Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Polska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Polska. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 30 sierpnia 2011

Litwa 2011: Hiszpania bez Gasoli!

Dzień przed pierwszym spotkaniem EuroBasketu w konsternację dziennikarzy z Hiszpanii i Polski wprawiły oficjalne składy przygotowane przez organizatorów. Brakowało w nich między innymi braci Paua i Marka Gasoli, kilku innych gwiazd, a ze strony biało-czerwonych m.in. Łukasza Koszarka i Adam Hrycaniuka. W zamian za to pojawiły się nazwiska zawodników, którzy w ogóle nie pojawili się na Litwie. – To wygląda jak reprezentacja do lat 20. O! Ale ja też się załapałem. Chyba bardzo młodo wyglądam – śmiał się Jose Manuel Calderon, gdy pokazaliśmy mu kto w środę wybiegnie na parkiet.

Hiszpan dziwił się, że w składzie Polski (tym prawdziwym) nie ma Marcina Gortata. – Rozmawiałem z nim jakiś czas temu i przekonywał mnie, że chce grać. Nie wierzę, że bał się kontuzji. Przecież my wszyscy gracze z NBA jesteśmy w podobnej sytuacji i mimo tego przyjechaliśmy na EuroBasket – zauważył Calderon doskonale obeznany w polskiej drużynie. – Ten blondyn z piętnastką, oczywiście Kelati, wysoki gość z szesnastką... yyy Lapeta. Dobry jest taki gracz na pozycji numer cztery... Sewcik! Może nie znam każdego zawodnika z nazwiska, ale rozpoznaję ich bez problemu i wiem jak grają – zapewniał rozgrywający Toronto Raptors. Mniej zorientowany był Pau Gasol, który Thomasa Kelatiego (trenowali razem w Los Angeles Lakers) powitał pytaniem: - Co ty robisz w polskiej kadrze?

Mistrzowie Europy odbyli wieczorne zajęcia w treningowej hali w Poniewieży przed reprezentacją Polski, która już na początku napotkała na problemy... organizacyjne. Okazalo się, że pokoje w hotelu zaproponowanym przez organizatorów są zbyt małe i PZKosz musiał dodatkowo wynająć duże mieszkanie tuż obok. Początek meczu Polska - Hiszpania w Poniewieży w środę o 14.15 polskiego czasu. Transmisja w TVP2.

wtorek, 8 września 2009

EuroBasket: Czy ktoś wierzył w 2-0?

Chyba nie ma przyjemniejszej rzeczy niż zwycięstwo z drużyną reprezentującą kraj, w którym każdy żyje koszykówka, a ta dyscyplina jest bez wątpienia narodową. Nawet jeśli Litwini byli poważnie osłabieni, to i tak jest tam tylko świetnych graczy, że ich pokonanie jest niesamowitym sukcesem. Największym sukcesem od wielu lat.

Gdyby ktoś przed turniejem powiedział mi, że po dwóch dniach rywalizacji we wrocławskiej grupie Polska będzie miała bilans 2-0, a Litwa 0-2, to brałbym to w ciemno. Tym bardziej, że kilka dni temu Litwa ograła przecież w świetnym stylu Hiszpanię. Tyle tylko, że tamten mecz rozgrywała w roli gospodarza, a takim przecież ściany pomagają. My dobrze o tym wiemy, bo Hala Stulecia w stolicy Dolnego Śląska była bez wątpienia szóstym zawodnikiem biało-czerwonych. Po poniedziałkowych spotkaniach można było mieć wątpliwości, czy polscy kibice sobie poradzą z dopingiem mając naprzeciw siebie olbrzymią rzeszę przybyszów z Litwy. Poradzili sobie świetnie. Brawo.

Jest bardzo dobrze, ale mogłoby być jeszcze lepiej. Bo przecież rotacja naszej drużyny nadal jest wąska, a podstawowi zawodnicy przebywają na parkiecie po 40 minut. Maciej Lampe czy Marcin Gortat mają prawo czuć się zmęczeni. Ten pierwszy w trzeciej kwarcie prosił dzisiaj o zmianę, a środkowy Orlando Magic śmiał się, że przed kolejnym spotkaniem wypije kilka Red Bulli i wyjdzie na parkiet. On teoretycznie jest przyzwyczajony do dużej intensywności, bo w NBA grywa co dzień lub dwa. Ale przecież tam wychodzi na boisko na kilka, kilkanaście minut. Tu musi biegać przez całe spotkanie. Czy jego organizm sobie z tym poradzi? To może być duży problem trenera Muliego Katzurina, bo pierwsza piątka będzie bardzo wyeksploatowana, a rezerwowym będzie brakować ogrania. Z zespołów z naszej połówki drabinki tylko my mamy taką sytuację. Litwini, Hiszpanie, Słoweńcy, Serbowie, nawet Brytyjczycy często się zmieniają. Nawet kosztem tego, że gracze zastępujący podstawowych prezentują niższy poziom.

Jutro czeka nas konfrontacja z Turcją i patrząc teraz na grę tej drużyny można się przestraszyć. Bułgarię właśnie demoluje, a Ersan Ilyasova i Hedo Turkoglu robią, co chcą z piłką i rywalami. Z drugiej strony nikt tutaj nie zna Hedo tak dobrze jak Marcin Gortat, co udowodnił opowiadając kilkadziesiąt minut temu o wszystkich jego silnych i słabych stronach. Czy to wystarczy? Pokonanie Turków byłoby o tyle ważne, że do drugiej rundy weszlibyśmy z dwoma zwycięstwami i bylibyśmy niemal pewni miejsca w ćwierćfinale. Ufff.... Sam nie wierzyłem jeszcze niedawno, że będziemy teraz snuli takie rozważania.
P.S.
Tradycyjnie zapraszam na Wokół EuroBasketu na sports.pl

sobota, 22 sierpnia 2009

Macedoński wstyd

Wiem, ze mecz reprezentacji Polski koszykarzy z Macedonią był tylko meczem towarzyskim. Ale nawet w takim spotkaniu z taim rywalem nie powinno przydarzyć się to, co się przydarzyło. Nasi prowadzili do przerwy 51:36, a przegrali 88:95. Jednym słowem - wstyd.

Dlaczego wstyd? Dlatego, ze Macedonia to zespół przeciętny, by nie powiedziec słaby. Najbardziej znany zawodnik, rozgrywający Vrbica Stefanov oglądał mecz w cywilnym ubraniu, a jego koledzy przez 20 minut prezentowali się o dwie klasy gorzej od biało-czerwonych. Dzień wcześniej zresztą przegrali (mając Stefanova) z kiepskimi Niemcami.

Co się nagle stało, że Macedończycy pokonali Polaków? Moim zdaniem nic niezwykłego w grze rywali. To podopieczni Muliego Katzurina nie wytrzymali psychicznie. Rozluźnili się, źle funkcjonowała defensywa i pozwolili przeciwnikowi odrobić straty. A gdy wynik był "na styku" zabrakło kogoś, kto wziąłby na siebie odpowiedzialność. Próbował to robić Michał Ignerski, ale z powodu niedawnego urazu nie jest w najlepszej dyspozycji. Próbował też trochę David Logan, lecz on z kolei nie jest w dobrej formie strzeleckiej, a na dodatek obrona wszystkich rywali dobrze wie, że to nasz najlepszy snajper. Reszta chowała się za kolegami, nawet Maciej Lampe nie był tak widoczny jak wcześniej.

Do mistrzostw Europy pozostały nieco ponad dwa tygodnie. Dobrze, że Polacy wiedzą, co trzeba zmienić. Trzeba nauczyć się grać pod presją. Rozmawiali o tym w szatni pół godziny. Tylko czy jest ktoś wśród naszych zawodników, kto potrafi innych tego nauczyć? Może zrobi to Marcin Gortat, który dołączy do zespołu w Hiszpanii?

piątek, 21 sierpnia 2009

Polska - Chorwacja 1-2

Trzeci mecz z Chorwacją tego lata i najbardziej widoczna róznica na korzyść jednego z zespołów. Rywale wygrali z nami 81:74. Z zawodników, którzy powinni być na EuroBaskecie w ich składzie nie było Zorana Planinicia (drobny uraz kostki) i Mario Kasuna. U nas zabrakło oczywiście Marcina Gortata.

Co nam dał ten mecz? Pokazał, ze zespół umie podnieść przegrywając nawet bardzo wysoką różnicą. W trzeciej kwarcie było juz 54:37, ale nasi odrobili straty i prawie doprowadzili do remisu. A kto miał w tym wielki udział? Rezerwowi. Michał Chyliński i Robert Witka. Dla nich i Macieja Lampego największe plusy za ten mecz.

Chyliński wcześniej był przez Muliego Katzurina często wypuszczany na parkiet, ale jako niski skrzydłowy. Teraz wreszcie dostał nieco więcej minut na pozycji rzucającego obrońcy, którą najbardziej lubi i odwdzięczył się trenerowi bardzo dobrze. Pod koniec trzeciej części trafił trzy trójki z rzędu, potem dołożył jeszcze dwa osobiste, dobrze współpracował z wysokimi i walczył w obronie.

Witka jest teoretycznie szóstym podkoszowym, lecz dzisiaj był najlepszym obok Lampego. Dał świetną zmianę, pokazał kilka manewrów podkoszowych, a po jednej z jego akcji przewaga zmalała do dwóch "oczek". On i Chyliński byli w dobrej dyspozycji, ale błyszczał i tak Lampe. Przed przerwą robił z rywalami co chciał. Nikola Vujcić z Olympiacosu Pireus nie miał na niego sposobu, podobnie jak inni wysocy Chorwaci. Po przerwie Lampe był lepiej kryty, kilka jego rzutów "wykręciło" się z obręczy.

Pozytywnie należy ocenić także Krzysztofa Szubargę. On chyba już na stałe będzie pierwszym rozgrywającym. Chociaz udane zagrania przeplatał słabszymi, to momentami nie było widac, iz w poprzednim sezonie grał w Ostrowie Wielkopolskim, a taki Marko Popović w Kazaniu. Przyzwoicie wypadli takze Szymon Szewczyk, Krzysztof Roszyk i Adam Wójcik.

Co jeszcze cieszy? Polacy dobrze współpracują ze sobą. Owszem, Lampe miewa indywidualne akcje 1 na 1, a David Logan dostaje piłkę i ma "sobie rzucić". Ale często zdobywamy punkty po kilku podaniach, niejednokrotnie kombinacyjnych. To dobry znak. Zły jest taki, ze broniliśmy falami. Kilka minut dobrze, kilka fatalnie.

A kto wypadł ponizej oczekiwań indywidualnie? Zdecydowanie Logan mimo celnej "trójki" o tablicę w końcówce. Ale Katzurin go broni mówiąc, iz wszyscy nastawiają się właśnie na niego. Drugi minus to Michał Ignerski, który nadal nie moze się odnaleźć. Moze to przez niedawny uraz? Łukasza Koszarka tu nie wymieniam, bo grał lepiej niz ostatnio. Mam nadzieję, że to stały progres.
I jedna dziwna rzecz - to miał być sprawdzian dla Roberta Skibniewskiego, ale nie było w dwunastce meczowej, podobnie jak Pawła Kikowskiego. Ten ostatni chyba powoli jest "na wylocie"...
Jutro o 16.30 z Macedonią. Patrząc na grę tej druzyny, to powinniśmy ich pokonać.