że stać nas na medal, ale ok...rozumiem ogólne przesłanie tekstu i zresztą się z nim w 100% zgadzam. Co nie zmienia faktu, że po cichu liczyłem na jakąs niespodziankę, jak zapewne każdy