poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Sezon 11/12: Tydzień XXXII w 24 sekundy

23-29.4.2012

1. Zazwyczaj koncentrowałem się w 24 sekundach na wydarzeniach, które widziałem na żywo w hali. Ale tym razem jednak poświęcę się ćwierćfinałom Tauron Basket Ligi oglądanym sprzed telewizora. Czy będzie przesadą, jeśli napiszę, że przeżywamy właśnie najlepsze play-offy PLK w XXI wieku?

2. Na potwierdzenie powyższego kilka statystyk. Na początek liczba meczów w ćwierćfinałach play-off w XXI wieku. Od 2011 roku wstecz: 17, 14, 16, 16, 14, 13, 13, 12, 15, 18, 15. W obecnym sezonie mamy już pewne 18, a jeśli w poniedziałek wygrają Trefl i Anwil, to może być 20.

3. Liczba piątych meczów w ćwierćfinałach play-off w XXI wieku. Od 2011 roku wstecz: 1, 0, 1, 1, 0, 0, 0, 0, 1, 2, 1. W sumie od 2004 roku odbyły się tylko trzy. W obecnym sezonie mamy już dwa pewne.

4. Liczba drużyn niżej rozstawionych, które wygrały ćwierćfinały play-off w XXI wieku. Od 2011 roku wstecz: 0, 0, 1, 1, 0, 0, 0, 0, 0, 0, 1. W sumie od 2001 roku tylko trzy: Czarni Słupsk (numer 6 w 2009), Polpak Świecie (numer 5 w 2008) i Hoop Pruszków (numer 6 w 2001). W tym roku cała czwórka jest w grze, a Turów i Śląsk mają dzisiaj "piłki meczowe".

5. Z obecnym play-offami konkurować może tylko 2002 rok, gdy dwie serie zakończyły się wynikami 3-2, a dwie inne rezultatami 3-1. Ale... wtedy w każdej parze po dwóch meczach było 2-0, a potem Anwil i Śląsk przegrywały raz w Pruszkowie i Stargardzie, by zakończyć rywalizację na 3-1. Szczerze mówiąc - zdecydowanie mniej emocji niż obecnie, gdzie nie mamy szans na ani jedną taką sytuację.

6. Historia tego weekendu to... no wlaśnie. Trudno się zdecydować. Wielki rzut Piotra Stelmacha, napaść i zwycięstwo w Koszalinie, nokaut w Zgorzelcu, Trefl nad przepaścią. Mimo wszystko wybieram jednak to pierwsze, czyli "jak półfinał Czarnych zatańczył na obręczy". Widziałem już dziesiątki buzzer-beaterów, ale taki? Mierzący 205 cm Piotr Stelmach robiący crossover w stylu Kevina Duranta, mijający dwóch rywali i kładący piłkę na obręczy. Szacunek dla Stelmacha. Doceniając wszystkie inne game-winnery - oddać rzut z półdystansu/dystansu równo z syreną to trudne zadanie, ale mimo wszystko łatwiejsze niż tak skomplikowana akcja.

7. Dla tych, którzy nie widzieli - dzięki uprzejmości TVP Sport.



8. Seria Czarnych z Zastalem jest tak ciekawa także dlatego, że obfituje w pozaboiskowe smaczki. Np. taki:


9. I dzięki sprytnemu fotoreporterowi Głosu Pomorza już mamy materiał do wielogodzinnych analiz - czy Hodge pokazuje tu środkowy palec czy tylko macha ręką, a fotoreporter złapał go w dwuznacznym momencie?  Nie wykluczam, że Hodge faktycznie popisał się klasycznym "fuck you" (a moze miał coś innego na myśli? - tak, wiem, głupi żart), ale jeśli mamy osądzać go na podstawie powyższego zdjęcia, to nie wydaje mi się to słuszne. A nawet jeśli znajdą się mocniejsze dowody - Hodge'owi nie należy się nic więcej niż ewentualnie kara finansowa.

10. Hodge w tej serii rzuca z 32% skuteczności z gry (23/72), ale jeśli faktycznie chce być dla Zastalu tym, kim Kobe Bryant dla Los Angeles Lakers, to - pojadę stereotypem - musi przejąć kontrolę nad ostatnim meczem.

11. Zadziwiające, że na razie najmniej "mówi się" o parze Anwil - Turów, która teoretycznie miała być starciem dwóch wielkich firm (na koszykarską skalę). Tymczasem nie licząc pierwszej kwarty pierwszego meczu zgorzelczanie wygrywają z rywalem różnicą 61 punktów. Anwil w tej serii miał zaledwie kilkanaście minut dobrej gry i w zasadzie powinien dziękować, że nie jest już 0-3.

12. Kluczem do niepowodzeń Anwilu stała się niby drobna kontuzja i nieobecność Seida Hajricia. Po pierwsze brak Bośniaka z biało-czerwonym paszportem zniszczył trenerowi Krzysztofowi Szablowskiemu rotację Polaków, po drugie zawęził możliwość wyboru pod koszem, po trzecie pozbawił defensora zdolnego do ograniczenia Daniela Kickerta. No i Australijczyk w 2. i 3. meczu zdobył 38 punktow przy 60% z gry.

13. W sobotę w Koszalinie doszło do napaści na koszykarzy AZS-u. Pierwsze doniesienia mówiły o zdekompletowanym zespole, przełożonym meczu Prokomem itd. Jak zwykle - straty akademików zostały rozdmuchane, nie zagrał tylko Lamont McIntosh, który zresztą pauzował przez większą część 2. rundy, więc koledzy byli przyzwyczajeni do jego nieobecności.

14. Mój komentarz o wydarzeniach w Koszalinie z dzisiejszego PS:

Nowa ładna hala, która ma być do dyspozycji zawodników AZS-u już w przyszłym sezonie. Zaangażowany w tę dyscyplinę sportu sponsor. Młodzi i ambitni działacze. Oddani kibice. Kosz-alin (myślnik nieprzypadkowy) może nie jest metropolią, o jakich marzą władze PLK, ale to na pewno miasto, których koszykarskiej ekstraklasie potrzeba. Szkoda, że ten wizerunek zakłóciła grupka podpitych frustratów. AZS nie miał z nimi nic wspólnego, nawet nie byli jego kibicami, ale nie da się ukryć, że incydent połozy się cieniem na najbliższej przyszłości klubu. Menadżerowie będą się wahali przed wysłaniem graczy w miejsce, gdzie można zostać pobitym. W obecnym składzie jest kilku zawodników, którzy mówili, że chętnie zostaną na przyszły sezon. Ciekawe, czy teraz nie zmienią zdania, A nawet jeśli uda się ich przekonać, to pewnie za większe pieniądze. Wszystko dlatego, że idiotów nie brakuje. Lepiej unikać stereotypów, ale w pewnym sensie znamienne jest to, że ci w Koszalinie znaleźli się tam z powodu meczu piłki nożnej. Zaczepili koszykarza, bo miał kamerę. Mogli go też zaczepić, bo jest Murzynem, bo ma niebieską koszulkę lub po prostu spojrzał w ich kierunku. „Co się gapisz? Nie gapię się. W papę chcesz? Nie. I tak dostaniesz sk....nu!"  Bum. Niestety podejrzewam, że część naszych czytelników zna takie sytuacje z autopsji...

15. Napiszę to wprost - uradowało mnie zwycięstwo drużyny AZS-u z Prokomem w niedzielę, bo takie zwroty wydarzeń po prostu się kocha w play-offach. Sam trener Andrej Urlep przyznał, że nie spodziewał się, iż mecz w ogóle się odbędzie. A gdy postanowiono, że zagrają, to pierwsza myśl była taka: "chcą szybko go przegrać, żeby móc wyjechać z miejsca, gdzie można narazić się na niebezpieczeństwo." Myliłem się. Zagrali, żeby wygrać. I paradoksalnie ta "scysja" ich tylko skonsolidowała. Skoro jeden gracz stanął w obronie drugiego w ulicznej bójce, to tym bardziej zrobi to na boisku.

16. W natłoku powyższych wydarzeń tylko jeden podpunkt o parze, która może skończyć się największą sensacją (bo nie przypuszczam, by Prokom poległ u siebie z AZS-em), czyli o rywalizacji Śląska z Treflem. Głównie dlatego, że czwarty mecz już za kilka godzin. Teoretycznie Trefl POWINIEN jednak uporać się ze zdekompletowanym i personalnie słabszym przeciwnikiem, ale dodatkowy dzień przerwy pomaga Śląskowi. Jeśli gospodarze zwyciężą, to największym przegranym będzie Łukasz Koszarek, który jako lider jeszcze właściwie nic w karierze nie wygrał... Ma natomiast na koncie już jedną poważną "wtopę", czyli pamiętnie 2-3 Anwilu z Polpakiem Świecie cztery lata temu. Oczywiście nie on jeden wtedy grał we Włocławku, ale - zachowując skalę porównania - LeBron James też sam nie grał w Cleveland Cavaliers...:)

17. 10 - tyle transmisji z ćwierćfinałów zaplanowano w TVP Sport i TV PLK. Możliwe, że będzie ich jeszcze (jedną/dwie) więcej. Świetny wynik, lepiej nawet nie porównywać do poprzednich lat. PLK dobrze zrobiła rozkładając tę fazę w czasie i rezygnując z meczów dzień po dniu.

18. Grzegorz Grochowski (18-latek z MKS Dąbrowa Górnicza) ma średnio 12.6 punktu, 8.8 asysty, 5 zbiórek w play-off I ligi, czyli na poziomie porównywalnym do końcówki 2. etapu PLK. Albo i wyższym. Czekamy na "Groszka" w ekstraklasie.


19. W piątek zajrzałem do niewielkiej hali przy ulicy Koncertowej na warszawskim Ursynowie, gdzie swój turniej półfinałowy MP kadetów rozgrywały cztery drużyny, w tym gospodarz UKS Gimnazjum 92 Ursynów. To ten klubik, który podjął przed sezonem współpracę z Polonią 2011/Politechniką i przyjął pod swoje skrzydła najzdolniejszych graczy rocznik 1996 - braci Zywertów czy Wojciecha Majchrzaka. I niestety od drugiej połowy sezonu jest jedynym zespołem, w którym mogą grać wymienieni.

20. Upał na dworze dawał się we znaki, ale i tak był niczym w porównaniu z temperaturą wewnątrz hali. Jeśli ktoś z was był kiedyś w maju/czerwcu na meczu Turowa w Zgorzelcu, to wie, o czym mówię. Ale mam wrażenie, że Zgorzelec z Ursynowem tę rywalizację przegrywa. To zresztą temat na długą dyskusję - czy poważne zawody powinny być organizowane w obiektach, w których jednej ekipie cały czas przeszkadza oślepiające słońce?

21. Wśród kilkudziesięcioosobowej grupy kibiców nie dostrzegłem ani Pezeta, ani Onara, ale byliby zapewne dumni słysząc doping w stylu: "Ursynów, gramy u siebie!". Doping organizowany oczywiście przez tzw. komitet rodzicielski.

22. Słów kilka o samym spotkaniu, które było zdecydowanie mniej gorące niż powietrze w hali. UKS grał z Zastalem Zielona Góra (asystentem tam jest legendarny w pewnych kręgach trener Bogusław Onufrowicz) i wygrał łatwo, lekko i przyjemnie. Zawodnicy chyba się tego spodziewali, bo szczególnie w pierwszej połowie Marek i Kamil Zywertowie "kombinowali" zamiast grać prostą i skuteczną koszykówkę. To za mała próbka, by wyciągać daleko idące wnioski, ale oby moje wrażenie było mylne. Z mniej znanych, ale ciekawych postaci w ursynowskiej drużynie wyróżnili się także pochodzący z Białorusi chudy, wysoki i chętnie rzucający z półdystansu Bogdan Repieka oraz niski, zwrotny i wszechstronny Jan Stanisław Bielecki (czy to rodzina Jana Krzysztof Bieleckiego?).

23. Mecze na Ursynowie oglądał były trener Polonii 2011 i Politechniki Mladen Starćević. Chorwat opuszcza Polskę, ale na pewno wróci. I wcale nie jest wykluczone, że nie będzie to ponownie Warszawa... Stay tuned.

24. Nie tylko polską koszykówką człowiek żyje, więc polecam Ligę Typerów NBA Playoffs na PolskiKosz.pl z udzialem także kilku koszykarzy PLK. Mamy przedstawicieli 5 z 8 drużyn grających w ćwierćfinałach, pozostali nie odpowiedzieli na zaproszenie. Rok temu wygrał Chris Burgess, wtedy koszykarz Zastalu. Ale teraz gra w Portoryko, więc trudno, nie będzie miał okazji bronić tytułu.

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Sezon 11/12: Tydzień XXXI w 24 sekundy

16-22.4.2012

1. Tak wyglądała ostatnia akcja czwartej kwarty meczu Zastalu z Czarnymi.



2. Faul czy nie? Wygląda na to, że tak, ale 100% pewności nie mam.

3. Rzucający Stanley Burrell o tej akcji: Chciałem wejść pod kosz, ale ostatecznie rzucałem z półdystansu. Nie wiem, może mogłem podjąć inną decyzję. Byłem podwojony, więc ciężko było mi trafić. Szkoda, na pewno szkoda tej akcji. Nic o przewinieniu. Z drugiej strony - nikt go o to nie zapytał.

4. Nie zdziwię się, że sędzia nie widział, nie będę też zdziwiony, jeśli bał się niepopularnej decyzji, ale nie oznacza to, że nie powinien odgwizdać przewinienia, jeśli kontakt ręki Marcina Sroki z ręką Burrella faktycznie nastąpił.

5. W NBA władze ligi często ustosunkowują się w oficjalnym komunikacie do takiej kontrowersyjnej decyzji, czasem przyznają, że arbiter się pomylił. U nas? PLK.pl milczy.

6. To była bardzo ważna decyzja, Czarni mogą czuć się pokrzywdzeni, ale z drugiej strony - mają 100 innych przyczyn porażki. Jedną z nich wymienia Dainius Adomaitis. -Pięciu naszych zawodników zatruło się i zamiast w nocy spać, siedziało na kiblu... Zawsze, gdy jeździliśmy do Zielonej Góry stawialiśmy przy tej samej restauracji i jedliśmy obiad. Za każdym razem wszystko było w porządku, przychodzą play-offy i dostajesz taką niespodziankę. Cóż, takie jest życie – powiedział trener Czarnych.

7. Uros Mirković, który trafił dwie kluczowe trójki w dogrywce, ma 6/10 zza łuku w crunchtime w tym sezonie. 20/59 poza nim.

8. Walter Hodge twierdzi, że Zastal stać na finał. Odważne, bo w ewentualnym półfinale zagrają prawdopodobnie z Prokomem. Z drugiej strony - słyszałem (anonimowo) od kilku graczy ekip ćwierćfinalistów, że najbardziej boją się Zastalu. Bo nie wiadomo czego się spodziewać.

9. Przemysław Frasunkiewicz zdobył 17 punktów dla Prokomu na inaugurację play-off. Po raz ostatni tyle “oczek” rzucił dwa lata temu... także w pierwszym meczu ćwierćfinału. Wtedy jego Polonia Warszawa odpadła po 0-3 z Anwilem Włocławek.

10. Piotr Szczotka został uznany przez trenerów klubów PLK najlepszym obrońcą ligi. Kontrowersyjne, krytykowane, ale co ciekawe - statystyki są po jego stronie i ten wybór da się obronić.

11. Zrobiłem szybką sondę wśród kilkunastu koszykarzy, dziennikarzy, kibiców i opróćz Szczotki oraz Allena najczęściej wymieniano nazwiska Łukasza Wiśniewskiego, Darnella Hinsona, Krzysztofa Roszyka, Adama Hrycaniuka. Motiejunasa podała tylko jedna osoba, co potwierdza, że talent ofensywny czasem przyslania umiejętności defensywne. A przecież Litwin to naprawdę dobry obronca.

12. Przy okazji obliczeń do linka z pkt 11 natrafiłem na ciekawą statystykę - Prokom z Adamem Hrycaniukiem zdobywa średnio 13 punktów więcej na 100 posiadań niż bez niego. “Bestia” jest najlepszy w tej statystyce.

13. Jeśli jeszcze nie czytaliście żadnej zapowiedzi play-off, to polecam serię analiz i opinii na PolskiKosz.pl. Można porównać wypowiedzi ekspertów z tym, co się dzieje na boisku.


14. 




Nie przypuszczałem, że nadejdzie tydzień, w którym jedynym meczem obejrzanym na żywo będzie widowisko w tej właśnie hali. Zgadniecie kto tam gra? No tak, plansza na ścianie wszystko zdradza...

15. Do Piaseczna ściągnęła mnie w sobotnie popołudnie właściwie jedna rzecz - bliska odległość od warszawskiego Ursynowa. W ten sposób lider grupy C II ligi wygrał nierówną batalię z turniejem o awans do tejże ligi na Bemowie. Jeśli PWiK awansuje do I ligi, to może być interesującą propozycją dla najbardziej zapalonych kibiców koszykówki w stolicy. Owszem - dojazd (poza godzinami szczytu) komunikacją miejską pod halę z centrum zajmuje przy odpowiednim zgraniu metra i autobusu niecałe 50 minut. Dla porównania OSiR Koło 25 minut, OSiR Bemowo 40 minut, hala w Pruszkowie 50 minut, Arena Legionowo ponad godzinę. Tyle tylko, że nie każdy mieszka w centrum i z południowej części miasta łatwiej się dostać do Piaseczna niż na Bemowo czy Koło.

16. Atmosfera na meczu zrobiła wrażenie typowego spotkania tego szczebla rozgrywek. Kilkuosobowy fanklub, dowcipne okrzyki pod adresem sędziów i słyszalne odgłosy butów koszykarzy. Po chwili zdałem sobie sprawę, że całość wcale dużo nie różni się od tego, co działo się podczas meczów Politechniki w ekstraklasie, szczególnie tych przeciwko słabszym rywalom. Nie było cheerleaderek i ścianki wspinaczkowej za koszem, trybuny mniejsze, ale liczba widzów i meczowa otoczka podobna. Nawet spiker ten sam - pan "Minuta Osiem" Zięba.

17. Sam mecz PWiK z Handlopexem AZS Politechnika Rzeszowska był “letni”. Gospodarze męczyli się tylko przez kilka minut pierwszej kwarty (gdy wynik oscylował wokół remisu) i kilka minut trzeciej (gdy goście z -20 doszli na -8). Poza tym kontrolowali wydarzenia na boisku dominując przede wszystkim ofensywnie - kontratakami i prostymi akcjami rozbijali obronę przeciwnika. Nie wiem, czy to kwestia słabości rzeszowian, ale wyglądali jak... drugoligowi Phoenix Suns. Mieli nawet swojego Steve’a Nasha, czyli Andrzeja Paszkiewicza (choć zupełnie niepodobny do Kanadyjczyka).

18. Żałuję, że spotkanie nie było bardziej zacięte, bo moglibyśmy obejrzeć dłuższe “show” Todora Mołłowa. Trener PWiK żywo komentował każdą decyzję sędziowską, biegał momentami po boisku i... obyło się bez przewinienia technicznego. Tymczasem “technikiem” ukarano jednego z rezerwowych AZS-u, który krzyknął “faul”. Cóż...

19. W Handlopeksie środkowym jest znany nawet z PLK Piotr Miś. Weteran oczywiście prezentuje formę daleką od czasów np. Polpaku Świecie, gdy zasłynął tytułem newsa na PolskiKosz.pl “One Miś show!”, ale być może bardziej cierpi na tym, że nie wszyscy koledzy potrafią podać mu piłkę w strefę podkoszową. Pewnie mógłby spokojnie notować statystyki w okolicach double-double jeden szczebel rozgrywkowy wyżej.

20. Słyszałem o zawodnikach, którzy wykonują rzuty wolne nie stojąc na wprost kosza, ale przed sobotą nie widziałem takiego gracza na żywo. Krzysztof Banyś, rozgrywający z Rzeszowa wzbudził wesołość na trybunach, tym bardziej że pudłował.

21. Do słowniczka zaczepek w stosunku sędziów dołącza piaseczyńskie: "Kapeć, jak gwiżdżesz? To nie pimpong!"

22. Widziałem w tym sezonie po kilka spotkań wszystkich grup II ligi i C po raz kolejny wydaje się zdecydowanie najsłabsza. Nic nie ujmując PWiK to w konfrontacji z Openem Pleszew, Śląskiem Wrocław, Stalą Ostrów Wlkp. stawiam ich na samym końcu. Inna sprawa, że ich przewaga nad konkurencją jest miażdżąca. Pogrom AZS-u nie był jednorazowym wybrykiem.

23. Tymczasem w grupie A i B sensacje - Open i Śląsk przegrywają 0-1 po pierwszych, domowych meczach półfinałów. Końcówka spotkania we Wrocławiu możecie zobaczyć poniżej. Nie ma tam “kluczowej” straty Radosława Hyżego, można za to obejrzeć zwycięskie punkty prudniczan.



24. Do grupy C najprawdopodobniej dołączy Legia Warszawa, która awansowała do II ligi wygrywając turniej w swojej hali na Bemowie. Tym razem nie byłem na żadnym meczu z przyczyn różnych, w tym m.in. nagłego wycofania się kierowcy w niedzielę. Swoje impresje spisał Łukasz Cegliński. Z większością się zgadzam, o czym pisałem już wcześniej. Nie wiem co Łukasz miał na myśli pisząc “powalczyć w II lidze”, ale trudno mi wyobrazić sobie tę Legię grającą za rok o awans na zaplecze ekstraklasy. Nawet bezradny w półfinale Handlopex AZS byłby dla warszawian rywalem trudnym do pokonania.

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Sezon 11/12: Tydzień XXX w 24 sekundy

9-15.4.2012

1. Tabela PLK obejmująca tylko mecze drugiego etapu.

Grupa silniejsza: Prokom 8-2, Trefl 6-4, Zastal 6-4, Anwil 5-5, Czarni 3-7, Turów 2-8.
Grupa słabsza: AZS 12-2, Śląsk 11-3, Kotwica 7-7, Siarka 7-7, Polpharma 7-7, Politechnika 5-9, ŁKS 4-10, PBG 3-11

2. Tabela PLK obejmująca mecze drugiego etapu oraz rundy zasadniczej pomiędzy zainteresowanymi drużynami.

Grupa silniejsza: Prokom 8-2, Trefl 12-6, Zastal 10-8, Anwil 8-10, Czarni 6-12, Turów 6-12.
Grupa słabsza: AZS 22-6, Śląsk 22-6, Kotwica 15-13, Siarka 15-13, Polpharma 13-15, Politechnika 11-17, PBG 9-19, ŁKS 5-23.

3. Dla porównania jeszcze tabela PLK obejmująca wszystkie mecze w tym sezonie

Grupa silniejsza: Prokom 8-2, Trefl 25-9, Anwil 22-12, Zastal 21-13, Czarni 20-14, Turów 19-15.
Grupa słabsza: Śląsk 25-13, AZS 23-15, Kotwica 18-20, Siarka 17-21, Polpharma 15-23, PBG 11-27, Politechnika 11-27, ŁKS 7-31.

4. Zacząłem od powyższych trzech zestawień, bo właśnie zakończył się drugi etap Tauron Basket Ligi. Pierwsza rzecz, jaka rzuciła mi się w oczy dotyczy grupy słabszej. Czy Śląsk faktycznie był zdecydowanie najlepszym zespołem dołu tabeli? Wcześniejsza walka do niemal ostatniej kolejki o awans do grupy silniejszej może tak sugerować, ale wiele innych danych niekoniecznie. Wrocławianie lokatę wyższą od AZS-u Koszalin zawdzięczają głównie niespodziankom sprawianym w meczach z czołowką w rundzie zasadniczej. W starciach ze słabeuszami i bezpośrednich meczach z AZS-em Koszalin radził sobie gorzej.

5. Śląsk zagra w ćwierćfinale z jedną z drużyn, której sprawił psikusa kilkanaście tygodni temu, czyli z Treflem Sopot. Wrocławianie wygrali 2 listopada w Trójmieście, a Robert Skibniewski miał swój moment triumfu nad Łukaszem Koszarkiem.

6. Dlaczego obecnie powtórka tamtego wyczynu jest nierealna? Nie tylko dlatego, że w play-off nikt nikogo nie zlekceważy, ale także dlatego, że w Sopocie wtedy 30 punktów rzucili w sumie Qa'rraan Calhoun i Akselis Vairogs, których teraz w składzie Śląska nie ma. Jeden był niegrzeczny, drugi doznał kontuzji.

7. Wymienioną dwójkę w drugiej rundzie zastępował Paul Graham (fot. Sebastian Rzepiel), który wykorzystał po mistrzowsku okazję do poprawienia swoich statystyk. W tej fazie jego średnie to 20.9 punktu, 3.3 zbiórki i 3.3 asysty w 32 minuty gry, co sprawia, że osiągnięcia z całego sezonu wyglądają okazale. I mało kto już teraz pamięta, że Grahama po pierwszych meczach typowano do "odstrzału", a przeciwko ligowej czołówce (dane z meczów z rywalami z grupy silniejszej) grał tak: 6,4 punktu, 1.4 zbiórki i 1.1 asysty w 18.4 minuty przy skuteczności z gry 36%. Przeciwko Treflowi w dwóch występach 11 punktów i 4/18 z gry. Powodzenia w ćwierćfinale.

8. Graham to najbardziej jaskrawy przykład tego, że grupa słabsza mimowolnie przerodziła się w "granie dla gazet". Nie będzie wielką przesadą, jeśli napiszę, że około połowa spotkań nie miała żadnego znaczenia i była rozgrywana w letniej atmosferze. Z całym szacunkiem dla tych panów, ale jeśli Paweł Buczak jest o 4 asysty od triple-double, Kacper Sęk rzuca 12 punktów, Piotr Trepka rozdaje 10 asyst, a Jarosław Zyskowski ma serię pięciu meczów ze średnio 18.2 punktu to wiem, że poziom tego grania był... "taki sobie". Nie wiem nawet czy można go porównać z czołówką 1. ligi, bo na zapleczu ekstraklasy większość spotkań to "wojna", a tutaj część odbywała się w luźnej atmosferze.

9. Powyższe nakazuje spojrzeć przez palce na wyczyn Przemysława Karnowskiego z ostatniego spotkania z Politechniką w Legionowie, chociaż tutaj - podobnie jak w przypadku 45 punktów Brandona Hazzarda z Polpharmy w Łodzi - trzeba mimo wszystko choćby trochę go docenić. 35 punktów przy 17/19 z gry to jednak duże osiągnięcie, nawet jeśli mierzysz 213 centymetrów twoimi rywalami przez prawie cały mecz są niscy i silni skrzydłowi. Tym bardziej jeśli jesteś "białasem" w zespole z dwoma szalonymi Amerykanami kreującymi grę na obwodzie.

10. Średnia Karnowskiego po ostatnim meczu sezonu to 10.1 punktu. Przez moment przemknęła mi przez głowę myśl: a może to była "ustawka"? W końcu zawsze lepiej mieć 10.1 niż 9.9. Nieeee, niemożliwe...

11. Dla Karnowskiego było to prawdopodobnie pożegnanie z polską ekstraklasą. Wokół Przemka kręci się 1001 trenerów z NCAA i byłbym zdziwiony, gdyby tam nie wylądował. Nie mam pojęcia, co mogą zaoferować mu konkretne uczelnie, ale dobry trener, mocna konferencja, dużo minut i praca nad tym, by z "misia" zrobił się "niedźwiedź" to podstawy.

12. Doszedł do mnie pomysł - nie plotka - o zatrudnieniu Karnowskiego w Prokomie. W zasadzie mistrzowie Polski spełniają wszystkie powyższe warunki, a postępy Adama Hrycaniuka w tym klubie są bardzo zachęcające. Z drugiej strony sam przykład Hrycaniuka powinien zachęcać do wyjazdu za ocean. W końcu to stamtąd przywiózł mięśnie, siłę i chęć do walki.

13. Oprócz Karnowskiego z PLK w ten weekend być może pożegnały się także drużyny z Warszawy, Łodzi i Poznania. Z jednej strony to przykre, że trzy największe miasta w PLK zajęły trzy ostatnie miejsca. Z drugiej - to pokazuje, że nic nie należy robić na siłę. Owszem, ekstraklasie przydałby się zespół w stolicy, ale jeśli jego funkcjonowanie ma wyglądać tak, jak w tych rozgrywkach to lepiej, żeby go nie było.

14. Sportowo występy Politechniki mimo przedostatniego miejsca oceniam pozytywnie. Gdyby nie problemy finansowe, to ten zespół powalczyłby o 11. miejsce. I nie mówię tu o całym sezonie, ale o końcówce - walkower w Starogardzie i odejście dwóch najlepszych graczy sprawiły, że Politechnika nie miała szans dogonić Polpharmy i dała się wyprzedzić PBG.

15. Polpharma to największa porażka tego sezonu. Z takim składem mając takich rywali zrobić bilans 15-23 i przegrać przedostatni mecz z taką Politechniką? Amazing.

16. Prześledziłem ponownie statystykę +/- czołowej szóstki i najbardziej zaciekawiły mnie dwa przypadki. Pierwszy to rozgrywający Czarnych Stanley Burrell, czołowy strzelec i podający ligi. Z nim na parkiecie zespół ze Słupska jest -66, bez niego +15. Kolejny dowód na to, że na grze Burrella najwięcej zyskuje... Burrell. Dla porównania jego nieformalny zmiennik/zastępca Mantas Cesnauskis był tylko -3. Czarni bez niego -48.

17. Drugi, bardziej zaskakujący przypadek, to Marcin Sroka, skrzydłowy Zastalu. Krytyowany przez wielu kibiców, a tymczasem z nim na boisku Zastal jest +60, bez niego -21. Pytałem naocznych obserwatorów wszystkich spotkań zielonogórzan i... też są zaskoczeni.

18. Play-off rusza w najbliższą niedzielę, więc do tego czasu nie będzie już 24 sekund. Czas na typy nadszedł już teraz! O parze Trefl - Śląsk pisałem już wyżej, myślę, że 3-1 to maksimum możliwość wrocławian, ale nie zdziwię się, jeśli będzie 3-0.

19. Prokom - AZS. Z jednej strony para najprostsza do wytypowania, z drugiej pamiętajmy, że w Koszalinie trenerem jest Andrej Urlep. Czy Słoweńca stać na zaskoczenie mistrza? Obstawiam, że może to zrobić już na dzień dobry i spodziewajmy się zaciętego, być może nawet wygranego meczu numer 1 w Gdyni. A potem awansu Prokomu.

20. Anwil - Turów. Na początku marca typowałbym wynik 0:0, a raczej, że do takiej rywalizacji nie dojdzie, bo te zespoły ze swoją ówczesną grą skończą na miejsach 5-6. Teraz? Większe wrażenie robi przemiana Anwilu, ale w Turowie nadal jest potencjał, który można wykorzystać. Trudny wybór, bo przypuszczam, że przewaga parkietu nie będzie miała wielkiego znaczenia. Po dłuuuuugim namyśle 3-2 dla Anwilu.

21. Zastal - Czarni. Nie rozumiem optymizmu kibiców ze Słupska, bo większość atutów w tej serii mają zielonogórzanie. Nie wyobrażam sobie, by Czarni mogli wygrać choćby jeden mecz na wyjeździe, więc 3-1 dla Zastalu.

22. Power ranking przed play-off: Prokom, Trefl, Zastal, Anwil, Czarni, Turów. Ranking MVP: Motiejunas (Prokom), Hodge (Zastal), Koszarek (Trefl), Turek (Trefl), Kickert (Turów), Archibeque (Zastal).

23. Po drugiej fazie powracam z raportem rocznika 1993 (i młodszych). Najpierw sprawdźcie jak było w poprzednich latach (w latach 2003-2011 w sumie 4160 minut) i zobaczcie jak dużo minut dostali w obecnym sezonie.

Sezon 2011/2012 – 29 graczy, 3830 minut, 8 graczy więcej niż 100 minut

1993: Pietrzak (26 minut), Rutkowski (7 minut), Ponitka (798 minut), Michalak (747 minut), Kucharek (249 minut), Kowalczyk (258 minut), Cechniak (10 minut), Żołnierczuk (7 minut), Raczyński (2 minuty), Dobriański (17 minut), Milczyński (34 minuty), Martuzalski (2 minuty), Filarowski (16 minut), Nowicki II (2 minuty), Pawełczyk (1 minuta), Szydłowski (48 minut), Karnowski (895 minut), Matczak (71 minut), Koelner (118 minut), Niedźwiedzki (239 minut), Makowski (16 minut)
1994: Nowicki I (115 minut), Zięba (34 minuty), Motel (20 minut), Grzeliński (17 minut), Szymkiewicz (48 minut), Aniszewski (5 minut)
1995: Radomski (12 minut), Walski (17 minut),

24. Zupełnie inną sprawą i tematem na dłuższa dyskusję jest odpowiedź na pytanie: czy np. wiele minut Kowalczyka i Kucharka (czyli głównie druga runda) to większa/mniejsza wartość niż minuty Grzegorza Grochowskiego w czołówce i play-off I ligi?

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Sezon 11/12: Tydzień XXIX w 24 sekundy

2-8.4.2012

1. Trwa niesamowita rywalizacja o to, w której hali na meczu PLK pojawi się mniej kibiców. Łódź i Warszawa idą "łeb w łeb". ŁKS oficjalnie mógł się pochwalić liczbą 150, Politechnika była blisko jeszcze lepszego osiągnięcia podczas spotkania z PBG Basketem Poznań. W momencie, gdy sędzia podrzucał piłkę po raz pierwszy na trybunach było 114 kibiców. Albo inaczej - 114 osób, które wyglądały na kibiców. Nie legitymowałem wszystkich, być może ktoś był zaproszonym oficjelem, przedstawicielem sponsora, skautem itd. Ta grupa rosła w trakcie meczu i osiągnęła ponad 150 m.in. dzięki prezesowi PLK Jackowi Jakubowskiemu.

2. Użyłem powyżej słowa "oficjalnie", bo 150 to liczba z raportów meczowych przesyłanych do PLK, czyli tak naprawdę liczba rozprowadzonych wejściówek - sprzedanych i rozdanych (np. wśród zawodników) biletów, zaproszeń. Część z nich mogła zostać niewykorzystana, nie wykluczam też, że ktoś może wejść bez biletu/zaproszenia, ale tych pierwszych jest zapewne więcej. Co z tego wynika? Ano to, że zazwyczaj oficjalna liczba widzów jest nieco zawyżona. Inna sprawa, że 150 w Atlas Arenie wygląda zdecydowanie bardziej efektownie niże 150 na Kole.

3. Mladen Starcević nie prowadzi już drużyny Politechniki, chociaż nikt go... nie zwolnił. Po prostu odsunięto go od zespołu dając stanowisko pierwszego trenera Arkadiuszowi Miłoszewskiemu.

4. Miłoszewski: Nie doszukiwałbym się w tym drugiego dna. (...) Wspólnie ustaliliśmy, że teraz ja dostanę szansę. Wybaczcie, ale nie wierzę w te słowa.

5. Sama zmiana nie byłaby głupim pomysłem, gdyby nie podteksty. Komuś najwyraźniej nie spodobała się postawa Starcevicia, który stał murem za zawodnikami i walczył o ich interes (czytaj: głównie pieniądze). Tym kimś zapewne jest Jarosław Popiołek, od niedawna nowy-stary prezes KSP PL 2011 (dawniej Polonia 2011).

6.W całej sytuacji Starcević zachował się z klasą, czemu w ogóle się nie dziwię. Mógł się obrazić, mógł "olać" sprawę, ale widać, że zżył się z drużyną, graczami i nadal pomaga trenerowi Miłoszewskiemu w jej prowadzeniu. Brawo.

7. Osobiście podejrzewam, że z duetu Starcević - Popiołek na całym "zamieszaniu" lepiej wyjdzie ten pierwszy. Nie powinien mieć problemów ze znalezieniem nowej pracy np. w roli jednego z asystentów w Prokomie. A Popiołek będzie musiał "posprzątać", rozliczyć długi itd. itp.

8. Biednemu wiatr w oczy... Politechnika musiała zapłacić karę, bo część zawodników (ta "nowa") występowała przez kilka spotkań bez nazwisk na koszulkach.

9. Kilka zdań sportowo o spotkaniu Politechnika - PBG. Mimo wcześniejszych obiekcji nie był to kiepski mecz, nie brakowało emocji, efektownych akcji i walki. Najlepiej na boisku prezentował się Mateusz Bartosz, podkoszowy PBG, który wcześniej uczył się koszykówki także w Warszawie. Bartosz po kilku słabszych występach zaliczył 20 punktów, 14 zbiórek i dwa megawsady nad rywalami. Być może przyczyną świetnej postawy zawodnika dwojga imion była obecność na trybunach głośnego dwuosobowego żeńskiego fanklubu?

10. Jakub Parzeński nie miał wsparcia od "prywatnych" kibiców, ale rozegrał chyba najlepsze spotkanie w sezonie. 21-latek umial znaleźć się pod koszem, wykorzystać podanie od kolegi, dobrze radził sobie w defensywie, a przede wszystkim w jego ruchach było więcej agresywności. Momentami na tle podkoszowych Politechniki wyglądał profesorsko, inna sprawa, że Politechnika podkoszowych praktycznie nie ma. Filip Nowicki i Damian Cechniak (nie grał) nie prezentują na razie poziomu nawet I ligi, Patryk Pełka to czwórka, a Michał Nowakowski trójko-czwórka. Tak czy siak - u Parzyka juniora widać pozytywną zmianę.

11. Milija Bogićević, trener PBG Basketu, wspomniał, że Parzeński przed tym sezonem nie przeszedł odpowiedniego okresu przygotowawczego z powodu problemów z wydostaniem go z Włoch. Powiedział też, że w przyszłym sezonie widzi Parzeńskiego jako jedną z podstawowych postaci w zespole. Tutaj pojawiają się jednak dwa znaki zapytania - czy PBG zagra i czy Bogićević pozostanie trenerem?

12. W Poznaniu szykują się na pozostanie w ekstraklasie, chociaż raczej spodziewają się zespołu niskobudżetowego (w takim faktycznie Parzeński mógłby być starterem). Dlatego klubowi bardzo zależało, żeby nie skończyć sezonu na 13 lub 14 miejscu. Warto przypomnieć, że według regulaminu drużyna, która w dwóch kolejnych sezonach zajmie jedno z dwóch ostatnich miejsc w ekstraklasy, może zostać z niej wyrzucona.

13. Robert Terlecki chce utworzyć zespół ekstraklasy w Lublinie.

14. Lublin jest dobrym miejscem dla ekstraklasy, koszykówka jest tam popularna i jeśli tylko sponsor ma być tak mocny jak zapowiada biznesmen, to warto przyjąć ten klub. Tyle tylko, że czasu jest niewiele (dwa miesiące) i warto byłoby już poznać trochę szczegółów.

15. Jestem ciekaw, czy Terlecki ostatecznie dogada się z jednym z aktualnych lubelskich klubów (pierwszoligowy Start, drugoligowe Novum). Mam wątpliwości, czy Start ze swoją szkoleniową piramidą młodzieży i nowym sponsorem zgodzi się na oddanie marki komuś z zewnątrz. Przecież nie chodzi o sponsora, tylko o kogoś, kto miałby przejąć drużynę i znaki handlowe na własność. A Start - w przeciwieństwie do Novum - istnieje od wielu lat i ma za sobą bogatą historię.

16. Terlecki wcześniej ponoć "romansował" już z Toruniem, ale w tym mieście władze miejskie nie były tak chętne do współpracy. Piszę o tym, by pokazać, że względy rodzinne czy sentyment (studia w Lublinie, rodzice urodzeni w tym mieście) mogą nie być jedynym motywem jego działania.

17. Nieoficjalnie - tą perełką z MP do lat 20, o której mówi Terlecki miałby być Grzegorz Grochowski, rozgrywający reprezentacji rocznika 1993, obecnie w MKS-ie Dąbrowa Górnicza.

18. Adam Waczyński z Trefla w trzech spotkaniach przeciwko Anwilowi w tym sezonie zdobywał średnio 19.7 punktu. Przed czwartym powiedział, że może nie rzucić ani jednego, byle drużyna wygrała. I słowo ciałem się stało.

19. Dziwaczna sytuacja w meczu Energa Czarni Słupsk - Asseco Prokom Gdynia. Cytuję: W 38. minucie po przewinieniu technicznym trenera Czarnych Dainiusa Adomaitisa gracz Prokomu Michael Kuebler wykonywał dwa rzuty wolne. Trafił oba, lecz przez pomyłkę do wyniku został dodany tylko jeden punkt. Gra toczyła się dalej, spotkanie zakończyło się przy rezultacie 75:73 dla Prokomu, ale na konferencji prasowej komisarz zawodów Ryszard Łabędź poinformował, że wcześniejszy celny rzut Kueblera został zaliczony, a wynik zmieniono na 76:73.

20. Kluczowe pytanie - czy rzut Kueblera został zapisany w protokole jako niecelny? Czy może po prostu tablica i statystycy się pomylili, a po tradycyjnej konsultacji z protokołem okazało się, że wynik powinien być inny? PLK.pl podaje, że punktu nie zanotowano w protokole, więc został on później przepisany. Szczerze mówiąc nie wiem, czy przepisy pozwalają na takie rozwiązanie, widocznie jest jakiś "kruczek", który na to pozwala. Chętnie sprawdziłbym u bohatera (komisarza Ryszarda Łabędzia, nie Kueblera) sytuacji, ale... stwierdziłem, że lepiej niech spokojnie spędzi święta Wielkanocne :-)

21. Po przeczytaniu kilku relacji z wydarzenia moim prywatnym zdaniem gradacja winy w tej sytuacji wygląda tak: największą ponosi obsługa stolika, mniejszą komisarz, a sędziowie boiskowi praktycznie żadnej.

22. Winni mieli szczęście w nieszczęściu. Po pierwsze - brak transmisji w telewizji, po drugie - święta, po trzecie - trzy dni do następnej kolejki. Skandal (a raczej skandalik) szybko zostanie zapomniany. I przede wszystkim - jeden punkt nie zmienił zwycięzcy. Wyobraźcie sobie, gdyby Burrell trafił ostatni rzut, zawodnicy szykują się na dogrywkę, a tu... konsternacja przy stoliku. Albo Czarni wygrywają jednym punktem...

23. Legia Warszawa turniej finałowy o awans do II ligi zagra u siebie. Mam nadzieję, że wcześniejsze wątpliwości odnośnie bezpieczeństwa w hali na Bemowie pozostaną tylko wątpliwościami.

24. Ciekawsza sprawa z drugim turniejem - najpierw PZKosz ogłosił, że odbędzie się w Częstochowie. Organizatorzy rozpoczęli organizację (rezerwacja noclegów, hali) i wkrótce dowiedzieli się, że... jednak zagrają w Tychach.

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Sezon 11/12: Tydzień XXVIII w 24 sekundy

26.3-1.4.2012

1. Najważniejszą informacją dotyczącą PLK w ubiegłym tygodniu nie jest wygrana Anwilu z Prokomem, nie są potwierdzone transfery liderów Politechniki, ale proponowane zmiany regulaminowe.

2. PLK chce do minimum budżetowego w wysokości 2 milionów złotych dołożyć minimalną kwotę (około 600-800 tys. złotych) wydawaną na kontrakty zawodników. Pomysł spóźniony o rok, ale moim zdaniem dobry. Osobiście zrezygnowałbym w tej sytuacji z minimalnego budżetu, który biorąc podaną wcześniej sumę "wytworzy się sam". I nie przeszkadza mi, że będzie o kilkaset tysięcy niższy niż 2 miliony.

3. Wątpliwości dotyczących minimum kontraktowego rzecz jasna nie brakuje. Czy całą sumę trzeba "wydać" (w sensie zakontraktowanych graczy) przed sezonem? A jeśli nie, to co się stanie, jeśli klub nie uzupełni braków w trakcie sezonu? Jakie kary go spotkają? Co zrobić w sytuacji, gdy klub będzie chciał zwolnić zawodnika w trakcie rozgrywek? Czekam na szczegółowy projekt.

4. Liga chce też dodatkowego terminu weryfikacji w trakcie sezonu. Jestem ciekaw, jak kluby sobie z tym poradzą, skoro w proponowanym terminie (na przełomie roku) większość ma przejściowe trudności.

5. Niezależnie od szczegółów - mam wrażenie, że gdyby nowe regulacje były wprowadzone przed obecnym sezonem, to sytuacja Politechniki być może wyglądałaby podobnie, ale przynajmniej klub mógłby zostać ukarany. Obecnie wszystkie długi należą do KSP PL 2011 (skąd gracze byli wypożyczeni), więc PLK ma związane ręce. Oczywiście związane także częściowo przez inne regulacje albo ich brak...

6. Jeśli jesteśmy już przy temacie KSP PL 2011 - na szczęście spór tej spółki z Mateuszem Ponitką i Piotrem Pamułą został rozwiązany. PZKosz wydał listy czystości, obaj mogą grać i zapomnieć o Warszawie... Oj nie tak szybko. Odzyskiwanie długów potrwa pewnie jeszcze nie tydzień i nie miesiąc.

7. Mecz tygodnia w ekstraklasie to spotkanie we Włocławku, gdzie Anwil wygrał z Prokomem 66:55. Metamorfoza mistrza była zdumiewająca - z zespołu, który rozgromił Turów i Trefl w drużynę, która zagrało miękko w Hali Mistrzów.

8. Anwil zrobił z tego widowiska bitwę, a goście wyglądali jakby nie bardzo chcieli się bić. Dla obu ekip to pożyteczna lekcja - Anwil raczej nie wygra z Prokomem, jeśli zdecyduje się na radosną ofensywną koszykówkę. Prokom musi spodziewać się tak twardej gry w decydujących momentach sezonu.

9. Krzysztof Szubarga trafił 5 trójek na 8 prób i ma 41% skuteczności zza łuku w tym sezonie. Czy możemy w końcu zapomnieć o ciągnącej się za nim z niewiadomych przyczyn opinii "gracza bez rzutu"?

10. W Prokomie nie zadebiutował Mateusz Ponitka, choć po meczu trener Andrzej Adamek pewnie trochę żałował, że nie zabrał go do Włocławka. W zespole gości brakowało na obwodzie kogoś, kto zagrałby w stronę kosza zamiast szukać cały czas pozycji na obwodzie.

11. Donatas Motiejunas zakończył mecz z 3/14 z gry, w czym duża zasługa Seida Hajricia, który od pierwszych minut wybił go z rytmu. Te kilka łatwych, ale spudłowanych rzutów Litwina w późniejszej fazie meczu to być może nie zasługa defensywy akurat w danym momencie, ale wcześniejszego "dręczenia" Motiejunasa.

12. Brandon Hazzard z Polpharmy zdobył 45 punktów w 30 minut w spotkaniu z ŁKS-em. Wynik robi wrażenie tyle tylko, że mecz był o pietruszkę.

13. Według relacji z Łodzi - trener Polpharmy Wojciech Kamiński wziął czas 5 sekund przed końcem (przy prowadzeniu 96:83), by ustawić akcję na rzut Hazzarda z dystansu. Wyobrażacie sobie coś takiego w "poważnym" meczu?

14. Legia Warszawa zorganizowała turniej półfinałowy o awans do II ligi w hali OSiR-u Bemowo. Pierwsze wrażenie - szok. Ostatni raz byłem na meczu w tym obiekcie około 2003-2004 roku, gdy dookoła dosłownie nie było nic. Teraz stoi tam blok obok bloku obok bloku. Cóż, znak czasów.

15. Spodziewałem się wielu decybeli i się nie zawiodłem, aczkolwiek nie wiem czy można nazwać to dopingiem dla koszykarzy. Podczas piątkowego spotkania z Notecią 2020 Inowrocław zainteresowanie kilkudziesięciu kibiców wydarzeniami na parkiecie było znikome, by nie powiedzieć żadne. Śpiewy i tańce robią wrażenie, chociaż to kompletnie nie moja bajka. Nie wiem jak to odbierają zawodnicy, nie zdziwię się, jeśli im to bardziej przeszkadza niż pomaga.

16. W sobotę w trakcie meczu Legii z Basketem Piła zainteresowanie spotkaniem było na o wiele wyższym poziomie. Można to tłumaczyć na różne sposoby - "młyn" gospodarzy był dwa razy większy, wynik bliżej remisu, a po drugiej stronie hali pojawiło się kilku kibiców z Piły. Niestety to "zainteresowanie meczem" polegało w dużej mierze na prostych wulgarnych okrzykach na temat miasta przeciwnika i pokazywaniu obraźliwych gestów w kierunku zawodników rezerwowych Basketu na co zresztą ci ostatni odpowiadali tym samym.

17. Legia na szczęście wygrała to spotkanie. Napisałem "na szczęście" w obawie o to, czy 3 (słownie: trzech) ochroniarzy potrafiłoby zapanować nad sytuacją, gdyby ktokolwiek próbował wytłumaczyć koszykarzom gości, że nie wypada im się cieszyć. Radości kibiców Legii nie potrafili/nie próbowali/nie chcieli powstrzymywać, więc już kilka sekund po ostatnim gwizdku na środku parkietu skakało z radości kilkudziesięciu fanów.

18. Zostawiając na boku wydarzenia pozaboiskowe - sportowo mecz Legia - Basket był z całą pewnością wart obejrzenia. Gospodarze mieli na początku czwartej kwarty 17 punktów przewagi, ale nawet mimo takiego prowadzenia cały czas nie mogli sobie poradzić z obroną strefową przeciwnika. W czwartej kwarcie spudłowali 11 kolejnych rzutów z dystansu, trafił dopiero Łukasz Zajączkowski, gdy to Basket prowadził 55:54. Ostatnia akcja przy wyniku 57:56 dla Legii wyglądała kuriozalnie - najpierw legionista Paweł Podobas w ogóle nie trafił w obręcz, pod drugim koszem Łukasz Krzemiński stracił piłkę, by za moment ją odzyskać i... spudłować w prostej sytuacji. Legionista Piotr Nawrot zebrał i podał... w ręce rywala Arkadiusza Urbasia, który równo z syreną rzucał z połowy boiska. Niecelnie.

19. Basket sam jest sobie winien, bo dzień wcześniej potraktował spotkanie z UKS-em Kielno w kategoriach "wygramy na luzie". Przez 30 minut przegrywał minimalnie, a w głowach koszykarzy z Piły zapewne była myśl "spokojnie, jeszcze dużo czasu". Gdy wyszli na prowadzenie, to... rozluźnili się jeszcze bardziej, a przeciwnik to wykorzystał.

20. Grającym trenerem Basketu jest były reprezentant Polski Piotr Ignatowicz. W pierwszym meczu - chociaż był w stroju - nie wystąpił, w dwóch pozostałych zagrał. Nie przypominał w niczym zawodnika, który na początku XX wieku latał nad koszami w ekstraklasie. Kontuzje i operacje kolan zrobiły swoje. Ignatowicz obecnie najchętniej rzucał z dystansu, a bardziej niż w ataku był przydatny w obronie, gdzie jego doświadczenie było widać na pierwszy rzut oka.

21. Tak kiedyś fruwał Ignatowicz.



22. UKS Kielno prowadzi Karol Miecznikowski (kilka sezonów w ekstraklasie w Polpharmie), a awans tej drużyny do finału to duża sensacja. W składzie nie ma żadnego gracza, który występowałby wcześniej w poważnej roli na wyższym szczeblu. Żadne nazwisko nie obiło mi się wcześniej o uszy (jedyny taki przypadek wśród 16 półfinalistów). Kielno to wieś licząca 1000 mieszkańców. Jeśli wystąpi w II lidze, to będzie najmniejszą miejscowością na ogólnopolskim szczeblu rozgrywek.

23. Noteć 2020 Inowrocław jest częściowym sprawcą późniejszych... niepowodzeń Legii. Gospodarze łatwo rozgromili Noteć 100:70 w piątek, ale szybko okazało się, że drużynę z Inowrocławia stać na więcej. Co się stało pierwszego dnia? Noteć przyjechała na ostatnią chwilę, zespół miał ponoć problemy ze... zorganizowaniem busa na wyjazd. Trzecioligowa rzeczywistość.

24. W turnieju finałowym Legia i UKS Kielno zagrają z GTK Gdynia i PBG Basket Junior Poznań. Możliwe, że turniej odbędzie się w Warszawie, ale czy to dobry pomysł biorąc pod uwagę, że zagra zespół z Poznania?