Chyba już nie ma wątpliwości. To Alberto Contador jest obecnie zdecydowanie najlepszym kolarzem. Ja szczerze przyznaję. że liczyłem w Tour de France na zwycięstwo Lance'a Armstronga, a dzisiaj na sukces Fabiana Cancellary.
Triumf Amerykanina to byłoby coś niesamowitego, czego nie dokonał chyba nikomu wcześniej. Powrót po trzyletniej przerwie i ponowny wjazd na szczyt. Będzie co najwyżej drugi i nie ma co tłumaczyć go koniecznością podporządkowania liderowi grupy Astana. Mając swoją ekipę też raczej nie dałby Contadorowi rady.
Armstrongowi się nie udało, lecz nic nie traci ze swojej sławy. Nadal jest przecież siedmiokrotnym triumfatorem Wielkiej Pętli. Stanie najprawdopodobniej na jej podium mając 38 lat. Mimo drobnych niesnasek w Astanie nie psuł taktyki, nie działał przeciwko Contadorowi. Także dlatego pokazał klasę. Byli przecież nieraz tacy, którzy atakowali pozycje swoich kolegów. Armstrong – mam nadzieję – spróbuje w sobotę na Mont Ventoux i zwycięźy. A nawet jeśli nie, to zapowiada, że pojedzie także w 2010 roku w ekipie Radio Shack. Tam na pewno będzie liderem, ale czy jego organizm wytrzyma upływ czasu? A może tegoroczny nieco słabszy start był spowodowany wiosenną kontuzją?
A co do dzisiaj - ciągle jestem pod wraźeniem Fabiana Cancellary. Szwajcar jest naprawdę znakomitym specjalistą od czasówek. Już przestał się specjalizować tylko w tym elemencie kolarskiego rzemiosła. Potrafił zwycięźyć w Tour de Suisse nieźle radząc sobie na odcinkach górskich. Ale nic nie zatracił ze swoich umiejętności jazdy indywidualnej. Szkoda, że dzisiaj brakło mu trzech sekund...
Triumf Amerykanina to byłoby coś niesamowitego, czego nie dokonał chyba nikomu wcześniej. Powrót po trzyletniej przerwie i ponowny wjazd na szczyt. Będzie co najwyżej drugi i nie ma co tłumaczyć go koniecznością podporządkowania liderowi grupy Astana. Mając swoją ekipę też raczej nie dałby Contadorowi rady.
Armstrongowi się nie udało, lecz nic nie traci ze swojej sławy. Nadal jest przecież siedmiokrotnym triumfatorem Wielkiej Pętli. Stanie najprawdopodobniej na jej podium mając 38 lat. Mimo drobnych niesnasek w Astanie nie psuł taktyki, nie działał przeciwko Contadorowi. Także dlatego pokazał klasę. Byli przecież nieraz tacy, którzy atakowali pozycje swoich kolegów. Armstrong – mam nadzieję – spróbuje w sobotę na Mont Ventoux i zwycięźy. A nawet jeśli nie, to zapowiada, że pojedzie także w 2010 roku w ekipie Radio Shack. Tam na pewno będzie liderem, ale czy jego organizm wytrzyma upływ czasu? A może tegoroczny nieco słabszy start był spowodowany wiosenną kontuzją?
A co do dzisiaj - ciągle jestem pod wraźeniem Fabiana Cancellary. Szwajcar jest naprawdę znakomitym specjalistą od czasówek. Już przestał się specjalizować tylko w tym elemencie kolarskiego rzemiosła. Potrafił zwycięźyć w Tour de Suisse nieźle radząc sobie na odcinkach górskich. Ale nic nie zatracił ze swoich umiejętności jazdy indywidualnej. Szkoda, że dzisiaj brakło mu trzech sekund...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz