David Logan - to nazwisko nasunęło mi się pierwsze na myśl o najlepszym letnim transferze (pod linkiem ranking) w Polskiej Lidze Koszykówki. Zawodnik, który w Polpharmie Starogard Gdański wyglądał tylko na jednego z wielu amerykańskich "combo guardów" (czyli graczy mogących występować na obu pozycjach obrońców) w Turowie Zgorzelec stał się największą gwiazdą ligi.
Nie będę tu przypominał wszystkich jego osiągnięć i całej historii pobytu w Polsce. Można to przeczytać w kalendarium, które niedawno było na sports.pl. Napiszę o czymś innym. Przejście Logana do Turowa budziło wiele wątpliwości. Przede wszystkim kwestionowano jego umiejętność gry w systemie narzuconym przez trenera. Traktowano go jako szalonego strzelca. Tymczasem Logan świetnie współpracował z Saso Filipovskim i pod jego okiem został MVP rozgrywek. To pokazuje, że Logan może nie mieć problemów z podporządkowaniem się taktyce Muliego Katzurina w reprezentacji.
To także dowód na to, by nie szufladkować zawodnika po jednym sezonie (albo nawet połowie) i spodziewać się nawet tego niespodziewanego. Koszykarze różnie funkcjonują w różnych warunkach. Kto przewidział, że Paul Miller w Anwilu stanie się postrachem wszystkich środkowych w lidze i stworzy świetnie rozumiejący się duet z Łukaszem Koszarkiem, że Iwo Kitzinger w Polpharmie wywalczy sobie miejsce w reprezentacji Polski i że Dainius Adomaitis spędzi we Wrocławiu aż trzy sezony będąc podstawą dwóch tytułów mistrzowskich? Ten ostatni przypadek jest szczególnie ciekawy, bo Litwina przeciętny kibic kojarzy tylko i wyłącznie ze Śląskiem. A przecież w Polsce znalazł się najpierw we Włocławku za sprawą chorwackiego trenera Daniela Jusupa...
Oczywiście nie zawsze wszystko wygląda tak różowo. Czasem decydując się na kogoś kto błyszczał w zakończonych właśnie rozgrywkach szybko okazuje się, że popełniliśmy błąd. Albo gra słabo, albo doznaje kontuzji. Przypadek Patricka Okafora jest najbardziej znamienny. W Polpharmie kandydat do miana MVP sezonu, w Anwilu kompletnie nie potrafił się odnaleźć. Lepsza drużyna, większe oczekiwania, ale też mniej minut na parkiecie i rola rezerwowego. Do tego nie umiał się przyzwyczaić. Donald Copeland to z kolei nieudany transfer, ale z nieco innego powodu. Problemy zdrowotne zmusiły działaczy Turowa do rozstania się z nim, chociaż to akurat drużynie ostatecznie wyszło na dobre, bo przecież pojawił się w składzie Tyus Edney.
Czasami transfer jest nieudany głównie z punktu widzenia zawodnika. Tomasz Świętoński w Prokomie nigdy nie dostał dużej ilości minut i nie rozwinął się tak jak można było się tego spodziewać. Ale roli głębokiego rezerwowego spodziewać się mógł przecież jak najbardziej.
W całym rankingu dobrze wypada Polpharma Starogard Gdański, która jest w nim jako udanie przejmujący od rywali (Hernol Hall, Kitzinger) albo wynajdujący i oddający dalej z lepszym (Logan, George Reese) lub gorszym (Okafor, Copeland) skutkiem. Co ciekawe mało jest Polpaku Świecie, który miał "nosa" do obcokrajowców, ale koszykarze z tej drużyny robią bardziej międzynarodowe kariery. Mało mamy sopockiego (teraz juz gdynskiego) Prokomu (poza dwoma "klopsami"), a Turów Zgorzelec, Anwil Włocławek i Stal Ostrów Wielkopolski figurują w czołówce i tu i tu. Czyli próbowali często, ale nie zawsze im wychodziło.
Nie będę tu przypominał wszystkich jego osiągnięć i całej historii pobytu w Polsce. Można to przeczytać w kalendarium, które niedawno było na sports.pl. Napiszę o czymś innym. Przejście Logana do Turowa budziło wiele wątpliwości. Przede wszystkim kwestionowano jego umiejętność gry w systemie narzuconym przez trenera. Traktowano go jako szalonego strzelca. Tymczasem Logan świetnie współpracował z Saso Filipovskim i pod jego okiem został MVP rozgrywek. To pokazuje, że Logan może nie mieć problemów z podporządkowaniem się taktyce Muliego Katzurina w reprezentacji.
To także dowód na to, by nie szufladkować zawodnika po jednym sezonie (albo nawet połowie) i spodziewać się nawet tego niespodziewanego. Koszykarze różnie funkcjonują w różnych warunkach. Kto przewidział, że Paul Miller w Anwilu stanie się postrachem wszystkich środkowych w lidze i stworzy świetnie rozumiejący się duet z Łukaszem Koszarkiem, że Iwo Kitzinger w Polpharmie wywalczy sobie miejsce w reprezentacji Polski i że Dainius Adomaitis spędzi we Wrocławiu aż trzy sezony będąc podstawą dwóch tytułów mistrzowskich? Ten ostatni przypadek jest szczególnie ciekawy, bo Litwina przeciętny kibic kojarzy tylko i wyłącznie ze Śląskiem. A przecież w Polsce znalazł się najpierw we Włocławku za sprawą chorwackiego trenera Daniela Jusupa...
Oczywiście nie zawsze wszystko wygląda tak różowo. Czasem decydując się na kogoś kto błyszczał w zakończonych właśnie rozgrywkach szybko okazuje się, że popełniliśmy błąd. Albo gra słabo, albo doznaje kontuzji. Przypadek Patricka Okafora jest najbardziej znamienny. W Polpharmie kandydat do miana MVP sezonu, w Anwilu kompletnie nie potrafił się odnaleźć. Lepsza drużyna, większe oczekiwania, ale też mniej minut na parkiecie i rola rezerwowego. Do tego nie umiał się przyzwyczaić. Donald Copeland to z kolei nieudany transfer, ale z nieco innego powodu. Problemy zdrowotne zmusiły działaczy Turowa do rozstania się z nim, chociaż to akurat drużynie ostatecznie wyszło na dobre, bo przecież pojawił się w składzie Tyus Edney.
Czasami transfer jest nieudany głównie z punktu widzenia zawodnika. Tomasz Świętoński w Prokomie nigdy nie dostał dużej ilości minut i nie rozwinął się tak jak można było się tego spodziewać. Ale roli głębokiego rezerwowego spodziewać się mógł przecież jak najbardziej.
W całym rankingu dobrze wypada Polpharma Starogard Gdański, która jest w nim jako udanie przejmujący od rywali (Hernol Hall, Kitzinger) albo wynajdujący i oddający dalej z lepszym (Logan, George Reese) lub gorszym (Okafor, Copeland) skutkiem. Co ciekawe mało jest Polpaku Świecie, który miał "nosa" do obcokrajowców, ale koszykarze z tej drużyny robią bardziej międzynarodowe kariery. Mało mamy sopockiego (teraz juz gdynskiego) Prokomu (poza dwoma "klopsami"), a Turów Zgorzelec, Anwil Włocławek i Stal Ostrów Wielkopolski figurują w czołówce i tu i tu. Czyli próbowali często, ale nie zawsze im wychodziło.
3 komentarze:
Dla mnie Copeland nie był niewypałem Turowa. W ataku robił to co do niego należało. Obok bloków podkoszowych, to on był architektem efektownego zwycięstwa nad Prokomem - czyli czegoś o czym późniejsza ekipa ze Zgorzelca mogła tylko pomarzyć.
To Bailey nie dawał rady, to inne rzeczy nie funkcjonowały w tym zespole.
No a później była kontuzja.
Copeland spisywał się nieźle, ale kontuzja wykluczyła go na długo z gry, dlatego klub bardziej stracił na jego transferze niż zyskał.
No właśnie - kontuzja i dlatego jest to nieudany transfer.
Prześlij komentarz