Wracając z Saragossy z meczów naszej reprezentacji mieliśmy ze współtowarzyszami „trochę” czasu na przedyskutowanie najróżniejszych kwestii. Jednym z wątków, jakie się pojawiły było porównanie Davida Logana z Juanem Carlosem Navarro, niekoniecznie na bazie ostatniego przegranego 83:88 meczu z Hiszpanią. A konkretnie czy Logan poradziłby sobie w Barcelonie?
Jeden z kolegów (ale akurat nie Łukasz Cegliński) stwierdził, że różnica w umiejętnościach pomiędzy wymienioną dwójką (i w zasadzie w większości przypadków, gdy porównujemy kogoś tanszego do zarabiającego 10 razy więcej) nie jest wielka, ale Navarro ma ten atut, że występuje w lepiej zorganizowanym zespole, a koledzy bardzo ułatwiają mu zadanie. I w zasadzie, gdyby zamienić obu tych zawodników miejscami, to Logan byłby w Barcelonie równie skuteczny. A Navarro miotałby się w Prokomie niczym nasz amerykański Polak.
Opinia ta jest według mnie bardzo ryzykowna. Zacznijmy od tego, że jednak ktoś temu Navarro pozwala grać w Barcelonie. Można upierać się, że to dlatego, iż jest Katalończykiem itd. Ale to zakłamywanie rzeczywistości. Niby obaj są podobni, bo to typowi rzucający obrońcy, ale różni ich sporo. Przede wszystkim to jak Navarro uwalnia się po zasłonach, jak robi krótkie zwody i jak wybiera pozycje rzutowe. Poezja. Tzw. shooting selection w wykonaniu Logana to często koszmar. Moze jest tak ze względu na wolną rękę od trenera, ale jeśli w Barcelonie miałby pełnić taką rolę jak Navarro, to skończyłoby się podobną samowolką. To zresztą totalna abstrakcja, bo nikt by mu takowej pozycji w zespole blaugrana nie zapewnił, nawet gdyby podpisano z nim kontrakt.
Niższa skuteczność Logana na pewnym poziomie rywalizacji bierze się także z tego, jak składa się do rzutu. Ruchy Navarro, podobnie jak większości snajperów o tej klasie, są praktycznie zawsze takie same i niezwykle charakterystyczny. W przypadku Logana bardzo często mamy do czynienia z rzutami „off balance”. Takie zagrania są elementem umiejętności koszykarskich, ale niekoniecznie przy wyjściu na pozycję na obwodzie i natychmiastowym rzucie. Styl Logana można skojarzyć z jego osobą, lecz głównie z tego powodu, że pisząc obrazowo jego nogi „dyndają” na różne strony. Przy obronie na najwyższym światowym poziomie powtarzalność ruchów u strzelców jest bardzo istotna.
Jeszcze jedna rzecz padła w naszej dyskusji. Dotyczyła końcówki meczu Hiszpania - Polska. Navarro trafił wtedy za 3, Loganowi się nie udało. Szczęście? Przecież tamtemu mogło nie wpaść, a naszemu tak. Mogło. Ja też tam się znaleźć przypadkiem i trafić raz na milion przypadków. Tyle tylko, że prawdopodobieństwo skuteczności takiego rzutu w wykonaniu Navarro jest większe niż w przypadku Logana. Dlaczego? Patrz m.in. poprzedni akapit.
A wy jak uważacie? Czy Logan poradziłby sobie w Barcelonie? :)
create free polls | comment on this
2 komentarze:
Fajny temat. Ogólnie Navarro jest bardziej poukładanym i powtarzalnym zawodnikiem, Logan bardziej ..utalentowanym. To znaczy grajacym bardziej swoimi możliwościami fizycznymi, anizeli taktyką i głową.
W Eurolidze (zwłaszcza w mocnych klubach) wyżej cenione jest "poukładanie", a w NBA talent. Dlatego Navarro może być za oceanem cenionym zadaniowcem, ale nikim wiecej. Z kolei Logan ze wzrostem ledwo powyżej 180cm. też nie ma co marzyć o Najlepszej Lidze.
Teoretycznie zgadzam się, że Logan nie ma szans na karierę w tej przytaczanej Barsie, ale jeden przykład zbija mnie z tropu. Takiego JR Holdena miałem kiedyś za nieuleczalnego streetowca, jeźdżca bez głowy. Trafił jednak pod skrzydła Ivkovicia, a potem Messiny i dzisiaj jest cenionym playmakerem w Europie.
Może z Davida jeszcze będzie jeszcze taki mniejszy Langdon, ale musi trafić do solidnego kołcza w klubie, bo Muli nie ma czasu go reformować. On go bierze z dobrodziejstewm inwentarza.
A propos Holdena - zapomniałem tego napisac. Mojemu koledze z PS jeden z działaczy CSKA powiedział (było w którymś niedawnym tekście): Holden jest na podobnym poziomie co Logan, ale ma duszę zwycięzcy. Dlatego jest tak długo w CSKA, a Logan raczej nigdy nie będzie
Prześlij komentarz