poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Sezon 11/12: Tydzień XXVIII w 24 sekundy

26.3-1.4.2012

1. Najważniejszą informacją dotyczącą PLK w ubiegłym tygodniu nie jest wygrana Anwilu z Prokomem, nie są potwierdzone transfery liderów Politechniki, ale proponowane zmiany regulaminowe.

2. PLK chce do minimum budżetowego w wysokości 2 milionów złotych dołożyć minimalną kwotę (około 600-800 tys. złotych) wydawaną na kontrakty zawodników. Pomysł spóźniony o rok, ale moim zdaniem dobry. Osobiście zrezygnowałbym w tej sytuacji z minimalnego budżetu, który biorąc podaną wcześniej sumę "wytworzy się sam". I nie przeszkadza mi, że będzie o kilkaset tysięcy niższy niż 2 miliony.

3. Wątpliwości dotyczących minimum kontraktowego rzecz jasna nie brakuje. Czy całą sumę trzeba "wydać" (w sensie zakontraktowanych graczy) przed sezonem? A jeśli nie, to co się stanie, jeśli klub nie uzupełni braków w trakcie sezonu? Jakie kary go spotkają? Co zrobić w sytuacji, gdy klub będzie chciał zwolnić zawodnika w trakcie rozgrywek? Czekam na szczegółowy projekt.

4. Liga chce też dodatkowego terminu weryfikacji w trakcie sezonu. Jestem ciekaw, jak kluby sobie z tym poradzą, skoro w proponowanym terminie (na przełomie roku) większość ma przejściowe trudności.

5. Niezależnie od szczegółów - mam wrażenie, że gdyby nowe regulacje były wprowadzone przed obecnym sezonem, to sytuacja Politechniki być może wyglądałaby podobnie, ale przynajmniej klub mógłby zostać ukarany. Obecnie wszystkie długi należą do KSP PL 2011 (skąd gracze byli wypożyczeni), więc PLK ma związane ręce. Oczywiście związane także częściowo przez inne regulacje albo ich brak...

6. Jeśli jesteśmy już przy temacie KSP PL 2011 - na szczęście spór tej spółki z Mateuszem Ponitką i Piotrem Pamułą został rozwiązany. PZKosz wydał listy czystości, obaj mogą grać i zapomnieć o Warszawie... Oj nie tak szybko. Odzyskiwanie długów potrwa pewnie jeszcze nie tydzień i nie miesiąc.

7. Mecz tygodnia w ekstraklasie to spotkanie we Włocławku, gdzie Anwil wygrał z Prokomem 66:55. Metamorfoza mistrza była zdumiewająca - z zespołu, który rozgromił Turów i Trefl w drużynę, która zagrało miękko w Hali Mistrzów.

8. Anwil zrobił z tego widowiska bitwę, a goście wyglądali jakby nie bardzo chcieli się bić. Dla obu ekip to pożyteczna lekcja - Anwil raczej nie wygra z Prokomem, jeśli zdecyduje się na radosną ofensywną koszykówkę. Prokom musi spodziewać się tak twardej gry w decydujących momentach sezonu.

9. Krzysztof Szubarga trafił 5 trójek na 8 prób i ma 41% skuteczności zza łuku w tym sezonie. Czy możemy w końcu zapomnieć o ciągnącej się za nim z niewiadomych przyczyn opinii "gracza bez rzutu"?

10. W Prokomie nie zadebiutował Mateusz Ponitka, choć po meczu trener Andrzej Adamek pewnie trochę żałował, że nie zabrał go do Włocławka. W zespole gości brakowało na obwodzie kogoś, kto zagrałby w stronę kosza zamiast szukać cały czas pozycji na obwodzie.

11. Donatas Motiejunas zakończył mecz z 3/14 z gry, w czym duża zasługa Seida Hajricia, który od pierwszych minut wybił go z rytmu. Te kilka łatwych, ale spudłowanych rzutów Litwina w późniejszej fazie meczu to być może nie zasługa defensywy akurat w danym momencie, ale wcześniejszego "dręczenia" Motiejunasa.

12. Brandon Hazzard z Polpharmy zdobył 45 punktów w 30 minut w spotkaniu z ŁKS-em. Wynik robi wrażenie tyle tylko, że mecz był o pietruszkę.

13. Według relacji z Łodzi - trener Polpharmy Wojciech Kamiński wziął czas 5 sekund przed końcem (przy prowadzeniu 96:83), by ustawić akcję na rzut Hazzarda z dystansu. Wyobrażacie sobie coś takiego w "poważnym" meczu?

14. Legia Warszawa zorganizowała turniej półfinałowy o awans do II ligi w hali OSiR-u Bemowo. Pierwsze wrażenie - szok. Ostatni raz byłem na meczu w tym obiekcie około 2003-2004 roku, gdy dookoła dosłownie nie było nic. Teraz stoi tam blok obok bloku obok bloku. Cóż, znak czasów.

15. Spodziewałem się wielu decybeli i się nie zawiodłem, aczkolwiek nie wiem czy można nazwać to dopingiem dla koszykarzy. Podczas piątkowego spotkania z Notecią 2020 Inowrocław zainteresowanie kilkudziesięciu kibiców wydarzeniami na parkiecie było znikome, by nie powiedzieć żadne. Śpiewy i tańce robią wrażenie, chociaż to kompletnie nie moja bajka. Nie wiem jak to odbierają zawodnicy, nie zdziwię się, jeśli im to bardziej przeszkadza niż pomaga.

16. W sobotę w trakcie meczu Legii z Basketem Piła zainteresowanie spotkaniem było na o wiele wyższym poziomie. Można to tłumaczyć na różne sposoby - "młyn" gospodarzy był dwa razy większy, wynik bliżej remisu, a po drugiej stronie hali pojawiło się kilku kibiców z Piły. Niestety to "zainteresowanie meczem" polegało w dużej mierze na prostych wulgarnych okrzykach na temat miasta przeciwnika i pokazywaniu obraźliwych gestów w kierunku zawodników rezerwowych Basketu na co zresztą ci ostatni odpowiadali tym samym.

17. Legia na szczęście wygrała to spotkanie. Napisałem "na szczęście" w obawie o to, czy 3 (słownie: trzech) ochroniarzy potrafiłoby zapanować nad sytuacją, gdyby ktokolwiek próbował wytłumaczyć koszykarzom gości, że nie wypada im się cieszyć. Radości kibiców Legii nie potrafili/nie próbowali/nie chcieli powstrzymywać, więc już kilka sekund po ostatnim gwizdku na środku parkietu skakało z radości kilkudziesięciu fanów.

18. Zostawiając na boku wydarzenia pozaboiskowe - sportowo mecz Legia - Basket był z całą pewnością wart obejrzenia. Gospodarze mieli na początku czwartej kwarty 17 punktów przewagi, ale nawet mimo takiego prowadzenia cały czas nie mogli sobie poradzić z obroną strefową przeciwnika. W czwartej kwarcie spudłowali 11 kolejnych rzutów z dystansu, trafił dopiero Łukasz Zajączkowski, gdy to Basket prowadził 55:54. Ostatnia akcja przy wyniku 57:56 dla Legii wyglądała kuriozalnie - najpierw legionista Paweł Podobas w ogóle nie trafił w obręcz, pod drugim koszem Łukasz Krzemiński stracił piłkę, by za moment ją odzyskać i... spudłować w prostej sytuacji. Legionista Piotr Nawrot zebrał i podał... w ręce rywala Arkadiusza Urbasia, który równo z syreną rzucał z połowy boiska. Niecelnie.

19. Basket sam jest sobie winien, bo dzień wcześniej potraktował spotkanie z UKS-em Kielno w kategoriach "wygramy na luzie". Przez 30 minut przegrywał minimalnie, a w głowach koszykarzy z Piły zapewne była myśl "spokojnie, jeszcze dużo czasu". Gdy wyszli na prowadzenie, to... rozluźnili się jeszcze bardziej, a przeciwnik to wykorzystał.

20. Grającym trenerem Basketu jest były reprezentant Polski Piotr Ignatowicz. W pierwszym meczu - chociaż był w stroju - nie wystąpił, w dwóch pozostałych zagrał. Nie przypominał w niczym zawodnika, który na początku XX wieku latał nad koszami w ekstraklasie. Kontuzje i operacje kolan zrobiły swoje. Ignatowicz obecnie najchętniej rzucał z dystansu, a bardziej niż w ataku był przydatny w obronie, gdzie jego doświadczenie było widać na pierwszy rzut oka.

21. Tak kiedyś fruwał Ignatowicz.



22. UKS Kielno prowadzi Karol Miecznikowski (kilka sezonów w ekstraklasie w Polpharmie), a awans tej drużyny do finału to duża sensacja. W składzie nie ma żadnego gracza, który występowałby wcześniej w poważnej roli na wyższym szczeblu. Żadne nazwisko nie obiło mi się wcześniej o uszy (jedyny taki przypadek wśród 16 półfinalistów). Kielno to wieś licząca 1000 mieszkańców. Jeśli wystąpi w II lidze, to będzie najmniejszą miejscowością na ogólnopolskim szczeblu rozgrywek.

23. Noteć 2020 Inowrocław jest częściowym sprawcą późniejszych... niepowodzeń Legii. Gospodarze łatwo rozgromili Noteć 100:70 w piątek, ale szybko okazało się, że drużynę z Inowrocławia stać na więcej. Co się stało pierwszego dnia? Noteć przyjechała na ostatnią chwilę, zespół miał ponoć problemy ze... zorganizowaniem busa na wyjazd. Trzecioligowa rzeczywistość.

24. W turnieju finałowym Legia i UKS Kielno zagrają z GTK Gdynia i PBG Basket Junior Poznań. Możliwe, że turniej odbędzie się w Warszawie, ale czy to dobry pomysł biorąc pod uwagę, że zagra zespół z Poznania?

4 komentarze:

Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
romanpodobas pisze...

Szanowny Panie Redaktorze
Tak jak Pan ja też bym chciał drużyny na miarę NBA w Warszawie ale jak Pan doskonale wie że jak Legia wejdzie do drugiej ligi to będzie to jedyna drugoligowa druzyna w Warszawie może druga badzie Politechnika.
Tak Bemowo się rozrasta a hala jest taka jaką Pan widział wiele lat temu i w tej hali trenują i grają za darmo zawodnicy Legii Warszawa.Brak finansów ogranicza treningi do sektora i tylko mecze rozgrywane są na całym boisku.Treningi 3x w tygodniu nie zapewnią formy i wytrzymałości takiej by gra zawodników mogła zadowolić Pana zmysły.Tak jest jeszcze dużo błędów ,przestrzelonych rzutów,strat Czy nie ma tego w Tauron Basket lidze? Taki jest poziom naszego basketu -niestety.Może pomógł by Pan w jego odbudowie?
Kibice Legii dynamiczni i są przeciwieństwem siedzących sztywno i klaszczących czasem kibiców innych drużyn.Tak dla tych ,którzy nie są przyzwyczajeni do takiej dynamiki ,tańców, podskoków ,zdejmowania koszulek to wygląda dziwnie .Akurat w sobotę kibicowanie miało jak nigdy ścisły związek z tym co działo się na boisku.Impreza nie była imprezą masową więc ochrona prawnie nie była wymagana i mimo tego porządku pilnowało nie 3 a 9 osób.
Buczenie ,gwizdy wszelakie przeszkadzanie przeciwnikom jest znane ze wszystkich hal na świecie.
Słyszałem to nawet na meczach NBA i o zgrozo widziałem jak "kibole " amerykańscy machają różnymi przeszkadzajkami podczas rzutów osobistych.Grecja ,Turcja ze swymi kibicami koszykówki?Gwizdy obecne są też w salach operowych gdzie są wyrazem najwyższego podziwu.Za wszelkie wulgaryzmy przepraszamy staramy się by zniknęły one ze słownictwa kibiców .Tylko mam pytanie skąd mają czerpać wzory kibice ? Z kina ,telewizji,internetu może z języka niektórych polityków?
Mamy ,jak mniemam ,wspólne marzenie o wysokim poziomie basketu i kibicowania w polskich halach.Możemy to zrobić ale nie już i zaraz.Tak jak autostrada nie powstanie od pstryknięcia palcami tak nie będzie sportu w Polsce.
Zapraszam więc do współpracy może uda nam się za parę lat oglądać basket na najwyższym poziomie zawodniczym.

z poważaniem
roman podobas
prezes "zielonych Kanonierów"

JW pisze...

Panie prezesie, dziękuję za komentarz i zainteresowanie

Ja nie mam większych zastrzeżeń do poziomu sportowego Legii i rywali, bo wiedziałem czego się spodziewać.

Jeśli chodzi o kibiców - nie zrozumieliśmy się, nie mam nic przeciwko gwizdom, przeszkadzaniu itd., lecz sam pan przyzna, że nie skończyło się na tym i granica została mocno przekroczona.

Skoro pan tak twierdzi, to pewnie ochroniarzy było 9, a nie 3. Ale czy to zmienia sytuację? Gdyby doszło do jakiegoś spięcia, to wątpliwe, by udało się nad nim zapanować.

Doceniam wkład w odbudowę Legii, przyciągnięcie tylu widzów - niezależnie od ich motywacji - na mecze III ligi to sukces. Oby nie okazało się, że w przypadku awansu Legia będzie jedynym stołecznym zespołem na szczeblu centralnym.

Anonimowy pisze...

Panie Redaktorze - zapomniał Pan wspomnieć o naszym człowieku na Nike Summit Hoop w Portland. To już kolejny "rodzynek" na tym prestiżowym campie.