poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Sezon 11/12: Tydzień XXIX w 24 sekundy

2-8.4.2012

1. Trwa niesamowita rywalizacja o to, w której hali na meczu PLK pojawi się mniej kibiców. Łódź i Warszawa idą "łeb w łeb". ŁKS oficjalnie mógł się pochwalić liczbą 150, Politechnika była blisko jeszcze lepszego osiągnięcia podczas spotkania z PBG Basketem Poznań. W momencie, gdy sędzia podrzucał piłkę po raz pierwszy na trybunach było 114 kibiców. Albo inaczej - 114 osób, które wyglądały na kibiców. Nie legitymowałem wszystkich, być może ktoś był zaproszonym oficjelem, przedstawicielem sponsora, skautem itd. Ta grupa rosła w trakcie meczu i osiągnęła ponad 150 m.in. dzięki prezesowi PLK Jackowi Jakubowskiemu.

2. Użyłem powyżej słowa "oficjalnie", bo 150 to liczba z raportów meczowych przesyłanych do PLK, czyli tak naprawdę liczba rozprowadzonych wejściówek - sprzedanych i rozdanych (np. wśród zawodników) biletów, zaproszeń. Część z nich mogła zostać niewykorzystana, nie wykluczam też, że ktoś może wejść bez biletu/zaproszenia, ale tych pierwszych jest zapewne więcej. Co z tego wynika? Ano to, że zazwyczaj oficjalna liczba widzów jest nieco zawyżona. Inna sprawa, że 150 w Atlas Arenie wygląda zdecydowanie bardziej efektownie niże 150 na Kole.

3. Mladen Starcević nie prowadzi już drużyny Politechniki, chociaż nikt go... nie zwolnił. Po prostu odsunięto go od zespołu dając stanowisko pierwszego trenera Arkadiuszowi Miłoszewskiemu.

4. Miłoszewski: Nie doszukiwałbym się w tym drugiego dna. (...) Wspólnie ustaliliśmy, że teraz ja dostanę szansę. Wybaczcie, ale nie wierzę w te słowa.

5. Sama zmiana nie byłaby głupim pomysłem, gdyby nie podteksty. Komuś najwyraźniej nie spodobała się postawa Starcevicia, który stał murem za zawodnikami i walczył o ich interes (czytaj: głównie pieniądze). Tym kimś zapewne jest Jarosław Popiołek, od niedawna nowy-stary prezes KSP PL 2011 (dawniej Polonia 2011).

6.W całej sytuacji Starcević zachował się z klasą, czemu w ogóle się nie dziwię. Mógł się obrazić, mógł "olać" sprawę, ale widać, że zżył się z drużyną, graczami i nadal pomaga trenerowi Miłoszewskiemu w jej prowadzeniu. Brawo.

7. Osobiście podejrzewam, że z duetu Starcević - Popiołek na całym "zamieszaniu" lepiej wyjdzie ten pierwszy. Nie powinien mieć problemów ze znalezieniem nowej pracy np. w roli jednego z asystentów w Prokomie. A Popiołek będzie musiał "posprzątać", rozliczyć długi itd. itp.

8. Biednemu wiatr w oczy... Politechnika musiała zapłacić karę, bo część zawodników (ta "nowa") występowała przez kilka spotkań bez nazwisk na koszulkach.

9. Kilka zdań sportowo o spotkaniu Politechnika - PBG. Mimo wcześniejszych obiekcji nie był to kiepski mecz, nie brakowało emocji, efektownych akcji i walki. Najlepiej na boisku prezentował się Mateusz Bartosz, podkoszowy PBG, który wcześniej uczył się koszykówki także w Warszawie. Bartosz po kilku słabszych występach zaliczył 20 punktów, 14 zbiórek i dwa megawsady nad rywalami. Być może przyczyną świetnej postawy zawodnika dwojga imion była obecność na trybunach głośnego dwuosobowego żeńskiego fanklubu?

10. Jakub Parzeński nie miał wsparcia od "prywatnych" kibiców, ale rozegrał chyba najlepsze spotkanie w sezonie. 21-latek umial znaleźć się pod koszem, wykorzystać podanie od kolegi, dobrze radził sobie w defensywie, a przede wszystkim w jego ruchach było więcej agresywności. Momentami na tle podkoszowych Politechniki wyglądał profesorsko, inna sprawa, że Politechnika podkoszowych praktycznie nie ma. Filip Nowicki i Damian Cechniak (nie grał) nie prezentują na razie poziomu nawet I ligi, Patryk Pełka to czwórka, a Michał Nowakowski trójko-czwórka. Tak czy siak - u Parzyka juniora widać pozytywną zmianę.

11. Milija Bogićević, trener PBG Basketu, wspomniał, że Parzeński przed tym sezonem nie przeszedł odpowiedniego okresu przygotowawczego z powodu problemów z wydostaniem go z Włoch. Powiedział też, że w przyszłym sezonie widzi Parzeńskiego jako jedną z podstawowych postaci w zespole. Tutaj pojawiają się jednak dwa znaki zapytania - czy PBG zagra i czy Bogićević pozostanie trenerem?

12. W Poznaniu szykują się na pozostanie w ekstraklasie, chociaż raczej spodziewają się zespołu niskobudżetowego (w takim faktycznie Parzeński mógłby być starterem). Dlatego klubowi bardzo zależało, żeby nie skończyć sezonu na 13 lub 14 miejscu. Warto przypomnieć, że według regulaminu drużyna, która w dwóch kolejnych sezonach zajmie jedno z dwóch ostatnich miejsc w ekstraklasy, może zostać z niej wyrzucona.

13. Robert Terlecki chce utworzyć zespół ekstraklasy w Lublinie.

14. Lublin jest dobrym miejscem dla ekstraklasy, koszykówka jest tam popularna i jeśli tylko sponsor ma być tak mocny jak zapowiada biznesmen, to warto przyjąć ten klub. Tyle tylko, że czasu jest niewiele (dwa miesiące) i warto byłoby już poznać trochę szczegółów.

15. Jestem ciekaw, czy Terlecki ostatecznie dogada się z jednym z aktualnych lubelskich klubów (pierwszoligowy Start, drugoligowe Novum). Mam wątpliwości, czy Start ze swoją szkoleniową piramidą młodzieży i nowym sponsorem zgodzi się na oddanie marki komuś z zewnątrz. Przecież nie chodzi o sponsora, tylko o kogoś, kto miałby przejąć drużynę i znaki handlowe na własność. A Start - w przeciwieństwie do Novum - istnieje od wielu lat i ma za sobą bogatą historię.

16. Terlecki wcześniej ponoć "romansował" już z Toruniem, ale w tym mieście władze miejskie nie były tak chętne do współpracy. Piszę o tym, by pokazać, że względy rodzinne czy sentyment (studia w Lublinie, rodzice urodzeni w tym mieście) mogą nie być jedynym motywem jego działania.

17. Nieoficjalnie - tą perełką z MP do lat 20, o której mówi Terlecki miałby być Grzegorz Grochowski, rozgrywający reprezentacji rocznika 1993, obecnie w MKS-ie Dąbrowa Górnicza.

18. Adam Waczyński z Trefla w trzech spotkaniach przeciwko Anwilowi w tym sezonie zdobywał średnio 19.7 punktu. Przed czwartym powiedział, że może nie rzucić ani jednego, byle drużyna wygrała. I słowo ciałem się stało.

19. Dziwaczna sytuacja w meczu Energa Czarni Słupsk - Asseco Prokom Gdynia. Cytuję: W 38. minucie po przewinieniu technicznym trenera Czarnych Dainiusa Adomaitisa gracz Prokomu Michael Kuebler wykonywał dwa rzuty wolne. Trafił oba, lecz przez pomyłkę do wyniku został dodany tylko jeden punkt. Gra toczyła się dalej, spotkanie zakończyło się przy rezultacie 75:73 dla Prokomu, ale na konferencji prasowej komisarz zawodów Ryszard Łabędź poinformował, że wcześniejszy celny rzut Kueblera został zaliczony, a wynik zmieniono na 76:73.

20. Kluczowe pytanie - czy rzut Kueblera został zapisany w protokole jako niecelny? Czy może po prostu tablica i statystycy się pomylili, a po tradycyjnej konsultacji z protokołem okazało się, że wynik powinien być inny? PLK.pl podaje, że punktu nie zanotowano w protokole, więc został on później przepisany. Szczerze mówiąc nie wiem, czy przepisy pozwalają na takie rozwiązanie, widocznie jest jakiś "kruczek", który na to pozwala. Chętnie sprawdziłbym u bohatera (komisarza Ryszarda Łabędzia, nie Kueblera) sytuacji, ale... stwierdziłem, że lepiej niech spokojnie spędzi święta Wielkanocne :-)

21. Po przeczytaniu kilku relacji z wydarzenia moim prywatnym zdaniem gradacja winy w tej sytuacji wygląda tak: największą ponosi obsługa stolika, mniejszą komisarz, a sędziowie boiskowi praktycznie żadnej.

22. Winni mieli szczęście w nieszczęściu. Po pierwsze - brak transmisji w telewizji, po drugie - święta, po trzecie - trzy dni do następnej kolejki. Skandal (a raczej skandalik) szybko zostanie zapomniany. I przede wszystkim - jeden punkt nie zmienił zwycięzcy. Wyobraźcie sobie, gdyby Burrell trafił ostatni rzut, zawodnicy szykują się na dogrywkę, a tu... konsternacja przy stoliku. Albo Czarni wygrywają jednym punktem...

23. Legia Warszawa turniej finałowy o awans do II ligi zagra u siebie. Mam nadzieję, że wcześniejsze wątpliwości odnośnie bezpieczeństwa w hali na Bemowie pozostaną tylko wątpliwościami.

24. Ciekawsza sprawa z drugim turniejem - najpierw PZKosz ogłosił, że odbędzie się w Częstochowie. Organizatorzy rozpoczęli organizację (rezerwacja noclegów, hali) i wkrótce dowiedzieli się, że... jednak zagrają w Tychach.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Panie Redaktorze a jak sobie radzi Pana ziomal w Asecco? Coś nie słychać piania z zachwytu :)

Anna Augustyn pisze...

150 osób w Łodzi - nie no, sukces :D