(26.09.-2.10.2011)
1. Odwiedziłem w niedzielne popołudnie pożegnalne spotkanie Polonii 2011 Warszawa. Warto się tym pochwalić, bo oprócz mnie na trybunach (tych bocznych, za koszem nawet ich nie ustawiono) pojawiło się około 200 osób, w tym wiele bezpośrednio związanych z Fundacją. Zastanawiam się ilu widzów tego spotkania przyszło tam po prostu zainteresowanych koszykówką...
2. Sam mecz-zagadka (fot. Tomek Oniszk, www.rontom.pl) był po prostu starciem ekstraklasowego zespołu Politechniki prowadzonego przez Mladena Starcevicia z drugoligowymi rezerwami prowadzonymi przez Arkadiusza Miłoszewskiego występującymi w tym meczu w strojach Polonii 2011. Jedyny zawodnik zgłoszony do obu rozgrywek, Michał Michalak, wystąpił w pierwszej drużynie. Czas gry: 4x8 minut bez zegaru 24 sekund na akcję. 3. Zwyciężyła drużyna z ekstraklasy 73:50, chociaż do przerwy było tylko 27:25. Z całym szacunkiem dla rezerw taki wynik to głównie "zasługa" niezbyt żwawej gry drużyny z PLK (grającej na dodatek bez Leszka Karwowskiego). Być może plan był taki, żeby się nie "zabijać", bo trener Starcević nie wyglądał na zbyt nerwowego, a zawodnicy raczej stronili od twardej obrony. W ataku grali bardzo nonszalancko, ale i tak niewiele im było trzeba, żeby odskoczyć po przerwie. Seria trójek Marka Popiołka i Piotra Pamuły załatwiła sprawę.
4. A propos nonszalancji - Mateusz Ponitka w pierwszej połowy przestrzelił 4 (słownie: cztery) wsady, w tym dwa alley-oopy.
5. A propos przerwy - organizatorzy przygotowali "atrakcję". Zawodnicy zmienili stroje i w drugiej połowie ekstraklasowa Politechnika grała w strojach Polonii 2011, a rezerwy w strojach Politechniki. Wystarczyło, by skonfudować kilku przypadkowych kibiców i wprowadzić zamieszanie na tablicy wyników. Zawodnicy pozakładali koszulki z innymi numerami, faule nie bardzo się zgadzały, ale w zasadzie kto się tym przejmował? Chyba nikt.
6. Ze sportowego punktu widzenia bardziej interesowali mnie gracze rezerw z naciskiem na braci Marka i Kamila Zywertów. Rocznik 1996, wychowankowie Kormorana Sieraków. Bliźniaków trudno było rozróżnić, bo zawodnicy grali z innymi numerami niż w II lidze, do tego trzeba jeszcze dodać punkt 5. Obaj na tle starszych kolegów wyglądali jak mój 10-letni szwagier Adam i chociaż jestem przekonany, że jeszcze urosną, to częste wizyty na siłowni też będą konieczne. Oj będą... Koszykarsko? Obaj mieli problemy z wykończeniem akcji, pudłowali z dystansu, ale jeden wyróżniał się przeglądem pola zaliczając dwa efektowne podania, niestety niezamienione na asysty. Przypuszczam, że był to wyżej notowany w rankingu Polish Hoops Kamil, ale głowy nie dam.
7. Poza Zywertami ciekawą postacią jest lider tej drużyny Sebastian Kowalczyk. Rocznik 1993, prawie załapał się kadry Jerzego Szambelana. Pamiętałem go z niezłych występów w turnieju Madball Classic przeciwko Łukaszowi Koszarkowi, tu też można ocenić go pozytywnie jeśli chodzi o umiejętności indywidualne, gorzej z organizacją ataku i kreowaniem partnerów. Niezależnie od tego szkoda, że będzie grał tylko w II lidze.
8. Patrząc na Politechnikę II zastanawiałem się poważnie jakim cudem dzień wcześniej ograła w II lidze KS Pułaski Warka, nawet wzmocniona Michałem Michalakiem. Za tydzień gra u siebie z Unią Tarnów, planuję zobaczyć ten mecz, chociaż tam akurat nie spodziewam się wyniku "na styku".
9. W przerwie odczytano (ustami Marcina Widomskiego) list prezesa PZKosz Grzegorza Bachańskiego, który przeprosił za nieobecność, podziękował, pogratulował itd. itp. Po meczu Jarosław Popiołek, pomysłodawca i szef Fundacji Polonia 2011, podziękował Walterowi Jeklinowi i Mladenowi Starceviciowi, potem Jeklin podziękował Popiołkowi, Starcević nie podziękował nikomu ;-)
10. Gdy już wydawało mi się, że to koniec nagle okazało się, że będzie jeszcze konferencja prasowa z udziałem Jeklina i Popiołka. To akurat zabrzmiało trochę dziwnie biorąc pod uwagę liczbę dziennikarzy obecnych na meczu. Było trzech: Marek Cegliński, Rafał Juć i ja. Przez moment wyglądało na to, że konferencja może być spotkaniem 2 na 3, ale sztuczny tłok zrobili... zawodnicy i inni działacze (np. Józef Piekarzewski). Nie wiem, czy tak miało być, czy może to spontaniczna akcja, wyglądało to dość zabawnie.
11. Dostałem maila od Fundacji Polonia 2011 z informacją o meczu. Wszystko byłoby fajnie, ale wynik został pomylony (tzn. według maila wygrał młodszy zespół), a w składach poprzekręcano nazwiska i imienia. Są (w nawiasie poprawna forma): Marek (Marcin) Kolowca, Adam Meta (Mata), Maciej Łopiński (Łapiński) i Daniel Solecznikow (Solanikow). Moim zdaniem kompromitacja, choć oczywiście na małą skalę.
12. Jarosław Popiołek: "Człon 2011 nie był przypadkiem. Intencje co do efektu końcowego były jednak nieco inne. Fundacja powstała z myślą o realizacji programu, który miał posłużyć zbudowaniu silnego ośrodka młodzieżowego i zaplecza Polonii Warszawa. Zakładaliśmy, że potrzeba do tego okresu około 5 lat, co składało się świetnie z datą związaną z setną rocznicą Polonii Warszawa. (...) Mam niedosyt, chociaż nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Nasz projekt nie spotkał się z jakąkolwiek chęcią współpracy ze strony osób zajmujących się koszykówką w Polonii Warszawa. Szkoda z perspektywy klubu, bo dzisiaj mamy w Polonii to co mamy, a przecież to sekcja, która zdobywała najwyższe laury w polskiej lidze. Żal mi tego, bo kibicem Czarnych Koszul byłem, jestem i pozostanę. (...) Nawiązaliśmy bardzo sympatyczną współpracę z klubem AZS Politechnika Warszawska i de facto zakończenie projektu Polonia 2011 nie ma znamion czegoś co miałoby charakter negatywny. Wręcz przeciwnie. Jest tożsame z przejęciem całości przedsięwzięcia przez struktury AZS-u. (...) Nie traktuję tego momentu jako przedwczesnego. Było kilka momentów kluczowych, gdy wydawało się, że jesteśmy blisko celu w postaci włączenia w struktury Polonii. Pierwszy to dwa lata temu, gdy udało nam się awansować do ekstraklasy. Złożyliśmy propozycję połączenia, aby wprowadzać sukcesywnie młodych chłopców do koszykówki ekstraklasowej. Wtedy się nie udało. Druga próba, wymuszona okolicznościami, podjęta została kilkanaście dni temu, gdy okazało się, że z przyczyn od nas niezależnych w tym sezonie nie zagra w ekstraklasie zespół Polonii Warszawa. Ja wtedy ponownie zaproponowałem, by skorzystać ze stworzonego przez nas potencjału. Było za późno, żeby ratować ekstraklasę, ale wydawało mi się naturalne, żeby Polonia Warszawa zagrała chociażby w II lidze i rozpoczęła odbudowę. Zaproponowałem wystawienie naszego zaplecza pod szyldem Polonii Warszawa w II lidze. Propozycja spotkała się z brakiem odzewu, więc uznałem, że nie ma już sposobu na to, by w tej formule funkcjonować, zwłaszcza, że równolegle rozwijała się współpraca między Fundacją a Politechniką. Nie ukrywam jednak, że opcją numer 1 było zgłoszenie drugoligowej pod szyldem Polonii Warszawa."
13. Popiołek w trakcie pytań powiedzial, że ma jedną ważną uwagę, ale czeka na pytania, które go na to naprowadzą. Po chwili okazało się, że pytań już w zasadzie nie ma, więc stwierdził, że... sam sobie zada. O co chodziło? "Całkowity brak odzewu, jakiejkolwiek współpracy, zainteresowania ze strony władz miasta i to się odnosi zarówno do władz obecnych, jak i poprzednich. Oczywiście w pierwszej kolejności odnoszę to do sytuacji, która ma miejsce tu i teraz. Tak źle z warszawskim sportem, jeżeli chodzi o zainteresowanie władz dotyczące sportu wyczynowego w Warszawie nie było jeszcze nigdy. Warszawa jest jedyną stolicą w Europie, niedługo będzie jedynym miastem w Polsce, gdzie sport wyczynowy w wymiarze klubowym znalazł się na samym dnie. Ja przez ostatnie 5 lat nie spotykałem się z chęcią współpracy. Nie chodziło mi o uznanie dla moich zasług. Wydawało mi się, że tego typu działalność powinna być przez ośrodek miejski traktowana jako pewna szansa, na której można budować np. poparcie społeczne. Bardzo się w tym względzie rozczarowałem. Nie chcę mówić, że nie otrzymywaliśmy symbolicznego wsparcia ze strony Biura Sportu, ale od czegoś to Biuro Sportu jest. Ja doceniam takie inicjatywy jak Biegnij Warszawo i Maraton Warszawski i jako warszawiak jestem dumny, że takie imprezy się w mieście odbywają. Z drugiej strony wstyd mi za Warszawę w wymiarze dotyczącym obszaru działalności, który my prowadzimy. Jestem przykładem osoby, którą starano się zniechęcić. Jeżeli mi się nie udało, to może dzięki tego typu słowom uda się osobom, które przejmą ode mnie pałeczkę."
14. Fundacja Polonia 2011 zmieniła nazwę na Nasza Warszawa i nadal pozostanie przy sporcie, zajmie się teraz m.in. organizacją obchodów 100-lecia Polonii.
15. Popiołek przedstawił szefa Politechniki Warszawskiej, który będzie teraz nadzorował zespół. A raczej nie "który" tylko "która", bo to pani Jolanta Dolecka. Najpierw werbalnie podpisała się pod gorzkimi słowami Popiołka na temat władz miasta, a potem z uśmiechem... zaprosiła na inaugurację sezonu. Popiołek dodał: "9 października to dzień wyborów, więc mam nadzieję, że dokonają państwo właściwego wyboru."
16. Dopiero wracając z meczu zorientowałem się (po sporej grupie kibiców w środkach komunikacji mieskiej), że równolegle z pożegnaniem Polonii 2011 grali piłkarze Legii. Nie wiem, czy to zamierzona czy przypadkowa koincydencja czasowa. Jeśli zamierzona, to dziwię się, bo Popiołek wyraźnie liczył na trafienie ze swoim wystąpieniem do mediów, a tych mogłoby być więcej w innym terminie.
17. Niemal zapomniałbym - w hali na Kole zobaczyliśmy nowy zespół cheerleaders, którego nazwy niestety nie pamiętam. Układy i stroje można uznać za odważne, prawie jak Red Foxes, z tym, że zamiast czerwonych szpilek były białe trampki. Nie wiadomo, czy dziewczęta pokażą się w niedzielę na Torwarze.
18. Z innych informacji koszykarskich w tym tygodniu - Alesowi Pipanowi skończył się kontrakt z PZKosz, ale prezes Bachański zapewnia, że ma zostać przedłużony do 2013 roku. Czy to dobra decyzja? Już pisałem, że tak, zdanie podtrzymuję.
19. Na razie nie ma żadnych informacji na temat asystentów Pipana, ale liczę na to, że obok Mladena Starcevicia w sztabie znajdzie się ktoś jeszcze. Może dobrym pomysłem byłby Wojciech Kamiński, który jako jedyny z trójki mógłby poświęcić się pracy przez cały sezon?
20. W Łodzi odbył się turniej finałowy mistrzostw Polski 3x3. Wygrała drużyna z Gdańska z dwoma drugoligowcami w składzie. Paweł Pawłowski w sobotę w meczu Żurawia Gniewino miał 27 punktów, 8 zbiórek i 4 asysty, a potem starczyło mu energii, by pojechać do Łodzi i wraz kolegą klubowym Pawłem Strychalskim oraz Jakubem Danjumą i Maciejem Austenem powalczyć na ulicznym boisku. Brawo.
21. W turnieju w Łodzi zagrała także drużyna z Michaelem Ansleyem w składzie. Odpadła w eliminacjach. Szkoda. "Były gracz NBA mistrzem Polski w streetball" - to tekst na główną stronę ESPN.
22. Info transferowe z Trefla - nowa jedynkodwójka niekoniecznie pojawi się przed pierwszym meczem PLK.
23. W Sopocie nadal przebywa Mike Cook. Nie, Trefl nie chce go zatrzymać mimo kontuzji. Cook uszkodził sobie kolano w ostatnim dniu testów, po których miał zostać odesłany do domu. Trefl zdecydował się pomóc mu w rehabilitacji, chociaż zawodnik nie miał kontraktu, a mówiąc wprost: klubu koszykarsko już Cook nie interesuje. Dziwne zachowanie jak na PLK, prawda?
24. 11 października odbędzie się losowanie fazy grupowej Europucharu z PGE Turowem Zgorzelec. W którym koszyku znajdą się wicemistrzowie Polski? W drugim albo trzecim, z naciskiem jednak na trzeci...
wtorek, 4 października 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
I jak tym razem komentarz do gry rezerw Politechniki? Nie spodziewał się nikt wyniku "na styk", ale były ciekawe momenty, w tym prowadzenie gospodarzy. Mam wrażenie, że po poukładaniu paru rzeczy ta ekipa jeszcze pozytywnie zaskoczy.Na razie jest po prostu słabsza podkoszowo i fizycznie. "Starzy"zawodzą (niektórzy), "młodzi" coraz odważniejsi - ciekawe co z tego wyniknie?
Prześlij komentarz