Trzy gwiazdy grupy C
Nikola Peković (Czarnogóra)
Ostatnie wieści z Montenegro brzmią niepokojąco - Peković nie wystąpił w dwóch sparingach z Turcją z powodu niegroźnego urazu. Oby się wykurował, bo to jeden z lepiej upychających się pod koszem wielkich misiów. I co z tego, że gra tylko w Minnesocie? :)
Mirza Teletović (Bośnia i Hercegowina)
Dirk Nowitzki z Bośni. To określenie jest oczywiście przesadzone, bo Teletović nie mierzy aż tyle centymetrów co Niemiec, a i jego obecny styl gry nie bardzo przypomina obecnego Dirka. Teletović ma jednak jedną z pięciu najbardziej miękkich kiści w Europie obok m.in. zapewne Andrzeja Pluty, co już sprawia, że warto go oglądać.
Bo McCalebb (Macedonia)
Nawet nie chcę wiedzieć, skąd u tego znakomitego Amerykanina macedoński paszport. Faktem jest jednak, że lider Montepaschi Siena przyjedzie na EuroBasket z kolegami z Bałkanów. I na pewno zrobi show. Dodam, że ma tylko 178 cm.
Pięciu graczy, na których warto zwrócić uwagę w grupie C
Bojan Bogdanović (Chorwacja)
To powinien być jego przełomowy turniej. Już ma silną pozycję w europejskiej koszykówce (średnio 18 punktów w ostatnim sezonie i transfer do Fenerbahce Stambuł), już trafił w drafcie NBA do New Jersey Nets, ale te mistrzostwa mogą zrobić z niego gwiazdę (no, na razie gwiazdeczkę). Bo przecież ostatnio błyszczał w Cibonie Zagrzeb, która w Eurolidze była słabiutka.
Nick Calathes (Grecja)
Kolejny zawodnik, który może na tej imprezie się “przełamać”. Do tej pory w kadrze i w klubie w cieniu starszych gwiazd greckiej koszykówki. Ale na Litwie nie będzie Theo Papaloukasa, Vassilisa Spanoulisa, Dimitrisa Diamantidisa. Calathes musi wziąć ten zespół na swoje barki.
Hanno Mottola (Finlandia)
Ma już 35 lat, gra tylko w ojczyźnie i mogliście zapomnieć to nazwisko, ale teraz wraca do świadomości europejskiego kibica. Mottola na początku XXI wieku występował w Atlanta Hawks, potem spadał po szczeblach koszykarskiej drabiny wolno, lecz systematycznie.
Sasu Salin (Finlandia)
Drugi biegun fińskiej koszykówki. 20 lat i ponoć wielki talent. W każdym bądź razie na tyle duży, że rok temu zaoferowano mu kontrakt w Olimpiji Lublana.
Nikola Vucević (Czarnogóra)
21 lat, 213 cm, urodzony w Szwajcarii, długo mieszkający w Belgii, koszykówki uczył się w Południowej Kalifornii. Nr 16 tegorocznego draftu NBA, w przyszłości w Philadelphia 76ers, ale na razie czeka go debiut na poważnych europejskich parkietach.
Mecz, który trzeba zobaczyć w grupie C
Czarnogóra – Chorwacja (3 września, godz. 20.00)
Poza spotkaniami z Finlandią tutaj praktycznie każde spotkanie będzie miało swój podtekst. Ze sportowego punktu widzenia najciekawszy wydaje mi się mecz Czarnogóry z Chorwacją, tym bardziej, że zwycięstwo tych pierwszych może im dać poważną szansę o wygranie grupy. Marko Popović kontra Bo McCalebb, Ante Tomić i Stanko Barac kontra Nikola Peković i Nikola Vucević.
Polskie akcenty w grupie C
Mujo Tuljković (kilka klubów w PLK, ostatnio PBG Basket Poznań) ma duże szanse załapać do dwunastki Bośni, podobnie jak Aleksiej Nesović (kiedyś krótko Prokom).
Kto awansuje z grupy C
Bałkański kocioł, w którym właściwie można sobie wyobrazić każdy scenariusz. Najmniej realny wydaje się taki, w którym za burtą znajduje się Grecja, mimo że jej skład został poważnie odmłodzony, a jak poradzi sobie na takiej imprezie trener Ilias Zouros to kolejna zagadka. Osobiście do roli czarnego konia przewiduję Czarnogórę, ze zdrowym Pekoviciem widzę w niej nawet potencjał na wygranie grupy, a na pewno na awans wraz z Grecją i Chorwacją. Postawa Bośni w sparingach (seria wysokich porażek, nawet z Polską i Belgią) każe zastanawiać się nad ich szansami przeciwko Finom. Macedonia? Dwa lata temu była w pewnym sensie rewelacją i w zasadzie znalazła się o jeden rzut od ćwierćfinału. Teraz będzie trudniej, bo nie wystarczy przecież skoncentrować się na jednym meczu, by awansować do drugiej rundy. A taka drużyna jak Macedonia na pewno będzie miała problem ze stabilizacją formy.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Chorwacja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Chorwacja. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 28 sierpnia 2011
sobota, 19 września 2009
EuroBasket: Kto nie skacze, nie Słoweniec
Piątkowe ćwierćfinały EuroBasketu były zdecydowanie lepsze od czwartkowych. Nie z powodu zwycięzców tylko ze względu na atmosferę i emocje.
W czwartek Hiszpania dość łatwo pokonała Francję, a Serbia Rosję. I nie tylko było mało ciekawie, ale też niezbyt głośno na trybunach. Liczba kibiców tych czterech zespołów jest w sumie mniejsza niż przybyszów ze Słowenii oraz Grecji. O Litwinach nie wspominam, bo już odpadli.
I właśnie głównie fanami i dopingiem piątek "wygrał'" z czwartkiem. Słoweńscy i greccy kibice zdominowali swoich chorwackich i tureckich oponentów i być może to był jeden z elementów decydujących o końcowym zwycięstwie. Niby na tym poziomie rozgrywek publika nie odgrywa wielkiego znaczenia, ale przy tak wyrównanym spotkaniu jeden czy dwa błędy spowodowane przez hałas ze strony fanatyków rywala mogą mieć znaczenie. "Kto nie skacze nie Słoweniec" do tej brzmi w moich uszach i podobnie byłoby z greckimi przyśpiewkami, gdyby ich język był dla nas bardziej zrozumiały.
Szkoda, że Polacy i ich kibice nie mieli okazji "sprawdzić się" w meczu na styku...
A patrząc na sportową stronę tych spotkań - wielka klasa Erazema Lorbeka. Duża klasa Vassilisa Spanoulisa (byłaby wielka, gdyby nie trzy głupie straty w końcówce) i wielkie zmęczenie tym rokiem Hedo Turkoglu. Facet gra 25% tego co w finałach NBA, a gdy już wzniósł się na wyżyny swoich obecnych możliwości, to spartolił akcję w kluczowym momencie.
W czwartek Hiszpania dość łatwo pokonała Francję, a Serbia Rosję. I nie tylko było mało ciekawie, ale też niezbyt głośno na trybunach. Liczba kibiców tych czterech zespołów jest w sumie mniejsza niż przybyszów ze Słowenii oraz Grecji. O Litwinach nie wspominam, bo już odpadli.
I właśnie głównie fanami i dopingiem piątek "wygrał'" z czwartkiem. Słoweńscy i greccy kibice zdominowali swoich chorwackich i tureckich oponentów i być może to był jeden z elementów decydujących o końcowym zwycięstwie. Niby na tym poziomie rozgrywek publika nie odgrywa wielkiego znaczenia, ale przy tak wyrównanym spotkaniu jeden czy dwa błędy spowodowane przez hałas ze strony fanatyków rywala mogą mieć znaczenie. "Kto nie skacze nie Słoweniec" do tej brzmi w moich uszach i podobnie byłoby z greckimi przyśpiewkami, gdyby ich język był dla nas bardziej zrozumiały.
Szkoda, że Polacy i ich kibice nie mieli okazji "sprawdzić się" w meczu na styku...
A patrząc na sportową stronę tych spotkań - wielka klasa Erazema Lorbeka. Duża klasa Vassilisa Spanoulisa (byłaby wielka, gdyby nie trzy głupie straty w końcówce) i wielkie zmęczenie tym rokiem Hedo Turkoglu. Facet gra 25% tego co w finałach NBA, a gdy już wzniósł się na wyżyny swoich obecnych możliwości, to spartolił akcję w kluczowym momencie.
Etykiety:
Chorwacja,
Erazem Lorbek,
EuroBasket,
Francja,
Grecja,
Hedo Turkoglu,
Hiszpania,
Rosja,
Serbia,
Słowenia,
Turcja,
Vassilis Spanoulis
piątek, 21 sierpnia 2009
Polska - Chorwacja 1-2
Trzeci mecz z Chorwacją tego lata i najbardziej widoczna róznica na korzyść jednego z zespołów. Rywale wygrali z nami 81:74. Z zawodników, którzy powinni być na EuroBaskecie w ich składzie nie było Zorana Planinicia (drobny uraz kostki) i Mario Kasuna. U nas zabrakło oczywiście Marcina Gortata.
Co nam dał ten mecz? Pokazał, ze zespół umie podnieść przegrywając nawet bardzo wysoką różnicą. W trzeciej kwarcie było juz 54:37, ale nasi odrobili straty i prawie doprowadzili do remisu. A kto miał w tym wielki udział? Rezerwowi. Michał Chyliński i Robert Witka. Dla nich i Macieja Lampego największe plusy za ten mecz.
Chyliński wcześniej był przez Muliego Katzurina często wypuszczany na parkiet, ale jako niski skrzydłowy. Teraz wreszcie dostał nieco więcej minut na pozycji rzucającego obrońcy, którą najbardziej lubi i odwdzięczył się trenerowi bardzo dobrze. Pod koniec trzeciej części trafił trzy trójki z rzędu, potem dołożył jeszcze dwa osobiste, dobrze współpracował z wysokimi i walczył w obronie.
Witka jest teoretycznie szóstym podkoszowym, lecz dzisiaj był najlepszym obok Lampego. Dał świetną zmianę, pokazał kilka manewrów podkoszowych, a po jednej z jego akcji przewaga zmalała do dwóch "oczek". On i Chyliński byli w dobrej dyspozycji, ale błyszczał i tak Lampe. Przed przerwą robił z rywalami co chciał. Nikola Vujcić z Olympiacosu Pireus nie miał na niego sposobu, podobnie jak inni wysocy Chorwaci. Po przerwie Lampe był lepiej kryty, kilka jego rzutów "wykręciło" się z obręczy.
Pozytywnie należy ocenić także Krzysztofa Szubargę. On chyba już na stałe będzie pierwszym rozgrywającym. Chociaz udane zagrania przeplatał słabszymi, to momentami nie było widac, iz w poprzednim sezonie grał w Ostrowie Wielkopolskim, a taki Marko Popović w Kazaniu. Przyzwoicie wypadli takze Szymon Szewczyk, Krzysztof Roszyk i Adam Wójcik.
Co jeszcze cieszy? Polacy dobrze współpracują ze sobą. Owszem, Lampe miewa indywidualne akcje 1 na 1, a David Logan dostaje piłkę i ma "sobie rzucić". Ale często zdobywamy punkty po kilku podaniach, niejednokrotnie kombinacyjnych. To dobry znak. Zły jest taki, ze broniliśmy falami. Kilka minut dobrze, kilka fatalnie.
A kto wypadł ponizej oczekiwań indywidualnie? Zdecydowanie Logan mimo celnej "trójki" o tablicę w końcówce. Ale Katzurin go broni mówiąc, iz wszyscy nastawiają się właśnie na niego. Drugi minus to Michał Ignerski, który nadal nie moze się odnaleźć. Moze to przez niedawny uraz? Łukasza Koszarka tu nie wymieniam, bo grał lepiej niz ostatnio. Mam nadzieję, że to stały progres.
Co nam dał ten mecz? Pokazał, ze zespół umie podnieść przegrywając nawet bardzo wysoką różnicą. W trzeciej kwarcie było juz 54:37, ale nasi odrobili straty i prawie doprowadzili do remisu. A kto miał w tym wielki udział? Rezerwowi. Michał Chyliński i Robert Witka. Dla nich i Macieja Lampego największe plusy za ten mecz.
Chyliński wcześniej był przez Muliego Katzurina często wypuszczany na parkiet, ale jako niski skrzydłowy. Teraz wreszcie dostał nieco więcej minut na pozycji rzucającego obrońcy, którą najbardziej lubi i odwdzięczył się trenerowi bardzo dobrze. Pod koniec trzeciej części trafił trzy trójki z rzędu, potem dołożył jeszcze dwa osobiste, dobrze współpracował z wysokimi i walczył w obronie.
Witka jest teoretycznie szóstym podkoszowym, lecz dzisiaj był najlepszym obok Lampego. Dał świetną zmianę, pokazał kilka manewrów podkoszowych, a po jednej z jego akcji przewaga zmalała do dwóch "oczek". On i Chyliński byli w dobrej dyspozycji, ale błyszczał i tak Lampe. Przed przerwą robił z rywalami co chciał. Nikola Vujcić z Olympiacosu Pireus nie miał na niego sposobu, podobnie jak inni wysocy Chorwaci. Po przerwie Lampe był lepiej kryty, kilka jego rzutów "wykręciło" się z obręczy.
Pozytywnie należy ocenić także Krzysztofa Szubargę. On chyba już na stałe będzie pierwszym rozgrywającym. Chociaz udane zagrania przeplatał słabszymi, to momentami nie było widac, iz w poprzednim sezonie grał w Ostrowie Wielkopolskim, a taki Marko Popović w Kazaniu. Przyzwoicie wypadli takze Szymon Szewczyk, Krzysztof Roszyk i Adam Wójcik.
Co jeszcze cieszy? Polacy dobrze współpracują ze sobą. Owszem, Lampe miewa indywidualne akcje 1 na 1, a David Logan dostaje piłkę i ma "sobie rzucić". Ale często zdobywamy punkty po kilku podaniach, niejednokrotnie kombinacyjnych. To dobry znak. Zły jest taki, ze broniliśmy falami. Kilka minut dobrze, kilka fatalnie.
A kto wypadł ponizej oczekiwań indywidualnie? Zdecydowanie Logan mimo celnej "trójki" o tablicę w końcówce. Ale Katzurin go broni mówiąc, iz wszyscy nastawiają się właśnie na niego. Drugi minus to Michał Ignerski, który nadal nie moze się odnaleźć. Moze to przez niedawny uraz? Łukasza Koszarka tu nie wymieniam, bo grał lepiej niz ostatnio. Mam nadzieję, że to stały progres.
I jedna dziwna rzecz - to miał być sprawdzian dla Roberta Skibniewskiego, ale nie było w dwunastce meczowej, podobnie jak Pawła Kikowskiego. Ten ostatni chyba powoli jest "na wylocie"...
Jutro o 16.30 z Macedonią. Patrząc na grę tej druzyny, to powinniśmy ich pokonać.
Jutro o 16.30 z Macedonią. Patrząc na grę tej druzyny, to powinniśmy ich pokonać.
Subskrybuj:
Posty (Atom)