niedziela, 12 września 2010

Serbom zabrakło Dusana Kecmana

Okej, przyznaję się. Fatalny występ Luisa Scoli w ćwierćfinale mistrzostw świata przeciwko Litwie przemilczałem celowo. Po odpadnięciu Argentyny wydawało mi się, że ten turniej nie wywoła już we mnie wielkich emocji. Ale mam takiego jednego znajomego, który jest określany jako (cytat dosłowny z jednej osoby dobrze znanej w polskiej koszykówce) "Yugoslavia aggresive fanatic", więc w półfinale byłem całym sercem za Serbami.

No i... sami popatrzcie.



Jeszcze nigdy nie słyszałem, żeby ktoś wykrzyczał to samo imię i nazwisko ... dziesięć razy. Ale należało się.

Pytanie klucz - czy w ostatniej akcji sędzia powinien odgwizdać faul?

Moje zdanie jest takie: co prawda blok był czysty, ale ułamek sekundy później Semih Erden wpadł na Novicę Velickovicia i to jeszcze zanim minął czas (zanim zaświeciła się tablica), więc faul był. Nie dziwię się jednak, że sędzia bał się zagwizdać.

A trener Dusan Ivković zapewne żałuje, źe nie powołał Dusana Kecmana.



Ciekawe, że w Stambule sędziowie nakazali Serbom rozegrać 0.5 sekundy raz jeszcze (choć od razu po trafieniu Tunceriego jeden z zawodników rzucał przez całe boisko), bo na parkiet wbiegli rezerwowi. W Zagrzebiu nikt nie zwrócił na to uwagi, bo Kecman trafił.

Brak komentarzy: