1. Poniewież to on. Wypytaliśmy polskojęzycznych Litwinów i uświadomili nas, że w ich narzeczu Paneveżys ma formę męską. W związku z tym u nas powinno być podobnie. Czyli przyjechaliśmy do Poniewieża, a nie do Poniewieży.
2. Pierwszy mecz drugiego dnia (Hiszpania - Portugalia) w Cido Arena zapowiadał się tak kiepsko, że kosztem spóźnienia odwiedzieliśmy przylegające do hali centrum fitness "Impuls". Nawet tam można było znaleźć elementy świadczące o tym, że w mieście odbywa się EuroBasket. A propos - ciekawe, że wiele miejsc w Poniewieżu zamiast loga mistrzostw obklejono flagami uczestników.
3. Powinienem chyba wyznaczyć sobie późniejszy deadline przy finalizowaniu 24 sekund, bo wczoraj wrzuciłem tekst jeszcze na hali, a w drodze powrotnej trafiło się kilka ciekawostek. Np. grupa Iberyjczyków (z Filipin oczywiście), w tym jeden ubrany w... tradycyjny hiszpański żeński strój do flamenco. Potem okazało się, że śpią w naszym hotelu. Nie wiem co narozrabiali, ale przechodziłem koło ich pokoju, z którego akurat wychodził facet z obsługi. Wyglądał (pokój, nie ten facet) jakby przeszło tam tornado.
4. Przed hotelem o 1 w nocy stała taksówka z dziennikarzem chyba z Turcji. Taksówkarz nie umiał się z nim dogadać, prosił nas o pomoc, ale nie wiadomo o co chodziło, bo mówił tylko po litewsku. W końcu zobaczyliśmy obu zdenerwowanych panów przy recepcji (która jest na trzecim piętrze). Dziennikarz tłumaczył recepcjonistce, że "I need bill for company". Chyba się udało, chociaż z doświadczenia wiemy, że obsługa hotelu średnio mówi po angielsku. Zresztą znajomość tego języka ogólnie nie stoi w Poniewieżu na wysokim poziomie. Często powstaje problem z powodu prostego słowa jak chociażby "water". Bank recepcjonistka określiła jako "Big building with glass".
5. Hot-dogi na stacji benzynowej zdecydowanie droższe niż u nas - 7.99 lita! Nawet jeśli dali kiełbaskę, a nie parówkę, to i tak zdzierstwo.
6. Co kraj to obyczaj - do autobusu miejskiego można wsiadać tylko drzwiami przy kierowcy, a 1 września w całej Litwie jest ponoć zakaz sprzedaży alkoholu.
7. Litwini zapraszają na przejażdżkę zabytkowym pociągiem w dniu przerwy. Oferują atrakcje w postaci występów akordeonisty. Nie skorzystamy.
8. Wczoraj zastanawiałem się, co przedstawia maskotka. Już wiem - to bursztynek. Zwie się Amberis. W przedturniejowym głosowaniu na maskotkę trzecie miejsce zajął bóbr, a drugie wilk. Bursztynek wygrał bezapelacyjnie.
9. Nie tylko my robimy zdjęcia cheerleaderkom i nie my jesteśmy najbardziej ostentacyjni. Dziennikarz z Turcji podszedł z małym aparatem jakieś półtora metra od nich i ewidentnie robił "zoom" na tyłek jednej z dziewcząt. A pozostałe patrzyły z uśmiechem.
10. Zauważyłem przedstawicieli trzech klubów polskiej ligi - wspomniany wczoraj Tomas Pacesas z Prokomu, Mladen Starcević z Politechniki (w sztabie kadry, więc niby się nie liczy) oraz wysłannicy Trefla Sopot (w tym dyrektor sportowy). Ale podejrzewam, że każdy klub kogoś tu przysłał. Hala jest duża, po prostu przegapiłem... No.
11. Przepraszam, że nie było w środę żadnego punktu o oficerze prasowym kadry. Dzisiaj się poprawiam cytatem z relacji z meczu z Hiszpanią: "W ostatniej sekundzie meczu piąte przewinienie popełnił także Adam Łapeta i nasi czterej podkoszowi mieli na koncie optymalną ilość fauli – 20." Dodam też coś pozytywnego: po meczu przyprowadził na konferencję tego gracza, którego sobie życzyłem.
12. Po meczu Hiszpania - Portugalia można było dostrzec jaka jest różnica między tymi drużynami. Na konferencji Sergio Scariolo dostał cztery pytania, a potem w mixed zone dopadło go 500 dziennikarzy z kamerami, mikrofonami, dyktafonami i notatnikami. Mario Palma, trener Portugalii usłyszał jedno moje pytanie o plan na mecz z Polską. Odpowiedział, że nie może powiedzieć, bo jeszcze nie podał go zawodnikom. A po konferencji dorwało go... 2 z 3 portugalskich dziennikarzy obecnych w Poniewieżu. Gdy skończył, to podszedł i... przeprosił za taką odpowiedź wcześniej. Porozmawialiśmy 10 minut (do przeczytania tutaj), a gdy wychodziliśmy z sali konferencyjnej, to na korytarzu przy Scariolo nadal tłoczyli się dziennikarze.
13. Miguel Miranda, ten co rok temu ogrywał Marcina Gortata stwierdził: "10 punktów Hiszpanii w czwartej kwarcie to bardzo rzadkie wydarzenie. Cieszymy się z tego małego sukcesu". Wtedy się śmiałem pod nosem, teraz cieszę się, że wygraliśmy czwartą kwartę z Litwą.
14. Mecz Polska - Hiszpania w TVP2 oglądało w najlepszym momencie 600 tys. widzów. Biorąc pod uwagę godzinę (14.15 w Polsce), to chyba nie jest zły wynik. Próbowałem się dowiedzieć ile osób ogląda mecze EuroBasketu w Portugalii, ale oficer prasowy odpowiedział tylko: "Nie wiem, ale na pewno mniej niż byśmy chcieli".
15. Rozmawiałem z jednym z brytyjskich dziennikarzy, który był dwa lata temu w Warszawie. Stwierdził, że nie może porównać obu EuroBasketów, bo wtedy w grupie Wielkiej Brytanii nie grali gospodarze i brakowało miejscowych kibiców. Sprzedał nam też informację na temat cen noclegu jego znajomych kibiców. 100 euro za dobę za... wynajęty namiot. Dodał, że nie podoba mu się ta strefa czasowa, bo budzi się o 7 rano, nie może zasnąć, a potem przysypia na hali. Potwierdzam: drzemał sobie w drugim rzędzie. Słodko i bezczelnie.
16. Po rozmowach z zawodnikami i trenerami z Hiszpanii i Portugalii mogę zrobić ranking rozpoznawalności polskich koszykarzy: Koszarek, Szewczyk, Kelati. W tej kolejności. Dziwne, prawda?
17. Marek Cegliński z Rzeczpospolitej zadebiutował na Twitterze!
18. Bośniak Ermin Jazvin (w poprzednim sezonie Energa Czarni Słupsk) zagra do tej pory na EuroBaskecie tylko jedną minutę. Według Pawła Łakomskiego napisał na Facebooku, że ma w dupie EuroBasket.
19. Odwiedziłem główne miasteczko koszykarskie przed halą, jakieś 15 minut przed meczem Polska - Litwa. Było w nim jakieś 100 osób, pod sceną z pięć, a przygrywał rock'n'rollowy anglojęzyczny zespół, który przeplatał piosenki okrzykami "Lietuva". Wyglądało to tak:
Ale za chwil kilka miasteczko na pewno się zapełniło, bo idąc do hali czułem się jakbym jechał pod prąd ulicą jednokierunkową.
20. Porażkę 77:97 z Litwą potraktuję tylko ciekawostką statystyczną: Litwini mieli dzisiaj 9/12 (75%!) z półdystansu i dystansu przed przerwą, 18/26 (69%) po przerwie.
21. Thomas Kelati: "Nie graliśmy z sercem". Adam Hrycaniuk: "Byliśmy trochę zaspani". Brawo za samokrytykę, chociaż lepiej, żeby nie była nam potrzebna.
22. Dopadłem Mantasa Kalnietisa, zadałem mu trzy szybkie pytania, on dał mi trzy szybkie odpowiedzi. Z sekundy na sekundę otaczał nas wianuszek Litwinów (i nie tylko), ale po złości zakończyłem: "Thank you Mantas, you can go". I poszedł.
23. Konferencja prasowa. Litewski dziennikarz dostaje mikrofon: "Kestuti... Paulius Jankunas has knee problems...". Sakis Kontos przerywa: "Sorry, this is English conference". Dziennikarz: "I was speaking English". Sakis: "Oh, okay". Dziennikarz dokończył pytanie. Kestutis Kemzura: "Sorry, I don't understand".
24. Pierwsza sensacja w turnieju stała się faktem. Macedonia ograła Chorwację 78:76 po rzucie Vlado Ilievskiego 10 sekund przed końcem. Mecz odbywał się równocześnie z polskim, ale skończył trochę później. Oglądałem stream na komputerze. 20 sekund przed końcem Macedończycy rozpoczynali kluczową akcję, a ja musiałem... sprintem ruszyć do oddalonej o 5 metrów mixed zone'y, bo Polacy akurat schodzili do szatni. Jakby nie mogli poczekać pół minuty...
czwartek, 1 września 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
widzę, że litwini mają problemy z obcym językiem, ale żeby angielski?
jestem mocno zdziwiony tymi problemami. litwini nie maja zadnych problemow z jezykami obcymi. niemal wszyscy mowia swietnie po rosyjsku, bardzo dobrze po angielsku, a w stolicy bez problemy dogadywalem sie po polsku
Ja mogę mówić tylko o angielskim, bo rosyjski to dla mnie równie czarna magia jak litewski :)
Prześlij komentarz