wtorek, 14 września 2010

Serbska karma



I wszystko jasne. A jeśli ktoś nie wie, o co chodzi: przedostatnia akcja półfinału mistrzostw świata Turcja - Serbia. Kerem Tunceri zdobywa punkty na 83:82 i gospodarze awansują do finału. Turek - jak widać - wyszedł jednak wcześniej aut.

– W tym turnieju było mnóstwo dziwnie sędziowanych meczów. Półfinał był bardzo dziwny. W mojej karierze nie spotkałem się z tak kiepskim sędziowaniem. Najgorsze jest to, że nikt nie przyszedł i nie przeprosił nas za błędy. Jeśli ludzie myślą, że z sędziowaniem wszystko jest ok, to źle to wróży rozwojowi światowej koszykówki – powiedział Dusan Ivković, trener Serbów.

Fakt, błąd był, ale nie sposób nie oprzeć się wrażeniu, że Serbów ... dopadła karma. Dlaczego? Mój komentarz ze sports.pl poniżej.

Serbska karma i oliwa
Serbowie czują się oszukani przez sędziego i FIBA po błędzie w półfinale mistrzostw świata. Arbiter się pomylił, ale akurat ta drużyna na międzynarodową federację nie powinna narzekać.

Turek Kerem Tunceri tuż przed wykonaniem zwycięskiego rzutu wyszedł na aut. Dowiedzieliśmy się tego po opublikowaniu w internecie amatorskiego filmu nakręconego przez jednego z kibiców. W trakcie meczu kamera pokazywała spotkanie z przeciwległej strony boiska, a powtórki wychwytującej błąd sędziego nie uświadczyliśmy. Zwolennicy spiskowej teorii dziejów mogą się tylko domyślać, że takowa była, ale turecki realizator nie zdecydował się jej zaprezentować. Tak czy inaczej - sprawa jest ewidentna. Punkty nie powinny zostać zaliczone, a piłka należało przyznać Serbom. Zresztą w końcówce oglądaliśmy wiele innych kontrowersyjnych decyzji sędziowskich z nieodgwizdanym faulem na Novicy Velickoviciu w ostatniej akcji na czele. I tu też raczej powinniśmy stanąć po stronie Serbów.

Jest jednak jedno małe “ale”. Serbowie i ich trener Dusan Ivković teraz narzekają na FIBA, że nie reaguje na zachowanie sędziów, a powinni federacji dziękować, że... w ogóle znależli się w półfinale. Teraz niewiele osób o tym pamięta, a przecież tuż przed mistrzostwami ich gwiazdy Milos Teodosić i Nenad Krstić brały udział w bójce podczas turnieju towarzyskiego w Atenach. FIBA długo się zastanawiała, po czym zawiesiła ich na odpowiednio dwa i trzy mecze. W przypadku Krsticia ta decyzja była po prostu śmieszna, bo Serb uderzył Ioannisa Bourousisa krzesłem w głowę! Nieobecność w spotkaniach z Angolą, Niemcami i Jordanią to kara niewspółmierna do winy, a łagodność, z jaką potraktowano zawodników, może chyba tłumaczyć tylko niechęć do utraty gwiazd turnieju. Porównajmy sobie wyrok FIBA z karami w NBA sześć lat temu po zamieszaniu z udziałem Rona Artesta, kilku innych graczy i kibiców. Najbardziej krewki Artest pauzował do końca sezonu, czyli przez prawie 100 spotkań! A przecież “tylko” został popchnięty przez rywala, zaatakowany przez kibica i wbiegł na trybuny wdając się w przepychankę.

Ile znaczyli Krstić i Teodosić przekonaliśmy się w przegranym - bez nich - meczu z Niemcami, którzy nie wyszli nawet z grupy. Śmiem twierdzić, że gdyby ten pierwszy nie mógł brać udział w całych mistrzostwach, to Serbia byłaby daleka od walki o medale. W końcu przez fazę pucharową przebrnęli w bólach minimalnie pokonując Chorwację i Hiszpanię. FIBA dała im szansę, a potem (nieświadomie?) w ostatniej chwili zabrała medal. Oliwa zawsze sprawiedliwa? Karma dopadła Serbów?

3 komentarze:

mateusz23 pisze...

Absolutnie we wszystkim się zgadzam. Znakomity artykuł. Na blogu Łukasza Ceglińskiego ludzie komentujący jeden z artykułów o aucie Turków, niestety mają inne zdanie, że przepisy, Serbia powinna być w finale itp. FIBA popełniła błąd w karach Krstica i Teodosica, ale nie popełniła błędu nie dając Serbom żadnego medalu.

Łukasz Michniewicz pisze...

Nie kupuję tego. Jeśli twierdzicie, że Serbów potraktowano łagodnie, to możemy dyskutować. Nie ma jednak zgody na "wyrównywanie rachunków" metodą drukarstwa sędziowskiego, bo takie czytam tu sugestie.

Takie rzeczy to u Fryzjera w jego "ekstraklasie" więziennej, a nie w rozgrywkach z udziałem gwiazd NBA

JW pisze...

Ale ja nie mówię o tym, że to jest wprost wyrównywanie rachunków. Tylko, że wszechświat zabiera to co dał :-)))