Organizatorzy Tour de Pologne robią wszystko, by wreszcie wyścig Pro Tour wygrał Polak, konkretnie Sylwester Szmyd. Rok temu była promocja przy pomocy naszego najlepszego kolarza, ale trasa okazała się dla niego zbyt łatwa. W tym roku zmieniono ją kompletnie i przy okazji utrudniono.
W 2009 zaden etap nie kończył finisz na podjeździe. Teraz mamy dwa takie odcinki. Oczywiście porównywać się z Alpami czy Pirenejami nie możemy, ale podjazd przed metą sprawi, że o zwycięstwo w TdP nie będą mogli walczyć sprinterzy przy pomocy bonifikat czasowych, do czego niemal doszło kilka miesięcy temu.
W 2009 zaden etap nie kończył finisz na podjeździe. Teraz mamy dwa takie odcinki. Oczywiście porównywać się z Alpami czy Pirenejami nie możemy, ale podjazd przed metą sprawi, że o zwycięstwo w TdP nie będą mogli walczyć sprinterzy przy pomocy bonifikat czasowych, do czego niemal doszło kilka miesięcy temu.
Piąty etap skończy się na Równicy w okolicach Ustronia. Powyższy profil jest chyba przesadzony, bo z informacji znalezionych w internecie wynika, że finałowa wspinaczka powinna być trochę krótsza. I ponoć częściowo po bruku.
10-11% nachylenia kilometr przed metą powinno dać się we znaki nawet góralom.
Szósty etap to finisz przy termach w Bukowinie Tatrzańskiej. Trochę łatwiej, ale wygląda nieźle jako dogrywka między najlepszymi dzień wcześniej.
Podsumowując - brawo. Idziemy w dobrym kierunku. Marzenia o etapach niczym Mont Ventoux w Polsce są nie do zrealizowania, ale cieszmy się tym, co mamy.
2 komentarze:
nie wiem czemu, ale dla mnie ten wyścig stracił magię po olaniu niemal legendarnych rund po Karpaczu i podjazdu na Orlinek...
I dzięki temu góry na zachodzie kraju straciły jedną z ostatnich imprez promujących te rejony...
To jesteś chyba jednym z nielicznych, którzy tak uważają, bo Orlinka większość ludzi miała dość...
Prześlij komentarz