Trochę spóźniony jest to wpis, ale przez ostatnie kilka dni byłem w pracy (w przenośni oczywiście) zasypany żużlem. A w środę byliśmy świadkami drugiej w tym sezonie derbowej konfrontacji w stolicy. Polonia 2011 wygrała z Polonią Azbud 93:86 i zachowała szanse na utrzymanie w ekstraklasie. Wynik wynikiem, ale ciekawe rzeczy działy się na konferencji prasowej.
Trener Polonii Azbud Wojciech Kamiński powiedział (także do posłuchania na plk.pl): "Jak gramy z Prokomem czy Anwilem i czujemy doping, to gra nam się łatwiej. W meczu z Polonią 2011 nie mamy żadnego wsparcia, a przecież prawdziwy kibic Polonii, "Czarnych Koszul", powinien wiedzieć, komu dopingować. Brakowało nam tego dopingu, graliśmy jak w teatrze."
Michał Owczarek twierdzi, że Kamiński ma rację. Teoretycznie tak, bo w Barcelonie w podobnej sytuacji nikt nie miałby wątpliwości komu kibicować. Ale Kamiński nie bierze pod uwagę, że jego klub ma (i miał w poprzednich latach) bardzo małą grupkę fanów - w przeciwieństwie do Barcelony. Tam nawet jeśli część wolałaby wspierać Fundację Barcelona 2011, to reszta pozostałaby przy Barcelonie. Tutaj te kilkanaście osób, które zajmują się dopingiem. I już w zeszłym sezonie było widać, że sytuacja jest nienormalna, bo na meczach Polonii Azbud w PLK i na meczach Polonii 2011 w I lidze można zobaczyć te same twarze i posłuchać tych samych okrzyków (np. "tylko Polonia, w Warszawie tylko Polonia"). Teraz, gdy obie drużyny są w ekstraklasie nic się nie zmieniło w tej kwestii, tyle, że nieco więcej osób może to zauważyć. Na pierwszych derbach ponoć (bo nie byłem) dopingowano i jednych i drugich. Tym razem, w ramach protestu przeciwko nieudanej fuzji latem i wrogim stosunkom, nie dopingowano nikogo. "Kamykowi" się to nie spodobało, bo w meczach przeciwko innym rywalom w hali na Kole jest głośno. Ma do tego prawo, ale trochę sam sobie szkodzi. Nie zdziwię się, jeśli tych kilkunastu kibiców teraz się obrazi i na następnym spotkaniu - już nie z Polonią 2011 - znowu będzie cicho. A ponoć doping tak bardzo "Czarnym Koszulom" pomaga...
Trener Polonii Azbud Wojciech Kamiński powiedział (także do posłuchania na plk.pl): "Jak gramy z Prokomem czy Anwilem i czujemy doping, to gra nam się łatwiej. W meczu z Polonią 2011 nie mamy żadnego wsparcia, a przecież prawdziwy kibic Polonii, "Czarnych Koszul", powinien wiedzieć, komu dopingować. Brakowało nam tego dopingu, graliśmy jak w teatrze."
Michał Owczarek twierdzi, że Kamiński ma rację. Teoretycznie tak, bo w Barcelonie w podobnej sytuacji nikt nie miałby wątpliwości komu kibicować. Ale Kamiński nie bierze pod uwagę, że jego klub ma (i miał w poprzednich latach) bardzo małą grupkę fanów - w przeciwieństwie do Barcelony. Tam nawet jeśli część wolałaby wspierać Fundację Barcelona 2011, to reszta pozostałaby przy Barcelonie. Tutaj te kilkanaście osób, które zajmują się dopingiem. I już w zeszłym sezonie było widać, że sytuacja jest nienormalna, bo na meczach Polonii Azbud w PLK i na meczach Polonii 2011 w I lidze można zobaczyć te same twarze i posłuchać tych samych okrzyków (np. "tylko Polonia, w Warszawie tylko Polonia"). Teraz, gdy obie drużyny są w ekstraklasie nic się nie zmieniło w tej kwestii, tyle, że nieco więcej osób może to zauważyć. Na pierwszych derbach ponoć (bo nie byłem) dopingowano i jednych i drugich. Tym razem, w ramach protestu przeciwko nieudanej fuzji latem i wrogim stosunkom, nie dopingowano nikogo. "Kamykowi" się to nie spodobało, bo w meczach przeciwko innym rywalom w hali na Kole jest głośno. Ma do tego prawo, ale trochę sam sobie szkodzi. Nie zdziwię się, jeśli tych kilkunastu kibiców teraz się obrazi i na następnym spotkaniu - już nie z Polonią 2011 - znowu będzie cicho. A ponoć doping tak bardzo "Czarnym Koszulom" pomaga...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz