sobota, 27 listopada 2010

Jak Divac i Petrović przestali być przyjaciółmi



"Besides forming a great combination on the court, Drazen and I also shared a strong friendship. We thought we’d play forever, but powerful forces beyond our control - political and personal - kept us from realizing some of our dreams. This is my journey to understand an enduring sense of loss - of my team, our shared future and the people I once considered my brothers."


Vlade Divac.

Historię tragicznie zmarłego Drażena Petrovicia zna każdy kibic koszykówki, podobnie jest z postacią Vlade Divaca. Chcecie dowiedzieć się, dlaczego Chorwat i Serb nagle przestali być przyjaciółmi? To obejrzyjcie wyprodukowany przez ESPN i NBA dokument "Once Brothers" (co można przetłumaczyć na polski jako "Kiedyś bracia"). Kapitalny film. Znajdziecie zapewne na youtube.com.

piątek, 26 listopada 2010

Czy dla 76ers jest nadzieja?

Bilans 3-12 po piętnastu meczach.

Ostatni raz Philadelphia 76ers tak kiepsko sezon NBA rozpoczęli... piętnaście lat temu. Wtedy było jeszcze gorzej, bo trzecie zwycięstwo odnieśli dopiero w szesnastym spotkaniu. Tamten sezon 1995/1996 był drugim najgorszym w historii (po rekordowym dla całej ligi 9-73 w sezonie 1972/1973).

76ers w 1996 roku musieli się zadowolić zaledwie 18 wygranymi na koniec regular season i dostali numer 1 w drafcie. Wybrali oczywiście Allena Iversona i tak zaczęła się jego era w Pensywalnii. Zakończyła się definitywnie latem tego roku. Iverson teraz szaleje w Besiktasie Stambuł (dla mniej zorientowanych - to nie żart), a “Szóstki”? W szkolnej skali ocen w większości zasługują na jedynkę lub dwójkę.

Jeśli szukamy analogii z wydarzeniami sprzed kilkunastu lat, to warto wspomnieć, że rok przed wyborem Iversona 76ers mieli w drafcie numer 3 i tak trafił do nich Jerry Stackhouse. Teraz z numerem 2 wybrali Evana Turnera i wciąż “liczą się” w walce o numer 1 draftu 2011. Jakie są różnice? Stackhouse jako debiutant rzucał  niemal 20 punktów na mecz. Turner ponad dwa razy mniej.

Czy jednak to oznacza, że Turner jest złym wyborem? Wśród debiutantów mających lepsze statystyki od niego są Blake Griffin i John Wall, których 76ers nie mogli dostać (bo to “jedynki” draftów 2009 i 2010), a także cztery inne nazwiska: Wesley Johnson, DeMarcus Cousins, Eric Bledsoe i Landry Fields.

Bledsoe to rozgrywający, który z numerem 19 trafił do Los Angeles Clippers, a po urazie Barona Davisa jest zawodnikiem pierwszej piątki. Ale w 76ers dublowałby się z drugoroczniakiem Jrue Holidayem, na którego 76ers mocno stawiają (i który jest jednym z niewielu graczy Szóstek, których można ocenić w miarę pozytywnie). Fields to rzucający obrońca/niski skrzydłowy wybrany przez New York Knicks w drugiej rundzie z numerem 39. Początek sezonu ma nadspodziewanie dobry (średnio prawie 11 punktów na mecz), ale trzeba przyznać, że konkurencja w składzie Knicks na jego pozycji jest praktycznie... żadna. Kontuzjowany Kelenna Azubuike, inny debiutant Andy Rautins, niejaki Bill Walker oraz Roger Mason Jr, który więcej czasu spędza przy rozmowach na temat ewentualnego lokautu (jest w zarządzie stowarzyszenia zawodników) to kwartet rywali Fieldsa do występu w pierwszej piątce Knicks na “dwójce”. Śmiem twierdzić, że Turner poradziłby sobie w takiej sytuacji równie dobrze.

Zostają nam Cousins i Johnson. Ten pierwszy to podkoszowy, niestety częściej występujący jako silny skrzydłowy niż jako center. Gdyby był tym drugim, to 76ers pewnie mogliby skusić się na jego zatrudnienie latem. “Czwórki” nie potrzebowali, bo mają wielomilionowy kontrakt Eltona Branda, który zresztą rozgrywa swój najlepszy sezon w Filadelfii. A Johnson? W zasadzie czemu nie? Jest zdecydowanie bardziej przebojowy niż Turner, lepiej rzuca z dystansu i raczej lepiej radzi sobie z defensywą oraz presją. Minusy? Mniej uniwersalny. Turner może być “jedynką”, “dwójką”, “trójką”, Johnson właściwie tylko tym ostatnim. I najważniejsze - czy Johnson zamiast Turnera tak bardzo zmieniłby obraz 76ers? Zdecydowana odpowiedź brzmi “nie”.

Skoro nie Turner, to kto (co) jest winny degrengoladzie “Szóstek”? Trzy główne przyczyny moim zdaniem:


1. Rozgrywający Jrue Holiday zrobił postęp i być może jest nawet kandydatem do nagrody w tej kategorii, ale na razie nie jest graczem, który może wziąć na barki cały zespół. Prezentuje zbyt duże wahania formy nawet w trakcie jednego spotkania. Potrafi rzucić 10 punktów i rozdać 5 asyst w pierwszej kwarcie, by potem zniknąć do końca meczu. Na tej newralgicznej pozycji potrzebny jest ktoś pewniejszy, ale z drugiej strony - może warto przecierpieć ten sezon, by Holiday tej pewności i równości nabrał z czasem?

2. 76ers nie mają go-to-guya. Andre Iguodala w poprzednich latach był gościem, który brał piłkę w ważnych momentach i trafiał nawet zwycięskie rzuty. W tym sezonie jest inaczej. To dla niego najgorsze rozgrywki od pięciu lat, a na dodatek Andre opuścił pięć spotkań. I co ciekawe - wtedy właśnie 76ers odnieśli dwa z trzech zwycięstw. Nie zmienia to faktu, że w końcówkach meczów koszykarzom z Filadelfii kompletnie brakuje pomysłu, a zawodnikom trzęsą się ręce. Z dwunastu porażek aż osiem to mecze, w których kilka moment przed ostatnim gwizdkiem wynik był jeszcze bliski remisu.

3. Fatalni środkowi. Jeśli w rotacji jest Tony Battie, to czy trzeba jeszcze coś tłumaczyć? Oddanie Samuela Dalemberta do Sacramento Kings dało 76ers Andresa Nocioniego, ale akurat “trójki” to oni niekoniecznie potrzebowali. Za Dalemberta przyszedł też środkowy Spencer Hawes, ale postawę jego, Battiego i (niestety) drugoroczniaka Marreese’a Speightsa najprościej określić jednym zbiorczym słowem “żałość”. Zsumowane średnie statystyki tego tercetu: 40.1 minuty, 13.4 punktu, 10.3 zbiórki. Nic dziwnego, że w akcie desperacji w ostatnim meczu z Toronto Raptors trener Doug Collins wystawił na “piątce” pozyskanego we wrześniu pierwszorocznego silnego skrzydłowego Craiga Brackinsa. A wcześniej próbował też Branda i Dariusa Songaili...

Czy dla 76ers jest nadzieja?

Tak, jeśli:

1. Holiday zacznie grać równiej.
2. Iguodala się obudzi, a po kilkunastu przegranych końcówkach zawodnikom wreszcie przestaną trząść się ręce..
3. Środkowi... po prostu niech nie będą jeszcze gorsi.

sobota, 20 listopada 2010

Wiadro pomyj na Prokom?


Sytuacja Asseco Prokomu Gdynia w Eurolidze jest tragiczna. Pięć meczów, pięć porażek i minimalne szanse na awans do Top 16. Najprościej w tej sytuacji wylać wiadro pomyj na zawodników, którzy w kompromitującym stylu przegrali w Tel Awiwie z Maccabi 58:99. Nie mam zamiaru bronić graczy Prokomu, ale może zastanówmy się nad przyczyną takiego stanu rzeczy.

Osobiście widzę trzy główne przyczyny:

1. Drużyna została skompletowana bardzo późno, a na zgranie brakuje czasu. Prokom występuje w trzech różnych rozgrywkach i choć spora liczba meczów teoretycznie powinna ułatwiać wspólne zrozumienie w trudnych momentach (bo żaden trening nie daje tyle co mecz), to tutaj jest inaczej. Prokom ma ponad 20 graczy z kontraktami, a poza Euroligą ciągle gra w innym składzie. Zawodnicy sami nie wiedzą, czy i gdzie pojadą w przyszłym tygodniu. To powoduje chaos w meczach PLK (patrz niedawne spotkanie w Poznaniu), ale także ma wpływ na występy w Eurolidze. Nieprzypadkowo podczas meczu Prokom - Partizan w 4. kolejce Euroligi Olivier Lafayette i James Gist byli zdecydowanie lepiej wkomponowani w grę Partizana Belgrad, mimo że dołączyli do serbskiego zespołu dwa tygodnie później niż ostatni nabytek Prokomu Filip Widenow.

2. Trzy czołowe postaci (Giddens, Wilks, Brown) to gracze, którzy ostatnio grali "ogony" w NBA albo siedzieli tam na końcu ławki rezerwowych. Praktycznie nikt tak nie buduje drużyny w Europie. Tacy koszykarze są przyzwyczajeni do tego, że każdy mecz jest meczem o życie. W NBA sezon rozkręca się powoli - cztery kolejne porażki w listopadzie nie są tragedią. A u nas oznaczają stracony rok w Eurolidze.

3. Nie wiadomo, kto jest w tym zespole najważniejszy. Mike Wilks, Daniel Ewing, JR Giddens, Bobby Brown - ta czwórka Amerykanów na pozycjach 1-3 ma podobny status w światowej koszykówce i podobne ambicje w Polsce. Ewing po odejściu Davida Logana i Qyntela Woodsa zwietrzył swoją szansę, by zostać liderem zespołu, a trzej pozostali właśnie przenieśli się z NBA do Europy i też chcieliby pełnić pierwszoplanowe role. A do tego dochodzi jeszcze Filip Widenow... Pięć meczów Euroligi za nami i trudno wskazać lidera tej ekipy. Rok temu wszystko było jasne. Najważniejsi byli Woods i Logan, Ewing był numerem 3, a reszta tłem. A teraz? Nie wiemy. To powoduje frustracje, szczególnie u Giddensa, który jako niski skrzydłowy rzadziej od Ewinga i Browna może sobie po prostu sam wziąć piłkę i zagrać indywidualną akcję. Cytat z jego Twittera mówi chyba wszystko: "How u going to be a teams leading scorer and not be incorporated into the offense. Sum things just don't make sense..." Wilks też pewnie nie jest najszczęśliwszy będąc w roli juniora, który po jednym błędzie zostaje przyspawany do ławki rezerwowych. Co zresztą odbija się na zespole, bo to on jest jedynym klasycznym rozgrywającym.

To ostatnie zdanie zresztą pokazuje, że mimo szerokiego składu w zespole są braki. Problem z tylko jedną typową jedynką można jakoś rozwiązać, gorzej, że jest tylko dwóch silnych skrzydłowych. Na pozostałych pozycjach może teoretycznie występować po kilku koszykarzy, na tej tylko Jan-Hendrik Jagla i Ronnie Burrell. Po kontuzji Amerykanina trener Tomas Pacesas musiał wygrzebać Roberta Witkę albo kombinować z dwoma Adamowymi wieżami Hrycaniuk i Łapeta...

Prokom nadal ma szansę na Top 16. Nie wierzę w komplet wygranych w rundzie rewanżowej, ale musi odnieść trzy zwycięstwa u siebie i pokonać Partizan w Belgradzie. Teoretycznie to ciągle jest wykonalne.

środa, 10 listopada 2010

Koszykówka ma 176 kibiców więcej niż siatkówka część II

(fot. Bartłomiej Ciechacki, plk.pl)
Dwa dni temu wrzuciłem dane dotyczącej frekwencji w koszykarskich i siatkarskich, które okazały się... powiedzmy, że dość interesujące. W komentarzach padła sugestia, by wziąć pod uwagę pojemność obiektów.

Siatkówka:

Pojemności hal: Rzeszów - 4300, Warszawa - 2200 (Arena Ursynów) lub 4000 (Torwar), Bydgoszcz - 5430, Kielce - 4000, Olsztyn - 2000, Jastrzębie - 1000, Wieluń - 1300, Bełchatów - 2500, Częstochowa - 2800, Kędzierzyn - 3000

Średnia pojemność: 28530/10 = 2853

1. kolejka - 12300/5 = 2460 na mecz. Pojemność hal: 13300.

92,3% miejsc zajętych.

2. kolejka - 11700/5 = 2340 na mecz. Pojemność hal: 13800.

84,7%. miejsc zajętych.

3. kolejka - 11800/5 = 2360 na mecz. Pojemność hal: 16530.

71,3% miejsc zajętych.

4. kolejka - 7700/5 = 1540 na mecz. Pojemność hal: 11000.

70% miejsc zajętych.

5. kolejka - 13200/5 = 2640 na mecz. Pojemność hal: 17530.

75,3% miejsc zajętych.

Po 5 kolejkach

56700/25 = 2268 na mecz. Pojemność hal: 72160.

78.6% miejsc zajętych.

Koszykówka:

Gdynia - 5000, Włocławek - 4000, Starogard - 2500, Sopot - 11000 (różnie w zależności od meczu), Zgorzelec - 2500, Koszalin - 2000, Warszawa - 1500, Słupsk - 2500, Poznań - 1500, Kołobrzeg - 1300, Tarnobrzeg - 1500, Zielona Góra - 5000,

Średnia pojemność: 40300/12 = 3358


Jedna ważna uwaga - w Ergo Arenie w Sopocie jest co prawda 11000 miejsc, ale Trefl udostępnia tylko część hali, w związku z czym bardziej obrazowa będzie chyba średnia pojemność przy policzeniu 4200 miejsc z Ergo Areny. A wtedy 33500/12 = 2791.

1. kolejka - 14000/6 = 2333 na mecz. Pojemność hal: 18700.

74,8% miejsc zajętych.

2. kolejka - 15700/6 = 2617 na mecz. Pojemność hal: 22800.

68,8% miejsc zajętych.

3. kolejka - 15000/6 = 2500 na mecz. Pojemność hal: 16200.

92,5% miejsc zajętych.

4. kolejka - 12500/5 = 2500 na mecz. Pojemność hal: 12500.

100% (!!!) miejsc zajętych.

5. kolejka - 13700/6 = 2283 na mecz. Pojemność hal: 15200.

90,1% miejsc zajętych.

Po 5 kolejkach

70900/29 = 2444 na mecz. Pojemność hal: 85400

83,0% miejsc zajętych.

Zdziwiła mnie 4. kolejka PLK - z porównania wynika, że mieliśmy komplet widzów we wszystkich halach.

Mecz Prokom - Turów przełożono, a grali:

Kotwica Kołobrzeg - Anwil Włocławek 74:84
AZS Koszalin - Polonia Warszawa 87:76
Siarka Tarnobrzeg - PBG Basket Poznań 75:76
Zastal Zielona Góra - Trefl Sopot 72:71
Polpharma Starogard Gdański - Energa Czarni Słupsk 72:76

Mecze z Zielonej Góry i Starogardu widziałem w telewizji i faktycznie wyglądało na to, że hale są pełne. A jak było w Kołobrzegu, Koszalinie i Tarnobrzegu? Czy jakiś naoczny świadek może potwierdzić, że na trybunach zasiadł komplet widzów?

Jedna ważna uwaga na koniec - niestety dane o frekwencji nie są oficjalne i pewnie prawdziwy wynik różni się od podanego powyżej o kilkadziesiąt/kilkaset osób. Cóż...

Gra oszukała Miami Heat

Jeśli lubicie (lubiliście) grać w NBA na komputerze/konsoli, to znacie to doskonale. Pół minuty do końca meczu. Prowadzicie wysoko, ale nagle przeciwnik (komputerowy albo ludzki) trafia trójkę za trójką i doprowadza do dogrywki albo zwycięża. Mam znajomego, która zwykł mówić wtedy, że gra go oszukała. Bo takie rzeczy się nie zdarzają.

Czyżby?


Gra oszukała Miami Heat. Utah Jazz wygrali.

Na filmie nie widać wszystkiego, nie ma też wyniku na bieżąco, więc krótki opis.

0:37 do końca 98:90
0:28 do końca 98:93 Paul Millsap trafia za 3
0:27 do końca 99:93 Carlos Arroyo trafia jednego z dwóch wolnych
0:21 do końca 99:96 Deron Williams trafia za 3 (na filmie 1:28)
0:19 do końca 101:96 Arroyo trafia dwa wolne
0:12 do końca 101:99 Millsap trafia za 3 (na filmie 1:35)
0:10 do końca 103:99 Arroyo trafia dwa wolne
0:04 do końca 103:102 Millsap trafia za 3 (na filmie 1:43)
0:03 do końca 104:102 Dwyane Wade trafia jednego z dwóch wolnych (na filmie 1:46)
0:00 104:104 Millsap dobija niecelny rzut CJ Milesa (na filmie 1:50)

A w dogrywce górą Jazz.


Paul Millsap w końcówce czwartej kwarty zdobył 11 punktów w 28 sekund.


Tracy McGrady może się schować.

wtorek, 9 listopada 2010

Koszykówka ma 176 kibiców więcej niż siatkówka

Oczywiście średnio. Przeciętna frekwencja meczowa w PLK w tym sezonie to 2444 osoby. W siatkarskiej ekstraklasie - 2268.

(fot. Grzegorz Bereziuk, plk.pl)

W zeszłym tygodniu trochę z nudów policzyłem ile osób oglądało na żywo spotkania lig koszykarzy, siatkarzy oraz piłkarzy ręcznych i wyniki były ciekawe. “Nasi” wygrali ten ranking, szczypiornistów wręcz zdeklasowali. A był to weekend, w którym nie odbyły się spotkania w mających sporą pojemność obiektach w Zielonej Górze i Gdyni.

Poszedłem za ciosem i policzyłem frekwencji trzech męskich lig od początku sezonu. W przypadku koszykówki i siatkówki dane z Przeglądu Sportowego (lub własnego wywiadu), bo PLK nie podaje takowych, a PlusLiga... kłamie. W serwisie internetowym w podstronie meczu jest rubryka liczba widzów. Redakcyjny siatkarski kolega Kamil Drąg wyjaśnił mi jednak, że to tylko... pojemność hali. Pewnie dałbym się nabrać, ale zdziwiło mnie ponad 5 tysięcy w przypadku meczu w Bydgoszczy. Albo ktoś omyłkowo nazwał rubrykę albo to po prostu trochę żenująca manipulacja faktami... W przypadku piłki ręcznej dane ze strony związkowej. Tu akurat nie ma powodu, by im nie ufać.

Siatkówka:
1. kolejka - 12300/5 = 2460 na mecz
2. kolejka - 11700/5 = 2340 na mecz
3. kolejka - 11800/5 = 2360 na mecz
4. kolejka - 7700/5 = 1540 na mecz
5. kolejka - 13200/5 = 2640 na mecz

Po 5 kolejkach
56700/25 = 2268 na mecz

Koszykówka:
1. kolejka - 14000/6 = 2333 na mecz
2. kolejka - 15700/6 = 2617 na mecz
3. kolejka - 15000/6 = 2500 na mecz
4. kolejka - 12500/5 = 2500 na mecz
5. kolejka - 13700/6 = 2283 na mecz

Po 5 kolejkach
70900/29 = 2444 na mecz

Piłka ręczna:
1. kolejka - 7900/6 = 1317 na mecz
2. kolejka - 6250/6 = 1042 na mecz
3. kolejka - 6100/6 = 1017 na mecz
4. kolejka - 5726/6 = 954 na mecz
5. kolejka - 5800/6 = 967 na mecz
6. kolejka - 7350/6 = 1225 na mecz
7. kolejka - 4650/6 = 775 na mecz
8. kolejka - 8100/6 = 1350 na mecz
9. kolejka - 4380/6 = 730 na mecz

Po 9 kolejkach
56256/54 = 1041 na mecz

Tak krawiec kraje, jak mu materii staje - to powiedzenie dobrze pasuje do oceny frekwencji w halach drużynowych dyscyplin. Nawet jeśli są chętni, to nie da się upchnąć 5 tysięcy ludzi w obiekt mający 1000 miejsc. Do liczby widzów na trybunach powinniśmy podchodzić ostrożnie. Poza tym na popularność dyscypliny w kraju nie ma to wielkiego wpływu, bo w Pcimiu Dolnym, Samoklęskach, Chlewiskach i Chełmcach mają za daleko na koszykarskie i siatkarskie obiekty, a w telewizji chętniej obejrzą niestety przebijanie piłki przez siatkę.

Wygrana PLK z PlusLigą w tym zestawieniu to jednak jest pozytywna informacja. Siatkarze wcale nie mają tak małych hal (tylko dwie poniżej 2500), ale w niektórych miastach (Kielce) ludzie po prostu na tę dyscyplinę po prostu nie chodzą. Ciekawie wygląda porównanie beniaminków. I Kielce, i Zielona Góra przyniosły duże, ładne obiekty, lecz na Zastal chodzi dwa razy więcej ludzi niż na Farta. Może z powodu nazwy? :-)

Chyba warto, by PLK podawała dane o frekwencji. Naprawdę nie ma się czego wstydzić.

poniedziałek, 8 listopada 2010

Mongolia Basketball!



Spokojnie, nie przerzuciłem się na stałe z PLK/Euroligi/NBA na ligę mongolską.

Postanowiłem sprawdzić, jak wygląda koszykówka w tym azjatyckim kraju. Oto efekty:

Na najpopularniejszym branżowym Eurobasket.com w poddziale o Mongolii jest dziura. Informacji o lidze w tym sezonie brakuje, skład reprezentacji - z 2009 roku. A ostatnie newsy pochodzą z grudnia - z Igrzysk Wschodnioazjatyckich, na których Mongolia dostała lanie m.in. od Tajwanu. Oficjalna strona tamtejszej federacji funkcjonuje, ale niestety w niezbyt zrozumiałym dla mnie języku, więc niewiele się dowiedziałem. W archiwum FIBA Mongolii nie ma, bo nigdy nie grała w mistrzostwach świata lub Azji. Nic dziwnego. Federacja należy do FIBA od 2000 roku.

Ale nie jest tak źle. Liga - jak widać na powyższym filmie - istnieje. A już za cztery dni Mongolia rozpocznie udział w 16. Igrzyskach Azjatyckich w Guangzhou.

Skład (wzrost w stopach i calach, waga w funtach, data urodzenia, wiek):
Munkhbold Bataa 6'2 163 12.18.1986 23
Baterdene Dambaa 5'7 143 09.15.1977 33
Ikhbayar Ganbaatar 5'11 165 09.27.1983 27
Battur Ganbold 6'1 172 08.06.1987 23
Badrakh Munkhbayar 6'0 165 11.09.1984 26
Otgonmunkh Munkhtar 6'3 172 12.03.1986 23
Zoljargal Namjildorj 6'3 194 08.29.1987 23
Sainbayar Oyunbileg 6'3 220 03.07.1983 27
Uuganbayar Oyuntsetseg 6'0 176 02.04.1988 22
Sedbazar Shinen 6'3 198 04.05.1981 29
Sharavjamts Tserenjanhor 7'0 231 04.05.1974 36
Sanchir Tungalag 6'2 181 04.08.1989 21

Poza jednym wiekowym gigantem reszta mierzy maksymalnie 190 centymetrów. Średnia wzrostu - 185 cm. Nie są najniżsi! Na tym samym turnieju zagra Kuwejt ze średnią wzrostu 178 cm.

Żadne nazwisko teoretycznie nic mi nie mówi. A wam?

Okazuje się, że mierzący 213 centymetrów Sharavjamts Tserenjanhor był pierwszym Azjatą, który zagrał w barwach Harlem Globetrotters. Szybko dostał pseudonim “Shark”. I raczej nie dlatego, że miał w sobie coś rekina. Koledzy pewnie chcieli skrócić jego trudne do wymówienia imię.

Tserenjanhor ma także doświadczenia z poważnej koszykówki. W młodości grał m.in. w Korei Południowej, Japonii, Chinach, a ponoć także na... Słowacji, dzięki czemu posługuje się przyzwoicie tamtejszym językiem. W 2001 roku podczas Igrzyska Wschodnioazjatyckich miał okazję zmierzyć się z młodym Yao Mingiem. Zdobył 37 punktów, a Yao - 20. Chiny pokonały Mongolię 124:52. Na tym samym turnieju Tserenjanhor miał 32 punkty i 11 zbiórek przeciwko Australii. I to właśnie wtedy zainteresował swoją osobą trenerów z USA, którzy chcieli go zaprosić na studia. Gdy okazało się, że jest zbyt stary - zaproponowali mu grę w pokazowej drużynie Harlemu.

Dlaczego piszę o tym wszystkim? Wcale nie dlatego, że Globetrotters niedawno gościli w Polsce. Powód tej notki wygląda tak:


Mieszka w Polsce od 18 lat i jest założycielem koszykarskiego klubu w Płocku. Czytajcie.


P.S.
Wiem, że Mongołem z pochodzenia jest także Mengke Bateer. Ale on urodził się w Chinach i reprezentował ten kraj, więc postanowiłem go pominąć w poszukiwaniach.

środa, 3 listopada 2010

Bakero w Polpharmie

Jako zawodnik - m.in. 9 lat w Barcelonie, wygrana w Lidze Mistrzów, wielokrotny reprezentant Hiszpanii. Jako trener - bez większych sukcesów, praca głównie w ojczyźnie.

Jako zawodnik - m.in. 5 lat w Jugoplastice Split, trzy wygrane w Pucharze Europy, wielokrotnie reprezentant Jugosławii. Jako trener - bez większych sukcesów, praca głównie w ojczyźnie.

Media donoszą dzisiaj, że niejaki Jose Maria Bakero został trenerem piłkarzy Lecha Poznań. Ale jeszcze większe sportowe nazwisko pojawi się w Starogardzie Gdańskim. Polpharmę poprowadzi Zoran Sretenović, jeden z czołowych rozgrywających Europy na przełomie lat 80-tych i 90-tych poprzedniego stulecia i jeden czołowych rozgrywających polskiej ligi na przełomie XX i XXI wieku.

Jeśli nie wiecie kto to - przeczytajcie tę rozmowę.

“Just two teams in European club basketball history ever won three consecutive titles, and only one of those did so during the Final Four era that started in 1988. On that mythical team from Split, Croatia - known as Jugoplastika during its first two title seasons, 1989 and 1990, and as Pop 84 in 1991 - only one player started all three title games: guard Zoran Sretenovic. In the third of those title games, the one that completed Split's legend, Sretenovic became the second of only three players, and the only European ever, to play all 40 minutes of a Final Four title game for the winning team.”

Jeśli nie wiecie jak wiele znaczył w PLK - zobaczcie listę rekordów.

Tak grał w Jugoplastice:



Tak go żegnano w Ostrowie Wielkopolskim kilka lat temu:



Jakim będzie trenerem Polpharmy?

poniedziałek, 1 listopada 2010

Reggie Evans polskiej ligi

Ciekawe, czy są ludzie, którzy z mojego bloga trafili na PolskiKosz.pl, a nie odwrotnie :-) Jeśli tak, to ten wpis jest dla nich.

Na PK.pl w tym sezonie kilka nowych rubryk dotyczących NBA - "Alternatywna Akcja Tygodnia", "Zdjęcie Tygodnia", "Tata, a Marcin powiedział..." oraz "Cichy Bohater Tygodnia". Tym ostatnim jest Reggie Evans z Toronto Raptors, który na inaugurację sezonu przeciwko New York Knicks miał 0 punktów i 16 zbiórek. Nietypowy wynik, chociaż kilka lat temu Evans popisał się jeszcze ciekawszym, ale o tym w tekście pod linkiem.

Zastanowiło mnie jaki jest rekord polskiej ligi w tej kategorii. Na oficjalnej stronie niestety nie możemy po prostu przeszukać boxscore'ów jak np. na basketball-reference.com, więc trzeba posłużyć się po prostu pamięcią. Przypominacie sobie kogoś z dwucyfrową liczbą zbiórek przy zerowym dorobku punktowym?

Na razie intuicja pomogła mi znaleźć 3+16 Wojciecha Żurawskiego z sezonu 2003/2004, 2+9 bez celnego rzutu z gry Gatisa Jahovicsa z sezonu 2004/2005 oraz oczywiście pamiętne 2+18 D'ora Fischera z sezonu 2005/2006.