sobota, 29 maja 2010

Ricky vs. Milos

Napisałem poniższą notkę niemal w całości już jakieś dwa tygodnie temu, ale dopiero teraz dokończyłem. Było już tak pół żartem, pół serio o Rickym Rubio. Teraz na poważnie.

Omawiany w tekście o Brygadzie RR Rajon Rondo to dla Rubio oczywiście zbyt wysoka (na razie?) półka, ale na razie cudowne dziecko hiszpańskiej koszykówki ma innego rywala. To (kolejne) cudowne dziecko serbskiej koszykówki, czyli Milos Teodosić. Trzy lata starszy od koszykarza Barcelony, ale jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że nieco mniej doświadczony na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Początek XXI wieku w europejskim baskecie należał do Sarunasa Jasikeviciusa i Theodorosa Papaloukasa. Ich wspólny dorobek to dwa mistrzostwa Europy w latach 2003-2005, wicemistrzostwo świata 2006, a przede wszystkim sześć zwycięstw w Eurolidze w latach 2003-2009. W tym okresie jest dziura tylko w 2007 roku, gdy Jasikevicius dogorywał w NBA, a Papaloukas rozegrał w finale świetne spotkanie (23 punkty i 8 asyst), ale CSKA Moskwa przegrało 91:93 z Panathinaikosem Ateny. Okej, możemy to wybaczyć. Nagród typu MVP Final Four Euroligi czy EuroBasketu nie będę wymieniał, ale też było ich trochę. Oczywiście Theo i Saras nie zdominowali rozgrywek indywidualnie aż tak bardzo, ale byli championship factors. I to "nieco" więcej znaczącymi w swoich zespołach niż Robert Horry w NBA zdobywając swoje siedem tytułów (narażam się komuś tym stwierdzeniem?).

W tym roku na tronie nie było już Sarasa, którego Panatha odpadła dużo wcześniej m.in. po starciach z Barcą Ricky'ego. Nie było też Theo, który w zespole przegranego finalisty pełnił mniej ważną rolę niż jakiś nieogolony chłoptaś z Serbii. I ten właśnie Teodosić spotkał się z Rubio w finale wielkiej imprezy po raz drugi w ciągu niespełna roku. I znowu przegrał. We wrześniu w Polsce Hiszpanie pokonali Serbię, teraz Barcelona ograła Olympiacos Pireus. Zaryzykuję tezę, że gdyby Ricky i Milos nie zdecydowali się na przenosiny do NBA, to mogą pozostać na europejskim topie przez najbliższych kilka lat, niczym Saras i Theo. Tyle tylko, że to "gdyby" jest palcem na wodzie pisane, bo prawdopodobieństwo, że za dwa lata będą jeszcze w Eurolidze jest moim zdaniem bliskie zeru. Co nie przeszkadza w ciągłym porównywaniu dwóch najlepszych młodych rozgrywającym na naszym kontynencie (może należałoby usunąć ten drugi przymiotnik?). Statystyki na bok, rozbierzmy ich na czynniki pierwsze. 20 kategorii, krótka ocena w skali 1-5 i podsumowanie.

Rzut z dystansu/półdystansu ze stabilnej pozycji

Rubio - 4. Być może za dużo, ale facet naprawdę trafia coraz częściej. Tyle tylko, że nie rzuca i potrzebuje.
Teodosić - 5. Daj mu pół metra miejsca, a się nie pomyli.

Rzut z dystansu/półdystansu po dryblingu

Rubio - 2. Jeśli zdarzały mu się pojedyncze akcje, w których próbował np. po crossoverze rzucić, to najczęściej nieskutecznie.
Teodosić - 5. W ćwierćfinałowej serii z Prokomem było mnóstwo takich akcji.

Rzut z dystansu/półdystansu po zasłonie

Rubio - 2. Trudno ocenić, nie przypominam sobie takiego zagrania u niego
Teodosić - 5. Półfinał EuroBasketu - tyle na ten temat.

Panowanie nad piłką

Rubio – 5. Praktycznie nie zdarzają mu się straty zdarzające ze złego ballhandlingu.
Teodosić – 5. Patrz wyżej.

Court vision (czyli ile widzą jego oczy)

Rubio – 5. Jego umiejętność dostrzeżenia wolnego partnera w drugim końcu boiska jest chyba na najwyższym poziomie w Europie. Nie potrafię wymienić gracza lepszego w tym elemencie.
Teodosić – 3. Przyzwoity przegląd pola, jak na rozgrywającego, ale bez błysku.

Współpraca z obwodowymi

Rubio - 4. Bardzo szybko dogadał się z Juanem Carlosem Navarro, który nieprzypadkowo grając mniej minut oddał sporo więcej rzutów z dystansu - miał dzięki Ricky'emu więcej pozycji.
Teodosić - 4. Tutaj plus za umiejętność "dogadania" się na parkiecie z Theo Papaloukasem, który też jest zawodnikiem potrzebującym piłki w rękach.

Współpraca z wysokimi

Rubio - 5. Pick'n'rolle z Franem Vazquezem to od kilku miesięcy firmowe zagranie Barcelony. Nikt tak nie umie "dokarmiać" podkoszowych jak Rubio.
Teodosić - 4. Nie tak efektowna jak Ricky'ego, ale co pokazał chociażby EuroBasket, też umie dostarczyć piłkę wysokim.

Obrona 1 na 1

Rubio - 4. Bardzo rzadko pozwala się mijać, świetna defensywa na nogach.
Teodosić - 3. Przyzwoity defensor, ale zdecydowanie częściej niż Hiszpan pozwala się ogrywać 1 na 1. Element do poprawy.

Obrona zespołowa

Rubio - 4. Nadzwyczaj dobra jak na tak młodego gracza.
Teodosić - 4. Bez większych zastrzeżeń.

Gra w ataku 1 na 1

Rubio - 4. Mimo, że rywale często dają mu trochę wolnego, bo kiepsko rzuca, to łatwo mija przeciwnika stwarzając dzięki temu przewagę w strefie podkoszowej.
Teodosić - 5. Mało kto w Europie potrafi tak "skręcić" obrońcę jak on.

Wykańczanie akcji w tłoku

Rubio - 4. Umie "wkręcić się" pod wysokich, ale często zdarzają mu się też proste pudła spod dechy.
Teodosić - 3. To zawodnik preferujący grę na dystansie/półdystansie, więc siłą rzeczy rzadziej po penetracji musi wykończyć akcję w trumnie i może dlatego ma z tym problem?

Clutch time (czyli jak gra w końcówce)

Rubio - 5. 5/5 za 3 w tym sezonie z Caja Laboral, świetny mecz nr 4 w ćwierćfinale Realem, kluczowe akcje w półfinale z CSKA. W meczach na styku bardzo rzadko drży mu ręka.
Teodosić - 5. Miałem wątpliwości po finale z Barcą, ale przypomniałem sobie z drugiej strony półfinał EuroBasketu, który Teodosić wygrał praktycznie sam.

Stabilność formy

Rubio - 3. Raz na pięć spotkań trafia mu się strzelecki supermecz, po czym usuwa się w cień i przez kilka spotkań ma po 3-5 punktów.
Teodosić - 4. Im bliżej końca sezonu tym zdecydowanie rzadziej zdarzały mu się słabsze występy.

Zbiórki

Rubio - 3. Mało istotny element dla rozgrywającego, bo większość piłek wpadających w ich ręce to zasługa zastawiających wysokich. Posłużmy się zwykłą statystyką - Rubio średnio 2.9 w 21 minut.
Teodosić - 2. Jego rywal średnio 2.5 w 30 minut.

Pewność w grze/unikanie strat

Rubio - 2. Szukanie szalonych podań kończy się co trzy-cztery akcje stratą.
Teodosić - 4. Mniej fantazji i szalonych zagrań w grze.

Efektowność

Rubio - 5. Mistrz no-look passów.
Teodosić - 3. Pamiętamy jego podanie za plecami praktycznie z autu do Sofoklesa Schortsanitisa, ale zdarza mu się to rzadziej niż Ricky'egmu.

Spryt

Rubio - 5. Akcja, w której w finale wyjął piłkę z kozła Papaloukasowi na połowie rywala była tego najlepszym dowodem. Ricky jest cwaniakiem niczym 32-latek.
Teodosić - 3. Mam wrażenie, że jemu jeszcze brakuje sporo do poziomu cwaniactwa prezentowanego przez starszych kolegów i przez Rubio.

Atletyzm

Rubio - 3. Jest raczej chudy i przed przenosinami do NBA będzie musiał popracować na siłowni.
Teodosić - 3. Trochę lepiej zbudowany, ale też nie jest atletą w stylu amerykańskich rozgrywających.

Doświadczenie

Rubio - 3. Skromne, ale większe niż Teodosicia - finał olimpijski, EuroBasket, kilka lat w ACB, występy w Eurolidze w Joventucie i teraz Barcelonie.
Teodosić - 2. Do EuroBasketu 2009 w pierwszoplanowej roli tylko w rozgrywkach juniorskich.

Leadership, czyli przywództwo

Rubio - 3. Być może to wina partnerów, szczególnie w kadrze, gdzie obok Gasoli i Fernandeza usunął się w cień.
Teodosić - 4. Potrafił je odebrać Papaloukasowi, ale tylko do czasu Final Four. Wtedy "zniknął"
W sumie:

Rubio - 75
Teodosić - 76

Wniosek:

Można dyskutować, czy ocena każdej kategorii jest odpowiednia, ale po zsumowaniu różnica między graczami jest tak minimalna, że wniosek nasuwa się jeden - nie sposób ocenić, który z nich jest większym talentem. Co jeden umie trochę lepiej, drugi trochę gorzej i odwrotnie, więc wybrać lepszego nie sposób.

środa, 26 maja 2010

Basketmania 2k10 w Łodzi

Ten wpis to koleżeńska przysługa. Może ktoś przeczyta i się zainteresuje naprawdę wielkim turniejem streetballa w Łodzi.

„Miłość do koszykówki nigdy nie przemija. Jest z Tobą na zawsze.”
- Allen Iverson

BASKETMANIA 2k10 – z miłości do koszykówki.

Basketmania to koronna impreza łódzkiego AZSu i największy koszykarski turniej w Polsce centralnej. Organizowana od 1997 roku na stałe zagościła w kalendarzach fanów, zawodników, trenerów – słowem wszystkich wielbicieli koszykówki. Z roku na rok przyciąga coraz więcej uczestników i widzów spragnionych sportowych wrażeń na wysokim poziomie.

Jest nam niezmiernie miło zaprosić Was na tegoroczną, czternastą już edycję turnieju. Trzynastka okazała się dla nas szczęśliwa. W turnieju wzięło udział blisko 100 zakochanych w koszykówce zespołów. Dołącz do nas w tym roku! Miłość do koszykówki to przecież jedyna rzecz „którą się mnoży gdy się ją dzieli”!

Już czwarty rok z rzędu turniej zawita do Manufaktury – rozrywkowego serca miasta Łodzi. Właśnie tam, na największym rynku w Polsce, w dniach 4-5 czerwca spotkamy się podczas tegorocznej BASKETMANII. Piątek, 4 czerwca to dzień rywalizacji młodzieży szkolnej. Uczniowie szkół podstawowych, gimnazjów oraz szkół średnich rozpoczną swoje zmagania w samo południe. Dzień później, 5 czerwca na asfaltowe boiska wybiegną zawodnicy i zawodniczki z kategorii open.

Organizatorzy gwarantują czystą, sportową rywalizację, cenne nagrody dla zwycięzców, koszykarskie konkursy, after party w popularnym łódzkim klubie oraz wiele innych atrakcji.

BASKETMANIA 2k10 nie odbyłaby się bez wsparcia Województwa Łódzkiego oraz Miasta Łodzi. Nieocenione jest również zaangażowanie: Manufaktury, Totalizatora Sportowego, sieci restauracji Subway, szkoły języków obcych Progres, firmy Milkoshake, klubu Bagdad Cafe oraz restauracji Satyna.

Basketmania 2k10 – z miłości do koszykówki.

Szczegółowe informacje dot. turnieju:

AZS Łódź
ul. Lumumby 22/26
tel. +48 42 6771010
fax. +48 42 6771018
e-mail: basketmania2k10@gmail.com
http://www.lodz.azs.pl

http://www.facebook.com/Basketmania2k10

niedziela, 23 maja 2010

Giro ciekawsze przez nieuwagę

- Liquigas przegrał Giro - można było usłysześć kilka dni temu. Zupełnie niesłusznie.

W czwartek główni faworyci imprezy, czyli m.in. Ivan Basso (z Liquigasu, w którym jeździ także Sylwester Szmyd) i mistrz świata Cadel Evans pozwolili kilkudziesięcioosobowej grupie dojechać prawie 12 minut. Wydawało się, że opieszalość peletonu może kosztować Basso i Evans wygraną w całej imprezie.

Okazało się jednak, że niefrasobliwość uczyniła wyścig niezwykle interesującym. Kolarze Liquigas z Basso na weekendowych etapach wyciskali z siebie siódme poty, by przerzedzić czołową grupkę. Jestem przekonany, że gdyby nie trzeba odrabiać sporej straty w klasyfikacji generalnej, to taktyka byłaby bardziej zachowawcza. A tak mogliśmy widzieć z przodu Szmyda, a potem Basso zaatakował wczoraj (z Vincenzo Nibalim) i dzisiaj. Podążał za nim jak cień Evans, ale trzy kilometry przed cięźkim podjazdem pod Zoncolan nie dał rady. Mimo, że Basso jeszcze traci do lidera David Arroyo 3 minuty i 33 sekundy, a Evans 4 minuty i 21 sekund, to jestem niemal w 100% przekonany, że ta dwójka zajmie 1. i 2. miejsce na koniec imprezy. W górach nikt może im dorównać - ani wspomniany Arroyo, ani chwalony przez Szmyda Xavier Tondo, ani Aleksander Winokurow.

Do zakończenia Giro d'Italia pozostało sześć etapów - trzy kończące się podjazdami, jeden łatwy i dwie "czasówki". I wydaje mi się, że tutaj właśnie leży szansa Evansa: w jeździe indywidualnej jest zdecydowanie lepszy od Basso. Na inaugurację w Amsterdamie na trasie długości 8400 metrów miał od niego czas lepszy o 21 sekund. Teraz na czas do przejechania jest jeszcze 27,9 km. Tyle tylko, że 12,9 km pod górę...

sobota, 22 maja 2010

Krótko i na temat - typ na finał PLK

Asseco Prokom Gdynia - Anwil Włocławek 4-1.

Wszystkie atuty są po stronie Prokomu i tak naprawdę mogłoby nawet być 4-0, ale wietrzę szansę Anwilu w powrocie Andrzeja Pluty, który pozwoli wygrać jeden mecz we Włocławku "na euforii".

I jeszcze typ na mecze o brąz:

Polpharma Starogard Gdański - Trefl Sopot 2-1

W siódemkę Polpharmie będzie bardzo trudno, ale z drugiej strony pod nieobecnosć Sauliusa Kuzminskasa w Treflu Patrick Okafor urządzi sobie przedstawienie pod koszem.

I w drogę na finał.

środa, 19 maja 2010

Nr 2 draftu - co z tym zrobią 76ers?

Philadelphia 76ers będą wybierali jako drudzy w tegorocznym drafcie NBA. Zastanawiałem się wczoraj, co mogą zrobić w Sixers latem, by zespół wrócił do play-off. I nagle wysoki numer w drafcie spadł jak z nieba.

Przed 76ers będą tylko Washington Wizards. Ich właściciel Irene Pollin na pytanie, czy zdecyduje się na Johna Walla (ponoć największy talent dostępny w tym roku) odpowiedziała - "jeszcze tego nie wiem". Wizards mają w składzie Gilberta Arenasa, który zajmuje pozycję Walla. Problem w tym, że Arenas przez ostatnie trzy lata rozegrał 48 spotkań, a niedawno spędził miesiąc w czymś na kształt poprawczaka, po tym jak przyniósł do szatnii ... broń. Nie wiadomo, co Wizards zrobią z Arenasem, ale rezygnacja z Walla byłaby wielkim ryzykiem.

Przyjmijmy, że Wall wędruje do Waszyngtonu. Co zostaje dla Sixers? Większość zawodników pojawiających się w czołówce przeddraftowych rozważań to silni skrzydłowi, co jest o tyle nieciekawym rozwiązaniem, że w składzie 76ers jest Elton Brand. Nie dość, że miał po wyleczeniu kontuzji przyzwoity sezon, to na dodatek ma przed sobą jeszcze kilka lat wysokiego kontraktu. Pozbyć się go? Niewykonalne.

Na szczęście dla Sixers jest też Evan Turner, zdobywca nagrody dla najlepszego akademickiego gracza ostatniego sezonu. Wszechstronny, mierzący 201 cm zawodnik, który może grać jako rozgrywający, rzucający obrońca bądź niski skrzydłowy. Niektórzy piszą, że to nowe wcielenie Penny'ego Hardawaya.

Turner gra tak:


Nie widziałem go nigdy wcześniej w akcji, ale Penny 2.0 to dla obecnych 76ers teoretycznie dobre rozwiązanie. Rozgrywający, który jednocześnie będzie mógł też występować jako "dwójka" obok Jrue Holidaya - dzięki temu ten ostatni, debiutant z kończącego się sezonu nie będzie musiał być pierwszym playmakerem (co mimo świetnej postawy w końcówce rundy zasadniczej raczej go przerasta), a jednocześnie dostanie odpowiednią ilość minut. Nie ma problemu Branda, nie ma problemu Andre Iguodali, który będzie mógł pozostać pierwszą opcją w ofensywie "Szóstek".

Z drugiej strony Chad Ford z ESPN pisze:

"Turner wouldn't be a perfect fit in Philadelphia. He would duplicate, to a degree, what Andre Iguodala and starting point guard-to-be Jrue Holiday bring to the table. But I think that the Sixers will take Turner anyway.

He was the best player in college basketball, can play three positions on the floor and is ready to contribute right now. The 76ers will figure out how to get all three players on the floor or finally pull the trigger on an Andre Iguodala trade"

Czyli bierzemy Turnera i albo sprawdzamy jak to działa albo sprzedajemy Iguodalę.

Warto przypomnieć także jedną rzecz. 76ers w ostatnich 20 latach dwa razy wybierali z numerem 2 (i raz z numerem 1, gdy pozyskali Allena Iversona). Te "dwójki" to Keith Van Horn i Shawn Bradley. Van Horn w 1997 roku został szybko wytransferowany do New Jersey Nets (później rozegrał jeden sezon w 76ers) za m.in. Tima Thomasa i Jima Jacksona. Obaj nie odmienili zespołu z Filadelfii. Bradley trafił do 76ers w 1993 roku. W najlepszym sezonie w tym klubie miał średnio 10 punktów, 6 zbiórek oraz 3 bloki. A w swojej karierze zasłynął głównie blokami oraz taką składanką:

poniedziałek, 17 maja 2010

Lubię ludzi honorowych

Rozmowa na Twitterze przed szóstym meczem drugiej rundy play-offów Konferencji Wschodniej NBA. Boston Celtics prowadzą z Cleveland Cavaliers 3-2 i grają u siebie.

Iminol: Party time. Oferuję zakład. Mówię Cavs awansuje, Ty mówisz Celtics. And reward is 1 liter of polish vodka. Who's in?
12:07 AM May 14th via web

Ja: what kind of vodka and how are you gonna pay?
12:11 AM May 14th via web in reply to iminol

Iminol: oczywiście, że Wyborowej. Płacę albo osobiście na terenie Poznania albo mBankowo. Haloo tchórze :-) ?
12:19 AM May 14th via web in reply to Wojczyn

Ja: http://a.pl/alkohole/wodka/wyborowa-wodka-40-1l z dostawą do domu?
12:24 AM May 14th via web

Ja: tylko uprzedzam, że przy takiej kwocie tam naliczają dopłatę 20 zł, wiec możemy pozostać przy przelewie :-)
12:27 AM May 14th via web

Iminol: jeśli nie więcej dostawa niż te 20zł to do domu. Zakładam się z 1 osobą, u mnie nie ma kumulacji :-)
12:31 AM May 14th via web in reply to Wojczyn

Ja: I'm in :-) czyli wchodze. Ja stawiam awans Celtics, ty Cavs, right?
12:36 AM May 14th via web

Iminol: Tak ja mówisz. Pierwszy alkoholowy twitterowy zakład uważam za zawarty.
12:37 AM May 14th via web in reply to Wojczyn

Nie znam osobiście Iminola, tylko jego wpisy w internecie (i to pod pseudonimem), ale wszedłem w zakład, bo byłem pewny, że Celtics awansują. Udało się, a dzisiaj rano dostałem przesyłkę - nagroda plus mała pomarańczowa niespodzianka (nie chcę nawet zastanawiać się, co sobie pomyślał kurier :-)).


Wykręcić się? Przy takim zakładzie to nie był żaden problem. Ale Iminol dotrzymał słowa. Brawo dla tego pana.

I skoro jesteśmy w temacie Celtics - brawo za mecz numer 1 w Orlando.

niedziela, 16 maja 2010

Play-off NBA - finały konferencji wg serca i rozumu

Już tylko cztery zespoły pozostały na placu boju w NBA. Czas na typowanie finałów konferencji.

Wschód

2. Orlando Magic - 4. Boston Celtics

Serce: Trudny wybór i właściwie jestem w rozkroku. Z jednej strony patriotyzm, Marcin Gortat i świadomość tego, że mistrzostwo NBA w jego wykonaniu mogłoby pomóc koszykówce w Polsce. Z drugiej strony przez ostatnie dwie rundy szalałem na punkcie Rajona Rondo...

Rozum: 4:2 dla Celtics. Być może to trochę szalony typ, ale w poprzedniej rundzie też postawiłem na 4:2 dla Celtics i byłem odosobniony, a jednak się sprawdziło. Gdzie widzę atuty Bostonu? Przede wszystkim Kevin Garnett kontra Rashard Lewis. Być może ten drugi jest trochę niedocenianym defensorem, ale i tak KG ma nad nimi przewagę, którą powinien wykorzystywać tak, jak w starciach z Antawnem Jamisonem. Po drugie - Jameer Nelson, rozgrywający Magic, w poprzednich rundach szalał i był (nie bójmy się tego określenia) najlepszym zawodnikiem ekipy z Orlando, lecz grał przeciwko takim tuzom jak Raymond Felton oraz Mike Bibby w wersji bez formy. Teraz naprzeciw niego stanie Rondo. Po trzecie - Matt Barnes w parze z Mickaelem Pietrusem mogą zrobić Paulowi Pierce'owi to samo co Joe Johnsonowi (czyli najgorsza seria play-off w życiu), ale przecież Celtics wyeliminowani Cavaliers z Pierce'em grającym przez większość czasu po prostu koszmarnie. Po czwarte - Ray Allen poradzi sobie z Vince'em Carterem lepiej niż Carter z Allenem. Zapytajcie LeBrona. Co z Dwightem Howardem? W regular season udało się go zatrzymać aż w trzech z czterech przypadków. Niech teraz udaje się co drugi mecz i Magic będą mieli problem. To nie Charlotte Bobcats, których można pokonać z Howardem siedzącym pół meczu na ławce rezerwowych.

A poza tym taki typ pozwala na zadowolenie z awansu Polaka do finału NBA lub z umiejętności przewidywania.

Zachód

1. Los Angeles Lakers - 3. Phoenix Suns

Serce: Za Suns. W dwóch poprzednich rundach trochę "olałem" Słońca, mimo że bardzo podobali mi się pod koniec rundy zasadniczej. Czas to nadrobić, tym bardziej że lubię niespodzianki. A w Phoenix jest "zmartwychwstały" Grant Hill. No i ten Goran Dragić, którego pamiętamy jak ogrywał Polskę w masce trzy lata temu. Come on Dragon!

Rozum: 4:2 dla Lakers. Poza pozycją rozgrywającego nie widzę wielu przewag Suns. Steve Nash podobnie jak wcześniej Russell Westbrook i Deron Williams może kręcić kółeczka z Derekiem Fisherem, ale to za mało. Będący chyba w życiowej formie Jason Richardson zapewne zostanie skrzętnie przykryty przez Rona Artesta, a pod koszem jedynym zagrożeniem ze strony Suns jest Amare Stoudemire. Nie zmieni tego nawet powrót do składu Robina Lopeza. Cała nadzieja Suns w ławce rezerwowych, która była już kluczowym czynnikiem wielokrotnie. Dragić-Barbosa-Dudley-Frye-Amundson to statystycznie najlepsza piątka zmienników, a (chyba) gdzieś widziałem nawet zestawienie pokazujące, że to skład, który przynosi Suns najlepsze wyniki.


piątek, 14 maja 2010

Co zrobi latem MVP?

I nie chodzi o MVP rundy zasadniczej NBA LeBrona Jamesa, a o MVP Euroligi Milosa Teodosicia.

23-latek miał znakomity sezon, ale w finale Euroligi zawiódł, a Olympiacos Pireus przegrał z Regal FC Barcelona. Teraz Serb jest zasypywany ofertami. Chcą go ponoć Real Madryt, Miami Heat i Houston Rockets. Co powinien zrobić Teodosić?

Real nie jest najlepszą opcją, bo patrząc na obecny sezon można się spodziewać, że skład będzie napakowany zawodnikami i nie dla wszystkich może starczyć minut. Poza tym to wcale nie gwarantuje walki o najwyższe cele, co także pokazały niedawno zakończone rozgrywki. Inny europejski klub? Na razie brak chętnych, ale niezależnie od tego moim zdaniem Teodosić mógłby już teraz skorzystać z opcji wyjazdu za ocean.

Miami Heat czy Houston Rockets? I w jednej i w drugiej drużynie znalazłoby się dla niego, ale oznaczałoby to konieczność rezygnacji z jednego z obecnych graczy. W przypadku Heat łatwiej będzie nie przedłużać umowy z Carlosem Arroyo niż odsprzedać gdzieś Mario Chalmersa. Teodosić jako zastępca Portorykańczyka grający obok Dwyane'a Wade'a to ciekawa opcja gwarantująca sporo minut dla Serba.

Rockets? Tu jest jeszcze więcej miejsca w składzie, chociaż mniejsze możliwości walki o pierwszą piątkę. Aaron Brooks miał swój najlepszy sezon w karierze i nie należy spodziewać się, by opuścił Houston. Obok gra Kevin Martin pozyskany z Sacramento, a na ławce Kyle Lowry i ... to wszystko. Przepraszam Jermaine'a Taylora, że nie traktuję go poważnie. Uniwersalny combo guard w roli zmiennika potrzebny od zaraz, a Teodosić dobrze się do tej roli nadaje. Pytanie tylko jak poradziłby sobie z brakiem przywództwa w zespole?

wtorek, 11 maja 2010

Brygada RR nadciąga


Znacie na pewno tą popularną kilkanaście dni temu kreskówką z Chipem i Dalem. Nie wiem, który z nich jest Chipem, który Dalem, ale panowie RR coraz odważniej przejmują władanie po dwóch stronach oceanu.


24 lata. 20 lat.

Czwarty sezon w NBA. Czwarty sezon w europejskich pucharach.

Szybcy jak wiatr. Mistrzowie przechwytów. Królowie efektownych asyst. Negatywne cechy też mają wspólne, a właściwie jedną - podobno nie umieją rzucać. A raczej umieją, ale nie lubią.

W ten weekend obaj mieli swoje wielkie chwile. Rondo uratował Celtom serię z Cleveland Cavaliers fenomenalnym występem: 29 punktów, 13 asyst, 18 zbiórek. Rubio wygrał z Barceloną Euroligę. W półfinale zagrał znakomicie: 10 punktów, 8 asyst i 4 zbiórki. W finale nie było tak błyskotliwie, ale Barca wygrała to spotkanie łatwo.

Ciekawa/zabawna/nieprzypadkowa/intrygująca/znamienna (niepotrzebne skreślić) koincyndencja czasowa. Wikipedia w podstronie o Brygadzie RR podaje: "Wznowiona została 9 maja 2010 r. w niedzielnej Wieczorynce". Kilka godzin później Rajon szalał w TD Garden, a Ricky całował puchar.


0:45, 1:04, 2:45, 4:20 - najważniejsze momenty tego mixu.

Ta wizja, ta fantazja, to zrozumienie z wysokim graczem - coś wam to przypomina?


Skrót RR przy filmowej Brygadzie to Rescue Rangers. U nas nazywało się to Brygada Ryzykownego Ratunku. Rondo był Rescue Ranger wczoraj.

I jeśli jeszcze jesteśmy przy RR z Bostonu. Pisząc dzisiaj tekst do gazety długo nie zastanawiałem się, o czym powinienem wspomnieć. Dziwne, że nikt tego nie zauważył (nie widziałem na żadnej stronie). Przecież w NBA tak lubimy symbolikę.

27 października. Jedna z najlepszych akcji tego sezonu. Rondo idzie w kontrze na wsad. LeBron James dogania go i zatrzymuje monsterblokiem.


9 maja, czyli wczoraj. Trzecia kwarta. Remis. Rondo znowu w kontrze. LeBron nadlatuje. Ale nie, nie panie James. Nie tym razem...


Szkoda, że kamerzysta nie złapał wyrazu twarzy LeBrona po tej akcji.

Szkoda, że Brygada RR nie spotka się w Turcji na mistrzostwach świata. Rajon odmówił gry.

środa, 5 maja 2010

Gortat lepszym obrońcą od Howarda?

Tytuł musi prowokować. Jeśli już kogoś sprowokował, to uprzedzam, że nie stawiam tezy, iż Marcin Gortat jest lepszym defensorem od Dwighta Howarda, uznanego najlepszym obrońcą obecnego sezonu NBA. To tylko ciekawa - mam nadzieję - analiza statystyk.

Do oceny defensywy służy nam niewiele podstawowych statystyk - tylko przechwyty i bloki, które nie zawsze odzwierciedlają, jak zawodnik sobie radzi w pod własnym koszem. Takie portale jak np. hoopdata.com tworzą skomplikowane obliczenia na temat obrony. Ja postanowiłem pójść prostą drogą i porównać, jak przeciwko Gortatowi i Howardowi grali ich bezpośredni rywale. Wziąłem pod lupę serię pierwszej rundy play-off NBA z Charlotte Bobcats wygraną 4-0 przez Magików. Na pozycji środkowego w Bobcats grali Tyson Chandler (59 minut), Nazr Mohammed (48 minut), Theo Ratliff (48 minut), Tyrus Thomas (32 minuty) i ... Boris Diaw (5 minut). Poniższe statystyki pokazują zdobycze centrów z Charlotte w momencie pobytu Gortata i Howarda na boisku. Oczywiście nie jest to idealny sposób, bo nie wszystkie rzuty oddawali po akcjach 1 na 1, a przede wszystkim nie są to wirtuozi ofensywy, ale coś te dane jednak pokazują.

Przeciwko Howardowi

Mecz I - 27:50 minut, 2 pkt, 1/6 za 2, 0/1 za 3, 2 przechwyty, zbiórka, asysta, 7 fauli
Mecz II - 28:34 minut, 10 pkt, 5/6 za 2, 2 zbiórki, przechwyt, straty, bloki, 9 fauli
Mecz III - 26:10 minut, 8 pkt, 4/5 za 2, 11 fauli, 1 asysta, 3 zbiórki, 1 blok, 2 straty
Mecz IV - 23:26 minut, 12 pkt, 3/8 za 2, 6/7 za 1, 9 fauli, 4 zbiórki, 1 blok

W sumie rywale: 106 minut, 32 pkt, 13/25 za 2, 0/1 za 3, 6/7 za 1, 36 fauli, 3 przechwyty, 2 asysty, 3 straty, 3 bloki, 10 zbiórek, eval 33
W sumie Howard: 106 minut, 39 pkt, 13/27 za 2, 13/35 za 1, 22 faule, 3 przechwyty, 9 asyst, 13 strat, 20 bloków, 37 zbiórek

Bilans Howarda: +7 w punktach, +27 w zbiórkach

Przeciwko Gortatowi

Mecz I - 20:10 minut, 9 pkt, 4/6 za 2, 3 zbiórki, 2 straty, 1 faul, przechwyt, blok, asysta
Mecz II - 19:26 minut, 6 pkt, 3/6 za 2, 0/1 za 1, 8 zbiórki, blok, 2 straty, asysta, 6 fauli
Mecz III - 21:50 minut, 6 pkt, 2/5 za 2, 2/2 za 1, 0/1 za 3, 4 zbiórki, 3 straty, 1 przechwyt, 1 blok, 5 fauli
Mecz IV - 24:34 minut, 11 pkt, 5/6 za 2, 1/2 za 1, 7 zbiórki, 4 faule, 1 strata, 1 asysta

W sumie rywale: 86 minut, 32 pkt, 14/23 za 2, 0/1 za 3, 3/5 za 1, 16 fauli, 2 przechwyty, 3 bloki, 8 strat, 3 asysty, 22 zbiórki, eval 42
W sumie Gortat: 86 minut, 15 pkt, 6/10 za 2, 3/4 za 1, 9 fauli, 1 przechwyt, 2 bloki, 1 strata, 2 asysty, 21 zbiórek

Bilans Gortata: -17 w punktach, -1 w zbiórkach

Poszczególni gracze:

Chandler:
Minuty 59, Punkty 14, Zbiórki 10, Bloki 3. Przechwyty 2, Straty 4, Faule 16, Za 2 - 6/11, Za 1 - 2/3

Ratliff:
Minuty 48, Punkty 7, Zbiórki 3, Bloki 0, Przechwyty 2, Straty 2, Faule 15, Za 2 - 3/8, Za 1 - 1/2

Mohammed:
Minuty 48, Punkty 24, Zbiórki 8, Bloki 2, Przechwyty 1, Straty 1, Faule 13, Za 2 - 11/19, Za 1 - 2/3

Thomas:
Minuty 32, Punkty 19, Zbiórki 15, Bloki 1, Przechwyty 1, Straty 3, Faule 8, Za 2 - 7/12, Za 1 - 5/6

Diaw:
Minuty 5, Punkty 0, Zbiórki 1, Bloki 0, Przechwyty 0, Straty 1, Faule 2, Za 3 - 0/3

Co możemy wyczytać z tych liczb? Głównie to, że Gortat nie jest aktywny w ataku, ale to już wiemy. Jeśli chodzi o obronę, to można dojść do interesującychwniosków. Howard ma mnóstwo bloków, ale większość z pomocy na niższych graczach, co stwarza niebezpieczeństwo w postaci niepilnowanego środkowego. Ma także o wiele więcej przewinień niż Gortat. A to oznacza, że dużo ryzykuje. I nawet jeśli punkty zdobyte przeciwko obu graczom i skuteczność rywali są podobne, to przecież faule Howarda stwarzają szansę na łatwe punkty z linii rzutów wolnych. Nawet jeśli nie od razu (bo nie są to faule przy rzucie), to jednak w dalszej perspektywie powoduje to, że limit jest przekraczany szybciej. Czyli najlepszy obrońca sezonu "daje" przeciwnikowi więcej punktów niż jego zmiennik? Hmm...

Rzecz jasna jedna seria play-off, na dodatek z takim rywalem, nie jest odpowiednią próbką, ale daje ciekawe obserwacje. Zobaczymy jak to będzie wyglądało przeciwko Alowi Horfordowi i Atlanta Hawks. O nim już nie będzie można powiedzieć, że w ataku grać nie umie.

A może ktoś gdzieś widział takie statystyki z całego sezonu?

PLK wreszcie bez minimów budżetowych

Od kilku dni krąży po mediach informacja (np. tutaj) o tym, że przed nowym sezonem Polskiej Ligi Koszykówki kluby nie będą musiały dysponować minimalnym budżetem. Będą musiały "tylko" pokazać papiery na deklarowaną przez siebie kwotę. Może to być chociażby 300, 500 czy 800 tysięcy złotych. Jeżeli takie rozwiązanie zostanie przeforsowane, osobiście uznam je za dobrą decyzję.

Czytam wpisy lamentujących kibiców i stawiam pytanie: czy wolicie, gdy ktoś ma 10 zł, czy gdy ktoś mówi, że ma 20 zł, a nie ma nic?

Przestańmy żyć ułudą i liczyć, że kluby będą w stanie uzbierać 2,5-3 miliony złotych, skoro 75% ligi nie ma na to szans. Jeśli nawet jeden czy drugi klub przedstawia dokumenty, to musi się mocno nagimnastykować, by je zdobyć. A potem w połowie sezonu odsyła np. swojego podstawowego środkowego w ramach oszczędności. To nie jest normalność.

Normalnością będzie porządna weryfikacja gwarancji kontraktowych. Niech klub ma czas do końca września na załatwienie wszelkich formalności. Wtedy przedstawia lidze podpisane kontrakty, kosztorys wydatków na dany sezon i zabezpieczenie finansowe. Prawdziwe zabezpieczenie, czyli głównie umowy sponsorskie. A nie fikcyjne umowy wynajmu hali od miasta tworzone, by tylko uzbierać 2 miliony. Nie masz przed sezonem zapewnionych pieniędzy na kontrakty zawodników? Przykro mi, do widzenia, spróbuj za rok. Chcesz w trakcie sezonu zatrudnić kolejnego gracza? Pokaż lidze, że masz na niego pieniądze.

Oczywiście bardzo upraszczam sprawę, ale to nie miejsce na tworzenie dokładnego regulaminu. Krótko mówiąc - potrzeba porządnej weryfikacji dokumentów. I nie robionej 30 czerwca, bo to termin powodujący różne kombinacje. Dopuszczajmy do nowego sezonu zespoły na podstawie rozliczeń za poprzedni sezon. Grałeś, nie spadłeś i zapłaciłeś? Zostajesz dopuszczony. Masz czas do września, by stworzyć zespół. Taki system to zdecydowanie większy krok w kierunku zniesienia "wirtualnych" budżetów niż minimalne np. 2 miliony złotych, których prawie nikt tak naprawdę nie ma.

Wyobrażacie sobie, że tak wygląda nasza liga naprawdę?

Ja niestety nie potrafię.

niedziela, 2 maja 2010

Mecz łokciowy

Są takie mecze (wydarzenia), które potem chętnie się wspomina. Często bez dokładnej daty i szczegółów, po prostu hasłowo.

"Pamiętacie jak Jordan wygrał Bykom mecz grając z grypą?"

"Pamiętacie jak McGrady rzucił 10 punktów w ostatniej minucie i Rockets zwyciężyli?"

"Pamiętacie jak LeBron rzucił 25 ostatnich punktów Cavaliers?"

"Pamiętacie jak Kobe rzucił 81 punktów?"

"Pamiętacie jak kiedyś w finale Bulls wygrali z Jazz różnicą 42 punktów?"

"Pamiętacie jak Iverson kiedyś rzucił w serii z Raptors 54 punkty, a dwa później Vince Carter odpowiedział mu rzucając 50?"

"Pamiętacie jak Jacek Krzykała trafił spod swojego kosza we Włocławku?"

Być może teraz dołączy do tego: "Pamiętacie jak LeBron ograł Celtics z kontuzjowanym łokciem?"

Miałem wątpliwości odnośnie realności jego kontuzji, ale szybko zniknęły. W pierwszej kwarcie rzucał tylko lewą ręką i spod kosza. Na pierwszy rzut z półdystansu zdecydował się bodaj w 18. minucie. Widać było, że łokieć mu przeszkadza, ale z czasem wyglądało na to, że James (fot. z ESPN) zapomniał o bólu. I trafiał. Z 18 ostatnich punktów drużyny 12 zdobył on. A sześć Shaquille O'Neal, co też jest znamienne i tworzy kolejny temat do dyskusji. Zostając przy LeBronie - 22 sekundy przed końcem przy wyniku 98:94 trafił "trójkę" dobijając Celtów.

35 punktów, 7 zbiórek, 7 asyst. 12/24 z gry.

"It's been better. But that's no excuse for me. I don't make any excuses and I'll be ready for (Game 2) Monday." - powiedział James o łokciu. Czyli w skrócie: było z nim lepiej, ale nie chce się tłumaczyć i będzie gotowy na mecz nr 2. To cytat z konferencji prasowej, a bezpośrednio po spotkaniu w ESPN LeBron mówił jeszcze (być może cytat nie jest dosłowny): "Everybody is talking: elbow, elbow, elbow, elbow. I don't want to talk about this. I wanna play".

Szacunek za mecz łokciowy :-) Szkoda, że w polskim języku tłumaczenie "elbow game" brzmi to debilnie.

Cavaliers - Celtics 1-0. Czekamy na kolejne historyczne mecze.

sobota, 1 maja 2010

Play-off NBA - 2. runda wg serca i rozumu

Ostatnio moje wpisy na blogu to głównie typowanie. Ten będzie podobny - czas na 2. rundę play-off NBA.

Wschód

1. Cleveland Cavaliers - 4. Boston Celtics

Serce: Za Celtics. Rajon Rondo i wszystko jasne. Poza tym LeBron jest niefajny, chociażby dlatego:


Maciek Kwiatkowski napisał:

"Niestety gdy LeBron zalicza kolejne 30-10-10, część z Was ekscytuje się w tym czasie, tym czy zrobił kroki, tym czy uścisnął komuś rękę albo czy na właściwe miejsce odłożył ręcznik czy bluzę. Czeka Was cięzkie 7-8 lat kibicowania koledzy,. Pomyślcie o tym w ten sposób. Chcecie mieć dalej poranne zastrzyki irytacji, gdy patrzycie na jego dominację albo kolejną akcję w Top10? Bądźcie mądrzejsi. W czasach internetu, gdy każdy najdrobniejszy szczegół potrafi być wyeskalowany do miana historii dnia przez youtube, vimeo czy koszykarskie pudelki - nie ma miejsca na nieskazitelnych idoli i tego miejsca nie będzie. Tymczasem staramy się uczyć Jamesa savoir-vivre'u, bo wścieka nas to, że jest tak dobry i nie gra dla naszej drużyny."

Ciekawy punkt widzenia, ale odpowiem tak: poranne zastrzyki irytacji mi nie grożą, bo mógłbym mieć je od kilku lat. Doceniam to, co gość robi z piłką na parkiecie i po dominacjach albo Top 10 pojawiają się raczej okrzyki zachwytu. Co nie zmienia faktu, że kmioctwa nie lubię nawet bardziej niż góralskiej muzyki i zachowanie LeBrona zaczyna mnie drażnić jeszcze mocniej niż jego "taranowatość".

Rozum: 4:2 dla Celtics. Dwa lata temu Celtics wygrali 4:3. Od tego czasu ich pierwsza piątka się nie zmieniła personalnie. Dwóch graczy (Perkins, Rondo) się rozwinęło, trzech postarzało (Pierce, Allen, Garnett). Rezerwy? Podobny poziom. A Cavaliers? Wtedy LeBron, West, Szczerbiak, Ilgauskas, Ben Wallace. Teraz LeBron, Jamison, Mo Williams, Shaq, Parker. Ilgauskas i West tylko na ławce. Postęp ogromny. Ale z drugiej strony pamiętam kapitalny mecz sprzed miesiąca - 117:113 dla Celtics. Naprawdę trudny wybór, ale mam wrażenie, że Celtowie będą w stanie to zrobić. Mimo wszystko są głodni sukcesu po tym, jak rok temu przegrali play-offy bez Garnetta. Mają odpowiedzi na 2 i 3 opcję ofensywną Cavaliers, czyli Jamisona (Garnett) i Williamsa (Rondo), a nie wierzę, żeby Shaq był jeszcze w stanie być przeważającym czynnikiem. No i never underestimate Paul Pierce.

2. Orlando Magic - 3. Atlanta Hawks albo 6. Milwaukee Bucks

Serce: Za Magic. Jeśli rywalem będą Hawks - nie ma wątpliwości. Gortat i tak dalej. Jeśli rywalem będą Bucks - po cichu liczę na sensację, ale tylko po cichu. Oficjalnie za Gortatem :-)

Rozum: 4:2 dla Magic z Hawks. 4-1 dla Magic z Bucks. Kozły nie powstrzymają Dwighta Howarda, ale raz mogą sprawić niespodziankę u siebie. Jastrzębie grają bardzo nierówno, a w Magic są gracze do ograniczenia Joe Johnsona, czyli Pietrus i Barnes. Cała nadzieja Hawks w Joshu Smithie, który będzie miał przeciwko sobie dziurę w defensywie czytaj Rasharda Lewisa. Łatwiej Magikom byłoby z Bucks, ale fajniej dla nas z Hawks, bo Al Horford powinien Howardowi "nabić" kilka przewinień i zmusić Gortata do pojawienia się na parkiecie.

Zachód

1. Los Angeles Lakers - 5. Utah Jazz

Serce: Za Jazz. Ani jedni, ani drudzy nie są moimi ulubieńcami, ale heroizm Jazz (bez Kirilenki i Okura) i ich żywiołowość każe sympatyzować z ekipą Jerry'ego Sloana.

Rozum: 4:2 dla Lakers. Derek Fisher zostanie mocno przeszkolony przez Derona Williamsa, który powinien wykonać w tej sprawie telefon do Russella Westbrooka. Ale rewelacyjny przeciwko Nuggets podkoszowy duet Paul Millsap i Carlos Boozer nie będzie miał już tak łatwo z Pauem Gasolem i Andrew Bynumem. I nie wydaje mi się, żeby Kobe Bryant miał znowu tak "cichą" serię. Przecież przeciwko niemu zagra Wesley Matthews...

3. Phoenix Suns - 7. San Antonio Spurs

Serce: Za Spurs. Seria przeciwko Blazers zdjęła trochę mojej sympatii z Suns. A Spurs podobają mi się coraz bardziej. To albo znak, że dorosłem do ich koszykówki albo spóźniłem się o 10 lat, co sugerował Maciek Kwiatkowski. Tak czy siak - Manu ze złamanym nosem zatkanym watą pakujący się raz za razem w tłok podkoszowym? Jak go nie lubić?

Rozum: 4:2 dla Spurs. Zaryzykują tezę, że Spurs momentami przeciwko Mavericks grali jak w swoim ostatnim mistrzowskim sezonie. Wypunktowali zespół z Dallas, któremu przecież atutów nie brakowało. Wielka trójka Manu, Tony Parker, Tim Duncan, a poza tym Richard Jefferson i rewelacyjny momentami George Hill. Nawet Jason Richardson w formie z pierwszej rundy nic tu nie zdziała.