wtorek, 4 stycznia 2011

Jest, jest, jest! Czarni przegrali!

Tytuł oczywiście jest ironiczny - gdyby ktoś nie zrozumiał.

Do rzeczy. Zostałem zaczepiony, więc odpowiem.

Za lakomski.blox.pl.

W minioną pierwszą niedzielę nowego 2011 roku Energa Czarni Słupsk przegrała swój drugi mecz w tym sezonie. Porażka wysoka na trudnym zgorzeleckim terenie. Martwi styl i całkowita dominacja Turowa przez 40 minut meczu, jednak na co innego chciałbym dziś zwrócić uwagę.

Bardzo sceptycznie i dość jednoznacznie po niedzielnej przegranej słupskiego zespołu wypowiedziało się środowisko koszykarskie. Najbardziej zaskoczył mnie drwiący komentarz Przeglądu Sportowego

- Przed rozpoczęciem rundy rewanżowej TBL prezes Czarnych Andrzej Twardowski cieszył się, że bilans 10-1 już daje jego drużynie… udział w play-off. Minimalistyczne podejście? Tymczasem mecz w Zgorzelcu pokazał, że Czarni to drużyna do ogrania i przypomniał, że do tej pory wiele razy mieli sporo szczęścia. Tym razem to nie im, a rywalom wszystko wpadało. Z perspektywy przedsezonowej ten wynik sensacją nie jest. I Czarni, i Turów mieli być ligowymi średniakami. A słupszczanie po prostu wysoko zawiesili sobie poprzeczkę w ostatnich tygodniach. Dobrze, że chociaż ich prezes wie, gdzie tak naprawdę powinna się znajdować.

Jest mi trochę przykro, że tak prestiżowy dziennik sportowy, który czytam codziennie rano przy śniadaniu, spisuje na straty jeden z najlepiej grających zespołów tego sezonu w Tauron Basket Lidze po jednym słabym meczu. Warto też zaznaczyć, że wypowiedź prezesa Andrzeja Twardowskiego została rozbita na części, przez co utraciła sens. - Spodziewamy się, że może przyjść kryzys w naszej grze, że przed play-off musimy dać naszym zawodnikom większe obciążenia i że może się to odbić na naszej postawie w sezonie zasadniczym. Dlatego musimy zrobić wszystko, by przejść przez ten okres możliwie bezboleśnie, jednocześnie przygotowując się do jak najlepszej gry już po II rundzie, by szczyt formy przyszedł na najważniejszą część - play-off – dodał prezes Twardowski w rozmowie z Mateuszem Bilskim, plk.pl.

Generalnie w tym sezonie liczące się media w Polsce dziwie podchodzą do niespodziewanego wyniku Energi Czarnych Słupsk. Z początku sezonu, gdy słupszczanie wraz z Zastalem Zielona Góra przodowali w lidze, wszyscy zachwycali się beniaminkiem. Gdy drużyna Dainiusa Adomaitisa została samodzielnym liderem z bilansem 9:0, gazety oraz portale internetowe częściej pochylały się nad problemami Asseco Prokomu Gdynia, czy Anwilu Włocławek. Wystarczył jednak jeden słaby mecz i druga porażka Energi Czarnych by nagle uświadomić szerszej rzeszy publiczności jak fatalnym liderem jest zespół ze Słupska.

Cóż, mówi się trudno i w przypadku koszykarzy Energi Czarnych gra się dalej. Przed nimi bardzo ważny sprawdzian z AZS-em Koszalin. O tym meczu trochę więcej już niebawem, bądź co bądź szykują nam się kolejne Derby Pomorza!


Szczerze mówiąc nie rozumiem takiej reakcji po tekście w obronie zlanych Czarnych. Wiele osób zespół ze Słupska po 10-1 w pierwszej rundzie widzi już w finale. To jest właśnie ta wysoko zawieszona poprzeczka. Teraz każda porażka Czarnych kibicom będzie wydawała się wielkim rozczarowaniem, a przecież to drużyna, która podobnie jak Turów, Anwil, Trefl, Polpharma, AZS, PBG może mieć swoje wzloty i upadki, lepsze i gorsze dni. Nie jest zespołem, który - jak Śląsk kiedyś, a Prokom obecnie - wystaje ponad ligę. I tak jak miał w pierwszej rundzie 10-1, tak teraz może mieć np. 4-7. Dlatego trzeba spokojnie podchodzić do przegranych i nie traktować tej w Zgorzelcu w kategorii megasensacji, klęski, kompromitacji, upokorzenia itd.

P.S.

A tak w ogóle to o spotkaniu Czarnych w Zgorzelcu w ogóle nie chciałem pisać, ale... na mecz w Warszawie fotograf nie dojechał ;-)

Brak komentarzy: