poniedziałek, 5 marca 2012

Sezon 11/12: Tydzień XXIV w 24 sekundy

27.2-4.3.2012

1. Do rozpoczęcia play-off jeszcze miesiąc, do walki o medale jeszcze dłużej i wiele może się jeszcze zdarzyć, ale myślę, że można to napisać wprost: Anwil Włocławek nie stanie w tym sezonie na podium.

2. Skąd wziął taki kategoryczny osąd? Nie, nie chodzi o same wyniki i porażki z Prokomem oraz Treflem, ale o to, co nawet nie będąc wewnątrz lub blisko drużyny widać gołym okiem. Ten zespół jest rozbity, a trener Krzysztof Szablowski nie bardzo ma pomysł na jej uratowanie, nie potrafi zapanować nad zawodnikami i wyzwolić w nich walki. W dużej mierze chodzi o amerykańską część Anwilu - tej polskiej (do której zaliczamy także naturalizowanego Seida Hajricia) pod względem zaangażowania można zarzucić o wiele mniej. Hajrić, Dardan Berisha, Krzysztof Szubarga (fot. Andrzej Romański), Bartłomiej Wołoszyn - mam wrażenie, że tylko im się chciało powalczyć w Sopocie.

3. Zespół z Włocławka pod względem talentu to czołowa trójka ligi, ale nie wierzę w nagłą cudowną przemianę. W obecnym składzie ten zespół w play-off zapewne przegra 0-3 w ćwierćfinale. Czy jest jakiś sposób na uratowanie sezonu dla Anwilu? Chyba jedynym rozwiązaniem obecnie wydaje się zwolnienie 2-3 graczy, chociażby na pokaz, zatrudnienie zastępców i... liczenie na zaskoczenie przeciwnika w play-off. Ryzyko? Mniejsze niż status quo.

4. Wpis z Twittera Lorinzy Harringtona, rozgrywajacego Anwilu: "trying to..this shit here..losing,boring city,fines,can't do no where, never lost likethis since I came to Europe. Going bald.lol" W skrócie: jest bardzo niezadowolony.

5. Anwil - owszem - zagrał w Sopocie bez Łukasza Majewskiego i Nicka Lewisa, ale to nie może być usprawiedliwieniem skoro w zespole Trefla zabrakło Łukasza Koszarka, Łukasza Wiśniewskiego i Johna Turka, którzy średnio zdobywają 43 z 83 punktów Trefla.

6. Koszarka i Wiśniewskiego w sobotę zaatakowała choroba, która tego drugiego nie wypuściła nawet z łóżka. Pierwszy pojawił się na chwilę w hali, bo Treflowi brakowało zawodników do 10-osobowego składu. Z podobnego powodu w protokole figurował John Turek, który przeciążył mięśnie... na siłowni.

7. Trefl miał problem, bo zespół juniorów starszych (analogia do ŁKS-u - będzie o tym w pkt 23) grał turniej półfinałowy mistrzostw Polski w Zielonej Górze. Daniel Szymkiewicz zdązył wrócić do Trójmiasta, co planowano już wcześniej. Ale Trefl nie mógł ściągnąć nikogo więcej, bo dwóch juniorów doznało kontuzji i ich drużyna też miała problemy kadrowe.

8. Drugim, obok Anwilu, zespołem, który ma problem jest PGE Turów. W Zgorzelcu kryzys jest jednak zdecydowanie mniejszy. Chociaż wicemistrzowie przegrali po raz trzeci w tym sezonie z Czarnymi (65:67), to według relacji świadków zagrali o niebo lepiej niż tydzień wcześniej przeciwko Zastalowi na własnym parkiecie. Narzucili rywalowi własne warunki gry, świetnie bronili i "tylko" zabrakło im wykończenia. W przeciwieństwie do Anwilu w Turowie widać podstawy (mówię tylko o aspekcie sportowym) do długoterminowego optymizmu. I warto przypomnieć, że rok temu w podobnym momencie sezonu też można było mieć wątpliwości, czy zespół trenera Jacka Winnickiego jest w stanie włączyć się do walki o medale.

9. Przyznaję się, że Czarni zaskoczyli mnie świetnym początkiem drugiej rundy. Nie spodziewałem się, że pokonają i Trefl, i Turów. Tymczasem postawili się w świetnej sytuacji w walce o przewagę parkietu w ćwierćfinale, w której kluczem będą mecze wyjazdowe. Może się okazać, że słupszczanie nie będą potrzebowali "cudów", jeśli Anwil nie będzie potrafił wykrzesać z siebie czegoś więcej niż 1-2 zwycięstwa u siebie, a Prokom będzie przegrywał w obcych halach tak gładko, jak w Zielonej Górze. Jeśli Czarni odniosą trzy zwycięstwa u siebie z Prokomem, Zastalem i Anwilem, to daję im 95% szans na co najmniej czwartą lokatę.

10. Gdybym tworzyć ranking siły zespołów PLK kroczący - czyli kto jest dzisiaj najlepszy - to zdecydowanie wygrywa Zastal. Zielonogórzanie wygrali z Asseco Prokomem just like that, jak to mówią Amerykanie. Nie było w ich grze niczego nadzwyczajnego, po prostu wyszli na boisko i zrobili swoje. Ba! Nadal było dużo miejsca na poprawę (tak jak w poprzednim meczu w Zgorzelcu), a najwięcej go widać u Ganiego Lawala (fot. Filip Niećkowiak). Nowy-stary środkowy w ostatnim tygodniu przebył drogę z Chin przez USA do Polski, więc nic dziwnego, że momentami był myślami gdzieś indziej.

11. Żeby nie było tak cukierkowo intrygujący cytat z Gazety Wyborczej: Między Lawalem a Uvalinem doszło w trakcie meczu do małej rozmowy wychowawczej. - Zawodnik przekroczył pewną linię, której nikomu nie wolno przekraczać. Ale w szatni mnie przeprosił i wszystko jest OK - uciął trener Zastalu. Zapowiedział przy tym, że w kolejnych spotkaniach będzie próbował gry na dwie wieże, czyli Lawala i Kirka Archibeque'a w jednej piątce. Lawal przed wyjazdem wyglądał na kogoś o bardzo spokojnym usposobieniu, więc takie spięcie z nowym trenerem (przedtem prowadził go Tomasz Jankowski) nie jest dobrą wróżbą...

12. Uvalin ma teraz do dyspozycji pięciu podkoszowych - Lawal, Archibeque, Piotr Stelmach, Uros Mirković i Rafał Rajewicz. Ten ostatni może zaopatrzyć się w wygodne spodenki, żeby nie dostać odcisków od siedzenia na ławce rezerwowych. To jednak i tak nie rozwiązuje problemu bogactwa. Uvalin próbował ustawienia z Mirkoviciem jako niskim skrzydłowym, co sprawdziło się nadspodziewanie dobrze. Sprawny Mirković dobrze bronił, trafiał z dystansu i Marcin Sroka z Jakubem Dłoniakiem mogą zacząć się bać. Spodziewam się, że Uvalin będzie dawał rodakowi na trójce 8-10 minut.

13. Walka w słabszej grupie Tauron Basket Ligi zaczyna powoli wyglądać tak, jak się tego spodziewaliśmy - nie potrzeba nawet całej ręki, by policzyć zespoły, które nie uruchomiły jeszcze "trybu oszczędnościowego". To AZS Koszalin, Polpharma Starogard Gdański i Siarka Jezioro Tarnobrzeg. Nawet Śląsk Wrocław odesłał do domu Qa'rraana Calhouna, teoretycznie z powodu złego zachowania, ale czy zdecydowano by się na taki ruch, gdyby zespół z Wrocławia był w czołowej szóstce?

14. Zaliczenie Polpharmy i Siarki do grona "nieoszczędzających" jest umowne i być może trochę naciągane. W Starogardzie oczywiście twierdzą, że walczą o play-off i pod koniec rundy zasadniczej zatrudnili Brandona Hazzarda, ale zrobili to raczej z myślą o przyszłym sezonie. I nie pozyskali nikogo za Patricka Okafora. Siarka też jest już w niepełnym składzie, bo kontuzji doznał LaMarshall Corbett. Nikt tego nie oczywiście nie planował, ale brak następcy może świadczyć o chęci do zatrzymania kilku złotych w budżecie.

15. W Politechnice większość zawodników czeka na wypłaty, w ŁKS-ie wszyscy obcokrajowcy już dawno wyjechali, w Kotwicy odesłano do domu Reginalda Holmesa, a w PBG Baskecie Poznań wolną rękę dostał kilka tygodni temu Jacek Sulowski. Kto zrobi kolejny ruch? Gdybym miał typować, to spodziewałbym się rezygnacji z jednego z serbskich koszykarzy w PBG.

16. To wszystko nie zmienia jednak faktu, że na razie na brak emocji w słabszej grupie nie możemy narzekać. 5 z 8 spotkań kończyło się różnicą 4 lub mniej punktów, mieliśmy jedną dogrywkę. Dla porównania w grupie silniejszej - 1 z 6.

17. Czarnym koniem w walce o play-off może być Siarka, która bez swojego najlepszego strzelca Corbetta teoretycznie stoi (stała) na straconej pozycji. Tymczasem wygrała z AZS-em u siebie i w Poznaniu tracąc obecnie jeden punkt do ósmej Kotwicy. W środę może już ją wyprzedzić, bo zagra z kołobrzeżanami na własnym parkiecie.

18. Siarka ma obecnie w rotacji zaledwie ośmiu graczy (w tym Michała Rabkę, który w rundzie zasadniczej często w ogóle nie pojawiał się na boisku), a w marcu rozegra aż 9 spotkań. Przeciwko PBG trzech zawodników grało ponad 40 minut. Jeśli drużyna trenera Dariusza Szczubiała (fot. Rafał Podleśny) wytrzyma to tempo i awansuje do ósemki, to będzie dla niej małe prywatne mistrzostwo Polski.

19. W piątek oglądałem po raz drugi w tym sezonie ma "na szczycie dna", czyli przedostatniej Politechniki z ostatnim ŁKS-em. W przeciwieństwie do poprzedniego starcia tym razem i poziom, i emocje były na wyższym poziomie. Gospodarze wygrali 95:92, a po 23 punkty i 8 zbiórek mieli 18-latkowie Mateusz Ponitka i Michał Michalak. Pół roku byłoby to niezwykłe wydarzenie, a teraz? Normalne popołudnie w hali Koło...

20. Spotkanie z trybun oglądał Jarosław Zyskowski senior, ojciec koszykarza ŁKS-u Jarosława Zyskowsiego juniora. Mógł być bardziej zadowolony niż z własnej pracy w Toruniu (pierwszoligowy SIDEn znowu poległ), bo 19-latek rozegrał prawdopodobnie najlepsze spotkanie w sezonie zdobywając 11 punktów.

21. Jeśli nie znaleźliście jeszcze powodu, dla którego warto pojawić się na meczu ŁKS-u, to mam jeden wyjątkowy: rzut Zyskowskiego. Nie chodzi o celność, ale o wykonanie - widziałem "to" już wcześniej, ale i tak byłem zadziwiony techniką.

22. Zyskowski junior, posiadacz jasnej bujnej czupryny, w wywiadzie telewizyjnym przyznał, że w przyszłości chciałby być... łysy jak ojciec. Trzymam kciuki.

23. ŁKS pojawił się w Warszawie w zaledwie 8-osobowym składzie. Bartłomiej Bartoszewicz, Dominik Binkowski i Marcin Kuczmera przebywali w ten weekend na turnieju półfinałowym mistrzostw Polski juniorów starszych. ŁKS nie zdecydował się na zgłoszenie jeszcze młodszych graczy. Zgłosił PLK problem licząc, że uniknie 2000 złotych kary. Najprawdopodobniej nie uniknie.

24. Cała sytuacja wygląda jak tworzenie zastępczego problemu, bo ŁKS ma kłopot "egzystencjonalny" o wiele większy niż skład na jeden mecz. Ja osobiście nie dziwię się PLK, że tak zareagowała, bo klub z Łodzi sam jest sobie winien. Termin turnieju juniorów starszych był znany wcześniej, można było dogadać się z rywalem odnośnie przełożenia spotkania, tym bardziej, że od 5 do 25 lutego ŁKS nie grał ani razu. A Politechnika miała wolne od 12 do 25 lutego. Można było też zabrać graczy z zespołu juniorów (których w Łodzi nie brakuje), tak jak zrobiła w ten weekend mająca problemy zdrotowne Kotwica. Dla nich wyjazd na mecz ekstraklasy byłby przydatnym doświadczeniem. Można było także wyrobić licencję zawodniczą masażyście/asystentowi trenera/kamerzyście/portierowi/kierowcy autobusu. Ba! Jestem w stanie sobie wyobrazić sytuację, w której ŁKS wykorzystuje cały problem na własną korzyść ogłaszając konkurs dla kibiców, w którym nagrodą jest wyjazd z drużyną na mecz.

Brak komentarzy: